Pssst, hej, mam tu coś dla Ciebie~ |
Alntrula « Consul » 1457717640000
| 0 | ||
MG/ST Queen Puff (rysunek nie jest mój) Sin (w masce) Daeam Az (lineart nie jest mój) Itetirw Stardust
;) Pewnie się zastanawiacie po co jest ta zakładka co nie :)? Tutaj będę zostawiać niektóre swoje opowiadania~ Ciekawe czy ktoś się zorientuje~! TOLG cz.1 Patrzył przez okno na spokojną kolonie. Nikt nie biegał, nikt nie krzyczał, nikt nie wychodził z domu. Noc była cudowną porą... tak cicho i spokojnie... idealna pora żeby uciec. Wymijając po cichu śpiących przed jego drzwiami strażników, podszedł do jednego z okien prowadzących na taras, po czym wyszedł przez nie najciszej jak tylko mógł. Udało mu się wydostać z domu, z klatki w której go trzymali od urodzenia. Zerknął jeszcze czy przypadkiem ktoś go nie zauważył, po czym pobiegł szybko do otwartych bram koloni. Nikt go nie widział, a wieżyczki go nie namierzyły. Jest dobrze. Uda mu się. Wreszcie może uciec. Jednak gdy tylko przekroczył bramę usłyszał syreny dobiegające z ratusza koloni. Wskoczył za pobliską skałę i schował się za nią, wystawiając lekko głowę żeby zobaczyć co się dzieje. Syreny nie wyły z powodu jego ucieczki jak ostatnio, w mieście działo się coś zupełnie innego, ale nie widział dokładnie co. Groxowie wybiegali z domów z bronią i kierowali się na południową część koloni. Co się tam działo? O co chodzi? I po chwili zobaczył. Nad kolonią zawisło sześć statków kosmicznych. Nie były to ich statki - te które na które patrzył należały do zupełnie innego imperium. Atakowali kolonie. Zniszczyli wszystkie wieżyczki i zabierali się za niszczenie budynków. Groxowie biegali w te i wewte próbując zestrzelić największy statek naziemnymi minimiotaczami pulsacyjnymi. Nie szlo im to najlepiej. Jednak po paru sekundach na planecie pojawiły się statki Groxów. Jedne z silniejszych na dodatek. Nad kolonią rozpoczęła się bitwa. Statki jego imperium szybko zamieniały w proch tamte, aczkolwiek obcy nie poddawali się i próbowali się bronić. Jeden ze statków wyleciał z pola bitwy i zaczął lecieć prosto w jego stronę. Zupełnie jakby go specjalnie namierzył - i rzeczywiście tak było. Fisks po chwili został wciągnięty przez promień wciągający na pokład statku, który zaraz po tym odleciał z planety, a potem z układu. Gdy znalazł się na pokładzie natychmiast go skuto a potem zamknięto w klatce dla zwierząt. Nie miał pojęcia kim byli najeźdźcy, ani gdzie lecą, ale zbyt bał się o to zapytać. W końcu jest tylko dzieckiem. Patrzył na obce twarze i sylwetki obserwując dokładnie ich ruchy. Mówili w jakimś niezrozumiałym dla niego języku. Być może specjalnie żeby ich nie rozumiał… Nagle samica, która była na pokładzie podeszła do klatki i popatrzyła na niego marszcząc brwi, jakby się nad czymś zastanawiając. Pogłaskała się po brodzie dokładnie obserwując dziecko. Po chwili wstała odwracając się do towarzyszy i wypowiedziała jakieś słowa w ich języku. Tamci tylko kiwnęli głowami i zaczęli podchodzić do klatki. Później zwyczajnie otworzyli drzwiczki i wyciągnęli Groxa na zewnątrz. Trzymając go cały czas mocno skierowali się do kokpitu i tam go zostawili. W kokpicie były dwie osoby - jedna kierowała statkiem, a druga... nie widział co dokładnie robiła. Wyglądała