[Ukończone] [Fanfiction] Mechaniczny Szaman |
Agamyszka « Citoyen » 1501835280000
| 0 | ||
Ins4niity a dit : Awh, uważam, że im bardziej oddany czytelnik, tym ważniejszą rolę dam ;3; Nullalke a dit : Aa dzięki! Ten pociąg pędzi Opaaal a dit : Będziesz miała co czytać w wakacje! xD |
0 | ||
Agamyszka a dit : //J-ja? Ja? O: *Czuje się wyróżniona* Dziękuję senpaju *-* |
Agamyszka « Citoyen » 1503353820000
| 3 | ||
Kochani... To już koniec. Tak, choć wciąż powtarzałam, że ff chyli się ku końcowi, to mnie też zszokowało, że to już. Przygoda Agi, mojej myszki, dobiegła końca, a wraz z nią przygoda wszystkich innych. Jestem dumna. Jestem wzruszona. 3,5 roku, 60 rozdziałów. Historia rebelii. Która natchnela innych, bo często widuję wątki odrzutków Mechaników. Dziękuję wam wszystkim, czytelnicy, za wspaniałe wsparcie. Byliście i jesteście cudowni, i bez was Mechaniczny Szaman by nie powstał. <3 *Ociera łzy* ;; btw, shippuję Shaiylo i Sero jak cholera jako postacie. Ale sh Która postać była waszą ulubioną? Jak oceniacie końcówkę? Dajcie znać! Ja tymczasem znikam na razie z forum, bo nie mam tu już czego szukać. Chcecie kontaktu? Więcej mojej twórczości na Wattpadzie? Wszystkie linki w profilu. Dziękuję jeszcze raz ♥. Oto i zakończenie: ROZDZIAŁ 59 Patkall czuł, jakby dryfował w pustce. Ból rozszarpujący go zelżał już, ale wciąż nie mógł zasnąć i zaznać spokoju, dręczyły go tysiące myśli, strach, zwątpienie, gniew. Powinien być przy reszcie walczących, a nie wylegiwać się w łóżku. Bezczynność zabijała go. Niespodziewanie do namiotu wpadł Tombard. Futro miał pokryte krwią, lecz nie dało się stwierdzić, czy jego, czy przeciwników, a oczy szeroko otwarte. Patrzył przez kilka chwil na Władcę Wiatru, po czym wyszeptał: - Aga… Patkall zadrżał. - Co się dzieje? - Wróciła. Władca Wiatru przyciągnął medyka bliżej do siebie, mówiąc powoli i wyraźnie. - Zabierz mnie na pole walki. Teraz. - Nie - zaprotestował natychmiast Tombard. - Nie masz dostatecznie dużo sił. To szaleństwo. - Lecz jego słowa trafiły w próżnię; przywódca rebelii już stał, choć krzywiąc się lekko z bólu, to emanując siłą, łapki zaciskając mocno na mieczu; z nadzieją w oczach. Teleportowali się z powrotem, na szczyt wzgórza, niedaleko miejsca, gdzie dwie armie ostatecznie starły się ze sobą i wymieszały. Widok był wypełniony zgrozą, pełen ciał, porzuconej broni, płomieni, dymu strzelającego wysoko w górę i plam krwi, mieszając w jeden obraz, mający już wkrótce stanowić przestrogę dla przyszłych pokoleń. Dwie armie zostały zdziesiątkowane, obie straciły ogromną ilość wojowników - teraz jednakowoż nie walczyły. Wszystko się zatrzymało, każde zaklęcie zawisło w powietrzu, każdy miecz wzniesiony w ciosie opadł, krzyki zamarły, zapanowała cisza, głośniejsza niż niejeden hałas. Z nieba spłynęła na dół Aga - Wojowniczka, vanyan soldà, na ognistych skrzydłach, trzymając w łapkach nieprzytomnego Przywódcę Władców Wiatru. Jej szamańskie tatuaże świeciły się jaskrawo, a ona sama emanowała mocą. Omiotła wzrokiem całe pole bitwy i odezwała się, a choć