[Fanfiction] Sonic Apokalipsa |
Patkall « Censeur » 1529675520000
| 2 | ||
Prolog Muzyka Był to zwykły dzień, niebo było pogodne i nic nie zapowiadało nadejścia okropnej tragedii. Tuż nad szczytami ogromnych gór sunęło Tornado - samolot Sonica, towarzyszący mu od bardzo dawna i wielokrotnie ulepszany przez jego najlepszego przyjaciela Tailsa, który oczywiście pilotował latającą maszynę, podczas gdy Sonic stał na skrzydłach i to nie dlatego, że niebieski jeż nie potrafił latać, po prostu lisek był lepszym pilotem. - Ciekawe co ten Eggman planuje - powiedział Sonic. - Z odczytów moich urządzeń wynika, że przed nami znajduje się statek bojowy Eggmana. Wykrywam również Szmaragdy Chaosu - odparł Tails. - To, że Eggman ma Szmaragdy Chaosu oznacza kłopoty. Ehh, nieważne, zrobimy to co zawsze, czyli skopiemy mu tyłek. Mam rację Tails? - Mogliśmy wziąć Tornado 2, jest lepiej uzbrojone i ma napęd na Szmaragd Chaosu - westchnął lisek. - Przecież nie mamy żadnych szmaragdów, a poza tym damy sobie radę bez twojego samolotu, spokojna głowa - niebieski jeż uśmiechnął się do swojego kumpla. - Lepiej zostawić twój samolot na jakieś większe zło, czy coś w tym stylu, a poza tym mój samolot jest lepszy, ma taki żywy, czerwony kolor, a twój jest fioletowy. - Co jest nie tak z fioletowym kolorem? - Nic, po prostu czerwony jest lepszy, a poza tym twój samolot to Tornado 2, to drugie, mój jest pierwszy, ten lepszy model. Rozumiesz? - Mój samolot ma zdolność do transformacji. - Tails, droczę się z tobą, heh - Sonic zaśmiał się, po czym oczom dwóch przyjaciół okazał się wielki, latający statek Eggmana. Był ogromny, jednak wydał się bohaterom bardzo znajomy. Przypominał lotniskowiec i wyglądał prawie identycznie jak Egg Carrier, którego Eggman używał, gdy cztery lata temu Chaos został uwolniony z Głównego Szmaragdu . Z przodu znajdował się duży dziób, który prawdopodobnie chował w sobie ogromny laser, z tyłu posiadał dwa ogromne silniki, a po bokach znajdowały się skrzydła, które rozkładały się podczas transformacji, oczywiście w każdym możliwym miejscu dr. Robotnik umieścił swoje logo, bo to Eggman, on wszędzie umieszczał swoją twarz, a słowo Egg wciskał do co drugiej nazwy swojego wynalazku: Egg Robo, Egg Carrier, Egg Mobil, Egg Dragoon, Egg Viper, Egg Walker, można by tak wymieniać w nieskończoność. - Kolejny Egg Carrier?! Który to już? Trzeci? Chyba Jajogłowy nie ma pomysłów na nowe latające fortece. - dodał Sonic. - Wydaje mi się, że to czwarty. - Czwarty? Nie pamiętam trzeciego... Hmmm, a może podlecimy i sami spytamy Eggmana? - Zaproponował jeż. - Wchodzę w to. - Tails gwałtownie przyspieszył w kierunku statku Robotnika. *beep* *beep* - Hmmmm?! To znowu ten przebrzydły niebieski skunks - Eggman zauważył, że jego radar wykrył Tornado. - Orbot, Cubot, zainicjować protokół obronny! - Że co mamy zainicjować? - Spytał zakłopotany Cubot, bowiem nie był on jednym z najdoskonalszych robotów Eggmana, a tym bardziej nie był jednym z najbystrzejszych, choć towarzyszył swojemu panu od ponad roku. - Szef każe nam strzelać do wroga. - odparł Orbot. Orbot był starszy od Cubota i o wiele mądrzejszy. - Aaaa, a więc to miał na myśli, szefie, nie mogłeś tak od razu? - Czasem żałuje, że jeszcze was nie wyłączyłem - Robotnik mruknął pod nosem. - Coś mówiłeś szefie? - Spytał Orbot. - Nie, nie... Skoro nie umiecie wykonać prostego polecenia, sam się zajmę Soniciem - po tych słowach Eggman wstał i podszedł do głównego panelu sterowania systemami obrony i zaczął naciskać różne przyciski, przekręcać pokrętła i pociągać za różne dźwignie. Tornado było coraz bliżej. Nagle Tails dostrzegł, że z kadłuba statku wysuwają się liczne działka. Zmiana muzyki - Sonic, Eggman już o nas wie - krzyknął lis. - Nie martw się, damy radę - odparł mu jeż. Egg Carrier zaczął strzelać, jednak Tails był świetnym pilotem i z łatwością omijał wszystkie strzały, które leciały w stronę samolotu. Zbliżali się coraz bardziej, podlatywali z góry, żeby móc zeskoczyć na pokład statku, w razie, gdyby ich samolot został zestrzelony. Mknęli teraz nad głównym pokładem latającej fortecy dr. Robotnika szukając dobrej sposobności na lądowanie. - Sonic, nie dam rady wylądować, jeśli wszystkie działa będą aktywne. - Okej, zeskoczę i je zniszczę - odparł Sonic i nie czekając na odpowiedź swojego przyjaciela, zeskoczył z samolotu prosto na pokład statku. - Sonic..... Nie to miałem na myśli - Tails wyprzedził Egg Carriera i zawrócił, aby spróbować wylądować na nim po raz kolejny. Nagle, dziób statku otworzył się i zaczęło ładować się ukryte w nim ogromne działo laserowe. - Oooł. Muszę wyjść z pola rażenia tego działa zanim wystrzeli - powiedział do siebie Miles, po czym ostro skręcił w prawo, tym samym pozwalając, aby Egg Carrier się od niego oddalił. W międzyczasie Sonic biegał, niszczył działka oraz wszelkie roboty, które stanęły mu na drodze. Eggman również wysłał do ataku swoje Badniki: Moto Bugi, Buzz Bombery, Spinnery i Orbinauty, jednak te nie były żadnym wyzwaniem dla naddźwiękowego bohatera, bowiem w przeszłości zniszczył ich setki, jak nie tysiące. - Ten przeklęty niebieski jeż znowu niszczy moją fortecę!!! - Wrzeszczał Eggman. - Do schronu! - Systemy obronne Egg Carriera są wyłączone - dostrzegł Tails, po czym zaczął podchodzić do lądowania. W międzyczasie Eggman, Orbot i Cubot zamknęli się w schronie, a Sonic nadal niszczył roboty. Szkody wyrządzone przez niebieskiego jeża były tak duże, że statek zaczął tracić wysokość. - W schronie jesteśmy bezpieczni - oznajmił Eggman. - Zawsze tak mówisz, a potem przychodzi Sonic i wszystko niszczy - wtrącił Cubot. - Jeszcze jedno słowo, a cię wyłączę - nagle drzwi od schronu runęły na ziemię, a zza kurzu wyłoniła się sylwetka niebieskiego bohatera. Zmiana Muzyki - Siema Jajko. Trochę ci zajęło zebranie wszystkich Szmaragdów Chaosu. A teraz pozwól, że zabiorę ci je i pokonam twojego ogromnego robota, który pewnie gdzieś sobie stoi za rogiem. Mam rację? - Powiedział Sonic. - Tak właściwie, to nie mam żadnego robota przygotowanego na tą okazję. - Spoko, to może od razu zabiorę szmaragdy - zanim Sonic skończył zdanie, podbiegł do jednej z kapsuł, w której był umieszczony Szmaragd Chaosu. Schron był w kształcie ośmiokąta, po bokach znajdowały się kapsuły ze szmaragdami, a w środku główny komputer sterujący. Pozostałe miejsce zajmowały inne urządzenia. - Nie tak szybko Sonic - wrzasnął Eggman. - A co, masz jakiś tajny plan, dzięki któremu mnie powstrzymasz? Znowu uwolnisz jakiegoś ogromnego potwora? A może Metal Sonic zaraz tu przyleci? No chyba, że tym razem zrobiłeś robotyczną wersję Knucklesa, w sumie to po raz trzeci, no pokaż co tam masz Jajku - po tych słowach Sonica, Eggman nacisnął jeden z guzików znajdujących się na panelu sterowania, po czym zaświeciły się Szmaragdy Chaosu a następnie cztery projektory pola siłowego, które wystrzeliły jednocześnie w Sonica, a tym samym uwięziły go w bańce pola siłowego. - Jak widzisz Sonic tym razem byłem przygotowany na dwoje nadejście - ucieszył się Robotnik. - Nie jesteś w stanie wydostać się z mojego pola siłowego, muahahahahahaahahaha. Generatory korzystają z energii Szmaragdów Chaosu, dlatego żadna siła nie zniszczy tej bańki, a mój schron jest tak skonstruowany, aby przetrwać rozbicie Egg Carriera. Przelatujemy teraz nad pasmem bardzo wysokich gór, jako iż wiem, że upadek z dużej wysokości jesteś w stanie przeżyć mój niebieski, upierdliwy przyjacielu, tak o te ostre skały najprawdopodobniej się zabijesz. - Eggman otworzył dolny właz. Z góry było widać ogromne szczyty górskie. - Czekałem na ten moment całe życie, ahhh, kiedy w końcu ten natrętny jeż zniknie. Żegnaj Sonic! - Ale mu powiedziałeś szefie - wtrącił Cubot. - Może nie powinieneś przerywać - dodał Orbot. - Pewnie masz rację. Sorka szefie. - Zamknąć się! - Krzyknął Eggman. - Ekh, ekhm - chrząknął Sonic. - Czego chcesz? - zapytał Robotnik. - Ale ty wiesz, że skoro ta bańka czerpię energię ze Szmaragdów Chaosu to ja też