jakby sprawdzała na panelu holograficznym które części statku zostały uszkodzone i jak bardzo, po czym wysyłała do nich małe roboty naprawcze. Wyglądało to całkiem ciekawie. Kokpit nie był duży. Siedział w kącie bo tam go postawili i nie wiedział co robić. Po co go tu wsadzili? Ma się odezwać? Ale oni mówią w innym języku, nie zrozumieliby go. Tak przynajmniej mu się wydawało. Samiec, który kierował statkiem zerknął na niego jednym okiem po czym popatrzył na samice oglądającą braki na jednym ze skrzydeł. Szturchnął ją jednym ramieniem, a gdy odwróciła ku niemu głowę, on sam kiwnął swoją na dzieciaka. Samica popatrzyła na małego Groxa po czym kliknęła coś na panelu zarządzającym statkiem i z powrotem zajęła się wysyłaniem robotów naprawczych. Tymczasem ze ściany obok Fisksa wyturlał się mały robot w kształcie kuli. Przyturlał się do niego po czym z jego boków wysunęły się dwa chwytaki które rozcięły liny na jego stopach i rękach. Zaraz po tym się schowały, a robot otworzył się, wysuwając w jego stronę zwyczajna bułkę kukurydzianą posypaną czerwoną przyprawą. Grox przez chwilę zastanawiał się co ma zrobić, ale ostatecznie wziął bułkę. Robot zamknął swoje wnętrze po czym z powrotem schował się w ścianie. Chłopczyk oglądnął bułkę z każdej strony po czym ja ugryzł. Była pyszna i nie smakowała jakby miała w sobie truciznę, a zna smak różnych trucizn. Często go nimi częstowali żeby w przyszłości mógł je wykryć w żywności. Przydatna wiedza. W każdym razie zajadał bułkę siedząc spokojnie w kącie. Obserwował poczynania dwóch obcych. Wyglądali na spokojnych tak samo jak on, zupełnie jakby nie przejmowali się tym, co przed chwilą rozegrało się nad jego kolonią. Samiec znów na niego zerknął i kiwnął do niego głową. Fisks nie do końca zrozumiał przekaz, ale także do niego kiwnął głową. Samiec prychnął uśmiechnięty z powrotem odwracając wzrok w stronę gwiazd. Lecieli w kierunku czarnej dziury. Samica gdy tylko to zauważyła zamknęła panel holograficzny i zaczęła wprowadzać jakieś kody na ekranie panelu zarządzającego. Ich statek otoczyła jakby siatka, która po chwili zrobiła się niewidoczna. Klucz do czarnej dziury! Za chwile pewnie w nią wlecą i się teleportują! Czytał o tym. Groxowie często używali czarnych dziur do szybkiego przemieszczania się po galaktyce. Stalo się dokładnie tak jak podejrzewał. Teleportowali się w inną część galaktyki za pomocą czarnej dziury. Teraz lecieli w stronę jakiegoś naprawdę dużego skupiska gwiazd. Bardzo duża część z nich była otoczona bardzo ciemnoszarą obwódką, a druga część limonkową. Stwory które go porwały miały limonkową skórę. To pewnie ich imperium. Ciekawe co zamierzają z nim zrobić. Wlecieli w skupisko gwiazd, kierując się na swoja macierzystą planetę. Gdy już tam byli, samiec wylądował statkiem w specjalnie przygotowanym na to miejscu w mieście, po czym wyszedł z kokpitu. Samica wprowadziła jeszcze jakieś kody do panelu zarządzającego, po czym wzięła Fisksa na ręce. Wyszli na zewnątrz. Jeszcze nigdy nie widział czegoś takiego. Planeta była pełna życia. Dookoła miasta były piękne drzewa, pod którymi rosły ciekawe okazy krzewów i traw rodzących owoce. W oddali było widać stada rożnych stworów, które polowały na inne lub bawiły się ze swoimi