wisiała wysoko w powietrzu, wszyscy dokładnie słyszeli jej głos: - Wasz przywódca został pokonany. Poddajcie się teraz. Zwycięstwo należy do Mechaników. Powoli, jak w transie, niedobitki skrzydlatych zaczęły składać broń; kilku z nich próbowało jeszcze podjąć walkę, ale zostali szybko rozbrojeni. Aga wylądowała miękko na ziemi i już po chwili otoczyła ją grupka Mechaników. Powierzyła w ich ręce upadłego Kevatha, a potem sama lekko się zachwiała. Nie minęła nawet sekunda, gdy Tombard teleportował się i pojawił przy niej, nie myśląc nawet, bo na myśli nie było czasu, a obejmując ją lekko. - Przeżyłaś. Naprawdę przeżyłaś - wyszeptał. Armia stojąca wokół nich, setki oczu wpatrujących się w tą jedną, jedyną parę. - Nie miałam wyboru - uśmiechnęła się Aga lekko i spojrzała na niego szklistymi oczami. - Zwyciężyliśmy. - Zwyciężyliśmy. Patkall, stojąc wciąż na wzgórzu, otarł jedną, pojedynczą łzę. - Jestem z ciebie taki dumny, Wojowniczko. - Pat, staruchu, czy ty płaczesz?! - ryknął za nim nagle niespodziewany głos ido Władcy Wiatru podeszła Serozjadka, pokryta we krwi, szczerząc lekko. - Nie - odburknął. - Pył wpadł mi do oka. * * * Zwyciężyliśmy. Agamyszka poderwała się gwałtownie, rozglądając wokół. Ostatnie promienie zachodzącego słońca prześwitywały przez płachtę namiotu, grzejąc jej policzek. Odetchnęła głęboko, a potem zaczęła się szaleńczo dotykać po całym ciele. Żyła. Nic jej nie było. Cała i zdrowa. Stoczyła walkę z samym półbogiem, najpotężniejszą mysią istotą. Przeżyła. Przecież czuła, że umiera. Widziała własne ciało, porzucone niczym podarta szmaciana lalka. Uśmiechnęła się szeroko; przeżyła. Nie zwyciężyli jeszcze co prawda wojny, ale wygrali bitwę, bitwę kluczową, a ten wyczyn zapamięta historia. Przez cały czas, długie miesiące odpowiedzialności i życia jako vanyan soldà, wypełniał ją strach, nie wierzyła całkowicie w zwycięstwo Mechaników. A teraz już wiedziała. Uda im się. Mają szansę na lepsze jutro. - Te, czego się tak szczerzysz?! - Do namiotu wparowała Serozjadka i oparła się o wezgłowie łóżka uśmiechając szeroko. - To my tu odwaliliśmy całą robotę za ciebie. - Przepraszam, że tylko pokonałam Kevatha i zapewniłam nam zwycięstwo - burknęła obrażona Mechaniczka, choć do niej samej ledwo to docierało. - Ta, ta, super. Szpanerka. Gwałtowna myśl uderzyła Agę. - Gdzie Tombard? - Kochaś musiał iść i zajmować się rannymi, chociaż przysięgam, upierał się jak cholera, żeby cały czas siedzieć przy tobie, jak jakiś ostatni idiota. - Wywróciła oczami. - Miłość jest dziwna. Chociaż może nie tak bardzo? - Spojrzała w dal, zamyślając się nagle i Wojowniczka już chciała spytać, o co chodzi, gdy nagle do namiotu praktycznie wbiegł Patkall. - Aga! - Opiekun przytulił ją z całych sił i popatrzył spojrzeniem pełnym ojcowskiej dumy. - Udało ci się. - Nachylił się w jej stronę i wyszeptał cicho słowa przeznaczone tylko do jej uszu: - Ale dla mnie zawsze będziesz tylko małą, nieporadną Mechaniczką. Wojowniczka odepchnęła go. Następna przyszła Boszka, o kulach, ale zdrowa. Ta po prostu