Edek zrobił przesłodzoną kawę i podał Gejfiemu.

- Tfu! Za słodka. Przynieś kolejną, ale tym razem nie słódź. Weź też cukierniczkę ze sobą, sam to załatwię.

Edek westchnął,zabrał herbatę i udał się zrobić nową.W tym czasie,Naomi po obliczeniu kasy która idzie na koty,postanowiła jednak pracować u Gejfiego.Położyła głowę Tunaki na poduszkę,przykryła ją kocem i starała się jak najciszej wyjść,by nie przerywać snu przyjaciółce.

-SZNURÓWKI! NIE! MOJĘ, GEJFI TY PEDALFI ODDEWEJ MI JE SZMATUROOOO Ooo.. chraaaap - mówiła przez sen szturchając się na boki

Naomi przez chwilę bała się,że Tunaś się obudzi,jednak kiedy nic takiego nie miało miejsca,wyszła.Po około 20 minutach(Po latach zapamiętała drogę,oklaski) stała już przed świątynią Gejfisia i zapukała w okno,miast wejść przez drzwi jak normalny kuc.

Infi podszedł do okna, pierwsze co - myśląc, że to jeden z wierzących, jednak kiedy zobaczył Naomi szybko wypadł na dwór, przed świątynie.

-Infiiiś,to będę mogła tu pracować niee?-zrobiła niewinny uśmiech i cielęce oczy.

- Nie miałaś sobie czasem znaleźć innej pracy? - prychnął.

-Jeśli się nie zgodzisz będziesz miał na sumieniu piękną dziewczynę i siedem ślicznych kotków.-wlepiła w niego wielkie gałostany.

- Obecnie narzekam na brak robotników, więc jakże mógłbym porzucić te siedem ślicznych kotków. Właź.

-No,wiedziałam,że morowy z Ciebie chłop.-niepewnie wkroczyła do świątyni.

- Edmund! Zapoznaj ją z panującymi tutaj zasadami.

Edmund spojrzał na niego.
-A są tu jakieś?

Infiś strzelił cudownego fejspalma.
- Liczyłem na to, iż powiesz, że to ja o wszystkich decyduję i bezwarunkowo ma się mi podporządkować.

-Więęc,czym mam się teraz zająć?

- Obecnie wszystko jest w miarę uporządkowane... Możesz wyrwać chwasty w ogrodzie.

-Uporządkowane?!Czy Ty widzisz ile tu jest wszędzie kurzu?Kiedy Ty tu ostatnio sprzątałeś,rok temu?

- 2 miesiące... Jak chcesz możesz się za to też zabrać.