×

Langue

Fermer
Atelier 801
  • Forums
  • Dev Tracker
  • Connexion
    • English Français
      Português do Brasil Español
      Türkçe Polski
      Magyar Română
      العربية Skandinavisk
      Nederlands Deutsch
      Bahasa Indonesia Русский
      中文 Filipino
      Lietuvių kalba 日本語
      Suomi עברית
      Italiano Česky
      Hrvatski Slovensky
      Български Latviešu
      Estonian
  • Langue
  • Forums
  • /
  • Transformice
  • /
  • Fanarts
  • /
  • Archiwa
  • /
  • [Funfiction] Włóczykij
« ‹ 7 / 11 › »
[Funfiction] Włóczykij
Drumsa
« Citoyen »
1426255140000
    • Drumsa#0000
    • Profil
    • Derniers messages
#121
  0
Nareszcie pojawił się nowy rozdział! :D Nie mogę już się doczekać kolejnego! <3
Hypermousem
« Censeur »
1426263480000
    • Hypermousem#0000
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#122
  0
/odkop
Devon
« Citoyen »
1426528920000
    • Devon#7531
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#123
  0
Znalazłam błąd
http://imgur.com/gQw9aDz.png
A gdzie 4 rozdział?
Hypermousem
« Censeur »
1426781280000
    • Hypermousem#0000
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#124
  0
/odkop, bo niedługo podobno ma byc rozdział
Mesmera
« Sénateur »
1426797060000
    • Mesmera#0015
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#125
  0
Tak, tak. Obiecałam. Miałam dodać wcześniej, ale mój komputer się wyłączył i przez godzinę nie mogłam go włączyć. Na szczęście w wordzie jest takie coś jak odzyskiwanie danych - ufff XD

W rodzeństwie Leny dodałam nowe postacie. Te na samym dole to moje dzieło. Został mi jeszcze brat Leny. Za kilka rozdziałów otworzę zgłaszanie postaci :) (liczę na więcej męskich XD)

