- Eh, szkoda żeby taka klacz jak ty marnowała na mnie czas... Bo wiesz... Ten bandaż... - Romeo powoli zsunął opatrunek z kopyta - To piętno zabójcy. Jestem mordercą.
Z oczu pegaza poleciała jedna łza, której Bloosom nie zauważyła.

Położyła kopyto na jego ramieniu
-Taki miły ogier jak ty,mordercą?Naprawdę ciężko mi w to uwierzyć

- Ale to prawda... Byłem lokajem u bogatego szlachcica. Znęcał się nad nami... Kiedy wyrządził krzywdę pokojówce, nerwy mi puściły...

-Ale to było w słusznej sprawie..

- Ta... Wszyscy tak mówią. Ale czy można zabić w słusznej sprawie? Jestem mordercą. Powinienem zgnić w więzieniu...

*Bloosom przytuliła Romeo*
-Ty chciałeś ją tylko bronić,to nie twoja wina.

- Eh... Może jednak tu nie jest aż tak źle... Dziękuję. - szepnął Romeo i założył bandaż

*Klaczka uśmiechnęła się do niego*

- To co, wracamy?

-Ja chyba sobie tu jeszcze posiedzę

- Jak chcesz... Hym, nie mogę cię tu zostawić samej. Dotrzymam ci towarzystwa.

-Jesteś naprawdę kochany c:

- Skoro tak myślisz... A twój chłopak?

-Sam widziałeś,że jeszcze kręci z tą całą Lanche...

- Ta... Wiesz, nie umiem rozróżniać prawdy od kłamstwa. - Romeo roześmiał się i położył ramię na grzbiecie Bloosom - Ale to zawsze działa.

-Heh,masz dobre podejście-jeszcze raz go przytuliła

Romeo pierwszy raz poczuł się potrzebny. Pegaz oraz Bloos siedzieli na polance, przytulając się do siebie.

Bloosom zyskała jakąś równowagę duchową i nie martwiła się już Silverem i Lanche.

Octavia wyszła z domku. Poszła przejść się do lasu. Weszła na małą polankę. Nie była tam sama. Na skraju siedziała klacz wtulona w ogiera.
- Em, nie przeszkadzam?

Mina Bloos: