...

Dziki zgon.

Yaounde podszedł do ciała Elei.
Wyjął z jej głowy ostrze.

Hmph.

Wrócił do groty.

Kasote

Kasote siedziała sobie w jaskini, biło od niej przyjemne ciepło
"Widzę, że posłuchałeś mojej rady.."

Popatrzyłam się chwilowo na Leondre.
lekko uśmiechnęłam się.
potem patrzyłam przed siebie.
- . . .

Hmm?
Co robimy?
Nie ma sensu siedzieć w miejscu.

Yaounde się uśmiechnął.

No a jak inaczej?

Zaczął wycierać swój miecz z krwi.

Kiwnęłam głową
- To..? Gdzie chcesz iść?

Kasote

Wojownikowi mogło się zdawać, że BEZUSTNA bogini lekko się uśmiecha
"..."

Ekhm
- Ymm. . .
to co chcesz teraz robić ;-;
nie wyglądasz za dobrze.
hmph.
nie powinnam się dziwić.

Leondre

"W-Wytrzymam.."
Nadal się uśmiechał.

Co on się tak szczerzy
- Mhm.

Leondre

"Więc.. skąd j-jesteś..?"
Boze, jak się rozmawia z dziewczynami

Może do tamtej Kan?
Wydaje się być neutralna do każdego.

... Kan? Fuj?
- Jak chcesz..

Ekhm
- Z Urii.
Dotychczas tam jakoś wiodłam życie.
A tak ogólniej to nie wiem skąd tu się wzięłam.

A ty?

Leondre

"Oh.. Faria"

Albo w sumie.
Głodny trochę jestem.
Może pójdziemy do jakiejś tawerny czy coś w tym stylu.

Przymknęłam oczy
- Tylko cioty kupują jedzenie! Upolujmy coś sami!

Ok.

Posadziłam na ziemi gdzieś Leondre.
- Głodna troche jestem..
Chcesz cos upolować?

Zaczęłam szukać pierwszej ofiary