![]() |
![]() ![]() « Citoyen » 1445532000000
| 0 | ||
Mesmera a dit : O mamo! Sijaka♥♥♥ Zmrok cham... E tam, i tak go lubię. Przypomniałaś mi o tych małych rozmowach z Sijaką.. Aww, tęsknię za nią i Zmrokiem:> Poryczałam się.;-; |
![]() ![]() « Sénateur » 1445971860000
| 1 | ||
@Grydek przyjmuję twoją postać. Potem dodam ją do opisu. Mam co do niej plany. Rozdział pisałam na jednej z sesji RPG. Mój mistrz gry nie jest zbyt dobry, bo napisałam prawie cały rozdział XD Rozdział 27 Rozdział 27: „Plemie” - Plemie? – spytałam. Już raz słyszałam to słowo. Kalik je użył. Powiedział, że któregoś dnia poznam odpowiedzi. Czyżby wywróżył spotkanie? Niekiedy mnie zaskakiwał swoją przewidywalnością. - Plemie to … - zaczęła – Dość trudno to wytłumaczyć. Chyba to więź – zdecydowała. - więź? - O rany – odezwał się Zmrok – głupia jesteś czy co? Powtarzasz te słowa jak jakaś tępa. - Zmrok! – Sijaka zwróciła uwagę z naciskiem – Ona po prostu jest zdezorientowana. Ja jej odpowiem na pytania. - No jasne! – podniósł głos – Sijaka wszystkim pięknie wytłumaczy, bo każdemu można ufać. - Nie jest to nic takiego co by mi zaszkodziło – oznajmiła zimno. - No dobra – zgodził się - tłumacz sobie co chcesz. Ale przejedziesz się na tym jak ostatnio. - Wiem, że się martwisz – rzekła łagodnie i przytuliła go. – Ale nic mi nie grozi. Jestem gotowa na ryzyko. - Tylko po co? – nie odsunął jej, ale także nie odwzajemnił. - Czuję, że Lena będzie inna – odpowiedziała. - Przepraszam – przerwałam te scenę. Oczywiście wybrałam odpowiednią chwilę na odezwanie się. Taka mało cierpliwa myszka. Ryzykowałam ponownym atakiem ze strony czarnej myszy. - Co znowu? – Zmrok odsunął się od Sijaki. - Zmrok, nie denerwuj się niepotrzebnie – powiedziała Sijaka. - Ale ona ma rację – wtrąciła dotychczas milcząca Marciaq – Ona ciągle odzywa się w dziwnych momentach. - Co to za kłótnia? – odezwał się nowy głos. Mysz miała brązowe futro, na głowie czarną czapkę kota, a uszy zdobiły sercowe kolczyki. - Pani – Zmrok lekko się skłonił. - Małe nieporozumienie – wyjaśniła Sijaka. - O cześć – przywitała mnie nowo przybyła. - Cześć… - w głosie nie miałam zwykłej pewności siebie. Coś biło od tej myszki. Podobnie jak Zmrok, ona miała dziwną aurę. - To jest Lena – przedstawiła mnie moja wybawicielka. - Wichira – odparła krótko – Wybieram się na sery. Brakło nam. Zmrok idziesz? - Z tobą zawsze Pani! – powiedział pełen entuzjazmu. Zniknął mrok, który mi przedstawił wcześniej. Był normalną myszą jak większość. Jakoś wszyscy wydawali mi się tutaj pełniejsi niż ci, których spotkałam do tej pory. Wszystkim czegoś brakowało. A plemie „No chyba nie” dopełniało się. Marciaq bez słowa podeszła do Zmroka. Po chwili pojawiła się kolejna mysz o podobnym futrze co Wichira. Jedynie co miała na sobie to szalik w zielone paski. - Ja zostanę z Leną chwilę – oznajmiła Sijaka – potem was znajdę. - Spoko – machnęła łapką i wszyscy odeszli. Zrobiło się cicho. - Więź? – powtórzyłam pytanie. - Więź to takie jakby przywiązanie. Spędzanie razem czasu – próbowała wyjaśnić – To takie uczucie bliskości. Odczucie bezpieczeństwa. Chęć chronienia. - I tym jest plemie? - Tym powinno być plemie – poprawiła. - A nie jest? – zdziwiłam się. - A czujesz coś do osób ze swojego plemienia? – zamiast odpowiedzieć zadała pytanie. - Ja należę do jakiegoś plemienia? - Prawdopodobnie tak, ale sama musisz to odkryć. Znowu miałam coś odkrywać. Czemu nie mogli mi normalnie odpowiedzieć. Choć Sijaka przynajmniej dawała mi konkretne odpowiedzi, nie to co Kalik. A właśnie Kalik! Przez całe to zamieszanie zapomniałam. - Ale jak mam to odkryć? – jednak wolałam nadal zadawać pytania. Jakoś nie mogłam się powstrzymać. - Sprytna jesteś, na pewno na coś wpadniesz – mrugnęła do mnie – Te osoby, które zobaczyłaś zostały przypisane do jednego plemienia. Takie plemie stworzyli nam Twórcy, a my zbliżyliśmy się do siebie. Twórcy przelali w nas wiele swojej duszy. A wszyscy Twórcy, którzy nas stworzyli byli ze sobą jakoś powiązani. Dlatego od początku byliśmy ze sobą. Ale nie wszędzie więź stworzona przez twórcę jest kontynuowana tutaj – zakreśliła łuk nad sobą. Odpowiedziała na kilka pytań, które zrodziły mi się w głowie. Czyżby odkryła o co chce spytać? To było bardziej przerażające niż inteligencja Kalika. - Lubisz swojego Twórcę? – spytałam. - Lubiłam – Sijaka pokręciła ze smutkiem głową – Kiedyś.. – spojrzała na jedną z chatek – Kiedyś Twórca poświęcał mi wiele czasu. Znałam jego emocje, myśli. Wiele się nauczyłam. Nie miałam za złe, że mną steruje. Cieszyłam się. Na ogół spędzałam czas podczas sterowania z moimi współplemieńcami. A ich kocham całym sercem – odwróciła się do mnie a w oczach zobaczyłam łzy – Potem przez pewne zdarzenie Twórcy nas opuścili. Prawie równocześnie. Mój Twórca jeszcze mną sterował, za co mu byłam wdzięczna, ale stopniowo i to się uspokoiło. – pokręciła głową by zbyć łzy. - To przykra historia – skomentowałam tylko, bo co mogłam więcej dodać? Nie myślałam, że ktoś może pragnąć sterowania. Przecież