No bo Shadow próbował uciec a Morigana go złapała x3 i przestańmy spamować XD

Dobra, moderuję wszystko od #210 i zaczynamy od tego momentu :P

- Co tu się dzieje? - zapytała Morgiana - usłyszałam hałasy i... wracajcie juz do namiotu!

-Powiedziałam, że idę po Shadowa... Jest chyba w lesie...-przyznała się Dead.

- Shadow...
"Ło kurwa, to ten co nas podsłuchał."
- Idę z tobą!

-Jak chcesz.-powiedziała obojętnie. Pobiegły obie truchtem do lasu.

" Cholerka... przydałyby się te dwie małe upierdliwe gnidy, Doll i Smile. Skakanie po drzewach to działka dla tych małpiszonów, przeszukaliby szybko teren. Uhh..." <-- ale jakby co Black ich lubi xd
- Przydałyby się bliźniaki. Jakieś propozycje jak go znaleźć? - rozglądała się wokoło - muszę chwilkę pomyśleć... hm...

-Jako, że jestem kaskaderką, myślę, że poradzimy sobie bez nich.-odpowiedziała oburzona.

- Dobrze, liczę na ciebie! ;D

*Wskakuje na najwyższe drzewo. Nie rozłożyła skrzydeł*
-Będę patrzyła z góry, może coś zauważę...-zaczęła przeskakiwać z drzewa na drzewo.

- Ok! Ale... nie prościej byłoby ci polecieć?

-Nie latam... Kiedyś już występowałam w cyrku. Też byłam kaskaderką, miałam ze 13 lat? Żeby występy były spektakularniejsze, wiązano mi skrzydła, żebym nie podlatywała, i... W końcu zawiązano mi je na stałe, bo zawsze rozrywałam taśmę. W końcu były zbyt słabe by latać, i przestałam. Wkrótce pokochałam występy, publikę... Aż w końcu umarł mój ojciec. Musiałam kraść, żeby mieć na jedzenie...Z czasem nauczyłam się nawet okradać sejfy, nauczyłam się wykręcać kody. Skończyłam z tym, bo w końcu znalazłam pracę w innym cyrku, ale przeniósł się do Francji, a tam jest za drogo jak dla mnie.-wspominała ze smutkiem.- Ale budżetu mi wystarczyło na życie. I znalazłam się u was...-zakończyła.

- Czyli nie miałaś za wesołą przeszłość, co? Pod tym względem nadajesz się tutaj idealnie. Każdemu z nas życie dało w kość. Chociaż może po tych rozwrzeszczanych bliźniakach tego nie widać, co? Heh... dużo o nich mówię, ale są dla mnie bardzo bliscy.

-Eh, tak to jest z rodziną. Niby opieprzasz, a jednak kochasz-stwierdziła pogodnie. Po chwili dodała:-Serio się nadaję?-spytała zdziwiona.

- Akurat nie jesteśmy spokrewnieni, ale wiesz. ^^ Tak, myślę, że się nadajesz. Chociaż mnie w porównaniu do reszty i ciebie los nawet lekko potraktował. Straciłam rodziców w młodym wieku. Ciężko było utrzymać siebie i cyrk. Harowałam całymi dniami w trzech pracach. Jako sprzątaczka klubu pływackiego, kelnerka w restauracji i niania. Podobnie do ciebie zaczęłam kraść. Ale byłam szczęśliwa do czasu śmierci rodziców i kryzys trwał tylko dwa lata.

-Współczuję ci... Wiem, jak to jest nie mieć rodzi...-urwała.-Hej, czy Shadow nie ma tej białej gwiazdy między oczami?-upewniała się.

- A no ma.

-Widzę go.-zeskoczyła z drzewa.-Jest dość daleko, szybko się porusza.-dodała.-Szybko.
Pobiegła.

- Świetnie! Prowadź ja pobiegnę za tobą. Ahh, też go już widzę, dzięki!
Właściwie to nie wiedziała czemu biegnie po ogiera razem kimś kogo zna kilka godzin. Przecież chłopak mógł biec na policję, czy coś, albo w każdym momencie mógł zacząć gadać i co wtedy? Jednak.... nie myślała o tym.

-Nie ma za co-wydyszała-Shadow!-zawołała.-Jesteś tutaj?-zaczęła zwalniać rozglądając się.-Widziałam cię, nie udawaj...-dodała lekko poirytowana.-Ktoś stoi przy namiocie, Bla...Morigano?-poprawiła się