[FF] Myszka i Słoneczko |
11 | ||
Hej, oto fanfik o myszce, która bardzo lubi słoneczko. Poznaj jej przygody. Pewnego razu Myszka opalała się na polu. Lubiła słoneczko, które ogrzewało jej brązową sierść. Tak bardzo chciała, aby słońce do niej przemówiło! Wołała wtedy "Słoneczko, słoneczko, powiedz coś!", niestety nigdy nie otrzymała odpowiedzi. Teraz, kiedy leżała na polu, czuła się bliżej swojego przyjaciela. Czuła szczęście, ponieważ ciepło rozchodzące się po jej ciałku pochodziło od słoneczka. Wkrótce potem wróciła do swojego gospodarstwa, przegoniła kury do stodoły i wróciła do domku. Kury mieszkały w stodole dlatego, że lubiły towarzystwo krówek. Myszka ugotowała sobie mleczko i wypiła na kolację. Kiedy poszła spać, śniła o słoneczku. Następnego dnia słońce w ogóle się nie pojawiło. Padał deszcz! Myszka zaczęła płakać, i wołać słoneczko, aby wróciło. Jednak ono nie słuchało, i myszka w deszczu musiała oprzątać kury, kaczki, króliki i krowy. Potem przyjechał mysi listonosz, aby wręczyć myszce gazetkę. Spojrzał na jej smutny pyszczek i pocieszył, że już następnego dnia pogoda ma być lepsza. Myszka wzięła szarą gazetę, i poszła do domku, aby ją w spokoju przeczytać. Jej mieszkanko było małe, drzwi główne prowadziły od razu do kuchni myszki, gdzie usiadła pod oknem i zaczęła czytać. Wieści były dobre. Nawet miało się zrobić cieplej, a słoneczko nie zachodzić do końca miesiąca. Myszka uśmiechnęła się blado, i wyszła z domu wykopać trochę ziemniaków na obiad. Jedynymi przyjaciółmi myszki były zwierzątka gospodarskie i słoneczko. Czasem brakowało jej towarzystwa swojej zmarłej ukochanej. Co on mógł zrobić? Śmierć przychodzi kiedy chce. Jedyną otuchę dawało mu teraz słoneczko, które jakby podzielało jego smutny los. Kiedy Myszka gotowała ziemniaki, usłyszała grzmot, a po nim deszcz odbijający się głośno od ziemi. Odwróciła się do okna- akurat wtedy na chwilę z ciężkich chmur wyjrzało słoneczko- być może tylko po to, aby Myszka mogła je ujrzeć. "Wiem, że na mnie patrzysz" pomyślała "Wróć do mnie, słoneczko". Tak jak powiedział mysi listonosz i gazeta, następnego dnia słoneczko grzało gospodarstwo Myszki na bezchmurnym, błękitnym niebie. Tego dnia Myszka znów wyszła na pole z kocykiem i starym zdjęciem. Kiedy usiadła, uniosła w górę fotografię tak, aby zobaczyło to słońce. Piękne wspomnienia dawnego życia wywołały u Myszki dziwny niepokój, dlatego przyniosła to zdjęcie przed oblicze słoneczka. Ukazywało ono świeżo kupione gospodarstwo Myszki oraz ją samą z podpisem "Gumi zaczyna od nowa!". Tyle lat już minęło od tego zdarzenia, a ciągle miał przed oczami nowy dom, wesołych sąsiadów oraz słoneczko, które już nigdy nie świeciło dla niego tak pięknie, jak wtedy. "Gumi, Gumi" powtarzał w myślach "Wszystko to było piękne". Wtedy oczywiście było. Teraz przytłaczała go nuda...Bo cóż on ciekawego robił? Co było ciekawego na tym końcu świata, gdzie został tylko on, a słoneczko nie chciało się odezwać? Jakiś czas później myszkę w nocy obudził hałas na zewnątrz. Być może to lis, który czyha na życie jego kur? Gumi wyszedł z mieszkania. Pierwsza myśl Myszki uczepiła się wtedy jego ukochanej, gdy pięciu uzbrojonych oficerów mierzyło w jego głowę. Była noc, a w nocy słoneczko nie mogło chronić Gumiego przed złym spojrzeniem. -Dokumenty!