wtedy nie mieliśmy jakby duszy – Nie przeszkadzało ci sterowanie? - Nie – zaprzeczyła – Od początku byłam przebudzona. Dalej wszystko mi pokazał. Ja byłam świadoma podczas sterowania, więc szybciej się uczyłam. Dzięki temu wiem wiele – uśmiechnęła się. - A czy znasz Kalika? – powróciłam z powrotem myślami do pierwotnego celu mojej wycieczki. W końcu trzeba się dowiedzieć czegoś o czasie. Pewnie Sijaka by mi wszystko wytłumaczyła, ale i tak chciałam go odszukać. - Znam – potwierdziła – Był u nas niedawno. My go przemieszczamy w inne miejsce, by szybciej się dostał do ostatniego celu podróży. - Co? – moje ulubione pytanie. Wyraża tyle, a jednak nic. Po prostu wyrywa się z pyszczka niekiedy bez mojej woli. - Kalik podróżuje i odkrywa nowe tereny – wyjaśniła – Dzięki takim jak on mamy lepszy podgląd na świat. A świat tworzy się przez cały czas. Twórcy i Stwórcy nie przestają tworzyć. Tak naprawdę nie znamy całego Transformice. - A gdzie go przenieśliście? – spytałam. - Musiałbyś spytać Daleja. On go przenosił. Ja akurat zajmowałam się Okruchem. - A gdzie Dalej? – zapytałam zniecierpliwiona. Najchętniej bym pobiegła bez żadnego planu, ale miałam znaleźć Kalika, a nie się zgubić i błądzić po nieznanym. - Pewnie niedługo wróci – zapewniła Sijaka – Na razie zostawię cię z Firletką i pójdę do pozostałych. - A tak właściwie to po co wam ser? - No jak to po co? – odpowiedziała pytaniem. - Przecież jedzenie pojawia się po jakimś czasie – stwierdziłam. - Ser, który występuje w chatkach jest niezbyt smaczny. Nie wiem czy go próbowałaś. A ser w takich specjalnych miejscach jest znacznie smaczniejszy. A my lubimy ser – zaśmiała się – W końcu jesteśmy myszkami. Na chwilę zniknęła i przyprowadziła ze sobą brązową myszkę. Jej włosy były koloru złotego ozdobione czerwoną kokardą na głowie. Na uszach wisiały czerwone kurczaki. - Cześć – przywitała się nieśmiało złotowłosa – Jestem Firletka. - Lena – przedstawiłam się – Miło mi cię poznać. - To ja idę – oznajmiła Sijaka – Nie bój się, ona nic ci nie zrobi – zwróciła się do Firletki. - Ufam ci – uśmiechnęła się do króliczej myszki. Sijaka szybko zniknęła. Pozostałam sama z nieśmiałą myszą. Firletka lubiła ciszę. Siedziała tylko naprzeciw mnie nie racząc mnie słowem. Nudziłam się przeogromnie. Nie wiedziałam na jaki temat zagadać. Czy mogłam o cos zapytać? Czy moje słowa by ją zraniły? Myszka sprawiała wrażenie kruchej. Jakby wietrzyk mógł zrobić jej krzywdę. - Firletka, kim jest twój gość? – usłyszałam pytanie. Głos różnił się od wszystkich głosów razem wziętych. Jakby to był jeden z pierwszych głosów. Miał w sobie tyle historii. Nawet nie potrafiłam tego opisać. A jego wygląd wprawił mnie w osłupienie. Dernière modification le 1445974740000 |
![]() ![]() « Consul » 1445972760000
| 1 | ||
Mesmera a dit : Okej musze przyznać że mnie to rozwaliło Mesmera a dit : Okok to też Mesmera a dit : TO TEŻ Mesmera a dit : Czyżby to nieodkryta/nieodkryty nowy/nowa siostra/brat Leny? A może Kalik? Dernière modification le 1445973240000 |
![]() ![]() « Citoyen » 1445974140000
| 0 | ||
- No dobra – zgodził się 0 tłumacz sobie co chcesz. Ale przejedziesz się na tym jak ostatnio 0 zamiast - Mesmera a dit : Przeczytane, komentuję... Hmm.. Fajnie opisane, bardzo przyjemnie mi się czytało. Sijaka♥♥♥ Czuję Daleja, chyba B) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału:) |
![]() ![]() « Sénateur » 1449605520000
| 1 | ||
Tak patrzę na datę i widzę, że w listopadzie ani jednego rozdziału. Nie wiem kiedy mi ten czas minął. Mam kolejny rozdział i postaram się pisać częściej. W końcu FF samo się nie napisze :) Rozdział 28 Rozdział 28: „Wilk” - To nasz wódz Dalej – przedstawiła myszkę Sijaka. Ja nadal stałam w osłupieniu nie mogąc wydobyć głosu. Pierwsze wrażenie minęło gdy odezwała się królicza myszka, drugie wrażenie było jeszcze bardziej szokujące. Miał brązowe futerko, najzwyklejsze. Reszta jego rzeczy miała podobny kolor co ubarwienie sierści. Jakby podkreślał ten kolor. Mimo zwykłości tej barwy i tak od niego bił blask. Nie w dosłownym sensie. - A to jest Lena – przerwała ciszę Sijaka – Zmrok z Marciaq ją znaleźli. Kręciła się po pułapkowych mapkach. - Witaj – uśmiechnął się do mnie, a ja z wrażenia otworzyłam pyszczek. Jego głos jeszcze kilka sekund rozbrzmiewał w mojej głowie. - Chyba ją zamurowało – stwierdził. - Lena? – spytała niepewnie Sijaka – Wszystko w porządku? - Co?