młodymi. W mieście także było pięknie. Budynki były zadbane i porządnie skonstruowane. Z niektórych - zapewne rozrywkowych - wydobywała się ładna, wesoła muzyka, do której tańczyło wiele stworów. Planety Groxów były zawsze jałowe, pozbawione jakiegokolwiek życia. Z budynków rozrywkowych nie wydobywała się wesoła muzyka, a sami Groxi zawsze chodzili źli i ponurzy, jakby ktoś właśnie nadepnął im na odcisk. Kierowali się do ratusza zaraz za samcem który pilotował statek. Fisks nie czul się zbyt dobrze. Nie wiedział co się teraz z nim stanie. Mogą z nim zrobić co tylko chcą. On nie ma się jak bronić, jest za mały i za slaby. Może się nad nim zlitują i go nie zabiją. Doskonale wiedział o tym, ze Groxów nienawidzi cala galaktyka i każdy pragnie ich śmierci, ale mało kto jest na tyle odważny żeby ich zaatakować. Dotychczas robiły to tylko dwie rasy - Sokoliki i Roughx. Obydwie rasy maja ze sobą sojusz i były pod okupacja jego imperium. Rozumiał ich nienawiść, ale przecież Groxowie nie traktowali ich źle...przynajmniej tak mu mówiono. Weszli do ratusza, po czym przeteleportowali się za pomocą jakiegoś nieznanego mu urządzenia na samą górę budynku. Samica dalej trzymała go na rękach, a samiec otworzył jej drzwi do jakiegoś pomieszczenia. Tamta mu podziękowała wchodząc do środka, a samiec wszedł zaraz za nią, zamykając drzwi. Byli w dużym, dość ciemnym pomieszczeniu, na środku którego był duży okrągły stół, a dookoła niego poustawiane były krzesła. Samica postawiła Fisksa na środku tego stołu, po czym razem z samcem zajęła swoje miejsce. Na każdym krześle ktoś siedział i każdy wlepiał wzrok w Groxa. Chłopczyk czuł się niepewnie. Nie miał pojęcia co z nim zrobią, co go czeka. Być może teraz to są jego ostatnie minuty życia. Jest sam, otoczony, bez niczego do obrony. Na dodatek kompletnie nieświadomy niebezpieczeństwa w jakim się znalazł. Stwór który wyglądał na najwyższego rangą spośród wszystkich, wstał i stanął za swoim krzesłem opierając się o nie. - Co z nim robimy ? - powiedział po chwili, patrząc na innych. - Żądajmy okupu i nietykalności w zamian za dzieciaka. Jest zbyt ważny żeby się nie zgodzili - powiedział stwór po jego lewej stronie. Rozumial ich! Czyli wcześniej specjalnie mówili w innym języku żeby ich nie rozumiał! Pewnie nie chcieli żeby się dowiedział czegokolwiek... - Zabijmy go i wyślijmy ciało Groxom - powiedział ktoś jeszcze inny. Fisks zatrząsł się lekko. Nie chciał umierać. Dopiero co udało mu się uciec z domu! Co prawda z fatalnym skutkiem, ale nie jest w domu! To zawsze coś! - Nie sadzicie ze to nie my powinniśmy o nim decydować? - samiec który pilotował statkiem zabrał głos. Wszyscy popatrzyli na niego pytająco. - Przecież to nie nasze imperium ucierpiało najbardziej podczas okupacji Groxow. Nasi sojusznicy, Sokoliki, to im zniszczono wszystkie kolonie i zostawiono tylko planetę macierzystą. To ich traktowano jak śmieci. To oni powinni decydować co zrobić z dzieciakiem - wyjaśnił spokojnie. Wiec to musi być imperium Roughx... W końcu to oni mieli sojusz z Sokolikami... Groxowie naprawdę byli dla nich tacy źli...? Dlaczego mu tego nie powiedzieli? Okłamywali go cały czas..? Wszyscy pokiwali głowami zgadzając się z samcem. - Zawieźcie go do Sokolików. Niech