U-uh, naprawdę nie trzeba!
Weszłam do środka.
No nie powiem, bogacz się nieźle urządził.
Ale i tak Izaya-kun wyprzedza go ociupinkę.

Wstałam.
Kto to?
Podeszłam do Alois'a.
Egh... Lepiej być nie mogło... Znowu ta głupia dziewczyna...

O, widzę że młody panicz sobie jakąś przytargał.
Cześć Mikasa! Nie przejmuj się, ja tu tylko chwilę zostaję, zaraz wracam z powrotem do domu.

A co, że niby mnie nie wypuścisz?
Zaśmiałam się pod nosem.

Uśmiechnęła się fałszywie, czego nie było widać.
Oh cześć Anri! Dobrze.
Uśmiech jednak zrzedł kiedy dziewczyna miała zostać na noc.

Westchnęłam i usiadłam na podłodze.
Trudno, po prostu sobie tutaj przeczekam.
Wyciągnęłam z rękawa Saikę, i zaczęłam się nią bawić.

Podłoga jest wygodniejsza.
Niechcący przecięłam sobie Saiką rękę, ale w sumie to zignorowałam, bo nie bolało.

O czym ty mówisz?
Wytarłam krew z ręki o spódniczkę.

Nie pozabijajcie się
Zamknąłem się w łazience. Zrzuciłem ciuchy i wziąłem szybką kąpiel

Wzruszyłam ramionami.
Mikasa, czy ty chcesz mnie zabić?

No weźcie. To pytanie było żałosne. Ok, nie lubię jej, ale nigdy nie zabiłam żadnej osoby!
Facepalm.
Nie?

Dobra, to skoro on poszedł, mogę się potajemnie ulotnić. Pa!
Wyszłam przez okno i powoli poszłam w stronę domu.

NARRACJA

Było już późno w nocy.
Niektórzy kładli się już spać, a niektórzy harcowali po domu.