- zamrugałam próbując pozbyć się otępienia. - Ona mówi! – zaśmiał się Dalej wywołując tym rumieniec na moim pyszczku. - Chyba ją onieśmielasz – doszła do wniosku królicza myszka – Ciekawe czemu? – to pytanie zabrzmiało tak jakby odpowiedź była oczywista. Ciekawiła mnie relacja tych myszek. W oczach Sijaki przy jej wodzu prócz podziwu znajdowała się także czułość. Ona uwielbiała tę myszkę, ale inaczej niż ja zareagowałam na jego osobę. Nawet nie potrafię opisać wszystkich uczuć, emocji krążących w powietrzu. - Spytaj jej się – polecił Dalej – O ile będzie w stanie odpowiedzieć. Oboje się roześmiali. Śmiech nie należał do tych przykrych. Był raczej życzliwy, serdeczny. Chcieli wyciągnąć mnie z zakłopotania. Zauważyli moje oszołomienie i próbowali żartami dać mi czas bym się pozbierała. Zamknęłam pyszczek, który przez cały ten czas miałam otwarty. - Cześć – wyszeptałam ledwo słyszalnie, jakby mój głos był niegodny tej dwójki. - Ona szuka Kalika – powiedziała za mnie Sijaka nie pozwalając niezręcznej ciszy wedrzeć się między nas. - Kalik – powtórzył Dalej – Czyli go poznałaś? Kiwnęłam głową. Ponowne odezwanie się było ponad moje siły. - Wybrał nowe tereny – oznajmił bardziej Sijace niż mnie – Ostatnimi czasy te mapki robią się niebezpieczne. - Twórców coś opętało – oburzyła się Sijaka – Nawet nie patrząc na nowe myszki. - Sijaka – odezwał się. - Ach racja, wybacz Lena – zwróciła się do mnie – Możemy cię przenieść do Kalika. Raczej daleko nie odszedł. - To wiecie gdzie on jest? – pytanie wyskoczyło z mojego pyszczka. Na moment zapomniałam o zakłopotaniu. - No tak – potwierdziła – Chyba o tym wspominałam. Mogę cię do niego przenieść. - Możesz? – mętlik połączony z chaosem wrócił na miejsce pustki, która powstała po zobaczeniu Daleja. Wstyd zniknął, a w miejsce niepewności przybyło tysiące pytań. - Oczywiście! I chyba zabiorę cię od razu – powiedziała szybko. Podeszła do mnie i chwyciła za łapkę. Nim się obejrzałam znaleźliśmy się w innym miejscu. - Gdzie jesteśmy? – spróbowałam zorientować się w jakie miejsce zostałam przeniesiona. Dużo nie było do oglądania, jedynie zmrożona trawa i góra lodowa. - Tu był ostatnio – wskazała łapką na górę – pewnie jest gdzieś w pobliżu. Ja wracam do wodza i reszty współplemieńców. Do zobaczenia – pożegnała się z uśmiechem i znikła. Zostałam sama. Gdy ogarnęła mnie cisza do mych uszu dotarł dźwięk. Jakby mlaśnięcia. - Jest tu kto? – podniosłam trochę głos, bałam się zawołać. Nagle wielka góra lodowa poruszyła się. Ziemia się zatrzęsła. Utrzymałam równowagę, choć straciłam ją na moment. Gdy ziemia unieruchomiła się na powrót, spojrzałam w górę. Tchu mi zabrakło. Wystraszona cofnęłam się o krok, a góra zbliżyła się do mnie. Przede mną znajdował się ogromny pysk. Oczy tego samego koloru co całe ciało iskrzyły wrogością. Za mną przepaść. Nie miałam nawet gdzie uciec. Gdzie też Sijaka mnie przeniosła? Prosto w objęcia śmierci? - Spokojnie – usłyszałam gdzieś z boku. Zmusiłam się do spojrzenia w stronę z której dochodził głos. Przy potworze stała myszka kremowego ubarwienia. Jej włosy koloru niebieskiego powiewały na wietrze. Nawet niekiedy zlewały się z potworem. Przyjrzałam się bardziej. Ja znałam tę myszkę. - Shes? - Lena! – podbiegła do mnie – Co ty tu robisz? - Eeee – nie wiedziałam co odpowiedzieć. Od ostatniego spotkania przecież tyle się wydarzyło. - Opuściłaś lekcje – powiedziała z wyrzutem. - Lekcje? – powtarzanie po kimś słowa jako pytanie chyba będzie moim drugim mistrzostwem obok pytania: „co?” - No tak – kiwnęła głową wyciągając pędzel zza ucha – malowania. - Aaaaa – monosylaby i samogłoski. Jestem bardzo inteligentną rozmówczynią, nie ma co. - Nie chcesz już się uczyć? – spytała smutno. Potwór na górze zawarczał. Chciałam się cofnąć, ale tylna łapka zahaczyła o krawędź. - Spokojnie Ilis – pogłaskała lodowego stwora. - Ilis? – normalnie złoty medal konwersacji. Powinnam się pacnąć w głowę. - Tak. Jest wilkiem – wyjaśniła mi – Kocham wilki i czasami je odwiedzam w ich więzieniach. - Więzieniach? – chyba powinnam przestać się odzywać. Nic nie wnosiłam do rozmowy, chyba tylko to, że powtarzałam zasłyszane słowo. - Tak – ponownie potwierdziła – Jest uwięziony w tym miejscu. Kiedy twórcy mapki, tej po której się poruszamy, umieszcza w niej jakieś zwierze to ono zostaje uwięzione. Ten wilk nie może wyjść poza tą ziemię – rzekła smutno – Ma mało miejsca na bieganie nawet. Tkwi w jednym miejscu. - Więcej jest takich uwięzionych istot? - Setki, jak nie tysiące. Twórcy tworząc nie myślą o tym, że skazują stworzone osoby na samotność i wieczną udrękę – w jej oczach pojawiły się łzy. - Twórcy nigdy nie myślą – stwierdziłam z mocą – Odwiedzasz miejsca takie jak to? - Głównie wilki – poprawiła – Nie byłabym wstanie odwiedzać wiele. Czasami Kalik informuje mnie o nowo znalezionym wilku. - Kalik!- krzyknęłam strasząc Shes i wywołując kolejne warknięcie u wilka – wybaczcie. Zapomniałam, że go szukam. - ach – westchnęła zrezygnowana – Wejdź do norki. On jest zaraz za przejściem. - Norka? – rozejrzałam się wokół. Faktycznie stałam przy norce – A to czasem nie przenosi w różne miejsca? - Przenosi – zgodziła się – Ale dzięki norce możesz ukierunkować to gdzie chcesz się znaleźć. Weź ser będący koło Ilisa i wejdź do norki. Podeszłam do wilka. Chyba niezbyt mnie polubił. Shes schowała się za nogami swojego przyjaciela. - To na razie – powiedziałam chwytając ser – Wpadnę potem do ciebie na zajęcia – obiecałam. Weszłam do nory myśląc o Kaliku. Chciałam mu zadać mnóstwo pytań. Droga do niego zamiast odpowiedzi dawała mi jeszcze więcej niewiadomych. Moja głowa tego nie wytrzyma. - Lena? - Kalik! – zawołałam przytulając myszkę. - Miałaś iść do Shes, a potem do Any. Czemu tu jesteś? - Bo chcę z tobą porozmawiać – odpowiedziałam. - To trochę nie miejsce na twoje pytania – pokręcił głową – Powinnaś sama szukać odpowiedzi. Ja mogę cię jedynie prowadzić. - Ale rozmawiając z tobą je znajduje! – zaprzeczyłam. - Dobrze – podniósł łapkę do góry – Zatem chodź ze mną, ale uprzedzam cię, że czeka nas spora droga. - A gdzie idziemy? – spytałam zadowolona. - W nieznane – powiedział cicho i ruszył przed siebie. |