ją mogę wykorzystać - gdy Sonic skończył zdanie, cała bańka zaświeciła się ostrym, żółtym światłem. Sonic przemienił się w Super Sonica. - No, to teraz w stylu Super Sonica zniszczę twój stateczek - jeż uśmiechnął się, po czym zaczął napierać na pole siłowe. - O nie! Nigdzie stąd nie uciekniesz - Eggman szybko pobiegł do konsoli i przekręcił jakieś pokrętło. Szmaragdy zaświeciły się jeszcze jaśniej, a bańka pola siłowego stała się grubsza. Super Sonic również mocniej się zaświecił i zaczął silniej napierać na swoje więzienie. Robotnik przekręcił pokrętło na maksymalną moc, podczas gdy jeż jeszcze mocniej napierał na osłonę. Światło szmaragdów stało się tak mocne, że oślepiało wszystkich w pomieszczeniu, po chwili dało się słyszeć wybuch konsolki. - Eggman, coś ty narobił? - W tym momencie do schronu wbiegł Tails. - Przeciążyłeś szmaragdy i zaraz to wszystko wybuchnie. Wypuść Sonica i uciekajmy stąd. - A ja mam lepszy pomysł, nie wypuszczę Sonica i zginiecie razem, muahahahahahha. - Eggman wskoczył do Egg Mobilu ze swoimi robotami, a następnie odleciał przez otwarty dolny właz. - Do zobaczenia, po szmaragdy wrócę później - powiedział na pożegnanie. - Tails, dam radę się wydostać, jeszcze tylko trrochęę. - Super Sonic świecił się naprawdę mocno, tak jak szmaragdy, było widać, że są przeciążone, ponieważ zasilały i pole siłowe, Egg Carriera, ale także i Super Sonica. - Konsolka nie działa, nie mogę tego wyłączyć - zmartwił się Tails. - Nie martw się, dam radę. Uciekaj, zanim będzie za późno - poradził jeż. - Dobrze. - Miles wybiegł ze schronu, a Super Sonic zaczął mocno napierać na pole siłowe, już prawie się z niego wydostawał, jeszcze tylko trochę energii szmaragdów. Nagle, dało się słyszeć głuchy wybuch, po którym nastąpił wielki huk, energia pryskała ze zniszczonego panelu, a na szmaragdach zaczęły pojawiać się pęknięcia. - Jeszcze trochę! - Po kilku kolejnych sekundach zaciekłej walki z polem siłowym Sonic wydostał się z bańki. - Nie było tak źle - powiedział, po czym wybuchła jedna kapsuła, potem druga, trzecia, a potem jednocześnie czwarta, piąta i szósta. Zmiana Muzyki Szmaragdy Chaosu wybuchły. Nagle, w mgnieniu oka Egg Carrier zniknął z powierzchni ziemi, fala uderzeniowa była tak potężna, że zniszczyła wysokie szczyty gór, strąciła Tornado oraz Egg Mobil, a następnie powędrowała dalej, fali uderzeniowej towarzyszyła fala zakłóceń magnetycznych, które wyłączały wszelkie urządzenia elektryczne. Siła wybuchu dotarła nawet do Angel Island, samotnej latającej wyspy, która w wyniku chciwości plemienia Kolczatek została oderwana od Mystic Ruins i dryfuje sobie w przestworzach dzięki energii Głównego Szmaragdu, strzeżonego przez ostatniego potomka Kolczatek: Knucklesa. Fala uderzeniowa była tak silna, że strąciła Angel Island, która runęła z ogromną siłą do wody, tworząc ogromne falę. Część wyspy została też zatopiona. Kilka godzin później. Niebo na całym globie spowiły ciemne chmury, wszędzie pojawiały się wyładowania magnetyczne, a całe pasmo gór, nad którym zostały zniszczone szmaragdy spowiła wieczna burza magnetyczna. - Coś strasznego musiało się wydarzyć. Angel Island została strącona i nie chce wzlecieć, mimo iż Główny Szmaragd jest tam gdzie być powinien. Skoro już o nim mowa, to on sam zaczął świrować, świeci dziwnym blaskiem i wydaje dziwne dzwięki, jakby coś... - Knuckles rozmyślał, gdy nagle ogromny słup wody zaczął wznosić się nad Świątynię Głównego Szmaragdu - Co to jest?! - wrzasnął zdziwiony. Ciąg dalszy nastapi... Rozdział I Konsekwencje Muzyka - Szefie, znaleźliśmy cccośśś - krzyknął Zazz. - Lepiej spadajmy, szef mówił, że mamy tylko godzinę, a potem dziura w burzy magnetycznej odetnie nam drogę powrotną. A do tego jestem głodny - oznajmił Zomom. - Ty zawsze jesteś głodny - powiedział Zavok, lider Deadly Six. - Co znalazłeś Zazzie? - Jest zzzimne, ma ręce i jest niebieskie - powiedział. - Sonic? - Zdziwił się Zavok. - Ale to niemożliwe, on trzy lata temu zginął podczas Wielkiego Wybuchu Szmaragdów Chaosu. - Cóż... Nie wygląda mi on na zbyt żywego. - Ten wybuch powinien rozerwać go na strzępy, a upadek z ogromnej wysokości połamać wszystkie jego kości. - No w sumie racja, nie wygląda na zzzbyt połamannego. Jest taki jakiś bardziej... zmrożony. - To nieprawdopodobne - do jaskini wszedł Mistrz Zik. Znajdowali się oni bowiem w górach, nad którymi wybuchły szmaragdy, obecnie byli w jednej z jaskiń, szukali czegoś, jednak nie mieli zbyt dużo czasu, bowiem dziury w polu magnetycznym, które osłaniało całe pasmo górskie były obecne przez około godzinę i pojawiały się one stosunkowo rzadko. W jaskini było bardzo zimno, jednak Zeti nie dawali po sobie tego poznać. - Sonic musiał przeżyć, ponieważ podczas wybuchu był w swojej Super Formie i pewnie jakimś cudem wylądował w tej jaskini i zamarzł. Zabierzmy go do naszego szefa - oznajmił. - Ale to Zavok jest naszym szefem - wtrącił Zomom. - Już nie - odparł mu Mistrz Zik, po czym wszyscy wyszli z jaskini i kierowali się w stronę wyjścia z burzy magnetycznej. - Jaki ma sens życie na tym świecie, przed wybuchem i tak było beznadziejnie, a teraz Lost Hex już nie istnieje i każdy dzień jest walką o życie. Nie lepiej zostać w tej burzy magnetycznej? - Czekający przed wejściem do jaskini Zor mruczał pod nosem. - Będąc martwym nie można jeść - powiedział najgrubszy z Zeti. Zmiana muzyki - Mamy niecałe 15 minut, musimy się pospieszyć - krzyknął Zavok, po czym piątka Zeti zaczęła bardzo szybko się przemieszczać. Byli dość daleko od wyjścia, dlatego każda sekunda się liczyła, co prawda potrafili poruszać się bardzo szybko, nie mniej jednak pośpiech w ich sytuacji był wskazany. Po jakichś 13 minutach dotarli do wyjścia. Tam czekała na nich Zeena, która piłowała paznokcie. - Co wam tak długo zajęło? - Spytała. - Wow, znaleźliście tego niebieskiego jeża, który wywołał całą tą katastrofę. Wiecie jak ciężko utrzymać dobrą fryzurę, gdy wszędzie panują burze magnetyczne? - Pojazd gotowy? - Zapytał Zavok. - Oczywiście - odparła dziewczyna, po czym cała szóstka wsiadła do szarego, przypominającego latający samochód pojazdu. Lecieli nim długo, ponad 2 godziny. Zmiana muzyki Dotarli do miasta, a raczej do tego, co z niego zostało. Metropolię spowijały ciemne chmury, jak zresztą całą resztę świata. Co jakiś czas słychać było uderzenie fioletowej błyskawicy. Budynki były powykrzywiane, większość z nich nie miało okien, całe miasto pokrywała warstwa szarego pyłu. Wszystkie ulice były puste, jakby wszyscy umarli, jedynie czasem przelatywał, czy przejeżdżał przez nią jakiś patrolujący robot. Wiele wieżowców było zawalonych, a tu i ówdzie pojawiały się pożary. W mieście było głucho, grzmoty, szum wiatru, odgłos silników robotów i skrzypienie zniszczonych budynków były jedynymi słyszalnymi dźwiękami. Deadly Six wylądowali na dachu jednego z budynków, po czym weszli do środka. Najpierw zeszli po schodach kilka pięter, a potem skierowali się korytarzem do wielkiego, ciemnego pomieszczenia. Na zewnątrz i tak było ciemno, ze względu na chmury, jednak w tym pomieszczeniu panował prawie całkowicie mrok, jedynie ogromny komputer rozjaśniał małą jego część słabym, niebieskim światłem. Zmiana muzyki - Znaleźliście coś - powiedziała postać stojąca w cieniu. Jej głos był przerażający, brzmiał, jak głos jakiegoś demona. Sylwetka owej osoby była niewidoczna, całkowicie skąpana w cieniu, jedyną rzeczą, jaką można było u niej dostrzec była para zielonych oczu, ze źrenicami jak u węża. - Znaleźliśmy kogoś. - Zavok wyszedł z szeregu, a za nim stał Zomom trzymający zamrożonego Sonica. - Jeż Sonic - tajemnicza postać powoli zaczęła wyłaniać się z cienia. Jego sylwetka do złudzenia przypominała Shadowa, jednak poruszał się on zupełnie inaczej, chodził jak zombie, ręce były bezwładnie skierowane w dół, podobnie jak głowa. Gdy tajemnicza postać podeszła do światła widać było, że to nie Shadow, paski na jego kolcach były szare, podobnie jak reszta czerwonych elementów Shadowa, pierścienie