-Nie miałem okazji poznać.

- Jak mogłeś o nas nie słyszeć cwelu. Życie ci nieznane? Phi. Zielone trójkąty - jak zielone illuminati - albo i samo illuminati - Czaisz baze?

-Uhm...-ogier wziął tacę(ciasto było już..eh...

) po czym odszedł.

Sweet szła sama po pustej ulicy

- CZEKAJ, BO CIĘ ILLUMINATI JESZCZE NIE DOPADŁO! - Gang pobiegł za Ro, ale z pewnych przyczyn MOC ILLUMINATI ICH ZAWRÓCIŁA.
Lancz dalej kręcił się blisko przystanku.

Ronove jak i Kyrie poszli do domów.
Grace właśnie skończyła pracę i wyszła ze szpitala.

Lancz podbiegł do Grace.

Klacz odwróciła łeb w stronę Lancza.
-Coś się stało?

- Tak długo na ciebie czekałaam.

-Przepraszam,kim pani jest?

- Miałam ci to przynieść. - Bez ani jednego słowa więcej wepchnęła klaczy w kopytka malutką, podłużna paczuszkę, w której... znajdował się tysiąc dolarów.

Klacz spojrzała na pudełko po czym zwróciła je Lanczowi.
-Przepraszam,ale to chyba pomyłka.-po tych słowach podążyła w stronę domu.

- Hę? - Jej wzrok utkwił w oddalającej się sylwetce klaczy.
W tym czasie tuż obok pielęgniarki przemknął czarny motor, nie posiadający ani świateł, ani... silnika? Cóż...

Grace gwałtownie obróciła się poszukując wzrokiem ów motoru.
-Co to było?-szepnęła do siebie.

Znajdujący się na nim kucyk zatrzymał swój sprzęt tuż przy kopytkach Lancza, odebrał swoje pudełeczko, wcisnął w głęboką kieszeń i razem z nim zawrócił.

Emerald spacerowała,gdy ujrzała Kamido.Podbiegła od tyłu i zakryła jej oczy.
-Zgadnij kto.

- Hymmm... Illuminati.

-Pf.
Emerald potargała ją po grzywie.
-Nie pamiętasz mnie już?

Pamiętam, jesteś dzieckiem illuminati. - Stanęła na tylnych kopytkach i przybrała "groźną" minę.