![]() ![]() « Citoyen » 1450209300000
| 0 | ||
WOW! Niesamowite opowiadanie! Oto moja propozycja: Strój: Imię: Bruu Płeć: Mężczyzna Lubi: biegać, wspinać, skakać oraz pomagać innym Wady: skromny, skryty Zalety: pomocny, uprzejmy, miły, Nie lubi się denerwować, nie ma zbyt dużo dobrych pomysłów Stosunek do twórcy: uważa, że twórca chętnie by go poznał, jest bardzo ciekawy jak wygląda, lubi go Dernière modification le 1455204720000 |
![]() ![]() « Sénateur » 1450351140000
| 1 | ||
@Grydek dodałam twoją postać. Jedno pytanie. Ta mysz ma twórcę? @Panmlekovita, dziękuję za opinię i cieszę się, że ci się spodobało. Dodam twoją postać, bo cierpię na brak męskich postaci, mam ich niewiele. Ale mógłbyś dodać screen? Ułatwiło by mi to dodanie postaci. @Opis członków plemienia "No chyba nie" pojawi się w późniejszym czasie, przy kolejnym spotkaniu Leny z nimi. Na razie nie jest to aż takie potrzebne. Co jakiś czas będę wracać do postaci już dodanych. Mam dla was nowy rozdział. Pewnie niewiele osób to czyta XD. Będzie w nim na pewno sporo błędów, bo nie miałam pomysłu jak je poprawić. Jeśli ktoś je wyhaczy i mi pomoże to będę wdzięczna :) Jest on troszkę dłuższy. Następny rozdział dodam po świętach :) (jeśli nie w nowym roku) Rozdział 29 Rozdział 29: „Nora” - Mam mnóstwo pytań – oznajmiłam po kilkudziesięciu sekundach. - Domyśliłem się – westchnął Kalik – Widać to po twoich oczach. - To mogę je zadać? – spytałam pamiętając co mówił o braku czasu. - Poczekaj – podniósł łapkę – Udamy się w spokojniejsze miejsce. - A to nie jest spokojne? – wokół nas była tylko trawa z niewielką ilością kwiatów i małym gruntem nad nami. A i jeszcze na końcu rosło drzewo. - Nie o taki spokój mi chodziło – pokręcił łepkiem. - To gdzie chcesz iść? W odpowiedzi wskazał na norę. Nigdzie nie widziałam serka, a potrzebowaliśmy go do przeniesienia. - A gdzie ser? – wypowiedziałam na głos dręczące mnie pytanie. Pytania w mojej głowie niekiedy jak igły napierały na mój mózg z okrzykiem: „zadaj mnie, no zadaj”. Czasami miałam tego dosyć. Można oszaleć z głową pełną pchających się na powierzchnie pytań. Ciekawe czy każdy tak miał. Kalik podniósł głowę w górę. Jego wzrok padł na grunt wiszący w powietrzu. - Tam jest? Jak mamy niby tam się dostać? – zastanowiło mnie skąd Kalik bierze tyle cierpliwości. Ja bym nie wytrzymała milczenia czy moich ciągłych pytań. Normalnie ostoja z niego. - A po co chcesz się tam dostać? – odpowiedział pytaniem. - No bo… - zwątpiłam. Kalik znowu wiedział coś czego ja nie wiedziałam. To nie nowość – By się przenieść potrzeba sera? - Masz rację – zgodził się, jak zwykle nie dokańczając tłumaczenia. - No to trzeba się dostać do sera – mówiłam zirytowana. - Niekoniecznie – ponownie zatrzymał się na jednym zdaniu, o ile można to nazwać zdaniem. - Ale przecież potrzeba sera by wyjść – nie rezygnowałam. - No potrzeba – znowu przytaknął. Chyba świetnie miał niezły ubaw. Mnie za to cierpliwość ulatywała, a w sumie już się skończyła. - Kalik! – krzyknęłam zdenerwowana. - Słucham cię cały czas – uśmiechnął się mnie. - Nadal nie mówisz jak zdobyć ser – wytknęłam mu wściekła – Ciągle mówisz to co oczywiste. - A ty się nie skupiasz – odbił piłeczkę. - Co ma moje skupienie do obecnej sytuacji?! – wybuchłam. - Zastanów się chwilę – rzekł – Weź oddech i wtedy zadaj pytanie. - Co?? – zapomniałam jaki Kalik potrafił byś denerwujący. Jak w ogóle mogłam o tym zapomnieć? - Weź oddech i uspokój się – powtórzył. Zignorował moją wściekłość. Miałam ochotę krzyczeć. Łapkami zedrzeć z jego pyszczka spokój. Jednak opanowałam się i spełniłam polecenie Kalika. Głęboki wdech zatrzymał wszystko w środku. Negatywna energia buzowała, czekała na upust. Przymknęłam oczy. Zebrałam rozpraszający myślenie gniew i wrzuciłam go do oddechu. Potem powoli wypuściłam powietrze z cząsteczkami wcześniejszego wybuchu. - Okej – mój umysł był wolny, więc mogłam się skupić – To dlaczego nie musimy się dostawać? Kalik uśmiechnął się zadowolony z osiągniętego przeze mnie efektu. Nie od razu raczył odpowiedzieć. Tym razem postanowiłam się nie denerwować. Krzykiem niczego nie osiągnę, a jedynie rozbawię kolegę. - Mam ser potrzebny do przejścia – powiedział po naprawdę długiej chwili. - Ale jak to? Udało ci się tam wejść – grunt był wysoko, za wysoko by do niego dosięgnąć bez latania, a przecież nie mieliśmy skrzydeł. - Nie – pokręcił głową. - To skąd masz ser? – pogubiłam się we własnych pytaniach i zdawkowych wypowiedziach Kalika. - Zdobyłem