na jego nogach i rękach miały blady kolor, podobnie jak jego skóra, a twarz nie posiadała ust. - Sonic, dawno się nie widzieliśmy. Całą wieczność! - Tajemniczy jeż wyjął coś co świeciło silnym fioletowym blaskiem, po czym skierował ten przedmiot w kierunku niebieskiego jeża. Pod wpływem fioletowej energii Sonic zaczął topnieć, a gdy cały się roztopił - runął na ziemię. - Aaah - naddźwiękowy jeż jęczał leżąc na podłodze. - Zeti, zostawcie nas samych - powiedział tajemniczy jeż, po czym cała szóstka wyszła z pomieszczenia. - Powrót do życia po trzech latach bycia martwym nie jest prosty, jednak powinienem ci podziękować mój niebieski przyjacielu. - K-kim ty jjesteś - jąkał się dochodzący do siebie Sonic. - Nie pamiętasz mnie. Nic w tym dziwnego, przecież zostałem wymazany z egzystencji, zniknąłem z tego świata, z twoich wspomnień, jednak pozwól, że wszystko ci przypomnę - mroczna postać dała niebieskiemu jeżowi fioletowy przedmiot do ręki, po czym nasz bohater przypomniał sobie wszystko: porwanie księżniczki Elisy przez Eggmana oraz jej ratunek, pościg za nią, pierwsze spotkanie Silvera, wizytę w przyszłości, Iblisa, swoją własną śmierć oraz wskrzeszenie, Solarisa i płomień zdmuchnięty przez księżniczkę Solleany. Przypomniał sobie również imię. Imię postaci, która właśnie przed nim stała i która wtedy go zabiła, w przeszłości, która nigdy się nie wydarzyła. - Mephiles - powiedział Sonic. - Tak, to moje imię - odpowiedział, po czym zabrał jeżowi z ręki fioletowy przedmiot. - To ostatni Szmaragd Chaosu, jedyny, który przetrwał Wielki Wybuch. - Ale skąd ty się tu wziąłeś - niebieski jeż powoli podniósł się na nogi. - Przecież przestałeś istnieć. - Tak, przestałem, jednak wybuch który ty spowodowałeś uwolnił ogromne ilości Energii Chaosu i sprawił, że wszystkie stworzenia, które kiedykolwiek miały styczność z negatywną energią szmaragdów wpadły w szał. Jednak nie musisz się martwić o Dark Gaię, dwa lata temu wydał z siebie ostatni krzyk, zająłem się nim. Negatywna Energia Chaosu również przywróciła do życia Iblisa i mnie. Niestety nie mogę się połączyć z tą bezmyślną bestią, ponieważ pozostałe szmaragdy są zniszczone. Nie mogę również udać się poszukać ich szczątków, ponieważ struktura mojego ciała nie może przekroczyć pola magnetycznego spowijającego to pasmo górskie. Nie jestem już tak potężny jak kiedyś i już nigdy nie stanę się Solarisem. No chyba że... - Chyba, że co? - spytał z zaciekawieniem Sonic. - Jeśli odnalazłbyś szczątki pozostałych Szmaragdów Chaosu oraz Główny Szmaragd, mógłbym odtworzyć Szmaragdy Chaosu, stać się Solarisem i naprawić wszystkie szkody, jakie ty i Eggman uczyniliście. - Dlaczego miałbym to zrobić? - Zależy mi na naprawieniu tego świata, a tylko razem z tobą uda mi się to zrobić. Wszyscy twoi przyjaciele są martwi, to jedyny sposób żebyś ich odzyskał! Powiedz: czy żałujesz tego co zrobiłeś? Zmiana muzyki - Tak - Sonic powiedział zaciskając zęby i tłumiąc w sobie poczucie ogromnej winy. - Więc jak będzie - Mephiles wyciągnął w dłoń w stronę Sonica. - Chcesz odzyskać swoich przyjaciół? Tailsa, który zginął podczas wybuchu, gdy jego samolot się rozbił? Knucklesa, który umarł, gdy Angel Island poszła na dno. Amy, która popełniła samobójstwo gdy dowiedziała się, że jej ukochany nie żyje? - Ttak - Sonic zacisnął zęby jeszcze mocniej, a po jego poliku spłynęła łza. Wyciągnął rękę w stronę Mephilesa. - Chcę to naprawić. Chcę, chcę... Ale - cofnął rękę. - Skąd mam wiedzieć, że to nie podstęp - spojrzał podejrzliwym wzrokiem na stojącą naprzeciwko postać. - We wspomnieniach widziałem jak chciałeś zniszczyć świat jako Solaris, jak manipulowałeś każdym, aby zdobyć szmaragdy, jak zabiłeś mnie. - wrzasnął przez łzy w oczach. - Moi przyjaciele żyją. Wiem to! Odnajdę ich i sam znajdę sposób aby naprawić świat! - krzyknął zaciskając pięści. - Głupcze, zginiesz tak jak oni! - wrzasnął Mephiles, po czym Sonic zwinął się w kulkę i naładował Spin Dash, którym uderzył w postać przed nim. Mephiles poleciał na kilka metrów i uderzył w ścianę na drugim końcu pokoju. - Zeti! Zatrzymać go. - Nagle do pokoju wbiegła Deadly Six, jendak Sonic ominął ich wszystkich i uciekł. - I co teraz zrobimy szefie - spytał Zavok. - Sami odnajdziemy szmaragdy - odparł Mephiles. - A co z Soniciem? - Zajmę się nim osobiście, muahahahahahhahahaha! Rozdział II Cień Przeszłości Muzyka Sonic uciekł od Mephilesa i Zeti, po czym przebiegł pół miasta, niszcząc po drodze wszystkie patrolujące roboty, które spotkał. Gdy upewnił się, że jest wystarczająco daleko od porywaczy, postanowił, że wejdzie na dach jednego z budynków i rozejrzy się po okolicy. Budynek, na którego szczycie się znalazł okazał się być opuszczonym blokiem mieszkalnym. Wyglądało na to, iż wszystkie budowle w okolicy stały się opuszczone. Zmiana muzyki - Jak do tego doszło? - mówił sam do siebie. - Gdzie są wszyscy? Mieszkańcy, moi przyjaciele? Gdzie jest Eggman? - Sonic próbował znaleźć jakąkolwiek odpowiedź w swojej głowie, niestety bezskutecznie. Usiadł na dachu i przez około godzinę wpatrywał się w zawalone budynki, sporadycznie pojawiające się pioruny i dym ulatujący z płonących budowli. To nie był świat jaki zapamiętał. Sonic przeżył wiele kataklizmów, jednak za każdym razem zwyciężał, zazwyczaj dzięki Szmaragdom Chaosu, których teraz już nie było. O ironio! Szmaragdy, które zwykle zapewniały niebieskiemu jeżowi zwycięstwo sprawiły, że nastała apokalipsa. Bohater wspominał te dni, kiedy uratował Station Square od gniewu Idealnego Chaosa, kiedy razem z Shadowem powstrzymali Biolizarda i ARK przed zniszczeniem planety, kiedy z przyjaciółmi pokonali Metal Overlorda, dzień kiedy Sonic wraz z Chipem pokonał Dark Gaię, ostatnie wydarzenia z Phanotom Ruby i Infinite, kiedy to Eggman przejął 99% świata, ba, Sonic wspominał nawet wydarzenia z Solleany i walkę z Solarisem. Był wtedy w beznadziejnej sytuacji, jednak ta obecna wydawała mu się jeszcze gorsza, tym razem był sam, kompletnie sam, a za wszystko co się stało obwiniał siebie. - Straszny widok, nieprawdaż? - Sonic usłyszał za swoimi plecami żeński głos, wydał mu się dość znajomy. Szybko obrócił się, aby spojrzeć na tajemniczą postać, która go odnalazła. Zmiana muzyki - Blaze! - krzyknął. - Ty żyjesz! - Po tych słowach rzucił się kotce w objęcia. Ulżyło mu, w końcu odnalazł kogoś znajomego i przyjaznego, naszemu bohaterowi od razu zrobiło się raźniej i na chwilę zapomniał o całym swoim poczuciu winy. W końcu nie był sam, a skoro Blaze żyła, to pojawiła się w jego sercu nadzieja, że wszyscy inni też żyją. - Też się cieszę, że cię widzę - powiedziała. Również bardzo się cieszyła, że odnalazła Sonica. - Całe trzy lata cię nie było. Jak pewnie zdążyłeś zauważyć, wiele się pozmieniało. - Tak, ale dlaczego? Gdzie są wszyscy? Tails, Knuckles, Amy? - Sonic... - Blaze spuściła wzrok. - Nie mam pojęcia. Po wybuchu szmaragdów tyle się zmieniło. Każdy uciekł, a ja starałam trzymać się z Silverem, jednak nie widziałam go już od tygodnia. - Blaze usiadła i bardzo posmutniała. - Ostatnio walczyliśmy z Iblisem i zostaliśmy rozdzieleni. - Blaze była silna psychicznie, nie mniej jednak utrata najlepszego przyjaciela bardzo ją zabolała, nie potrafiła powstrzymać łez, które powoli spływały po jej poliku. - Nie martw się. - Sonic przykucnął i położył rękę na ramieniu Blaze. - Jestem z tobą i razem odnajdziemy Silvera i całą resztę. - Blaze uśmiechnęła się i wstała. - Co to jest?! - kotka dostrzegła na niebie granatową smugę lecącą w ich kierunku z ogromną prędkością. Smuga uderzyła w Blaze odrzucając kotkę na kilka metrów a następnie ogłuszyła Sonica i porwała go. - Sonic! - krzyknęła widząc jak niebieski jeż oddalał się. Po ocknięciu się bohater dostrzegł, że leci w powietrzu, skierował wzrok w górę, aby przekonać się jaka siła go unosi. Zmiana muzyki - Metal Sonic! - wrzasnął, po czym zwinął się w kulkę i jednym zwinnym ruchem uderzył w robota, tym samym wyrywając się z jego szpon. Jeż wylądował na dachu