popatrzyła na nią z uśmiechem i kiwała głową, jakby mówiąc: wszystko w porządku. Poradziłam sobie. Ty także, jak widzę. W końcu nadszedł i czas na opowiedzenie, co stało się między nią, a Przywódcą Władców Wiatru. Mówiła długo, a jej przyjaciele słuchali w pełnej skupienia ciszy. - ...czułam, jakbym umarła. Naprawdę umarłam. A mimo to jestem tu, wśród was. Bogowie przepowiedzieli mi kiedyś, że zginę w walce, a ja poległam, zgodnie z ich słowami. Ale... odrodziłam się na nowo, jakby Oni chcieli, abym walczyła dalej. - Bóg Ognia uznał, że to nie twój czas na odwiedzenie Jego komnaty - powiedział Patkall z zadumą. - Skubana zmartwychwstała - skomentowała Sero. - A Eli ci pomogła? To była naprawdę ona? - spytała lekko Boszka, unosząc brwi. - Tak, jestem pewna.Tak bardzo chciałabym, aby do nas wróciła… - Agamyszka urwała nagle. - Gdzie jest Lectral? Zapadła nerwowa cisza, gdy każdy obejrzał się po sobie, nie wiedząc, co rzec. A ich donośne milczenie było jedyną odpowiedzią, jaką Mechaniczka potrzebowała. Lectral. A także Myrshka. Tysiące żyć Mechaników oraz Władców Wiatru, porzucone na stos, spalone w pożodze wojny. Zachodzące słońce, księżyc i gwiazdy, bogowie wszystkich czterech żywiołów oddali cześć poległym. Wiatr umilkł; ogień płonął mocno. -Jak na razie trzeba pogrzebać zmarłych, uprzątnąć pole bitwy, przesłać wieści o zwycięstwie dalej. Później jednak nadejdzie czas na świętowanie - rzekł łagodnie Patkall, przerywając ciszę. Agamyszka poczuła dławiące gardło łzy; łzy wszystkich emocji świata, od smutku, gniewu, bólu, po radość, ulgę. Cała ta podróż, jaką odbyła — ścieżka, którą zaczęła kroczyć poprzednią jesienią kończyła sie w tym miejscu. Stara Aga umarła; jej miejsce zajęła nowa. Tyle wspomnień. Tyle myszy wokół niej, zarówno przyjaciół, jak i zdrajców. Jej najbliżsi, przyjaciele, którzy wspierali ją w każdym momencie, stłoczyli się teraz wokół niej. I wiedziała, że to oznacza nowy początek. EPILOG Nowy początek równał się z ciężką pracą. Depesze i listy były posyłane z kraju do kraju, miasta do miasta, wieść obiegała każdy skrawek świata, pieśni na cześć zwycięstwa Mechaników już zostały napisane, teraz pozostało je tylko zaśpiewać każdej istocie. Zwycięska rasa szamanów wróciła do miasta — nie miał już kto ich powstrzymać. Rząd Władców Wiatru był całkowicie rozbity i pozostali skrzydlaci musieli się im poddać. Patkall został oddelegowany, aby przewodzić ich Radą, a powoli z innych miast napływały wieści o poddaniu się nowemu rządowi. Mechanicy w każdym zakątku świata, pokrzepieni zwycięstwem, wstawali z kolan i zrywali kajdany; zupełnie jakby wszędzie wybuchł dziki, zbiorowy ogień, szalony i niezdolny do powstrzymania. Także Duchowni Przewodnicy, neutralni przez cały czas konfliktu, uznali ich potęgę. Zmarłych z szacunkiem spalono na stosie; Aga długo opłakiwała Lectral i Myrshkę wiedziała jednak, że są już bezpieczne u Boga Ognia. Droga wciąż była długa i kręta przed nimi. Na pewno nie każdy będzie chciał się tak szybko poddać, nie każdy uzna niezależność Mechaników. Zajmie to