w poprzednim miejscu. - Ale ten ser czasem nie znika jak go oddajemy? I proszę wytłumacz normalnie – poprosiłam. Zmęczyło mnie ciągłe doszukiwanie się sedna. Chciałam w końcu usłyszeć choćby jedną odpowiedź. - I tak i nie – a gdy mu nie przerwałam kontynuował – Nieśmiertelni nie zwracają na to uwagi. Wy po prostu pamiętacie, że płacicie serkiem za przejście, ale nie wiecie komu. Wchodzicie i pojawiacie się w nowym miejscu – zrobił pauzę. Przez cały czas uważnie go słuchałam. Pierwszy raz poznałam taki sposób podróży, wcześniej przenosiłam się za pomocą myśli – U śmiertelnych wygląda to inaczej. My wchodzimy do tej nory i wiemy co dokładnie jest w środku. Płacimy także mniej niż nieśmiertelni. Wy płacicie całym serem, my tylko częścią. Odczekałam chwilę nim zadałam pytanie. Powoli układałam sobie to w głowie. - Zatem w środku nory coś jest – zastanowiłam się – Ale czy będąc nieśmiertelną mogę tam tak po prostu wejść? Nie mam czym zapłacić. - Wejdziesz ze mną – uspokoił mnie – Myszki w norze są wyrozumiałe. Zresztą nie będziesz pierwszą nieśmiertelną, która w ten sposób wchodzi do nory. A na pewno dużo sera już zapłaciłaś. - Ale czy uda mi się tak wejść? – nie ustępowałam. Ogarnęły mnie wątpliwości. Nie przypuszczałam, że ta nowa ma w sobie jakieś życie. - Więcej wiary – popchnął mnie w stronę nory. - Idź pierwszy – pisnęłam przestraszona. - Lepiej wejdźmy razem – chwycił moją łapkę i przysunął mnie do siebie – Bo jeszcze cię nie wpuszczą. Wzmocniłam uścisk i poczułam się pewniej. Nora tkwiła w powietrzu. Dolną krawędzią dotykała podłoża. A w niej stała brązowa mysz. Zawsze tam była, chyba nigdy nie zdarzyło się by jej tam nie było. Im bliżej nory tym bardziej sytuacja wydawała się nierzeczywista. Otwór wyrobiony na tle nieba, za nim wolna przestrzeń. Od drugiej strony figurował jedynie czarny kształt. Jak stwórcy osiągnęli coś takiego? Gdy podeszliśmy do brązowej myszki, Kalik wyciągnął ser z plecaka. Dopiero teraz go zauważyłam. Miał na sobie zielony plecak, a raczej torbę czy worek z ramiączkami. Ramiona połączone były na torsie, co zapobiegało zsuwaniu z grzbietu. Nim zdałam pytanie, stróż nas przepuścił. Znaleźliśmy się w długim korytarzu. Panowała na nim niespotykana poświata. Różne światła padały na posadzkę. Podłoga zachwycała prostotą wykonania. Jednolity ciemnobrązowy kolor idealnie komponował się z światłami. Na ścianach korytarza, jedna obok drugiej, były nory. Każda prowadziła do innego miejsca. A korytarz wydawał się ciągnąć w nieskończoność. - Wow – wydusiłam zachwycona – To tak wygląda w środku? - Tak – przytaknął. Przy każdej norze stała brązowa myszka. - A im się nie nudzi? – spytałam. - Raczej nie. Są inaczej stworzone niż my – mówił patrząc na jedną myszek. Podeszła do nas brązowa mysz. Rozejrzałam się po norach. Żadna w pobliżu nie opuściła swojego stanowiska. - Witaj Kalik – przywitała się Kto ci towarzyszy? Miała żeński głos. Wywnioskowałam, że to dziewczyna. Wyróżniała ją od pozostałych różowa kokarda na prawym uchu. Niby niewiele, ale w tym miejscu kuło to w oczy. - To Lena – przedstawił mnie – Leno, poznaj Marlen. - Cześć – machnęłam łapką. - Jest gdzieś w pobliżu jakaś łąka? – zadał pytanie Kalik. Łąka? Na co mu łąka? Czyżby to spokojne miejsce o którym wspominał wcześniej? - Chyba jest – Marlen ruszyła przodem. Pozostało nam pójść za nią. Zerkałam na nory, ale stróże wszystko mi zasłaniali. Jedynie trochę kolorów przesiąkało przez odkryte szczeliny. - Może nie jest to łąka, ale myślę, że przypadnie wam do gustu – wskazała na jedną norek. - Dziękuję – odparł. Całe szczęście, że za wyjście się nie płaciło. Kalik poszedł przodem. Otoczyła nas błękitna poświata. Zmrużyłam oczy. Za dużo czasu spędziliśmy w przyciemnionym pomieszczeniu. - Nada się – stwierdził, po czym usiadł na murku. Wyszłam na zewnątrz. Poczułam, że nogi są mokre. Nieprzyjemne uczucie. Westchnęłam niezadowolona. - Zadowolona? – spytał. Szłam przez wodę próbując walczyć z podnoszącym prądem. To była ta sama woda, co w mojej chatce. Głównie służyła do tego by podnosić myszki do góry. - To okropne miejsce. - Marudzisz – dotknął łapką murku koło siebie, sugerując bym usiadła. Z ogromną przyjemnością spełniłam prośbę uwalniając się od mokrej cieczy. - Możesz zadawać pytania – pozwolił – Na pewno zajmie to dużo czasu. Dernière modification le 1450351260000 |
![]() ![]() « Citoyen » 1450370100000
| 0 | ||
Niestety, popsuł mi się komputer i nie mam możliwości dodania screena :( Dernière modification le 1450597740000 |
![]() ![]() « Censeur » 1450466760000
| 0 | ||
Ja czytam, super rozdział :D tylko nie wiem jak to napisać. |
![]() ![]() « Citoyen » 1455045900000
| 0 | ||
Pustka... Yay! Nauczyłem się wstawiać zdjęcia, wkrótce dodam :) |
![]() ![]() « Sénateur » 1459016880000
| 1 | ||