jednego z budynków. Metal szybko do niego podleciał i zaczął strzelać w Sonica laserem, który znajdował się na jego brzuchu. Niebieski jeż okazał się jednak szybszy od laserów swojego metalowego klona i zdołał zbliżyć się do niego i ponownie uderzyć go. Znokautowany Metal Sonic spadł na ulicę. Sonic postanowił zeskoczyć z budynku w ślad za robotem. Gdy znalazł się na dole zobaczył, że Metal jest uszkodzony, jednak mimo to nadal był zdolny do walki. Robot podniósł się z ziemi, a następnie rzucił się na jeża ze swoimi ostrymi szponami i próbował go zranić. Sonic musiał się bardzo namęczyć, aby uniknąć wszystkich szybkich ataków Metala. W pewnym momencie niebieski jeż okazał się za wolny i jego przeciwnik zranił bohatera w lewy bok, po czym znokautował Sonica laserem. Nasz bohater leżał teraz ranny na środku ulicy, a Metal Sonic stał tuż nad nim i spoglądał na niego swoimi pozbawionymi życia i empatii świecącymi na czerwono oczami. Już wyciągał w jego stronę swoją szponiastą rękę, gdy nagle coś uderzyło Metala w plecy, a ten przeleciał nad Soniciem i wylądował 10 metrów dalej. - Znalazłam cię - powiedziała Blaze. - Cieszę się, że cię widzę - odparł Sonic powoli podnosząc się z ziemi. - Trzy lata bez treningu zrobiły swoje - zażartował. Po chwili do dwójki naszych bohaterów podleciała cała chmara robotów patrolujących. - To chyba oznacza kłopoty. - Sonic i Blaze rzucili się do walki i niszczyli roboty jeden po drugim, gdy nagle kolejny latający obiekt przemknął po niebie i zniszczył te maszyny, których nasi bohaterowie jeszcze nie zdążyli. Sonic i Blaze obrócili się, aby spojrzeć kim, bądź czym był tajemniczy obiekt, który im pomógł. Ich oczom okazał się okrągły pojazd latający z działkiem laserowym po środku i małą szybką. Był to Egg Mobil. Zmiana muzyki - Eggman! - krzyknął Sonic. - Ty żyjesz? - Robotnik był bardzo zdziwiony. - Ale jak? Nic nie przetrwałoby wybuchu szmaragdów. Czy ciebie w ogóle da się w jakikolwiek sposób zabić ty mały, wstrętny niebieski ananasie? - krzyczał Eggman. - Cóż, wygląda na to, że jestem tu, żyję i mam się dobrze - odpowiedział Sonic. - Na to wygląda - burknął pod nosem, po czym spojrzał na Metal Sonica. - Co wyście zrobili z moim robotem? - Zaatakował nas - wtrąciła Blaze. - Całkiem możliwe - odparł Eggman. - Sonic, masz tupet, żeby pokazywać się tutaj po tym co zrobiłeś. Przez ciebie cały świat to ruina? Jak mam zbudować swoje imperium, gdy nie mam czym rządzić. - Że co? Że to niby moja wina? - Sonic wyraźnie się zdenerwował. - Gdybyś nie próbował wykorzystać szmaragdów do przejęcia kontroli nad światem to nie musiałbym cię powstrzymywać i nie doszłoby do tej całej katastrofy. - A gdybyś nie przeciążył Szmaragdów Chaosu to nie wybuchłyby. - Gdybyś nie próbował mnie zabić to może nie miałbym powodu, żeby przeciążyć szmaragdy. Po prostu zabrałbym ci je i skopał dupsko tak jak robię, a raczej robiłem za każdym razem! - Przestańcie - kotka ponownie się wtrąciła. - Ta kłótnia do niczego nie prowadzi. - Masz rację Blaze, to zarówno wina moja jak i Jajogłowego, obaj schrzaniliśmy - odpowiedział jeż. - Mamy teraz większe powody do zmartwień niż szukanie winnego. Płomienie Kataklizmu nadal niszczą świat, dlatego musimy jak najszybciej zniszczyć Iblisa. Całe szczęście Dark Gaia nam już nie zagraża. - Robotnik uspokoił się. - Eggman - wtrącił się Sonic. - Nie wiesz przypadkiem gdzie są moi przyjaciele? No wiesz, Tails, Knuckles, Amy. - Oczywiście, że wiem gdzie są, należą przecież do mojego ruchu oporu. - Twojego ruchu oporu? - zdziwił się Sonic. - Tak mojego, walczymy teraz wszyscy po jednej stronie. - Miło słyszeć, to gdzie oni są. - W jedynym bezpiecznym miejscu: na pokładzie Kosmicznej Kolonii ARK. - Zabierzesz nas tam. - Mam taki zamiar. - Eggman wylądował swoim pojazdem, a następnie wysiadł z niego i podszedł do Metal Sonica. - Ahhh, Metal, jak wrócimy do ARK to cię naprawię. - Po tych słowach Robotnik zwrócił się w stronę Blaze i Sonica. - Mephiles i Zeti przejęli kontrolę nad moimi robotami i teraz wykorzystują je do patrolowania całego miasta. Kontrolują nie tylko moje badniki, ale także i całą technologię G.U.N. - To by wyjaśniało, dlaczego zniszczyłeś swoje roboty - zauważył Sonic. - Jedyne co mi zostało to mój Egg Mobil, Death Egg Robot, Metal Sonic i garstka Egg Robo - oznajmił Eggman. - No i jeszcze jest Orbot i Cubot - dodał. Nagle, Egg Mobil wykrył w pobliżu roboty zwiadowcze. - Spadajmy, zanim nas znajdą. Rozdział III Kosmiczna Kolonia ARK Muzyka Eggman zabrał Sonica i Blaze, Egg Mobilem, do swojej dawnej bazy na pustyni, która znajdowała się wewnątrz piramidy. Pojazd Robotnika szybko przemknął przez miasto, a dalsza droga minęła bez żadnych problemów. Lecieli około dwóch godzin. Sonic przespał większość drogi, ponieważ był bardzo zmęczony, a Blaze po prostu milczała, nawet wtedy, gdy Eggman próbował zacząć jakąkolwiek rozmowę. - Wstawaj niebieska abominacjo! - Eggman poinformował Sonica, że dolecieli na miejsce. - Co?! Gdzie?! Jak?! - Sonic zerwał się. - Mam nadzieję, że dobrze się spało. - Taaa... Nie było tak źle, w końcu mogłem odpocząć od mojego poczucia winy - odparł niebieski jeż. - To jest ta twoja baza? - Sonic spojrzał na piramidę. Mimo tego, iż byli na pustyni, nadal było ciemno. Chmury przykrywały niebo nawet tutaj, przez co nie było tu tak gorąco jak kiedyś. - Mam przypływ nostalgii, chociaż inaczej zapamiętałem to miejsce. - Idziecie czy nie? - powiedział z irytacją w głosie Eggman. - Jasne - odpowiedział mu Sonic, po czym kiwnął głową do kotki, która zeskoczyła z Egg Mobilu i podeszła do jeża. - Eggman, prowadź! - powiedziała. Sama piramida również wyglądała inaczej, była zniszczona, pochodnie, które dawniej oświetlały jej wnętrze swoim blaskiem dawno już zgasły. Brak oświetlenia nie był jednak problemem dla naszych bohaterów, a przynajmniej dla Blaze, która posiadała ogniste moce. Gdy znaleźli się w ciemnym pomieszczeniu, kotka wytworzyła na ręce mały płomyk, który oświetlał im drogę. Po dłuższej chwili doszli do wysokiego, okrągłego pomieszczenia, wokół którego kiedyś biegła platforma w kształcie pierścienia. Teraz była częściowo zawalona. Sonic i Blaze podeszli do jej brzegu i spojrzeli w dół. Zobaczyli leżącego na samym dole ogromnego, kamiennego robota. Był to Egg Golem. Czas nie obszedł się z nim łaskawie: jego lewa ręka odpadła i w wielu miejscach robot posiadał ubytki, z których wystawały kable. - Idziecie czy nie? - krzyczał Robotnik. Sonic i Blaze po raz kolejny spojrzeli na siebie w milczeniu, po czym poszli w ślad za doktorem. Doszli do dużego pomieszczenia, w którym znajdował się prom kosmiczny. Wsiedli na niego, po czym Eggman włączył zapłon i otworzył dach piramidy. Nasi bohaterowie polecieli w kosmos. Zmiana muzyki Gdy byli już w przestrzeni kosmicznej, Sonic spojrzał na swoją planetę, była inna niż zwykle, nie była już tak piękna i niebieska jak zawsze, nie było już widać oceanów, ani lądów. Całą powierzchnię spowiły szare chmury i taki też kolor miała planeta. Po chwili milczenia jeż zapytał: - Eggman, czy mógłbyś mi opowiedzieć co dokładnie działo się przez ostatnie trzy lata? - Mówił spokojnie, z pokorą w głosie co bardzo zdziwiło Robotnika. - Cóż.... Cudem udało mi się przeżyć wybuch. Fala strąciła mój Egg Mobil, więc musiałem go trochę podreperować, żeby móc lecieć dalej. Wróciłem do mojej bazy i wtedy zobaczyłem co się dzieje. Planeta rozerwała się na kawałki, wszędzie pojawiły się burze magnetyczne, a z ziemi zaczęły wychodzić potwory. Powrócił Dark Gaia, Chaos i dwa inne stwory, których w ogóle nie pamiętałem: Płomienie Kataklizmu i ten tajemniczy jeż, który wygląda jak Shadow. - Iblis i Mephiles - wtrącił Sonic. - Czy jakoś tak - kontynuował Eggman. - Widząc to wszystko zabunkrowałem się w mojej bazie i obmyślałem jakiś plan, cokolwiek., jednak po kilku dniach przyszedł do mnie Iblis, a razem z nim wielka powódź lawy, która zmiotła całą moją bazę i wszystko co było w pobliżu. Udało mi się odratować tylko