[Opowiadanie] Igrzyska Śmierci - Całkiem inna historia |
0 | ||
Nazywają mnie Alice. Mam około siedemnaście lat. Jedynaczka, sierota, mieszkająca w dwunastym dystrykcie. Bez nikogo bliskiego. Gdy moi rodzice umarli, miałam czternaście lat. Mój tata zginął w kopalni a mama powiesiła się zaraz po jego śmierci. Odtąd musiałam sobie radzić sama. Szybko nauczyłam się polować. Na śniadanie jem bułki, które dostałam od piekarza w zamian za wiewiórkę. Umiem celnie rzucać nożem i innymi ostrymi przedmiotami. Jako czternastoletnia dziewczynka jeszcze tego nie umiałam. Głodowałam. Rozdział 1 - Dożynki Nadszedł czas dożynek. Szybko się umyłam. Uczesałam moje blond włosy w warkocz i ubrałam jedyną sukienkę jaką posiadałam, beżową sukienkę po mojej mamie. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Był to Gale, mój dobry przyjaciel. To on pomagał mi polować. - Hej mała. - uśmiechnął się. Zawsze mnie tak nazywał, bo byłam od niego rok młodsza. Był dla mnie trochę jak brat, którego nigdy nie miałam. - Gotowa na dożynki? Pokiwałam głową. Gale miał już 40 wpisów. To i tak mniej ode mnie, ponieważ on ma rodzinę. Ja od 12 roku życia musiałam brać dodatkową żywność, ponieważ mój ojciec ledwo utrzymywał rodzinę. Wyszłam z Gale'm z domu. W końcu byliśmy na miejscu. Spojrzałam na kulę z karteczkami. Pomyślałam o tym, że ponad 50 z nich to moje imiona. Stanęłam z innymi dziewczynami. Miałam świadomość, że jest ogromne prawdopodobieństwo że wylosują właśnie mnie. Effie Trinket wyszła na scenę. "Niech los zawsze wam sprzyja". Ta sama śpiewka od wielu lat. Ona zawsze zachowywała się, jakby zostanie trybutem było jak wygrana na loterii. Oczywiście najpierw była gadka o tym jak to było w czasach buntu, jaką władze ma nad nami Kapitol itd. Dla Kapitolu najgorsze co może być to właśnie bunt. W końcu nadszedł czas losowania. Jak zwykle najpierw kobiety. Effie wkłada rękę do szklanej kuli i wyławia z niej jedną kartkę. Podchodzi do mikrofonu i czyta. - Chloe Deniss! To nie ja. Uff. Rozglądam się po tłumie. Nagle dostrzegam kim jest Chloe. To mała i chuda dziewczynka, około 12 lat. Zaczyna płakać. Podbiega do niej matka. Obejmuje córkę a strażnicy odrywają je od siebie. Czuje kłucie w sercu. Dziewczynka płacząc idzie wzdłuż tłumu. Nikt się za nią nie zgłosi? myślę. Nagle coś mi się przypomina. Sytuacja sprzed 5 lat. To ja zostaje wyczytana a jakaś nieznana dziewczyna ratuje mi życie. Podnoszę rękę. - Zgłaszam się jako Trybut. - mówię głośno i spokojnie. Mała dziewczynka patrzy na mnie z niedowierzaniem, podbiega do mnie na swoich małych nóżkach i przytula się do mnie. Głaszcze ją po głowie. Po chwili wychodzę na scenę. Widzę Gale'a. Patrzy na mnie jakbym właśnie zrobiła coś okropnie głupiego. W pewnym sensie zrobiłam. - Wspaniałe! - wykrzykuje Effie. - Jak masz na imię skarbie? - Alice Charms - odpowiadam. - Wielkie brawa dla Alice Charms!! - krzyczy Effie. Jednak nikt nie klaszcze. Po kolei ludzie zaczynają podnosić w górę trzy palce - wskazujący, środkowy i serdeczny. Znak szacunku. Po chwili Effie sięga po kartkę z drugiej kuli. Wraca do mikrofonu i czyta: - David Spencer! Brzmi znajomo. Jednak nie mogę sobie przypomnieć kto to. Nagle z tłumu wychodzi on. Ma jasne włosy i błękitne jak niebo oczy. Muszę przyznać że jest on bardzo przystojny. Jest trochę przestraszony. Wchodzi