Aaaaaaaaaa. Taka długa przerwa! No skandal normalnie XD A miałam pisać minimum raz w miesiącu, a tu trzeci miesiąc mija! Taka cisza i w ogóle. Ten rozdział chcę zadedykować Panmlekovita - ciągle tutaj zagląda. To miłe, że ktoś czeka :) Oraz Mortycji - trochę mi przyspieszyła pisanie. Śmiało możecie mnie poprawiać! Nie ugryzę! Rozdział 30! Rozdział 30: „Czas okołokrężny” Wygodnie usadowiłam ogon. Chłód murku wywołał dreszcze. - Jak to u nas z jest z czasem? – od razu zaczęłam od pytania. - Sprecyzuj pytanie – polecił Kalik. Zmarszczyłam brwi. Tym razem lepsza reakcja Kalika, do tej pory sam mi kazał dochodzić do odpowiednich pytań. Tą wypowiedzą trochę pomógł, ale nie byłby sobą, gdyby od razu mi powiedział o co mu chodzi. - Ana wytknęła mi, że długo mnie nie było – spróbowałam – Ja nie odczułam upływającego czasu. Stąd moje pytanie. - U śmiertelnych myszek czas inaczej płynie – zanurzył łapkę w wodzie – Nieśmiertelni dostosowują się do rozkładu dnia swojego Twórcy, a u każdego wygląda to inaczej. - To jak ja mam zdążyć na umówione spotkanie nie odczuwając upływu czasu? – przerwałam mu pytaniem. - Próbując wyczuć czas panujący w Transformice co nie jest prostym zadaniem – odparł nie kontynuując myśli. - Kalik obiecałeś! - To nie jest proste zadanie, jak również nie jest proste do wytłumaczenia – wstał i stanął naprzeciwko mnie – Cierpliwości. - Cierpliwa to ja byłam dopóki mi czasu nie wytknęli – naburmuszyłam się – Teraz czuję jakby on mnie gonił! - Do znalezienia upływającego czasu potrzebna jest cierpliwość – uśmiechnął się. - grrrr – ze zdenerwowania machnęłam nogą opryskując wodą Kalika. - Cierpliwości – powtórzył. Miałam ochotę machnąć nogą jeszcze raz, ale pamiętając te „cierpliwość” Kalika, nic w ten sposób nie osiągnę. Ponownie usadowiłam się na murku. - To jak to jest z tym czasem w Transformice? – spytałam spokojnie. - Nie jest on jeden. Jest kilka czasów działających jednocześnie, a jednak tak od siebie różnych – chwilę zamilkł by przyjrzeć się mojej reakcji. Miałam na pyszczku zupełny brak zrozumienia – To może inaczej. Transformice nie jest jednolite, choć tak się wydaje. Jest podzielone na kilka stref. - Stref? – nie mogłam się powstrzymać. - Stref. Są myszki, które mówią w innym języku. A tak właściwie wszyscy powinniśmy mówić w jednym języku. - Języku? - Język to coś czym się porozumiewamy, słowa. Wszystko rozumiesz, ponieważ jesteśmy z tej samej strefy – wyjaśnił. - A co z innymi strefami? – nie mógł się powstrzymać i moje proste pytanie zagmatwał bardziej. Mogłam się tego po nim spodziewać. - Są niedostępne dla zwykłych myszy. Lepiej nie przekraczać granicy by się do nich dostać – ostrzegł. - A to jest widoczna granica? – zdziwiłam się. - Łatwo ją rozpoznać, ale raczej nie zajdziesz tak daleko – machnął łapką by zbyć moje dalsze pytania. - A ty zaszedłeś? – zignorowałam jego znak bym przestała. - Byłem przy granicy – westchnął – Jednak nie o tym mowa, chodzi o strefy. Oprócz różnicy językowej jest także różnica czasu. Czas jest tak samo długi jak u nas, ale w innych porach mają noc czy dzień. - Dziwne to – skomentowałam. - Na samym początku tak nie było, potem nastąpił drastyczny podział. - Dlaczego? - Nie wiem. Nie było mnie wtedy. Słyszałem od Sijaki o tym podziale. Wracając do tematu – podkreślił z groźbą w głosie – Czas dla każdej strefy płynie inaczej. Nieśmiertelni i śmiertelni także mogą mieć różny czas. Wszystko zależy od twórcy nieśmiertelnego. - To jak się dostosować? – musiałam uważać przy zadawaniu pytań. Kalik mógł mi przecież przestać odpowiadać, a to by na dobre nie wyszło. - Musisz znaleźć rytm, wyczuć rytm śmiertelnych myszek, jak i tych nieśmiertelnych – nakreślił. - Jak mam wyczuć rytm? - Podobnie jak zobaczyłaś obraz swojego twórcy czy też się obudziłaś. Musisz zajrzeć w głąb siebie – odparł. - Niby jak? - A to już twoja sprawa, ja w tym ci nie pomogę – strząsnął z futerka kilka kropek, które jeszcze zostały po tym jak go oblałam. - ok… - zrezygnowałam z dalszej próby dowiedzenia się co mam robić. Już i tak dużo mi powiedział jak na niego – Śniło mi się rodzeństwo – zmieniłam temat – a potem spotkałam prawie wszystkich z mojej wizji. Jak to się stało? - A to ciekawe – zainteresował się – Zaraz po śnie wszystkich spotkałaś? - Nie tak zaraz – zaprzeczyłam – w pewnych odstępach czasowych. - Jeszcze tego nie spotkałem – wyznał – To pierwszy taki przypadek. - Serio? – aż wstałam z wrażenia i straciłam równowagę wpadając pyszczkiem do wody. Kalik pomógł mi odzyskać równowagę. - Każdy na swój sposób spotykał myszkę z tego samego twórcy, przez ciebie i wielu innych nazwaną rodzeństwem. Ale pierwszy raz komuś objawiło się to w śnie – zastanowił się chwilę – Widać twoja twórczyni naprawdę dużo duszy w ciebie wtłoczyła podczas tworzenia. - Skoro tworzy nas jeden twórca, to czemu moje rodzeństwo ma różny charakter? Jakby wcale nie byli od jednego twórcy – wyrzuciłam z siebie. - Zależy w jakim momencie twórca was tworzył – rzekł spokojnie Kalik. - Co? – zadałam moje ulubione pytanie. - Twórca tworzy mysz w danym okresie. Niektórzy twórcy mają tylko jedną mysz, inni mają ich bardzo wiele. Niektórym swoim tworom wlewają duszę, a niektórym nie. To zależy od ich nastroju – wytłumaczył. Nie