Orbota, Cubota, Metal Sonica i kilka Egg Robo. Przez jakiś tydzień ja i moje roboty tułaliśmy się po świecie, do czasu, aż Miles się ze mną nie skontaktował. - Tails zawsze był zaradny. - Sonic wtrącił się po raz kolejny. - Tak, masz rację. Razem postanowiliśmy, że należy ewakuować kogo się da w jedyne bezpieczne miejsce. Do ARK i zaczęliśmy tworzyć punkty zbiórki. Gdy ja i Miles ratowaliśmy kogo się dało, G.U.N. podjęło walkę z potworami, jednak nie minął miesiąc i całą organizację szlag trafił. Wtedy ten cały Mephiles zwerbował Zeti, którzy byli wkurzeni stratą domu, aby pomogli mu. W taki sposób ta podróbka Shadowa przejęła kontrolę nad wszystkimi robotami G.U.N. a później również nad moimi, oczywiście mówię o tych, które zostawiłem w moich fabrykach. Metala i resztę, która się uchowała przeprogramowałem tak, że Deadly Six nie są w stanie ich kontrolować. Teraz ARK jest naszym nowym domem, hodujemy tam rośliny, dzięki czemu mamy jedzenie, filtrujemy wodę i staramy się przeżyć. Przez pierwszy rok nie było powodu, aby wracać na powierzchnię, jednak pewnego dnia dostrzegliśmy, że oderwane kawałki planety powracają na swoje miejsce. To musiało oznaczać, że ktoś pokonał Dark Gaię. Był to ten cały Mephiles, słyszałem, że rozerwał Gaię na strzępy. A wiesz dlaczego? - Nie - odpowiedział Sonic. - Okazało się, że jeden Szmaragd Chaosu przetrwał wybuch, a Zeti go odnaleźli i dali Mephilesowi i dzięki temu mógł rozwalić Gaię. - A co z Chipem? W sensie z Light Gaią? - Przykro mi Sonic, gdy tylko Dark Gaia wyszedł na wolność, Light Gaia w swojej zbroi Gaia Colossusa pospieszył, aby go powstrzymać, niestety nie podołał... - Eggman spuścił głowę, a po chwili to samo uczynił Sonic. - Przez ostatnie dwa lata wysyłamy co jakiś czas ekspedycje na planetę i co jakiś czas ratujemy kogoś nowego. Tym razem jesteś to ty i Blaze. Teraz jest lepiej niż za czasów Dark Gai, jednak nadal nie można bezpiecznie wrócić na powierz - przerwał. - Zbliżamy się. Zmiana muzyki Nagle bohaterowie dostrzegli zbliżającą się kosmiczną kolonię. Była ogromna, może nie aż tak duża jak księżyc, ale była ogromna. Sonic od razu rozpoznał jej kształt - półkula z wystającym dziobem, oczami i wąsami po bokach. Dziób skrywał w sobie potężne działo, które zasilić potrafiły Szmaragdy Chaosu. Niebieski jeż po raz kolejny poczuł przypływ wspomnień. - Eggman. Ilu moich przyjaciół jest na pokładzie kolonii? - zapytał. - Sam się o tym przekonasz - odparł Robotnik. - Już wkrótce. - Byli coraz bliżej, im bardziej się zbliżali, tym większą ulgę czuł Sonic. Cieszył się, że w końcu zobaczy swoich przyjaciół. Tak długo ich nie widział, a oni nie widzieli go jeszcze dłużej, pewnie cały czas myślą, że on nie żyje. Pomimo radości w sercu pojawił się też niepokój. Nasz bohater nie wiedział ilu z nich przeżyło i bał się zderzenia z rzeczywistością. - Halo. Tutaj ARK do promu kosmicznego, zweryfikuj się - znajomy głos odezwał się przez radio. - Tutaj dr. Ivo Robotnik, znany również jako Eggman, największy geniusz na świecie i wybawca wszystkich, którzy - Dobra Eggman, już wiem, że to ty - znajomy głos przerwał Eggmanowi. - Tails! - krzyknął Sonic. - Sonic? - Tails również krzyknął imię swojego przyjaciela. - Eggman, czy jest z tobą Sonic? Czy on żyje? - dopytywał. - Tak Miles, jest ze mną Sonic. Lądujemy. - oznajmił Robotnik, po czym wylądowali na pokładzie ARK. Sonic natychmiast wybiegł ze statku kosmicznego na spotkanie swojego przyjaciela, który już na niego czekał. Bez chwili wahania niebieski jeż podbiegł do swojego kumpla i rzucił mu się w ramiona. - Oh Tails, jak ja się cieszę, że żyjesz. - Ja również się cieszę. - obaj ściskali się jak przyjaciele, a łzy szczęścia płynęły ich policzkami jak wodospad. Gdy już się puścili Sonic spojrzał na swojego kumpla i dostrzegł coś, co go przeraziło. - Tails! - krzyknął. - Co ci się stało!? Rozdział IV Starzy Przyjaciele Muzyka Sonic patrzył przerażony na swojego przyjaciela. - Co ci się stało!? - powtórzył. Lisek stał zakłopotany, nie wiedział co odpowiedzieć. - Sonic... To się stało tak dawno... - Obaj patrzyli teraz na siebie, Sonic nie potrafił przyjąć do wiadomości tego, że jego najlepszy przyjaciel stracił jeden ze swoich ogonów. To była jego cecha rozpoznawcza, dzięki swoim ogonom Miles mógł latać. - Kto ci to zrobił Tails!? Jak to się stało!? - pytał Sonic. - Wolałbym o tym nie rozmawiać - lis spuścił głowę, a po jego policzku spłynęła łza. - Staram się zapomnieć - mówił przez łzy. - Zapomnieć, że już nie potrafię latać. Teraz już nikt nie mówi na mnie Tails. Mówią mi po prostu Miles. - Lisek zaczął szlochać. Sonic znowu podszedł do swojego kumpla i przytulił go. - To wszystko moja wina! - powiedział niebieski jeż. - Nieprawda... - odparł Tails. - Ty po prostu chciałeś uratować wszystkich przed Eggmanem, nikt nie wiedział, że szmaragdy wybuchną. - Gdybym nie był tak głupi, nie byłbyś teraz kaleką. - Sonic również zaczął płakać i przytulił swojego przyjaciela jeszcze mocniej. - Sonic - szepnął Tails. - Cieszę się... Cieszę się, że wróciłeś. Stali tak w objęciach jeszcze przez dobre parę minut, po czym Sonic powiedział: - Tails, znaczy Miles. - Jeż szybko się poprawił. - A co z resztą? - No tak... reszta. Jeszcze ich nie powiadomiłem - odparł lisek. - Zaprowadzisz mnie do nich? - Jasne. - po tych słowach Tails zaprowadził swojego przyjaciela na mostek. Byli tam Eggman, Blaze i Vector. - Sonic! Ty żyjesz! - krzyknął zielony krokodyl, po czym uściskał swojego kumpla. - Nie rób nam tak więcej. Kiedy Sonic rozmawiał z Vectorem, Eggman podszedł do Tailsa i powiedział: - Miles, będę w stanie naprawić działo, ale do jego zasilenia będę potrzebował Głównego Szmaragdu. - Próbowałem go już namierzyć używając fałszywego szmaragdu, niestety nie udało mi się. - Nie chcę cię martwić, ale Mephiles ma pod sobą całą armię robotów i wszystkie moje fabryki, a także przeróżne potwory Iblisa. Jeśli Dowie się o istnieniu kolonii i dowie się, że w niej przebywamy, to na pewno zaatakuje. - Ale przecież usunąłeś wszystkie dane dotyczące kolonii z wszystkich baz danych, prawda? - Oczywiście, ale to nie zmienia faktu, że Mephiles nas szuka. - Ej chłopaki! - Sonic wtrącił się. - O czym gadacie. - Rozmawialiśmy o tym, że potrzebujemy Głównego Szmaragdu, aby ponownie odpalić Eclipse Cannon - odparł Eggman. - Co?! Chcecie zniszczyć naszą planetę?! - krzyknął Sonic. - Jeśli nie odnajdziemy innego sposobu na odzyskanie jej, to będzie jedyny sposób na unicestwienie wszystkich potworów - dodał Tails. - Chcecie, żebym się obwiniał również za to, że musieliśmy zniszczyć całą planetę? Już i tak moje ogromne poczucie winy zżera mnie od środka. Znajdę sposób, żeby uratować planetę - oświadczył niebieski jeż. - Na chwilę obecną i tak nie mamy czym zasilić działa, więc są to jeszcze odległe plany - powiedział dr. Robotnik. - À propos Głównego Szmaragdu, gdzie jest Knuckles? - Dwa miesiące temu stwierdził, że nie będzie tutaj bezczynnie siedział i wrócił na powierzchnię szukać swojego szmaragdu - lis odpowiedział. - Głupia kolczatka, wysłał siebie na pewną śmierć! - dodał Eggman. - A nawet jeśli żyję, to wątpię, żeby ucieszył się na twój widok Sonic. Obwiniał ciebie za utratę szmaragdu i zatopienie Angel Island. - Jak widać wszyscy mnie tu za coś winią - mruknął pod nosem nasz bohater. - A co z Amy? - Sam z nią porozmawiaj - odparł Tails. Zmiana muzyki Amy siedziała w swoim pokoju, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Gdy je otworzyła, jej oczom ukazał się jej ukochany niebieski jeż. - Sonic! - krzyknęła, po czym rzuciła mu się w ramiona i zaczęła płakać. - Ty żyjesz, tak się cieszę, nie było cię tak długo. - Amy... - Sonic nie potrafił pozbierać myśli. Nigdy nie odwzajemniał uczuć jeżycy, a przynajmniej do teraz. Teraz uświadomił sobie, jak bardzo ona go kochała, jak wiele potrafiła zrobić dla niego, a on po prostu ją olewał. - Amy, ja przepraszam cię. Za wszystko, za moje zniknięcie, za to, że cię odtrącałem i olewałem, ja... ja