zapewne długie lata. Ale nigdy się już nie poddadzą. Wbrew słowom Patkalla, świętowanie zaczęło się już następnej nocy po wygranej bitwie, gdy Mechanicy wystawili wielkie przyjęcie na cześć bitwy; daleko od miejsca walk, ku czci zmarłym. Powietrze wypełniał śmiech, śmiech szczery i radosny, wesoła muzyka i szczebiot szczęśliwych myszy. A ona, Agamyszka, zajmowała honorowe miejsce, obserwując ze swojego podwyższenia niesamowity pokaz sztucznych ogni. -Za nasze zwycięstwo! - wzniosła toast. - Za wieczną chwałę, za spełnioną przepowiednię! Kolorowa światła tańczyły na niebie, myszy stuknęły się kieliszkami. Tyle szczęścia. Tyle przyjaciół i par padających sobie w ramiona. Ze wzruszeniem obserwowała Shaiylo i Serozjadkę, w długim uścisku, z łzami radości w oczach. W tańcu zaś napotkała osobę, wokół której krążyły najwięcej myśli i skłębionych uczuć Wojowniczki — Tombard. Chwycił ją za ręce i wirowali wspólnie, gdy pół Duchowny Przewodnik, pół Skrzydlaty nachylił się w jej stronę: - Przeżyłaś, mimo swojego przeznaczenia. Jesteś tutaj. - Jego oczy błyszczały. - Czy chcesz jeszcze raz dać nam szansę? Bo nie będę czekał wiecznie. W odpowiedzi Aga pocałowała go, szybko i śmiało. - Tak. Mam na myśli… kocham cię… To jest… - zaczerwieniła się i przytuliła go mocno. - Tak. Balowali do późnej godziny, a cały świat podzielał ich szczęście. Zwyciężyli. *** Łany zboża kołysały się na wietrze. Świat powoli wracał do normy, oddychając z ulgą, gdy wojna dobiegła końca, a żołnierze wrócili do swoich rodzin, Mechanicy zaś — na karty historii. Agamyszka wyglądała przez okno, obserwując delikatne życie przyrody i zachwycając się jej cichym pięknem. Była szczęśliwa. Bo jej przepowiednia się skończyła. Jej historia dobiegła końca. Jej życie mogło się toczyć dalej, już spokojnie. Życie ich wszystkich. Patkall został nowym Przywódcą, nie tylko Władców Wiatru, ale jednym, integralnym przywódcą dla całego kraju. Próbowano w to wciągnąć Agę, ale odmówiła stanowczo, zrzekając się jakiegokolwiek przywództwa. Jej mentor i tak sprawował się lepiej, niż ktokolwiek inny. Serozjadka została pilotką, ale pocztową, nie wojskową. Zamieszkała z Shaiylo, ale jej temperament pozostał taki, jaki zawsze. Boszka wróciła do Stolicy, teraz pozbawionej podziału na dzielnice i założyła szczęśliwą rodzinę. Wszyscy długo czekali na powrót Eli, która w końcu zjawiła się pewnego dnia, i choć ocaliła ich wszystkich, odbierając moc Kevathowi, wciąż czuła się niezręcznie pod ich spojrzeniami, bojąc tłumów. Została jednak bohaterką i zamieszkała na peryferiach, w cichym sąsiedztwie, niedaleko Agi, spełniając się w spokojnym życiu. Kevath, bez swoich mocy nie znaczył już nic. Stoczyli długą batalię, czy skazać go na śmierć, lecz Aga przekonała ich w końcu, aby został wtrącony do więzienia; nieszkodliwy w żaden sposób. A Lectral… cóż, Mechaniczka odwiedzała z szacunkiem jej grób każdego miesiąca. Tombard zaś? Właśnie zszedł na dół i przytulił Agę, a ona zaśmiała się cicho i odwzajemniła uścisk. Mieszkali razem i choć jeszcze nie mieli dzieci, kto wie? Patkall wciąż je przepowiadał. Mijał czas, ale Mechanicy powoli odzyskiwali swój szacunek, swoją chwałę. Koło zatoczyło się, a Bogowie uśmiechnęli. Przepowiednia odnalazła koniec; a wszystkie jej istoty spokój. I choć Aga chętnie rozwijała skrzydła, aby frunąć ponad niebem, to najczęściej rozpalała ogień, który płonął nieprzerwanie i miał już nigdy nie zgasnąć. KONIEC Dernière modification le 1503353880000 |