oni decydują - stwór który opierał się o swoje krzesło usiadł na nim z powrotem. Samica która postawiła Fisksa na stole z powrotem wzięła go na ręce. Wyszła z nim z pomieszczenia, samiec szedł zaraz za nimi. - Masz szczęście młody, myślałem ze ich nie przekonam - zaśmiał się. - Nie wiadomo co z nim zrobią - samica powiedziała twardo. - Wiesz jakie są Sokoliki. Nie zabiją go, jestem tego więcej niż pewny - powiedział jeszcze. Fisks powoli zaczynał zasypiać. Zbyt dużo emocji... Jego mózg się zwyczajnie zmęczył. Dlatego tez po chwili chłopiec zwyczajnie zasnął. TOLG cz.2 Krocząc spokojnie przez korytarz, który miał dwie naprzeciwległe do siebie przeszklone ściany, myślał o wydarzeniach sprzed półtorej godziny. Porwano syna Imperatora Groxów, jedynego syna i jedynego następce, o ile pod uwagę nie weźmie się jego bliźniaczej siostry Scarlett. Aczkolwiek przez całe istnienie imperium Groxów kobieta zasiadała na tronie tylko raz, na dodatek z fatalnymi skutkami, dlatego płeć żeńską zawsze pomijano w takich sprawach. Porwano mu syna. Normalny ojciec będący na jego stanowisku, mogący wysłać całą ich armię w ramach poszukiwania potomka zapewne by to zrobił, ale nie on. Imperator Shanne III wiedział co robi, samo porwanie było przez niego ukartowane i obmyślone. Jego dzieci nie wiedzą niczego o swoich rodzicach, co w przyszłości zaplusuje w konkretnych wydarzeniach. Dlaczego kazał porwać innemu imperium swojego jedynego syna? Chciał go uratować. Chciał go uratować od tej przebrzydłej kultury. Od tego imperium. Od czegoś, co wyniszczyło by mu umysł i tylko zmarnowało jego potencjał. Libra oraz Groxowie to nie miejsce dla Fisksa, to nie to. Chciał dla syna jak najlepiej, chociaż doskonale wiedział, że to co robi, jest okropne. Jednakże życie na SCP, które mu zafundował, będzie o wiele lepsze niż życie na ich Librze. Jako Imperator powinien kochać swoje imperium, i kochał, szczerze kochał, ale nie gdy chodziło o jego dzieci. Nie wszystko było mu wolno, tym bardziej, że Rada Imperialna ostatnio się na niego uwzięła. W przyszłości zginie przez zatrucie, wiedział to. Tak też miało być, wszystko przewidział, wszystko zaplanował, usunął wszystkie możliwe usterki, które mogłyby mu jakoś przeszkodzić w realizacji planu. Teraz jedyne co mu zostało to umrzeć, oczywiście “ze starości”, bo przecież nikt nie przyznałby się do spisku planowanego przeciwko niemu przez Radę, ale nie zamierzał nic z tym robić. Westchnął cierpiętniczo, wychodząc na jeden z balkonów. Zaciągnął się świeżym powietrzem i wypuścił je powoli z ust. Masując lekko swój lewy policzek, popatrzył na wyjątkowo spokojną stolicę, której obraz ciągnął się aż po sam horyzont. Wszechobecna przenikliwa cisza otaczała aglomeracje z każdej strony i wdzierała się do środka, sprawiając wrażenie, że całe miasto umarło. Był to jeden z najrzadszych widoków na Librze, ponieważ stolica zawsze tętniła życiem, a gdzie się nie spojrzało widać było przemieszczających się tu i tam naburmuszonych, złych Groxów, którzy zmierzali do pracy lub właśnie z niej wracali. Jego żona zawsze śmiała się z postawy jego poddanych, nie rozumiała dlaczego nie ma w nich chęci do życia, w ogóle chęci do czegokolwiek, nawet sztuczny uśmiech było trudno u nich