skomentowałam. Nie było czego komentować. Byłam tak zaszokowana tą wieścią, że odebrało mi mowę. - Plemie – wydusiłam po dłuższym czasie. Kalik nie przerywał ciszy cierpliwie czekając – czym jest plemie? - Nie wytłumaczyli ci? - Wytłumaczyli, ale chciałam wiedzieć jak sama mogę odkryć do jakiego plemienia należę – sprecyzowałam. - To ci dokładnie mogą wytłumaczyć tylko osoby posiadające plemie lub czujące silną więź – powiedział – Ja sam nie znam się na plemionach. To wymysł stwórców. Myszki śmiertelne nie posiadają plemion. - mhmmm – wymruczałam niezadowolona. – A zwierzęta na mapach? - Są uwięzione, ale byś lepiej zrozumiała musimy zmienić miejsce – skierował się w stronę norki. - Po co? Tutaj źle? Nie możesz mi po prostu powiedzieć? – wstałam. - Mogę, ale wolę jak to zobaczysz i sama poczujesz – odwrócił się do mnie tuż przed norką. Westchnęłam i podeszłam do niego. Po chwili razem weszliśmy do środka. |
0 | ||
O ja cię, to jeszcze żyje? Muszę nadrobić! |
![]() ![]() « Citoyen » 1460046180000
| 0 | ||
u.u czuję się wyróżniony xD |
![]() ![]() « Consul » 1461247560000
| 0 | ||
Super! ;* Mes postarałaś się |
![]() ![]() « Citoyen » 1461334860000
| 0 | ||
Ojeju można się jeszcze dopisać? Nazwa: Fasolamyszka, zdrobnienia: Faso, Fas, Fasolka lub Fasof Płeć: Dziewczyna Co lubi? ścigać się z innymi mychami Wady: Arogancka, Szydercza, nienawidzi swojego twórcy za to że non stop nią steruje, ale uwielbia za to że wydaje na nią pieniądze i nauczył ją dobrze się ścigać Zalety: Przyjacielska, Lojalna, Wojownicza Wstawie zdjęcie z imgura bo jestem rakiem i nie umiem tutaj dodać </3 http://imgur.com/thUQCpr Chciałabym ci polecić aplikacje na telefon lub na kompie masz Wattpad, tam możesz fajnie pisać książki dzieląc je na rozdziały :) Liczę że moja myszka znajdzie się w tej genialnej historii ! <3 |
![]() ![]() « Sénateur » 1467125520000
| 1 | ||
@Fasolamyszka zastanowię się nad twoją postacią. Jest nowy rozdział! Powiem, że miałam go w częściach napisanego i od dłuższego czasu nie było chwili by go porządnie spisać. Pozwalam na krytykę! Nie przyjmuję krytyki w stylu: masz błędy. Jeśli widzisz jakiś błąd to go wskaż i pokaż poprawną wersję :) Rozdział 31 Rozdział 31: „Uwięzieni” Tym razem przejście przez norę zajęło kilka chwil. Kalik zabrał mnie w niebieskie miejsce. Nie było nieba tylko ten niebieski bezkres. Staliśmy na drewnie. Nie czułam już takiego ciążenia. Podskoczyłam lekko, by coś sprawdzić. Uniosło mnie w górę. Przez moment jakbym leciała, potem się skończyła i delikatnie opadłam na deskę. - Co to za miejsce? – spytałam. - Chciałaś poznać uwięzionych – odparł Kalik. - Chciałam? Tak – zgodził się i następnie ruszył przed siebie. A pod i nad nami znajdowały się deski. Ta z góry podnosiła się powoli ku górze. Kalik doszedł do krawędzi i spojrzał na mnie. Odwrócił głowę i skoczył. Chwycił się górnej krawędzi i wdrapał się znikając mi z oczu. Podeszłam blisko przepaści. Przede mną i pode mną ciągnął się niebieski kolor. Wiedziałam czym skończ się dla mnie upadek. Zamknęłam oczy by nabrać odwagi. - Nie myśl zbyt dużo – usłyszałam z góry – Zdaj się na instynkt. - Ta… łatwo powiedzieć – szepnęłam do siebie. Bałam się skoczyć, choć nie groziło mi nic prócz bólu i zgubienia Kalika. On zaś ryzykował swoim życiem. Skąd miał tyle odwagi? Deska nad głową wydawała się być bardzo blisko. Niby skok nie wymagał wysiłku, a jednak niebieski bezkres przerażał. Wzięłam oddech, podeszłam tak blisko jak byłam w stanie i z całych sił odbiłam się od podłoża. Skupiłam się na desce po której miałam potem chodzić. Chęć latania trochę rozpraszała. Oczy miałam wbite wyżej, tak bardzo chciałam chwycić deskę, aż uderzyłam w nią głową. Dla efektu zrobiłam salto w powietrzu i lekko wylądowałam na nogach łapiąc się za głowę. - Auć – skomentowałam. - Co tak tam długo robisz? – spytał Kalik – Już dawno powinnaś być na górze. - Nie pospieszaj mnie – odkrzyknęłam – Pierwszy raz to robię. - Nie pierwszy – zaprzeczył. - Jak to nie? Nie przypominam sobie.. - No właśnie – przerwał – Nie pamiętasz tego, bo byłaś sterowana, ale twoje ciało zna tą mapkę. Mówiłem byś za dużo nie myślała. - Agrrr – warknęłam – Jak mam nie myśleć? Nie da się. - Da się – odparł spokojnie – Skup się. Czemy za nim poszłam? Co mnie skusiło by mu towarzyszyć? Dobrze wiedziałam jak mnie drażnił, ciągle poprawiał, wytykał błędy. - Lena skocz – polecił. Ze złości usłuchałam. Chciałam pyszczek w pyszczek coś mu powiedzieć. Skoczyłam i znalazłam się nogami w powietrzu, a potem desperacko machnęłam łapką nieszczęśliwie odbijając się od deski. - Kalik! – krzyknęłam przerażona opadając w dół ku bezkresowi. - Złap się – wyciągnął bambus, który mi wcześniej zabrał. Dosięgłam go i mocno ścisnęłam, a Kalik wciągnął mnie na deskę. Wystraszona wtuliłam się w jego futerko. - Nieźle ci poszło – pochwalił mnie uspakajającym głosem. - Tragicznie – zaszlochałam – O mało nie spadłam. - Ale nie spadłaś – stwierdził fakt – Nie ma czasu na dąsy. Patrz! Podniosłam głowę i wyjrzałam