- wrzeszczał nad nim oficer w czarnym mundurze ciasno opinającym ciemne futro. Myszka posłusznie spełniała ich polecenia, kierując do szuflady z dokumentami, następnie spokojnie mówiąc o jego zajęciu tutaj. Oni od razu wiedzieli, kim był. Szukali go te długie lata, aż w końcu znaleźli. Na końcu skuli go w ciężkie kajdany i wywlekli z domu. Wiedział, że wychodzi z niego ostatni raz. Gumi, tłumiąc płacz spojrzał jeszcze na stodołę, gdzie spały jego zwierzątka. Kto da im jeść? Kto zajmie się jego mieszkaniem? Tutaj już nikogo nie było, tylko on się ostał jakimś cudem. Wierzył, że tym cudem było jego słońce. Zawiązali mu na oczy chustę, i wrzucili do furgonetki, następnie odjechali. Prosto do paszczy lwa. Dojechali na miejsce. Strażnik, który pojawił się znikąd, rozwiązał Gumiemu chustę z oczu i wręcz wykopał z furgonetki. Myszka jęknęła z bólu, jednak odważnie podniosła się z ziemi i czekała, aż zostanie zaprowadzona do środka ogromnej budowli, przypominającej coś strasznego, jakby koszmar z dziecięcych lat, zbudowany na krwi i pocie więźniów. Gumi przeszedł przez bramę śmierci prosto na podwórze, gdzie tysiące myszek stało, i jakby na coś czekało. Nikt nawet nie podniósł na niego wzroku, kiedy przechodził ze strażnikiem u boku do dużego pawilonu. Tam natychmiast go rozebrano, na ramieniu wygolono sierść i wytatuowano numer i dano szaty więzienne. Następnie kazano mu wyjść na dziedziniec, tam gdzie stało tyle myszek. Gumi zapytał się, czy może wziąć zdjęcie, które schował do kieszeni, za co został zdzielony boleśnie w pyszczek. Krew z nosa nie zrobiła na nim wrażenia, i po prostu uznał, że lepiej już o nic nie pytać. Wyszedł więc na podwórze. Jego kroki były niepewne, szczękał zębami, był głodny, spragniony, i czuł się fatalnie. Podejrzewał, że podczas szaleńczej podróży nabawił się choroby. Jednak to nie było już istotne. Stanął tak jak inni w szeregu, aby usłyszeć głos naczelnika, metaliczny i beznamiętny. Słońca brakowało w tej krainie płaczu, a Gumi już przestał wierzyć, że kiedykolwiek je zobaczy. -Wiecie, że to koniec waszej ucieczki- rozpoczął swoją mowę naczelnik, otyła mysz ze świdrującymi oczyma- Jedni z was pójdą na roboty, drudzy zostaną rozstrzelani, a jeszcze inni...Spójrzcie na ten komin- wskazał palcem czubek ogromnej twierdzy, jaka wznosiła się na wzgórzu przy samej granicy muru obozu- To będzie wasza droga na wolność. Po tych lakonicznych słowach odszedł, a liczne myszki zaczęły płakać. Wtedy jednak strażnicy weszli do akcji, I po paru minutach na dziedzińcu nie została żywa dusza. Gumi w tłoku stał pośród myszek w ciasnej izbie, do jakiej został zapędzony i z kamienną twarzą wpatrywał się w brudne twarze więźniów, wychudzone i pozbawione życia. Nawet nie wiedział, jak zasnąć w tych warunkach. Nigdy już nie zaśnie, nigdy nie zazna spokoju. Następnego dnia zaczęła się licytacja. Kto pójdzie pracować, a kto umrze. Gumi znów stał w szeregu, a strażnicy rozdzielali więźniów, jednych od drugich, jak owce od kóz. Nie miał nawet odwagi spojrzeć na niebo- przecież i tak nie zobaczy już wschodzącego słoneczka. A kiedy strażnik podszedł do niego, i rzucił na śmierć- zapomniał o całym swoim dotychczasowym życiu, o wszystkich utrapieniach. Ukochana, która śmiała mu się do ucha wydawała mu się teraz obcą myszką. Wyprowadzili ich na zewnątrz, pod mur. Z tej perspektywy Gumi widział cały obóz, choć jego myśli były puste, tak jakby już odszedł z tego świata. Prowadzony na rzeź, bez nadziei na ratunek razem z innymi towarzyszami niedoli kroczył nierównym krokiem, ograniczonym przez krótkie kajdany, boleśnie wpijającymi się w delikatne