tak się cieszę, że żyjecie, że żyjesz. Wynagrodzę ci to. Umówię się z tobą na randkę, co ty na to? - Gdy Sonic powiedział te słowa, Amy szybko go odtrąciła od siebie. - Co jest?! - nasz bohater zdziwił się. Spojrzał teraz na Amy. Wyglądała inaczej. Nie miała już na sobie swojej czerwonej sukienki. Teraz była ubrana w różową bluzkę, czarne spodnie z różowymi elementami oraz białe buty, które również miały różowe elementy. Na twarzy miała różowe cienie do powiek oraz różową szminkę. Powróciła również do swojej dawnej "fryzury" z czasów, gdy pierwszy raz poznała Sonica. - No cóż... - stała teraz zakłopotana. - Jakby ci to powiedzieć... Mam teraz chłopaka. - Sonic stał z otwartymi ustami i słuchał dziewczyny, niedowierzając w to co mówi. - Kiedy zaginąłeś, na świecie zrobiło się bardzo niebezpiecznie. Pewnego dnia zostałam zaatakowana przez potwory Dark Gai. Próbowałam się bronić, ale te stwory były silniejsze, zabrały mi mój młot i zniszczyły go. Już myślałam, że jestem martwa, jednak wtedy pojawił się on - Amy złożyła ręce i nagle jej oczy zrobiły się większe i pojawił się w nich dziwny blask. - Był szybki tak jak ty i tak samo bohaterski. Uratował mnie i zabrał tutaj, a także powiedział mi, że nie żyjesz. - Dziewczyna usiadła na łóżku. - Byłam załamana, jednak on mnie nie opuścił i dzięki niemu jakoś wyszłam z tego. - W tym momencie drzwi do pokoju Amy otworzyły się, a do pomieszczenia wszedł zielony jastrząb. - Co?! Jet?! To jest twój chłopak?! - krzyknął Sonic. - Że niby on jest tak szybki i bohaterski jak ja?! - krzyczał dalej. - Siemasz Sonic, miło cię widzieć, wszyscy myśleli, że nie żyjesz. - powiedział Jet. - Sory, że odbiłem ci laskę, no ale też byłem w ciężkim dołku. Straciłem całą swoją ekipę: Wave i Storma. Amy mi bardzo pomogła. - Sonic, nie musisz być zazdrosny. - powiedziała jeżyca. - Wcale nie jestem. - odparł Sonic, skręcając przy tym głowę. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Po otwarciu oczom naszych bohaterów ukazał się Vector. - Cześć Sonic - powiedział krokodyl. - Mogę go pożyczyć na chwilę? - spytał. - Chcę mu coś pokazać. - I tak właśnie miałem wychodzić - odparł niebieski jeż, po czym wyszedł bez słowa. Droga do miejsca, w które zmierzali była dość długa, musieli bowiem przemierzyć kilka długich korytarzy, zjechać paroma windami i przejść przez kilka pomieszczeń. - Trochę głupio, co nie? - powiedział Vector. - Co?! - odparł Sonic. - No wiesz... twoja laska ma innego. Dziwnie co? - Że co?! Amy, ona wcale nie jest moją laską! - jeż skrzyżował ręce na klatce piersiowej. - No nie jest, bo jest z Jetem. Trochę niezręcznie co? Powinienem cię ostrzec. - Vector, ona nigdy nie była moją... Wiesz co, zmieńmy temat, okej? - Spoko, jak tam chcesz, i tak jesteśmy już na miejscu. - Bohaterowie weszli do dużego pokoju, w którym stała również duża tablica z wypisanymi na niej różnymi imionami. W pomieszczeniu byli również Charmy i Espio. - Sonic! Ty żyjesz! Ty żyjesz! - pszczeli chłopak krzyczał uradowany. - Fajnie, że jesteś Sonic. - powiedział Espio. - Mi też miło was widzieć. - Sonic spojrzał na tablicę. - Co to jest? Zmiana muzyki - Na tej tablicy wypisane są imiona wszystkich osób, o których wiemy, że zginęły - powiedział kameleon. Jeż podszedł do niej i zaczął czytać. Na pierwszym miejscu było napisane jego imię: "Jeż Sonic", wśród osób, które zginęły byli Wave, Storm, Vanilla, Marine, Chip, Cheese, Big, Bean, Bark, Fang i Ray. Obok była tablica, na której byli wypisani ci, którzy zaginęli i o których nie było wieści od ponad roku. Byli wśród nich: Silver, Shadow, Blaze, Rouge i Mighty. - Oni może jeszcze żyją - powiedział Espio. - Jednak tych z pierwszej tablicy już nigdy nie zobaczymy. - To przeze mnie - Sonic patrzył na obie tablice ze łzami w oczach. - Nie obwiniaj się Sonic - Vector poklepał jeża. - Chciałeś dobrze, ale nie wyszło. Naprawimy to. - Znajdę sposób. - Sonic zacisnął pięść. - Wrócę na powierzchnię i znajdę sposób, żeby to naprawić, nawet jeśli będę miał przez to zginąć. - Szukamy sposobu, żeby to naprawić od ponad dwóch lat Sonic - wtrącił kameleon. - I nadal niczego nie wymyśliliśmy. - Po tych słowach fioletowego kameleona Sonic wyszedł z pomieszczenia i zaczął kierować się na mostek. Rozdział V Aklimatyzacja Muzyka Sonic wszedł na mostek: - Tails, znaczy Miles, chcę wrócić na powierzchnię - oznajmił. - Oszalałeś?! - odparł mu lisek. - Wysyłamy ekspedycję na powierzchnię raz na dwa tygodnie, to zbyt niebezpieczne, żeby robić to częściej, a i tak rzadko przynosi to jakiekolwiek rezultaty. Głównie marnujemy tylko paliwo. - Tails skarcił swojego przyjaciela. - Ale ja chcę naprawić to co zrobiłem - odpowiedział niebieski jeż. - Sonic, to już nie są te czasy, tego nie da się tak po prostu naprawić, nie ma już szmaragdów, a ty nie jesteś bogiem i cudownie nie przywrócisz tego co było, nie cofniesz czasu. Nie mam pojęcia jak wróciłeś z martwych, ale na pewno nie zmądrzałeś ani trochę, ale ja owszem, nie mam już 15 lat, mam 18 i potrafię myśleć racjonalnie, w przeciwieństwie do ciebie. Zawsze byłeś porywczy i widzisz do czego doprowadziłeś? Cały świat szlag trafił, większość populacji nie żyje, nie ma po co wracać na naszą planetę, a ja zostałem kaleką! - W tym momencie lis krzyczał na Sonica, jednak po tym jak skończył zdanie uświadomił sobie, jak źle musi czuć się jego przyjaciel nosząc w sobie to ogromne poczucie winy. Tailsowi zrobiło się głupio, strasznie głupio. Zmiana muzyki - Miles, ja... ja nie chciałem - powiedział Sonic zaciskając pięści i próbując powstrzymać się od płaczu. - Ja chcę po prostu uratować świat, tak jak zawsze. Zawsze dawaliśmy radę, zawsze udawało nam się ze wszystkiego wybrnąć: Death Egg, Chaos, Biolizard, Dark Gaia, Time Eater, Zeti, Infinite. - Przepraszam Sonic, nie powinienem był krzyczeć na ciebie. Na pewno źle ci z tym wszystkim, ale musisz zrozumieć, że tam na dole Shadow, Silver i Knuckles próbowali już wszystkiego, żeby odzyskać nasz świat. - Tails podszedł do stołu i usiadł na ksześle. - Jak widać bez skutku. - Miles. - Sonic usiadł koło przyjaciela. - Nie załamuj się. Wymyślimy coś. Kiedy Eggman i Infinite przejęli kontrolę nad większą częścią świata, to dzięki mnie udało nam się ich pokonać. - Podziwiam twój optymizm Sonic. Mi brakuje go po utracie ogona i przeżyciu w tym piekle trzech lat. - Ja te trzy lata przeżyłem w lodzie, heh. - Sonic zaśmiał się. - Ja się nie zmieniłem, ale ty widzę urosłeś. - Szkoda, że nie było cię na moich 18 urodzinach. Amy i Cream upiekły ogromny tort, a Eggman upiekł ciasteczka, które smakowały dość dziwnie. Nazwał je "złymi ciasteczkami". - Tails, znaczy Miles, ahh, ciągle się zapominam. Mogę ci mówić Tails? - Nie. - A Tail? - Sonic! - krzyknął lisek. - No dobra, dobra. Słuchaj stary, obiecuję ci, obiecuję z tego miejsca, że już nigdy nie opuszczę żadnych twoich urodzin, okej? - Okej. - W tym momencie na mostek wszedł Eggman. Zmiana muzyki - Jak się bawicie panowie? - doktor zapytał. - Świetnie - odparł Sonic. - Eggman, kiedy następna ekspedycja. - A gdzie ci się tak spieszy. Dopiero co zmasakrowałeś mojego Metal Sonica. Co ja mam niby wysłać na kolejną ekspedycję? Moje Egg Robo nie wytrzymają pięciu minut w starciu przeciwko siłom Mephilesa, a Orbot i Cubot nie wytrzymali by nawet dwudziestu sekund. - No wiesz, zawsze mógłbyś wysłać mnie - zaproponował jeż. - Nawet nie wiesz jak chętnie wysłałbym cię tam na pewną śmierć, ale w obecnych okolicznościach możesz na coś się przydać, więc tego nie zrobię. - Bardzo śmieszne Eggman - odparł Sonic. - Normalnie boki zrywać. A tak właściwie to gdzie jest Orbot i Cubot. Nie widziałem ich na kolonii. - Może dlatego, że są zbyt zajęci. Sonic, może najpierw obmyśl jakiś konkretny plan, a potem wyślę cię na ekspedycję, co ty na to? - Eggman zapytał z ironią w głosie. - Okej, niech ci będzie - powiedział niechętnie Sonic. Po tych słowach do pokoju wszedł Espio. - Sonic, twój pokój jest gotowy - powiedział kameleon. - Pozwól ze mną. - Espio