na scenę, a ja ciągle go obserwuję. - Podajcie sobie ręce! - mówi Effie. Podchodzę do Davida, wyciągamy do siebie ręce. Jego uścisk jest bardzo przyjazny. Po chwili schodzimy ze sceny i udajemy się do Pałacu Sprawiedliwości. Tam powinniśmy się pożegnać. Do mnie przychodzi tylko Gale. - Alice, zwariowałaś?! - pyta się mnie. - Możesz tam umrzeć! - Przecież wiem! Ale nikt się nie zgłaszał za tą małą! Musiałam to zrobić! Gdyby za mnie wtedy ta dziewczyna się nie zgłosiła teraz byłabym martwa! - Ta dziewczyna umarła. - powiedział już ze smutkiem. - Co nie znaczy że ja też muszę. - kładę mu rękę na ramieniu. - Mam tylko jedną prośbę. - mówi Gale. - Postaraj się wygrać. - Postaram się. Obiecuje. Przytulamy się i Gale wychodzi. Ku mojemu zaskoczeniu, do pokoju wchodzi Chloe i jej matka. - Dziękuję. - mówi matka przez łzy. - Tak bardzo dziękuję. Uśmiecham się. - Nie wiem jak ci to wynagrodzimy. - mówi matka. - Jedyne czego chce, to kibicowanie mi na Igrzyskach. Kobieta się do mnie uśmiecha i bierze moją dłoń. - Niech los zawsze ci sprzyja. - mówi. Dziewczynka nagle do mnie podchodzi. - Weź to. To na szczęście. - mówi. Wręcza mi broszkę z ptakiem. Od razu go rozpoznaje. To kosogłos. - Dziękuję. - mówię. Obydwie wychodzą. Ja za chwile również wychodzę. Wsiadamy z Effie, Davidem i jakimś mężczyzną do pociągu. Wnętrze pociągu jest droższe niż dom mój i Gale'a razem wzięty. Pełno tu drogich dodatków i luksusowych mebli. Siadam na sofie i patrze w okno. To może być ostatni raz kiedy widzę dystrykt dwunasty. Obok mnie siada David. Patrzę się na niego z zaciekawieniem. - Ta dziewczynka to ktoś z twojej rodziny? - pyta. - Nie. - To czemu się na nią zgłosiłaś? - Kiedy miałam 12 lat zostałam wylosowana. Jednak dziewczyna, której nie znałam, zgłosiła się za mnie. Zginęła. Za tą małą nikt się nie zgłaszał. Musiałam to zrobić. - Rozumiem. To było niesamowicie odważne. Uśmiecham się do niego. Zapada cisza. Dernière modification le 1451647320000 |
Mieqniunia « Censeur » 1451585280000
| 0 | ||
Może być ciekawe :) |
Tistaai « Censeur » 1451585400000
| 0 | ||
To jest tylko trochę zmieniona historia Katniss ;; |
Dziwnow « Censeur » 1451585640000
| 0 | ||
ewuniaax a dit : Ale widzisz, że tu już jest jedynaczką, nie ma matki. Jeśli nie ma siostry, to praktycznie zmienia się cała historia. Bo to od losowania trybutów (czyli wylosowania Prim) zaczęła się ta historia. Powodzenia w pisaniu! Dernière modification le 1451585700000 |
Elsaxelsa « Consul » 1451586840000
| 0 | ||
Niestety nie znam Igrzysk Śmierci i nie będę tego raczej czytać( )-; ), ale powodzenia. |
Tistaai « Censeur » 1451588520000
| 0 | ||
dziwnow a dit : No w sumie to tak, ale gdy czytałam prolog to mi się strasznie kojarzyło z historią Katniss :v Ale życzę powodzenia w pisaniu i pewnie będę tu jeszcze wchodzić |
0 | ||
Rozdział 1 już jest! (: |
Tistaai « Censeur » 1451649780000
| 0 | ||
Przepraszam, ale muszę cofnąć moje słowa. To jest prawie pełna kopia IŚ. Jedyne co jest zmienione to imiona bohaterów i to, że Alice jest sierotą. I w dodatku, cała historia jest bardzo źle napisana. Kompletny brak emocji i ciekawych elementów. Dernière modification le 1451677560000 |
Therezi « Citoyen » 1451676780000
| 0 | ||
Wybacz, ale to opowiadanie jest... okropne. I całkiem inna historia? Nie powiedziałabym. |