kostki. W końcu dotarli na miejsce kaźni, mur cały poznaczony zakrzepłą krwią straconych. Tylko to miał widzieć przed śmiercią. I wtedy, właśnie wtedy przed śmiercią Gumiego wydarzył się cud. Granatowe chmury rozstąpiły się. Nawet strażnicy podnieśli głowy w stronę nieba, gdzie wzeszło niczym jaśniejąca panna przepiękne słońce. Gumi wzruszył się, przypominając sobie o jego miłości do słoneczka i zapłakał z radości na ten cud. Inni więźniowie z rozdziawionymi ustami spoglądali, podobnie jak strażnicy na niebo i na jedną chwilę zapomniano o tym, co się ma zaraz zdarzyć. Po co zabijać tyle niewinnych dusz, które chciały jedynie uciec przed wojną? Dlaczego ci strażnicy nie mogli tego pojąć, i głucho wykonywali rozkazy tyrana? Dlaczego po chwili zapomnieli o słońcu, odwrócili skazańców i wycelowali karabinami w ich głowy? Ostatnią rzeczą, jaką zrobił Gumi, było podziękowanie słoneczku za danie mu iskry szczęścia przed katastrofą. A potem...padł od strzału w tył głowy. Kim jesteś, słoneczko? Kiedy wreszcie ciebie usłyszę? Gumi szedł na spotkanie Elisah, która uśmiechała się do niego promienie. -Koniec cierpienia, Gumi. Oto słoneczko, które dawało ci ciepło i otuchę. Ujrzał swoją ukochaną, w błękitnej szacie, emanującą wiecznym spokojem i boską namiastką. -Czy ja również otrzymam spokój?-zapytał drżącym głosem. Jego Słoneczko zachichotało delikatnie i podeszło bliżej. -Chcesz iść ze mną?- zapytała miękko. -Tak, proszę cię. Pójdę za tobą wszędzie. Spojrzał na Elisah, która patrzyła się z radością na tę scenę, a następnie odfrunęła na swoich anielskich skrzydłach. -Chodź więc- odrzekło Słoneczko- Chodźmy do środka. A kiedy tam weszli, wszelkie utrapienia, jakie chował w sercu, odeszły w siną dal. Dernière modification le 1522190220000 |
1 | ||
Ktoś czytał i da opinię? Będę wdzięczny |
Smutny_nalesnik « Consul » 1522184880000
| 2 | ||
asdiahwda removed Dernière modification le 1570830120000 |
Meshia « Consul » 1522389120000
| 1 | ||
Jestem mega wrażliwą osoba i nawet się popłakałam. Wiem że to dziwne ale mam to w naturze. Tak jak naleśnik - na początku wydaje się że będzie to bajka, ale następne rozdziały ukazują swoje. Szkoda, że tylko 3 rozdziały i Epilog bo fajne. |
Agataxa « Censeur » 1522487700000
| 2 | ||
...Przyznam, że dałam się nabrać ;_; FF jest zupełnie inne, niż się wydaje na pierwszy rzut oka, w dodatku poruszające |
1 | ||
Bede szczera, na poczatku myslalam ze to bedzie nic nadzwyczajnego. Zmienilo sie to w drugim rozdziale, ta historia mnie poruszyla... Bardzo mi sie spodobalo, chetnie zobacze od Ciebie wiecej tworczosci :) Brakuje mi tylko czegos w rodzaju opisu wydarzen, prologu czy cos... Ciekawi mnie kilka rzeczy (kto nie czytal niech nie otwiera spoilera) Jaki byl powod wojny? Czemu scigali glownego bohatera? W jakich okolicznosciach zmarla jego zona? Te rzeczy mnie ciekawia, chetnie bym sie dowiedziala, chyba ze te "niedopowiedzenia" to jest dowolnosc, cos co czytelnik moze sam dopowiedziec ^^" Jednakze chetnie poznalabym punkt widzenia autora :) Do pierwszego postu daje serduszko, chetnie zobacze cos jeszcze z Twoich opowiadan ^^ Powodzenia! |
Alfa21 « Citoyen » 1588538820000
| 1 | ||
Na początku myślałam że to tylko jakaś badziewna bajka, ale następne rozdziały ukazały swoje, świetna historyjka <3 |
1 | ||
Alfa21 a dit : Dzięki |
Ludobojca « Censeur » 1693433580000
| 1 | ||
Nawiązanie do holokaustu w postaci myszek jest dla mnie niesmaczne. Ale ładnie napisane. |