Daia Heike

- CO DO CHOLE...ry..?
Skrzydlaty cosiek najwyraźniej mi odpuścił.
I tak musiałam się o coś wywalić. Wściekła spojrzałam do tyłu i zamarłam
- Ktoś ty?!

No nareszcie!

Szybko ruszyłam w stronę karczmy, ignorując innych i jak najszybciej pobiegłam do swojego pokoju, aby spojrzeć w lustro.

...

Nie wygląda to najlepiej.

Wzięłam jakąkolwiek szmatkę, i spróbowałam zatamować krwawienie na ramieniu, ignorując zadrapania na twarzy.

Anahsia

Pojawiłam się znikąd, i biegłem za Daią.

O wilku mowa.
Wyjęłam z torby sztylet celując nim w oczy harpii.
Jednocześnie starałam się odkopywać te ich wielkie pazury nogami.
Nie zamierzam skończyć jak inni.

~ DEPHALA ~

Przewróciłam oczami, i spojrzałam z góry na małą.

~ Szacunku dla starszych, tch. ~

~ Jestem Dephala. Obecnie zgraja Harpii na ciebie celuje od góry, tak więc mam propozycję... ~

~ Zabieram cię w bezpieczne miejsce, albo wykopuję ci grób za kilka-kilkanaście minut. ~

Uśmiechnęłam się szyderczo, i spojrzałam w górę, na siedem Harpii gotowych do zaatakowania Daii.

Wkrótce, przyszedł jakiś kolejny smarkacz.

~ Albo za nią się ganiają. ~

Anahsia

- Zostaw ją!!!

Ugh, szczypie.

Z okna pokoju wypatrywałam ludzi, którzy "bawili" się z harpiami.

KOLONIA


Harpie się śmiały z małej wykałaczki Elizabeth, i ją wykopali spoza jej zasięgu.
Jednak kilka kuszników celnie wystrzeliło bełtami, i już martwa czwórka runęła na dziewczynę.

~ DEPHALA ~

Zaśmiałam się.

~ Masz okropną koleżankę! Chce, abym cię zostawiła na pastwę losu! ~

Anahsia

-...
Ze strachu zaschło mi w gardle.
Jestem dobrą przyjaciółką!... Znaczy, tak mi się wydaje...
- W-wcale nie - wykrztusiłam w końcu. - Po prostu nie chcę, żebyś ją s-skrzywdziła!

~ DEPHALA ~

Uniosłam brew.

~ Umiecie walczyć? Zabijać? Nie wiem, ile wy w ogóle macie lat? ~

Może się przydadzą. Chyba, że to takie małe dzieci.
Nie wiem jak działają ludzie.
Wysłuchałam odważne słowa dziewczyna.

~ Gdybym ją skrzywdziła, to bym jej nie zabiła! Może nawet bym ją zwróciła! ~

Prychnęłam cicho.
Najchętniej teraz wbiłam bym tym martwym harpiom sztylet w gębę, ale zapewne zostanę łupem innych.
Zgarniając sztylet wkroczyłam do pierwszej lepszej karczmy.
Oby tylko te cholerstwa nie chciały tu wbić.

> Anahsia Merkade <

- Jesteśmy już duże i potrafimy...trochę...walczyć... -
- ... -
- Zostaw... znaczy, nie rób nic jej, proszę -

Daia Heike

- Zabierz nas stąd...

~ DEPHALA ~

Eh.

~ Jak się obawiasz o samotność, to mogłabyś pójść z nami. ~

Spojrzałam na większego smarkacza.

~ Rychło w czas. Nie masz wyboru, mała! ~

Położyłam dłonie na dwóch dziewczynkach, i przeteleportowaliśmy się do jaskini, gdzie głównym źródłem światła była lawa.
Wbrew pozorom, nadal było tam ciemno.

Ugh! Jedna z tych osób właśnie weszła do karczmy w której jestem.
OBY NIE NOSIŁA Z SOBĄ TYCH HARP

Anahsia Merkade

- Idę z wami -

KOLONIA


Kusznicy najwyraźniej sobie nieźle radzili z Harpiami.
Po kilku minutach, większość potworów było wypatroszonych.

Lecz też wiele żołnierzy poległo.
Teraz, pozostałe Harpie próbują rozwalić lokalną karczmę.

Za.
Chiny.
Nie.
Schodzę.
Na.
DÓŁ.

Szybko przyległam do drzwi od mojego pokoju. NIE WPUSZCZE ZADNEJ MEWY DO MOJEJ NORY, ŻADNEJ!!!!!

Anahsia

...
- Proszę... pani, gdzie jesteśmy? -