zza Kalika. Zobaczyłam misia? Nie białego, którego dostałam od Aniu. Nie brązowego, którego można spotkać w chatce. Nie… to był miś biało-czarny. Miał czarne oczy i otoczkę czarnego futra wokół nich. Łapy i nogi były tego samego koloru, zaś brzuch świecił bielą. - Co to? – wydusiłam. - Uwięziony – odpowiedział – A dokładnie panda. Witaj – przywitał ją. Panda uniosła się na nogach i po chwili usiadła. - Cześć. Kto się za tobą chowa? - To Lena – przedstawił mnie wypychając do przodu. Nie miałam gdzie się schować, więc skuliłam się w sobie. - Cześć – wyszeptałam ledwo słyszalnie. - Co ona taka trzęsawka? – panda zbliżyła swoje ciało. Pisnęłam wystraszona próbując uciec, co udaremnił mi Kalik. - Lena, zadawaj pytania. Nie marnuj czasu na strach. W środku mi zawrzało. Jak można być takim nieczułym. Przecież widzi, że umieram ze strachu. Pocieszyłby mnie, a nie… - Daj mi chwilę – powiedziałam ze złością. Panda cofnęła się słysząc agresję w moim głosie. - Czego ty się boisz? – spytał spokojnie. - Czemu od razy mam zadawać pytanie? – podniosłam głos – Nie mogę mieć chwili do przyzwyczajenia się? A może ja nie mam pytań? - Właśnie kilka zadałaś – odparł niewzruszony moim wybuchem. - och! – sapnęłam wściekła. - Czemu ona krzyczy? – zapytała panda. - To jej sposób poznawania świata – odpowiedział z uśmiechem. - Wcale nie – zaprzeczyłam. - Nie? – Kalik powtórzył słowo pytaniem. Ucichłam. Dało mi to do myślenia. Przeanalizowałam wcześniejsze sytuacje gdy spotkałam coś nowego. I pierwsze spotkanie z Kalikiem. Miał racje, ja tak poznaje świat. Oklapły mi uszy. - Nie masz czym się smucić – poklepał mnie. - Nie chciałam nakrzyczeć – zwróciłam się do pandy. - Jesteś niezrównoważona – stwierdziła – Ja bym ją zrzuciła w przepaść. - Co? – wydusiłam gniewnie. To ja przepraszam, a ona mi jeszcze grozi? Co ona sobie myśli? - Spokojnie – wtrącił się Kalik. Atmosfera była napięta. - Jak mam być spokojna? – spytałam – Ona mi grozi. - Spokojna? Przecież to agresor – powiedziała prawie równocześnie. - Ona jest nieśmiertelna – zwrócił się do pandy – Niedawno się obudziła. - Nieśmiertelna? - Lena, uspokój się i przestań tak łypać na pandę. - Kiedy ona… - zaczęłam, ale uciszyłam się widząc spojrzenie Kalika. - Czemu ją tu przyprowadziłeś? – wyrzuciła panda – Przecież wiesz, że nie lubię tych bezmózgich marionetek. Sapnęłam wściekła, jednak milczałam. Jedynie co mogłam zrobić to groźnie na nią patrzeć. - Niektórzy się przebudzają i ona jest jedną z nich. - Czemu? – nie dawała za wygraną. - Ona mnie zastąpi… - Co? – krzyknęłyśmy równocześnie. - Będziesz nauczać za mnie – spojrzał w moją stronę. - Ale… ale ja nic nie umiem – wytknęłam. - Umiesz zadawać pytania i kojarzysz fakty. - Ale czemu ja? Są lepsi! – spytałam rozpaczliwie. - Masz potencjał i wiem, że będziesz dobrą nauczycielką. Nie wybrałem tylko ciebie – pokręcił głową – Będzie kilka osób. Każdy w swej dziedzinie, ale o tym później. - Ale… - Później – podkreślił – Uwięzieni to osoby, które zostały stworzone w danym miejscu. Tak jak są tworzone mapki chatki, tak samo są tworzone takie mapy. Uwięzieni nie mogą wyjść poza. - Czyli przez całe życie widzi tylko jedno? – nie chciałam odpuszczać tamtego tematu, ale wiedziałam, że Kalik w tym momencie i tak nie odpowie. - Tak – potwierdził. - Nie nudzi im się? Kalik spojrzał na pandę. - I ja mam jej to wyjaśnić? – zapytała ze zdziwieniem. W odpowiedzi kiwnął głową. - Nie nudzi nam się – odpowiedziała. Odczekałam chwile, by móc usłyszeć ciąg dalszy, ale było widać, że dalej nic nie powie. - A co robisz tutaj? – spróbowałam z innej strony. - Siedzę sobie. Była gorsza od Kalika. On przynajmniej chciał odpowiadać na pytania. - I nie nudzi cię takie siedzenie? – nie dawałam za wygraną. - Nie nudzi – ona także. - A oprócz siedzenia i patrzenia się w przestrzeń co robisz? – kontynuowałam pytania. Może po którymś razie się złamie? - A co tu trzeba więcej robić? – przekrzywiła głowę. - Powiedz jej jak spędzasz czas – odezwał się Kalik – Szczegółowo. Panda westchnęła. Widać, że miała mnie dość, a ja postanowiłam, że jeszcze bardziej ją pomęczę pytaniami. Mnie się tak nie traktuje. - Obserwuję myszki i czasami im przeszkadzam dojść do sera lub wrócić z serem. - Myszki? – powtórzyłam słowo. - Cały czas je widzę, nawet gdy z tobą rozmawiam. - Jak to możliwe? – zrobiłam wielkie oczy. Zaskoczyła mnie. Cała złość gdzieś prysła, zastąpiła ją ciekawość. |
![]() « Citoyen » 1467148380000
| 0 | ||
Można jeszcze myszki dodawać? |
![]() ![]() « Sénateur » 1467148860000
| 1 | ||
thermyszka a dit : Na razie nie, ale potem będzie coś nowego to wtedy będzie można. Chyba, ze wymyślisz postać męską, która się zainteresuje Leną. |
![]() ![]() « Consul » 1467906480000
| 0 | ||
Mes, przeczytała i czekam na kolejny niby krótki rozdział ^^ Xd |
![]() ![]() « Citoyen » 1467909660000
| 0 | ||
Mesmera a dit : *hmmm... *pisze formularz* *wiem co napiszę! "kocha lene choc nigdy w zyciu jej nie widzial i wgl" ok co XDD Mesia, ładnie piszesz opowiadania! :3 |