-Ty przynajmniej będziesz mieć dach nad głową...

Rachel pobiegła do namiotu Morigany. Byli już tam Doll i Smile.
- Przenosimy się? A co z misją?

- Ale wbijanie sztyletu w ciało to nie jest zabijanie? - spytała z ironią

- Jeżeli dłużej tu zostaniemy możemy narazić resztę trupy. na niebezpieczeństwo. Proponuję, abyśmy pojechali do naszego kolejnego przystanku i tak jak uzgadnialiśmy o 22:00 pojutrze rozpoczynamy. Tyko będziemy musieli wyruszyć wcześniej, bo będzie to trochę dalej. Co o tym uważasz?

- Mi to pasuje. - Rachel spojrzała na Shadow'a - Zabieramy go ze sobą?

Do namiotu podeszła Dead.
-Puk puk-udała-Czy mogę wejść i o coś zapytać?

- czyli jedziecie?... - spytała ze smutkiem klacz
- jak tak, to z wami jadę! - powiedziała

- Wejdź. A... Rachel, bierzemy go ze sobą.

-Jeśli wy gdzieś jedziecie, to czy reszta ma zostać TUTAJ?! Bez dachu nad głową?!-spytała oburzona.

- Główna ekipa jedzie pojutrze załatwić pewną sprawę My dzisiaj wieczorem się zwijamy i jedziemy do kolejnego miasta, gdzie się rozbijemy. Wszyscy z trupy jadą z nami.

-Uff..-westchnęła z ulgą-A można wiedzieć do jakiego miasta?

- Canterlot.

-Aha, dzięki-rzuciła i odeszła od namiotu. "Chyba dzisiaj się prześpię na arenie"-dodała smutno w myślach.

- Em... Black, jesteś pewna? To miasto jest pilnie strzeżone... Pełno straży i...

- Mogę iść się spakować? - zapytał Shadow

- Mogę z nim pójść.

- Pewnie - rzekła Morgiana - ja pójdę powiadomić resztę, by zaczęli się pakować - i wyszła.

Dead usłyszała nadchodzącą Moriganę. Odwróciła się.
-Hej, mogłabym dostać jakiś namiot? Moja 18 zniknęła, został 666, którego zwiało...-przyznała Dead.

- Tak, chodź za mną. Dużo namiotów zwiało, więc będziecie musieli spać w namiocie do występów. Właśnie idę po prześcieradła. Fire jutro z samego rana wybierze się do sklepu kupić namioty, teraz już są nieczynne.

-Pomóc ci z tymi prześcieradłami?-spytała grzecznie.