wywołać. Aczkolwiek tacy właśnie byli Groxowie - wiecznie źli, bezlitośni. Powracając do ciszy, która ogarniała miasto - prawdopodobnie była spowodowana porwaniem jego syna. Wszyscy zachowywali się, jakby Fisks już nie żył, jakaś okropna żałoba, która dla niego była śmieszna i bezsensowna. Jego syn żyje i będzie żyć, ale nie na Librze, nie w ich imperium, a przynajmniej nie teraz. Czując czyjąś dłoń na swoim ramieniu, odwrócił głowę. Ujrzał swojego przyjaciela, prawą rękę i doradce, zajmującego stanowisko Gubernatora Imperium Groxów. Nie powołał go na to miejsce ze względu na znajomość, ale ze względu na jego zdolności. Były naprawdę imponujące, ale gubernator jak każdy miał wady. Rzeczą, którą Shanne odrzucała najbardziej w przyjacielu, była jego słabość do kobiet. Nie tylko do Groxiańskich, na dodatek. Ivhraela - bo tak brzmiało jego imię - ciągle widziano z coraz to nowszymi niewolnicami albo służącymi, a najbardziej absurdalne było to, że koleś miał żonę i dzieci. Aczkolwiek kochanki miał tylko ze względu na potrzeby seksualne, gdy było po sprawie załatwiał sobie następne. Nigdy nie przywiązywał do nich jakichś większych uczuć, ani nie dawał się im pomiatać, co było zupełnie odwrotne w stosunku do jego żony - Rei. Była piękną i zdrową kobietą, która go szczerze kochała i z wzajemnością, ale w zamian za jego wybryki, do których przywykła, a nawet się nimi nie przejmowała, pomiatała nim na prawo i lewo. Oczywiście robiła to z gracją, po cichu, tak, żeby Ivhrael się nawet nie zorientował. Shanne szczerze ją podziwiał za jej chytrość, ale jego własna żona też lubiła tak robić. Kobiety zaiste są niesamowitymi stworzeniami. - Widzę, że imperator znowu myśli o mojej wadzie? - odezwał się Grox, marszcząc brwi lekko. - To niesamowite, że po mojej minie jesteś w stanie odgadnąć o czym myślę, tym bardziej, że jest obojętna - prychnął Shanne, uśmiechając się lekko i odwracając głowę z powrotem w stronę miasta. Gubernator zaśmiał się cicho, stając obok przyjaciela. - Wszystko przez oczy, w nich widać o czym myślisz, a jak myślisz o mojej niewierności, to ci bledną - Ivhrael oparł się plecami o barierkę balkonu. - Wiesz, że mnie to odrzuca. - W przeciwieństwie do mnie, ty byłeś wiernym pieskiem. - Jestem wiernym pieskiem Ivhrael. Jestem. - Wiem o tym Shanne, zazdroszczę ci tego - uśmiechnął się lekko, patrząc w ziemie. - Pomimo tego, że Ayvra nie żyje od 10 lat, ty dalej jesteś jej wierny, niesamowite. Pomiędzy nimi zapadła cisza. Nie była niezręczna - imperator zwyczajnie nie widział potrzeby w komentowaniu słów gubernatora. Jego wierność zaiste była jedną z bardziej podziwianych cech i cieszyło go to. Nagle obydwaj równocześnie cicho westchnęli. - Fisks dotarł na SCP? - imperator zerknął na przyjaciela. - Tak, ma już dom, dobry dom - odparł Ivhrael. Gubernator wiedział o całym jego planie, ufał mu. - Dobrze. Zatem czas zacząć realizować mój plan - Shanne odwrócił się tyłem do miasta i wszedł z powrotem do środka budynku. Szybkim krokiem zaczął się kierować do Sali Obrad, czas skrócić łańcuch Radzie, a poluzować go poddanym. Chaos. Widział chaos. Dernière modification le 1460058780000 |
Muzykmysz « Sénateur » 1457719020000
| 0 | ||
Kocham, kocham, twoje prace są świetne! |
