-Niee niee zostań, to tylko chwilowe by przywitać starą mordę.
I ZNÓW SIĘ NAPIŁA XD
-Ja będę iść, praca czeka, ale chyba nie na trzeźwo. Baj baj bi!
Wyszła trochę pijano

- Spotkajmy się jeszcze kiedyś! - zwołał za nią.

-Uhm,o której zaczynasz ten występ podczas karnawału?Może wpadłabym.

- O 15. - uśmiechnął się - Zapraszam.

-W sumie nigdy nie byłam w cyrku,chętnie przyjdę,o ile jeszcze uda mi się zająć jakieś miejsce.

- Mogę ci jakieś zarezerwować.

-Dziękuję.A właściwie,czym się tam dokładniej zajmujesz?

- Kojarzysz takie coś jak "static trapeze"? Popisuję się z siostrą na trapezach.

-Nigdy nie obawiałeś się tego,że kiedyś spadniesz i wylądujesz na wózku inwalidzkim czy coś?

- Kiedyś, teraz te sztuczki są naturalną częścią mojego dnia, jak oddychanie. Oczywiście dalej istnieje pewne prawdopodobieństwo, że sobie coś w końcu zrobię, ale można powiedzieć, że jak przestanę to stracę sens życia, umrę.

Klaczka zmarszczyła brwi.
-Nie umarłbyś,masz zbyt niską samoocenę.

- To nie ma nic związanego z samooceną. Nie mógłbym po prostu żyć nie mogąc uprawiać czegoś, co kocham.

-Czyli praca to dla Ciebie jedyny powód do życia?

- Łączę ją z przyjemnością, więc można powiedzieć, że tak.

-To dość smutne.-zaczęła składać samolocik z serwetki.

- Czemu?

-No bo jeśli faktycznie utraciłbyś pracę,nadal miałbyś osoby którym na Tobie zależy,a Ty uważasz,że straciłbyś sens życia.-puściła samolocik który wylądował na ramieniu ogiera.

- Z drugiej strony masz rację, ale jednak to byłby wielki cios.

-Przecież mógłbyś przenieść się do innego cyrku.-stwierdziła,po czym wypuściła kolejne dzieło z serwetki,to zaś wylądowało w czyjejś zupie.

- To nie byłoby to samo. - Obserwował tor lotu samolociku.