zaprowadził Sonica do jego nowego pokoju. Był on dość mały i ciasny, jednakże było w nim wszystko czego potrzeba do życia: łóżko, szafka nocna, szafa, łazienka z toaletą i telewizor, który nie działał, ponieważ na powierzchni nikt już nie nadawał żadnych transmisji. Było również biurko z komputerem, który miał dostęp do różnych baz danych kolonii. Po wstępnych oględzinach nowego pokoju nasz bohater położył się spać. Obudził się dopiero po 14 godzinach, gdy usłyszał pukanie do drzwi. - Kto tam? - powiedział zaspanym głosem, jednak nikt nie odpowiedział. Pukanie rozległo się po raz kolejny. - No dobra, idę idę. - Sonic podszedł do drzwi i nacisnął guzik, który je otwierał. Zmiana muzyki - Cześć Sonic. - W drzwiach stała Amy, jednak tym razem była ubrana w swoje stare ubrania. Miała na sobie swoją starą czerwoną sukienkę i czerwone buty, a jej kolce były teraz ułożone tak jak za czasów z przed apokalipsy. - Pomyślałam, że wpadnę do ciebie i zapytam jak się czujesz. - Jasne, pewnie, wchodź - odparł Sonic, drapiąc się przy tym na głowie. Gdy dziewczyna weszła do pokoju Sonic podszedł do swojego łóżka i usiadł na nim. - Usiądź jeśli chcesz - zaproponował jeż. - Jasne. - Amy uśmiechnęła się, po czym również usiadła na łóżku, blisko Sonica, tak blisko, że ten poczuł się nieswojo. - Jak ci się podoba w twoim nowym domu? Mam na myśli oczywiście kolonię. - Jest okej - odpowiedział jeż. - Prawda? Na początku nie podobało mi się tutaj, to miejsce za bardzo przypominało mi ciebie i Shadowa, a ty wtedy nie żyłeś, więc było mi przykro, a Shadow ostatni raz widziany był rok temu gdzieś w ruinach Station Square, ale potem przyzwyczaiłam się. Pokochałam oglądanie gwiazd, razem z Jetem często siadamy sobie i... - Amy przerwała i zaczerwieniła się, po czym odrobinkę odsunęła się od Sonica. - Może zmieńmy temat, co? Opowiedz jak się tu znalazłeś i co ci się przytrafiło, czy zginąłeś i ktoś cię wskrzesił? Czy cały czas żyłeś? - Emmm, wydaje mi się, że byłem zamrożony tam, gdzie wybuchły szmaragdy - odpowiedział Sonic. - A co było dalej? Jak tu trafiłeś? - dopytywała jeżyca. - Potem Zeti mnie rozmrozili i wtedy przyszedł ten dziwny jeż, który wyglądał jak Shadow, ale miał trochę inne kolory. Miał też Szmaragd Chaosu, którym chyba mnie wskrzesił. - Prawdziwy szmaragd? - zdziwiła się Amy. - No tak, jedyny, który ocalał po wybuchu. Potem uciekłem, spotkałem Blaze, potem zaatakował nas Metal Sonic, a później spotkaliśmy Eggmana, który zabrał mnie i Blaze tutaj. - Fajnie, że Blaze tez się znalazła, wczoraj gadałyśmy prawie całą noc. Pytałam o ten szmaragd, bo Tails potrafi robić fałszywe. - Pamiętam, że kiedyś chciał użyć jednego, żeby zniszczyć działo na tej kolonii - przypomniał sobie Sonic. - Tak dokładnie... - Amy na chwilę zamilkła. - Amy? - Byłeś zamrożony w lodzie tak? - zapytała. - No tak. - Czyli nie zestarzałeś się? - Na to wygląda. - A to znaczy, że teraz mam tyle samo lat co ty - powiedziała z ogromną satysfakcją w głosie. - Amy - odparł zażenowany jeż. - A jakie to ma teraz znaczenie? - No właśnie. - Jeżyca zamyśliła się, po czym strasznie się zarumieniła. - Wiesz co? Przypomniałam sobie, że muszę wyczyścić mój młot. - Po tych słowach dziewczyna wybiegła z pokoju, a Sonic siedział na łóżku ze zdziwioną miną. Miał powody, żeby być zdziwionym, przecież Amy poprzedniego dnia powiedziała mu, że straciła swój młot. Prolog Muzyka Nazywam się Zavok i jestem liderem Deadly Six. Dokładnie trzy lata temu ten wstrętny jeż Sonic, jego pomocnik Tails oraz Eggman doprowadzili do największej katastrofy w historii. Super Sonic przeciążył Szmaragdy Chaosu próbując powstrzymać dra Eggmana, który dzięki ich mocy chciał po raz kolejny przejąć kontrolę nad światem. Wybuch miał miejsce nad pasmem gór Tyret i sprawił, że cały świat pogrążył się w wiecznej burzy magnetycznej. Teraz całe pasmo otacza pole magnetyczne, które bardzo ciężko pokonać. Fala uderzeniowa wybuchu zniszczyła mój dom: Lost Hex, jednak ja i moi ludzie przeżyliśmy. Dostaliśmy wytyczne od naszego szefa: mamy tylko godzinę, aby przeszukać Tyret i odnaleźć TO dla naszego szefa. Rozdział I Konsekwencje Muzyka Jestem Sonic: najszybszy jeż na świecie. Okazuje się, że byłem martwy przez trzy lata i wygląda na to, że wiele się zmieniło. Zeti musieli wydobyć moje zamarznięte ciało gdy przeszukiwali góry, a potem przewieźli mnie do tego tajemniczego jeża, który wskrzesił mnie Szmaragdem Chaosu. Jedynym, który przetrwał wybuch! On - Mephiles, przywrócił mi wspomnienia wydarzeń, które nigdy nie miały miejsca: Solleana, Iblis, Solaris, Elise i moja własna śmierć... Mephiles powiedział mi również, że jest w stanie naprawić Szmaragdy Chaosu, gdy odnajdzie ich szczątki oraz Główny Szmaragd, nawet zaproponował mi współpracę, jednak odmówiłem i uciekłem. Teraz jestem sam w świecie, w którym panuje kompletny chaos i którym rządzą potwory, które kiedykolwiek używały negatywnej energii szmaragdów. Mam tylko nadzieję, że moi przyjaciele są cali... Rozdział II Cień Przeszłości Muzyka Jestem Blaze, władczyni płomieni. Od wybuchu szmaragdów starałam trzymać się z Silverem, jednak od ostatniej walki z Iblisem Silver zniknął. Nie widziałam go od tygodnia, coś musiało mu się stać, on nigdy by mnie nie zostawił, od trzech lat nie odstępowaliśmy siebie na krok. Całe szczęście, że znalazłam Sonica, początkowo nie wiedziałam co o tym myśleć, przecież wszyscy mówili, że on nie żyje! Nie minęło wiele czasu, gdy zaatakował nas Metal Sonic. Na szczęście razem udało nam się go pokonać. Potem pojawił się Eggman i po krótkiej rozmowie postanowił zabrać nas na pokład Kosmicznej Kolonii ARK. Okazuje się, że tam mieszkają wszyscy ci, którzy przeżyli. Może Silver też tam jest? A jeśli nie to razem z Soniciem go odnajdziemy i uratujemy ten świat! Rozdział III Kosmiczna Kolonia ARK Muzyka Jestem dr. Eggman, największy geniusz na świecie. Trzy lata temu miała miejsce największa katastrofa w dziejach. Sześć Szmaragdów Chaosu wybuchło, a światem zawładnęły przerażające potwory: Chaos, Mephiles, Dark Gaia oraz Iblis. Cudem przeżyłem wybuch, po czym zabunkrowałem się w bazie, nie na długo. jak się okazało. Iblis zniszczył moją kryjówkę, a Mephiles i Zeti przejęli wszystkie moje roboty z wyjątkiem Orbota, Cubota, Metala i kilku Egg Robo, a także całą technologię G.U.N. Na szczęście Miles skontaktował się ze mną i razem postanowiliśmy uratować kogo się da. Ocalałych wywieźliśmy na Kosmiczną Kolonię ARK. Po roku Dark Gaia został zabity przez Mephilesa, który w tym czasie odzyskał jedyny ocalały szmaragd, teraz jest już trochę bezpieczniej, lecz nadal się ukrywamy. Dzisiaj odnalazłem Sonica. Czy tego niebieskiego jeża da się w ogóle zabić? Jednak przy naszej obecnej sytuacji cieszę się, że wrócił. Czy ja to naprawdę powiedziałem?! W każdym razie: znalazłem również tą kotkę - Blaze. Była razem z Soniciem, mało rozmowna. Zabrałem ich do mojej dawnej bazy w piramidzie, skąd polecieliśmy do ARK. Mam nadzieję, że Sonic poradzi sobie z tym co tam zobaczy. Rozdział IV Starzy Przyjaciele Muzyka Cześć! Nazywam się Miles Prower, ale przyjaciele mówią mi Tails... a raczej mówili... do czasu tego okropnego wypadku, w którym straciłem jeden z moich ogonów. Wolałbym o tym nie mówić... Ale najważniejsze jest to, że Sonic wrócił! Tak się cieszę, już myślałem, że straciłem go na zawsze. Kiedy Sonic rozmawiał z Vectorem, ja i Eggman dyskutowaliśmy o planie zniszczenia naszej planety. Eggman powiedział, że jest w stanie naprawić Eclipse Cannon, jednak do jego użycia będziemy potrzebowali Głównego Szmaragdu. Nie bardzo podoba mi się opcja zniszczenia całej planety, jednak możemy nie mieć innego wyjścia. Kiedyś, uwierzyłbym, że Sonic da radę naprawić to wszystko, jednak teraz... przez te 3 lata wiele się zmieniło. Sonic sam o tym się przekonał. Spotkał się z Amy, która teraz jest z Jetem oraz odwiedził, wraz z Vectorem, Espio i Charmim, naszą salę pamięci, miejsce, gdzie znajdują się imiona wszystkich tych, których już z nami nie ma. Rozdział V Aklimatyzacja Muzyka Hej! Jestem Amy. Wciąż nie mogę uwierzyć, że Sonic powrócił. Teraz może być już tylko lepiej! Słyszałam, że już chciał wracać na powierzchnię, jednak Tails i Eggman się nie zgodzili. Sonic musi się jeszcze przygotować na taką ekspedycję, ale ma przecież czas, dostał nawet swój własny pokój. Byłam nawet z nim porozmawiać, no i to chyba nie był najlepszy pomysł. Kiedy siedziałam obok niego, nagle zdałam sobie sprawę, że nadal go kocham! I co ja teraz biedna poradzę, przecież mam chłopaka... Nie mogę tak po prostu spławić Jeta, tylko dlatego, że Sonic powrócił. Cóż, czas pokaże jak to wszystko dalej się potoczy. Dernière modification le 1541372280000 |