Alntrula « Consul » 1457780220000
| 0 | ||
Muzycznamysz a dit : Dziękuję!! ;w; Puff & Sin |
Myrshka « Censeur » 1457786520000
| 0 | ||
Aww cudne zostawie to tu ;v;'' |
Maarfinka « Sénateur » 1457788980000
| 0 | ||
Świetnie rysujesz człekopodobne stworzenia ;w; |
Sherunia « Citoyen » 1457790360000
| 0 | ||
Aww, twoje prace są świetne. Kocham twój styl i wykonanie takich prac. alntrula a dit : To jest super |
Alntrula « Consul » 1457809740000
| 0 | ||
Myrshka a dit : Maarfinka a dit : sherunia a dit : Aww, dziękuję! ;w; Szkice z Sinem i Puffem~ Niczego nie widać, ale ostrzegam mimo wszystko ;-;" Rysunek jest bardziej w celach humorystycznych niż no :v "A shower" |
Sherunia « Citoyen » 1457813520000
| 0 | ||
alntrula a dit : Jakie urocze! pssst mam zamiar narysowac ST Queen ;D skomplikowana nazwa XD |
Speednoote « Censeur » 1457813760000
| 0 | ||
Ten 2 obrazek zwalił mnie z nóg. XD Kocham mocno. XD |
Alntrula « Consul » 1457876400000
| 0 | ||
sherunia a dit : To MG/ST to w sumie skróty, które przypominają mi skąd się wzięła, więc można spokojnie mówić na nią tylko "Queen" :D I dziękuję zarówno za pochwałę jak i chęć do narysowania jej! speednoote a dit : Bardzo się z tego cieszę! :D Szkice z wczoraj Dalej szukam stylu do rysowania psowatych ;o; To z kiedyś tam :D Darmowy adopt! Dernière modification le 1457877600000 |
Speednoote « Censeur » 1457877960000
| 0 | ||
Jakby ci się nudziło, albo chciałabyś poćwiczyć to podrzucam moją podobiznę. :3 |
Sherunia « Citoyen » 1457880900000
| 0 | ||
Te szkice są bardzo urocze :D |
Myrshka « Censeur » 1457884140000
| 0 | ||
OMG kocham to <333 a najbardziej zajebiaszcze jest to hłe hłe.. wielbie XD |
Alntrula « Consul » 1458767340000
| 0 | ||
No ludziska, nad tym naprawdę ostro się męczyłam, wiem, że może tego nie widać, ale wierzcie mi na słowo, robienie tego myszką to zło.
|
Myscribbles « Citoyen » 1458767580000
| 0 | ||
Cudowne *O* To niebo jest boskie :D |
Niedorzeczny « Censeur » 1458768000000
| 0 | ||
Alez nie ma za co! :3 Sama przyjemnosc patrzec na mojego mistrza w akcji~ -3- Swoja droga, nie skomentowalam prac wczesniejszych, a one rowniez sa warte uwagi bo sa sliczne c: > Takich uszu Puffka w zyciu nie powtorze, probowalam, ale to nie to samo ;-; < Ale na prawde podziwiam jak rysujesz myszka ;-; no i to ze ci sie chce! Efekt koncowy jak dla mnie zniewalajcy :3 Czekam na wiecej pracek i licze ze watek bedzie sie rozwijal ;u; |
Pegazmysz « Consul » 1458770460000
| 0 | ||
Super prace. c: |
Alntrula « Consul » 1458852300000
| 0 | ||
myscribbles a dit : Awh dziękuję! ;w; Xalexiix a dit : Żaden mistrz xd Poza tym to uszy Fisksa są trudne, nie Puffa xD I dziękuję~ pegazmysz a dit : Dziękować~!-w- No to przybywam z nowymi artami! Oto Avidan/Cees, patyczak, tak jak mówiłam :D Rozmowy z szefową zawsze takie miłe~ A nad tym dalej pracuje, boże, nie umiem wymyślać ubrań ;_; Toby się obrazi że mu tego nie pokazałam No i tak bonusowo dorzucam mojego kota, który stracił wiarę w ludzkość Dernière modification le 1458852420000 |
Signwriting « Censeur » 1458852900000
| 0 | ||
Uwielbiam Twoją anatomię, bardzo. |
Sherunia « Citoyen » 1458853920000
| 0 | ||
alntrula a dit : Świetnie wygląda alntrula a dit : ale swietne wlasnie te ubrania sa fajne slodki kotek |