Taimo wrócił. Od razu podbiegłam do niego i mocno przytuliłam.

Saii

Shain

- C..o...- Mruknęłam po tym jak odszedł. - Nie, nie wybaczę mu.
Ale musisz mu wybaczyć! Nie, nigdy! MUSISZ! Nie.
Wyszłam z miejsca w którym się znajdowałam, idąc z opuszczonym łebkiem. Tylko teraz pytanie, Umbreon czy Glaceon?
- Nie, nie... - Mruknęłam i znalazłam się przy największym drzewie w okolicy. Było to magiczne drzewo.

- Co za pytanie! - odpowiedziałam z uroczym uśmiechem na pyszczku.

Czekałam na Saii'a przy tym strasznie się nudząc. W końcu, urwałam jabłko z drzewa za mną. Zjadłam je z apetytem i urwałam jeszcze jedno, dla Saii'a

asianaxi a dit :

---

Sheeze

---

---

W czasie posiłku, pokemon innego typu bacznie przyglądał się Sheeze. Wytarła łapką pyszczek, po czym zwróciła się do obcego pokemona.
- Czy coś się stało? Kim tak w ogóle jesteś? - zapytała zaciekawiona, unosząc liściasty ogon do góry.

-Jestem Favi A ty?

17

Zangoose

Zwykle gburowaty, ciężko rozpoznać jego nastrój po twarzy. Odważny i do wszystkiego pcha się pierwszy, jest lekko agresywny. Ma do ludzi większe zaufanie niż inne dzikie pokemony. Ostatecznie potrafi być miły.

~Miał kiedyś trenera.
~Uwielbia deszcz.
~Posiada ataki typu ognistego.
~Nienawidzi Seviperów

Shain

Nie mogłam wytrzymać. Może nie chciało mi się zrobić czegoś im, ale ja sama byłam smutna, z powodu braku osoby która mogłaby mi towarzyszyć. Nagle pojawiło się światło. Co to?!
Ja opadłam na ziemię, obok magicznego drzewa i akurat gdzieś zobaczyłam dwie małe postacie.
Z koloru musieli to być Oni. Shanna i Taimo.

W oddali zobaczyłam kątem oka różowego pokemona. Czyżby to była Shi? Nie wiem... Ale Musiała być mega wkurzona... Albo też smutna. Siedziała skulona pod magicznym drzewem.
Lepiej się stąd zbierać...
- Może pójdziemy do jaskini... Albo coś? Zaczyna lekko kropić.. - powiedziałam, gdy kilka kropli deszczu spadło na mój pyszczek. Coś mnie oświeciło. Kilka kroków dalej była rzeka, a przy niej mnóstwo trzcin. Zerwałam kilka i splotłam nich koszyczek.
Nazbierałam dużo jagód i kilka jabłek. Wzięłam koszyczek w pysk i mruknęłam.
- Idziesz, Taimo? - zapytałam.