Patkall « Censeur » 1529675520000
| 0 | ||
Rozdział VI Powrót do Piekła Muzyka Dzień po rozmowie Sonica i Amy data kolejnej ekspedycji została wyznaczona na przyszły tydzień. Niebieski jeż postanowił dobrze się przygotować. Codziennie ćwiczył na robotach treningowych i biegał, aby wrócić do pełni sił. Trzy lata w lodzie odbiły się na kondycji Sonica, dlatego też musiał on teraz ciężko pracować. Po treningu zwykle udawał się do kantyny, gdzie rozmawiał z mieszkańcami kolonii i dopytywał się o to co go ominęło, a także bawił się po to, aby zapomnieć o obecnej sytuacji.. Spędzał również dużo czasu z Tailsem, można nawet rzec, że znowu stali się sobie tak bliscy jak bracia. Eggman rzadko się pokazywał, był zajęty ciągłymi naprawami systemów na kolonii. Awarie często występowały, ponieważ ARK posiadała już swoje lata i niektóre rozwiązania były przestarzałe, a do tego dochodził również fakt, że stacja ta przez długi czas była opuszczona. Amy natomiast unikała konfrontacji z Soniciem, tak, jakby miała przed nim coś do ukrycia. Naszemu bohaterowi szybko minął ten tydzień. Dernière modification le 1541372880000 |
Patkall « Censeur » 1529675580000
| 0 | ||
Rezerwuję |
Patkall « Censeur » 1529675580000
| 0 | ||
Ten też rezerwuję, bo czasem lubię się rozpisać XD |
Patkall « Censeur » 1529675700000
| 0 | ||
Jak wam się podoba? Byłby wdzieczny za wskazanie błędów. Czy format z obrazkami się podoba, czy lepszy byłby sam tekst? A może więcej obrazków? A może mniej? Może bez muzyki? Proszę o opinię. I ten post też rezerwuję, bo w ostatnim FF mi brakło postów, a lubię, jak wszystko jest na pierwszej stronie jedno pod drugim :D |
Serek535 « Consul » 1529675940000
| 0 | ||
tu coś było Dernière modification le 1529768040000 |
Patkall « Censeur » 1529676000000
| 6 | ||
Serek535 a dit : Nie widzę problemu. |
Noonecaresqt « Consul » 1529676300000
| 10 | ||
Serek535 a dit : Praca to twórczość, od rysunków, przez teksty, po garnki z gliny |
Nekote « Consul » 1529694600000
| 3 | ||
Spodziewałam się fanfiku dotyczącego Forsez (pewnie przez ten banner), a dostałam... Dokładnie to na co wskazuje tytuł Szybko, zwięźle i na temat, brawo Podoba mi się też, że w niektórych momentach podajesz muzykę, bo w porównaniu do piskliwych nightcorów które podają do opek na wattpadzie przez które nie można się w ogóle skupić jakoś łatwiej jest się czuć w klimat (no i poznaję nowe soundtracki które, poza Forsez, nie chciało mi się wcześniej słuchać, heh). Chociaż jeżeli chodzi o muzykę podaną na tacy, to sprawa dość indywidualna, bo niektórzy w ogóle nie lubią czytać przy muzyce. Błędów ortograficznych ani interpunkcyjnych nie wyłapałam jak na razie. Jedyne, co mnie gryzie, to wstawianie obrazków (jeżeli wstawia się jakąś ilustrację raz na jakiś czas, albo pod koniec każdego rozdziału, taką, która podsumuje akcje, to jest w porządku) mnie boli. Zamiast tego, spróbuj więcej opisywać. Będzie to lepiej wyglądało (i się czytało) No i... Patkall a dit : Za żadnym pozorem, nie wstawaj emotikonów do tekstu. To boli w oczy. Więcej opisuuuuuuuuuuuuuu Przykład a dit : A tak to jest gut Potrzebujemy więcej różnorodności, za dużo furaskowych artystów rysujących wilczki się tu nagromadziło ja nic do nikogo nie mam bo sama furasy rysuję, po prostu dużo ich jest, więc każdy fanfik i opka są mile widziane |
Patkall « Censeur » 1529699520000
| 0 | ||
Nekote a dit : Bardzo fajna i konstruktywna opinia, na pewno skorzystam z porad, no i może zmienię coś w Prologu ;) W sumie to obrazki też po to, żeby ludzie nie znający postaci wiedzieli mniej więcej jak one wyglądają. |
Nekote « Consul » 1529699820000
| 1 | ||
Patkall a dit : Opisy to klucz do sukcesu (no i po co ktoś miałby czytać fanfik nie wiedząc na czym jest oparty? ...no ja na przykład ale!!!) |
Elsaxelsa « Consul » 1529765700000
| 2 | ||
opowiadanie a dit : chyba powinno być ''ciekawe, co ten Eggman planuje'' jeżeli piszesz później np. westchnął, powiedział to nie trzeba dawać kropki. wystarczy kropka na końcu (np.w tym zdaniu po imieniu Sonic). wtedy lepiej to wygląda. (no i szczególnie, że później masz z małej to powiedział itp.) opowiadanie a dit : nieważne pisze się razem. nie mam pewności co do tego, ale chyba przed Tails powinien być przecinek. opwoiadanie a dit : nnnie dajemy emotek w opowiadaniach ..,, no i w sumie mam do powiedzenia tyle co Nekote - więcej opisu!! to nie gryzie, a sprawia, że opowiadanie lepiej się czyta. ps. nie wiem, co to są Szmaragdy Chaosu(ale to ff dla fanów Sonica,więc nie będę sie czepiać, chociaż mogłoby to zostać wyjaśnione) zapowiada się ciekawie, czekam na więcej jeśli brzmiałam jakoś złośliwie lub wrednie to przepraszma... nie miałam takiego zamiaru |
Patkall « Censeur » 1530383520000
| 0 | ||
Elsaxelsa a dit : Błędy zostały popełnione... Wkrótce, jak dodam pierwszy rozdział to pozmieniam to i owo w prologu, a co do Szmaragdów Chaosu to naprawdę wiele gier Sonica o tym opowiadało, dlatego jeśli coś jest nie jasne to odsyłam na angielską, bądź polską Sonic Wiki, tam jest wszystko fajnie, przejrzyście opisane, rozumiem, że nie wszyscy mają dużą wiedzę na temat Sonica, no ale nie chciałbym poświęcać zbyt dużej ilości czasu na opisywanie czegoś, co opowiadały już gry, czy też seriale. Dernière modification le 1530387540000 |
Nekote « Consul » 1530384660000
| 1 | ||
Patkall a dit : ¯\_(ツ)_/¯ |
Patkall « Censeur » 1530386520000
| 0 | ||
Nekote a dit : Moje życie właśnie legło w gruzach :/ |
Patkall « Censeur » 1530547440000
| 0 | ||
Rozdział pierwszy już jest, przerobiłem również trochę prolog, więc jeśli chcecie to możecie przeczytać jeszcze raz, bo trochę dodałem i pozmieniałem. Możecie również zostawić opinię na temat nowego prologu i pierwszego rozdziału, a także mam do was pytanie: Rozważam dodanie zakładki "Postacie", w której będzie pokrótce o każdej postaci pojawiające się w FF i to wszystko będzie posortowane rozdziałami, żeby uniknąć spoilerów. Myślę, że to byłoby pomocne dla osób, które nie znają aż tak dobrze Sonica. Co myślicie? No i życzę miłej lektury oczywiście :D |
Mieqniunia « Censeur » 1530550800000
| 1 | ||
Ajj, interpunkcja... O ile przecinki są tam gdzie powinny to zapis dialogów boli. Prosta zasada. Gdy po pauzie lub półpauzie(a nie pod dywizie jak u Ciebie) jest czasownik związany z mową (powiedział, oznajmił, dodał) zdanie nie kończy się kropką, a czasownik piszemy z małej. Przykład: - To dziwne, nigdy się tak nie stało - szepnąłem. Z kolei gdy po pasie jest czasownik określający jakąś inną czynność od mówienia bądź inna część mowy to zdanie kończyny kropką, a część po przecinku zaczynamy z wielkiej litery. - Co to było? Pójdę to sprawdzić. - Gwałtownie podniosłem się z kanapy i ruszyłem w kierunku drzwi. |
Patkall « Censeur » 1530551940000
| 0 | ||
Mieqniunia a dit : Ehhh, szczerze mówiąc to nigdy nie zwracałem uwagi na takie szczegóły. Znowu 2h poprawiania xdddd |
Mieqniunia « Censeur » 1530553200000
| 1 | ||
Patkall a dit : Takie uroki xdd Wyobraź sobie, że musisz tak poprawiać 16 rozdziałów po około 1000-1500 słów. Wybacz, ale jeśli pisze się juz dłużej to to naprawdę boli w oczy. |
Patkall « Censeur » 1530557760000
| 1 | ||
Mieqniunia a dit : Postaram się na przyszłość bardziej uważać ;) Also mam nadzieję, że się mimo tych błędów podobało. |