- Nie ogarniam logiki twojego szefa.

-Cóż,jako że jedynie ukończyłam gimnazjum raczej i tak cud,że mnie gdziekolwiek przyjęli.

- Czemu nie poszłaś do szkoły ponadgimnazjalnej?

-Mama mnie wywaliła z domu i musiałam jakoś zarobić,nie miałam czasu na naukę.

- Och, wybacz... Te dodatkowe godziny utrudniają ci jakoś bardziej życie? To już chyyyba ostatnie pytanie.

-Cóż,ostatnio mało czasu przez to poświęcam moim kotom.A to niezbyt stosowne,szczególnie,że mam ich siódemkę.

- Pogadam z twoim szefem.

Gwałtownie zaprzeczyła.
-To by tylko pogorszyło moją sytuację.

- Eh.... W takim razie zostań sprzątaczką w mojej świątyni, o.

-Czy Ty się ze mnie nabijasz?

- Możesz mnie obwąchać.

-Wybacz,ale chyba odmówię tej wspaniałomyślnej ofercie.

- No to nie przekonasz się, że nie czuć ode mnie alkoholu.

-Wymień mi chociaż jeden powód,dlaczego lepiej byłoby być sprzątaczką niż barmanką.

- Harujesz lżej i krócej.

-Ile bym z tego miała?

- To zależy od ciebie, na ile się spiszesz.

-Mimo wszystko,praca dość upokarzająca.

- Żadna praca nie hańbi.

-Podyskutowałabym,np striptiz(No bo przecież lepszego przykładu nie mogła dać </3)-to według Ciebie też normalna praca?