Ning

Wróciłem do chatki. Nudziło mi się okropnie.

~ DEPHALA ~

Kiwnęłam głową, trochę znudzona gadką o złodziejach.

~ Tak więc macie dwie-trzy opcje. ~

~ Zostać u mnie, zostać w lesie, zostać w wiosce. ~

Dalej szłam, ale trochę wolniej.

KOLONIA


Chihaya, jak i inni widzieliby jak żona barona miasta wiesza kartkę na tablicy ogłoszeń, i powoli odchodzi.
Pozostali mieszkańcy wioski zaczynają spalać harpie zwłoki na stosie nieopodal osady.

-Hm? A to co? - powiedzialam jakby szeptem do samej siebie, zblizajac sie di tablicy.

Jeszcze chwile sprobowalam odnalezc wzrokiem zone barona, ale ta zniknela.
Skupilam sie na karcie.

Ogłoszenie

Zapewne widzieliście co się niedawno stało, pogrom.
Istoty znane jako "Harpie" zaczęły atakować nasze dobre miasteczko.

Dla dzielnych podróżników, którzy znajdą ich skupisko gniazd będzie dana wysoka kwota liwrów.
Nagrodę można ustalić w rezydencji Barona.

- Baron Heimsley

No, ciekawie!

Tylko gdzie one moga byc...?
W sumie, raczej w lesie, nie?

Zaczelam isc sciezka, ktora wychodzila z Kolonii. Szlam nia rozgladajac sie za jakimkolwiek lasem, w ktorym znalazlabym gniazdi Harpii

Chihaya nie znalazła żadnego tropu, lub znaku, który mógłby prowadzić do gniazd pierzastych potworów.

Anahsia

- Gdybyśmy zostały.... to co byśmy robiły?

EHHHHH no to trza wrocic do miasta i sie ludu popytac
Znajac moje umiejetnosci ti chyba sam piasek bym znalazla, a on jest wszedzie.

Po szybkim powrocie zaczelam wygladac jakichs "ciekawych ludzi do wywiadu".

Wychaczylam jakiegos starszego pana z broda...

- uhm, dzien dobry! Ja w sprawie...

Widzial pan moze jakies slady Harp?-

~ DEPHALA ~

Wzruszyłam ramionami.

~ Eh, no jeden plus z tego, że bylibyście bezpieczni, wiesz, nikt spoza was nie zaatakuje. ~

~ Ale będziecie mi pomagać w niektórych sprawach. Jeśli się zgodzicie, możecie mieć wiecznie co jeść i ta oto panienka byłaby silna. Ale to już ingerencja magii i łączenia dusz, co wolałabym nie robić z dziećmi. ~

Zatrzymałam się, uśmiechając się szyderczo w stronę małej.

~ Ale już tacy sami nie będziecie, ani do ludzi nie wrócicie. ~

Starszy gościu z brodą

Człowiek spojrzał na Chihayę.

Ja? Nie... Ale może ci z armii coś wiedzą, mają tych zwiadowców, i może wiedzą, gdzie poleciały te Harypie...

Ning

No i co?

Wyjrzałem przez okno, gapiąc się w las, w niebo, i inne chatki, jak i również karczmę.

Elvis

Dum dee dum, jestem obrońcą ludzkości, dum dee dum.
WTF CO SIĘ STAŁO W TYM MIASTECZKU.

Podbiegłem do tablicy ogłoszeń, bo pewnie już dali informacje co tu się stało.
Pisało, że napadły to miasto harpie.
Duża ilość liwrów?
Znaleźć gniazdo harpii?
Wchodzę w to, ale najpierw muszę znaleźć kogoś do pomocy.

Anahsia

- A ja nie mogłabym być silna?.. -
- Jak Daia zostaje, to ja też -

-oh, dobrze. Dziekuje !-

Zaczelam rozgladac sie "za kims z armii"

Chihaya, rozglądając się znalazłaby wieżę strażniczą, z dwoma strażnikami patrolującymi dookoła niej.

~ DEPHALA ~

Wzruszyłam ramionami.

~ No, tak. Ale to tylko powiedziałam. ~

~ To jak, Daia? Twoja służąca nic nie zrobi bez ciebie. ~

Zaczęłam się rozglądać, bo czułam jak coś się zbliża.
Okazało się, że to był tylko królik.

Wzdrygnęłam się.

Anahsia

- Nie jestem jej służącą, tylko przyjaciółką! -

O, idealnie!

A jeszcze lepiej ze w ogole nie znam tych ludzi i okolicy.

Podchodzac do jednego ze straznikow chrzaknelam.

- przepraszam, widzial pan akies "slady" Harp?-