Gervase ponownie napełnił jej kieliszek,usiadł obok niej i nalał również sobie.

- A tobie to smakuje?

Ogier kiwnął głową.
-Po jakimś czasie się przyzwyczaisz.

Po tych słowach klacz wypiła 2 kieliszek.
- Jeszcze.

-Tylko nie przesadzaj,upijesz się.-domawiając tych słów napełnił jej kieliszek.

- Upiję? Od tak małej ilości tego płynu? Za koto ty mnie masz! - to mówiąc zabrała mu całą butelkę wina i poczęła ją opróżniać.
Niestety wytrwała tylko do połowy i padła na kolana Gervasa.

-C-cursed?!-zaczął ją cucić,jednak bezskutecznie,więc wziął butelkę lodowatej wody i oblał jej twarz.

Cursed energicznie się podniosła.
- Co? C-co? JA tylko zasnęłam - ponownie walnęła o kolana Gervasa.

-Oh,um..Ja już też chyba pójdę spać.-położył jej głowę na poduszce,po czym poszedł do swojego pokoju i zasnął.

Kamido wędrowała ciemną miejską uliczką wraz ze swoją przyjaciółką Emerald.
- Ale mamy dzisiaj przeżyciaaa.

-Ja jednak wolę spokojne życie.Chyba jednak w tym mieście to niemożliwe.

- Chyba, ale czy bez tego by ci się nie nudziło?

-Wolałabym to,niż ciągły natłok zdarzeń co chwilę-westchnęła.-Wiesz,ja już chyba pójdę do domu.

- Może cię odprowadzę?

-Nie trzeba.-odparła lekko zmęczona towarzystwem dziwacznej przyjaciółki i ruszyła w kierunku domu.

- Dobrze.
Kamido skręciła na inną ścieżkę.

Emerald szukała kluczy do mieszkania kiedy przypomniało jej się...Że zostawiła je na blacie w kawiarni...*Czy gdzie tam były na szejki*Która była już zamknięta...
-Czy tylko mi muszą przytrafiać się takie rzeczy?!

*Wróciłam, cieszycie się?*

Lolly wyszła z kawiarenki

(Pewnie) Wtem za plecami Emerald rozległy się chrząkania i ciche szepty. W końcu ktoś jednak szybko je przerwała krótka i głośna wymiana słów.
- Witaj Panienko. - odezwał się jeden z ogierów tak jak inni odznaczający się zielonym elementem ubioru.
- Wita, witaj - powtórzył drugi.
- Czyżbyś miała jakiś problem?

Pegaz jedynie w milczeniu spoglądał raz na drzwi,raz na grupę.