Król survivoru #1 |
Olmysz « Citoyen » 1457988960000
| 0 | ||
Elise siedziała przed komputerem i przeglądała swój profil na Micebooku. Parę znajomych polubiło jej fotkę z Papaille. Przypomniało jej się jak biegali na dworze i zrobili sobie zdjęcie po tym, jak chłopak wpadł do rzeki. Jaka była wtedy zabawa! Do dziś dziewczyna to pamiętała. Na zdjęciu jego futerko było całe przemoczone i ociekało wodą, ale oboje - i on i ona byli uśmiechnięci od ucha do ucha. Aahh, jak wiele by oddała, żeby teraz się z nim pobawić. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Elise była sama w domu, więc z niechęcią zwlekła tyłek z krzesła i zczłapała na dół po schodach. Miała nadzieję, że to nie żadna ciężka paczka do rodziców. Otworzyła drzwi i co, a raczej kogo ujrzała nieco ja zaskoczyło. - Papille!!! - krzyknęła i uwiesiła się na jego szyi - Jak dawno cię nie widziałam. - Noo, aż tydzień. - Jak było na Hawajach? - Świetnie się bawiłem. Było gorąco, ale leżałem na plaży pod parasolem sącząc zimne drinki przez słomkę. Zabaw i rozrywek miałem bez liku. zapomniałem w ogóle, ze istnieje takie coś jak komputer... Ale czegoś mi brakowało. - Czego? Jak czegokolwiek mogło ci brakować na tak bajecznej wycieczce? - Uwierz, że mogło. To coś, a raczej ten ktoś stoi właśnie przede mną... - AAh, nic się nie zmieniłeś - myszka posłała mu całusa, a on zręcznie go chwycił i przykleił sobie na policzku. - Przez tydzień? - KTO OSTATNI TEN ZGNIŁE JABŁKO!!! - wrzasnęła niespodziewanie Elise i zaczęła biec w stronę vanilli. - Eee, oszukujesz... - zajęczał Papaille, ale pobiegł w ślady "przyjaciółki". Udało mu się ją wyprzedzić i pierwszy dotarł na "vanillę 801". - Jak to... - Dużo racingu. - Rodzice cie puścili na racing? - Tak. - To może pójdziemy... - Nie. Ja byłem wtedy z wujkiem. - Ale poczekaj! Daj mi skończyć. - OK - Chodź pójdziemy na survivor. - Powaliło cię? Survivor jest dla dorosłych!!! - To co... Nikt sie nie dowie. - Ja nigdzie nie idę. - A ja tak. Odwróciła się i zaczęła biec w stronę najbliższego pokoju survivor. Papaille po krótkim namyśle ruszył w jej ślady. Nie mógł przecież pozwolić, aby dziewczynie stała się jakaś krzywda. Widok jaki zobaczył po dotarciu całkowicie zmroził mu krew w żyłach. Wielcy szamani ciskali ogromnymi ciężkimi kulami w każdą mysz bez wyjątku. Szybko zaczął szukać Elise. Biegał wzrokiem na wszystkie strony, ale nigdzie nie było jego "przyjaciółki". Ujrzał ją dopiero kiedy zeskoczyła z krawędzi drewnianej platformy, żeby uniknąć kuli. - Eeeliseee! - krzyknął. Może dziewczyna szybko ucieknie z mapy i wróci do niego. Obróciła się w jego stronę. Uśmiechnęła się. Niestety tylko na chwilę, ponieważ zaraz po tym oberwała kulą w głowę, straciła przytomność i spadła w przepaść. Chłopak stał kawałek od mapy cały czas próbując zrozumieć co się przed sekunda zdarzyło. Potem oszołomiony pobiegł do domu. *** Dziewczyna ocknęła się w ciemnym, zimnym pomieszczeniu. Kompletnie ni wiedziała gdzie się znajduje. Nie pamiętała też tego co się działo przez ostatnie kilka godzin. Ostatnie co zarejestrował jej mózg, to jak patrzyła na Papille'a i się uśmiechała, a potem... ciemność. Kiedy on jej pomoże? Czy w ogóle jej pomoże? |