Nullalkeed « Consul » 1503404880000
| 1 | ||
Kocham cie Aga tak jak Tombard i nienawidze tak jak Kevath. |
Agamyszka « Citoyen » 1503407520000
| 0 | ||
Nullalke a dit : Słodki Jezu, mieszane uczucia. Ale nie zabijesz mnie, nie? |
Nullalkeed « Consul » 1503411480000
| 0 | ||
Agamyszka a dit : Nie zabije jesli na wattpadzie zaczniesz nowe ff |
Agamyszka « Citoyen » 1503419460000
| 0 | ||
Nullalke a dit : A to zależy, o czym? |
0 | ||
Juz koniec? ;A; Nie spodziewalam sie tego, matko ;_; Mimo wszystko naprawde fajnie sie to czytalo, mysle ze ja bylam tu od poczatku bo i tak juz po cichu czytalam kiedy stworzylas ten watek itp ;w; Boze nwm co myslec To bylo swietne Senpaju bedziesz na zawsze w mym serduszku, naprawde uwielbialam to czytac i na pewno bede czytala jak juz nic innego mi nie pozostanie Dziekuje za to ze tak wytrwale pisalas, za to ze przydzielilas mi op role lvl 666, za wszystko kurde ;w; Niechaj brzoza bedzie z Toba, Agamyczko o/ Ave brzoza! Niechaj Aga x Tombard trwa dluzej niz Prith x Reeve |
Patkall « Censeur » 1503443940000
| 0 | ||
Tak bardzo chciałbym przeczytać to całe, ale, ehh nie mam za bardzo czasu :/ |
Agamyszka « Citoyen » 1503478620000
| 0 | ||
Ins4niity a dit : Awh, uwierz mi, ja też się nie spodziewałam. Ja także dziękuję, bo byłaś jedną z najwierniejszych czytelniczek tu <3 Liczę, ze tak poza forum jeszcze się zgadamy? ;3; Op rola 666 Eli była potrzebna XD Woah boi spirala emocji Patkall a dit : Spokojnie, w końcu na pewno ci się trafi wolny moment. Powoli, rozdział po rozdziale, fanfik nie ucieka c: I także dziękuję za bycie jednym z pierwszych, wcześniejszych czytelników tak by the way ;w; |
Dziwnow « Censeur » 1503481740000
| 0 | ||
Co kilka dni widziałem twój fanfik w tej kategorii, ale nigdy na niego nie zwróciłem uwagi. Z czego pamiętam to od fanfika Ins4niity wszedłem tutaj raz, ale nie zainteresowałem się nim. I jak Patkall chciałbym przeczytać wszystkie rozdziały, od początku do końca, i na pewno znajdę czas! :) I pomimo, że nie byłem tutaj od początku, to i tak robi na mnie wrażenie tworzenie ff przez taki okres czasu. |
Agamyszka « Citoyen » 1503501780000
| 0 | ||
Dziwnow a dit : Bardzo mnie to cieszy, że chcesz przeczytać! Dziękuję! Fanfik był tworzony przed długi okres czasu, ale prawda jest taka, iż miałam dużo przerw, raz nawet na całe pół roku. Wciąż, też jestem z siebie całkiem zadowolona ;3; |
0 | ||
Agamyszka a dit : No wiesz z GG nie korzystam, mam Skype i fb, siedze tez na dwoch forach: KrainaMC i Terrasite, wiec gdzies znajdziesz a o kordy pytaj na pw :D |
Maciekkkkkk 1503768600000
| | ||
[Modéré par Mesmera, raison : Spam] |