Rozdział 14

Rozdział 14: „Siostry”
Ściany w środku gryzły wściekłym różem. Naprzeciwko wejścia wisiał ogromny biały ekran. Przed nim były niebieskie kanapy. Pokój był przestronny. Shes zaprowadziła nas w głąb mieszkania. Drzwi w środku chatki zamykały się od góry. Miałam do czynienia z takim systemem. Otwierały się one od kuchni. Po drodze do niej zobaczyłam fioletową trampolinę. Chyba jeszcze gorsze niż woda. Przy wodzie tylko się zmoczymy, futro nawet łatwo wysuszyć. Trampolina niekiedy mocniej odbija. Podczas skoku musimy ustalić jak wylądować, ile razy musimy jeszcze się odbić by sięgnąć celu. Często uderzamy o sufit albo po prostu nietrafiany. Skakanie na trampolinie uważam za bardzo stresujące, szczególnie jak nad głową jest dach.
- Usiądźcie sobie – zaprosiła nas Shes do białego stolika. Przy stoliku stały tylko dwa krzesła ustawione naprzeciwko siebie. Usiadłam i próbowałam choć trochę przesunąć krzesło. Niezręcznie się czułam siedząc naprzeciwko Kalika. Nawet nie wiem dlaczego tak się czułam. Przecież to mój kolega, który pokazuje mi granice Świata Transformice.
- To może teraz powiesz mi o parach? – spytałam z nadzieją. To krzesło wprawiło mnie w dziwny nastrój, nie mogłam się opanować by nie zadać pytania.
- Dokładniej ci nie wytłumaczę, mogę jedynie po części – odpowiedział – Wiem jak to jest u myszek stworzonych przez grę. Łączymy się w pary.
- A jak się łączycie?
- To już ciężej wytłumaczyć, musiałabyś zobaczyć – westchnął – to takie jakby przyciąganie. Gdy to poczujesz to od razu zrozumiesz. Uczucie, że chce się być z tą drugą osobą, spędzać z nią razem chwile, myśleć o niej bezustannie i śnić – opowiadał.
- Ach miłość – wtrąciła Shes przynosząc nam soki.
- Miłość? – zastanowiłam się – Słyszałam o niej. U nas też istnieje?
- Miłość jest wszędzie – zrobiła łapkami półkolisty gest nad głową – Nieważne gdzie jesteśmy.
- Nie spotkałam się jeszcze z miłością – stwierdziłam.
- Ty pewnie niedawno się przebudziłaś, prawda? – zapytała.
Kiwnęłam głową w odpowiedzi.
- To wszystko wyjaśnia. Na początku próbujemy odkryć po co tu jesteśmy – mówiła – Dlaczego spotkał nas taki los. Próbujemy jak najwięcej odkryć – westchnęła do własnych wspomnień – A potem kiedy już przystopujemy i nie gnamy na złamanie karku nadchodzi zastanowienie. Wtedy uświadamiamy sobie czym są więzi.– kontynuowała - Poznajemy wiele myszek. Te myszki zapadają w naszych wspomnieniach, a niektóre nawet w sercach. Pamiętam jak kiedyś poznałam fajnego chłopaka – uśmiechnęła się – To była wspaniała przygoda, dobrze się przy nim czułam. Ale to już wspomnienie. – skróciła swoją opowieść.
- Ale co się stało? – nie chciałam tak szybko kończyć tego tematu.
- A no nie wyszło – odpowiedziała krótko – Droga do farb nie jest daleka. – powiedziała zmieniając temat – Choć nie wiem czy dla naszej nowicjuszki to nie będzie za daleko – zaśmiała się.
Nie słuchałam jej dokładnie. Zaczęła tak pięknie opowiadać i wszystko zbagatelizowała. Co takiego się wydarzyło, że Shes nie jest z tym chłopakiem? Dręczyła mnie ciekawość dotycząca jej przygód. Na pewno dużo czasu z nim spędzała. Zerknęłam na Kalika. Tak się zastanawiając spędzam z nim bardzo dużo czasu, ale nie chciałabym takiego chłopaka. Jest dla mnie dobrym kolegą. Ja nawet nie wiedziałam czy chcę w ogóle chłopaka. Do tej pory spotykałam same dziewczyny.
- To kiedy ruszamy? – trochę znużyła mnie ta cała sytuacja. Kalik na mnie spojrzał badawczo, a ja mu w odpowiedzi wytknęłam język.
- Jak wezmę potrzebne rzeczy – odpowiedziała. Wskoczyła na trampoline i po kilku odbiciach zniknęła nam z oczu.
- To nie było miłe z twojej strony – zganił mnie Kalik.
- Z jej także nie.
- Nie jest ważne jak ona się zachowuje, ale jak ty – odparł.
- Dlaczego niby? – prychnęłam.
- Zawsze należy postępować tak jakbyśmy chcieli by podług nas postępowali.
- Zaraz, zaraz – wstałam na krześle – Czyli mam być miła mimo tego, że ktoś dla mnie jest nie miły? – moje pytanie zabrzmiało jak drwina.
- Źle to odbierasz – pokręcił głową.
- A jak ja niby mam to odbierać? – podniosłam głos.
- Czy coś się stało? – spytała Shes wracając do nas z torbą.
- Nie – zaprzeczyłam siadając naburmuszona z powrotem na krzesło.
- Lena jest dziś bardziej oporna niż zwykle – odpowiedział na spokojnie.
- Hahaha – zaśmiała się – No właśnie widzę.
Nagle wpadła do chatki biała myszka. Jej włosy miały ten sam kolor co futro. Na końcu łapek widniał brąz. Widziałam już wcześniej to futro. Włosy przewiązała sobie chustą, czy jak to się zwie, a na szyi przywiązała krawat.
- Nigdzie beze mnie nie idziesz – oznajmiła z progu. Zwracała się do Shes.
- Czy ty przypadkiem nie byłaś łowić? – spytała.
- Byłam – kiwnęła głową – Ale dowiedziałam się, że Kalik wpadł na osiedle, więc czym prędzej przybiegłam.
Shes westchnęła.
- Lena poznaj – wskazała na białą myszkę – To moja siostra Sweetie.
Sweetie wyciągnęła do mnie łapkę na powitanie, a ja patrzyłam się otępiała. Patrzyłam to na Shes, to na Sweetie. Potem przeniosłam wzrok na Kalika.
- Siostry? – udało mi się zadać pytanie mimo otępienia.
- A tej co? – spytała zmartwiona białowłosa myszka.
- Zaraz jej przejdzie – uspakajał dziewczyny Kalik. – Lena ocknij się.
- Jakby ocknij się miało na mnie zadziałać – prychnęłam.
- Zadziałało – rzekł zadowolony z siebie.
- Można mieć tu siostrę?
- A nawet i całe rodziny – odpowiedziała Sweetie. – Ona chyba niedawno się obudziła?
- Tak – potwierdziła jej siostra – Stworzył nas jeden twórca i nazwałyśmy się siostrami. Twórcy tworzą nam całe rodziny, ale nie zawsze myszki uznają takie pokrewieństwo. – tłumaczyła – A my w sumie mamy jednego rodzica, co nie? – trąciła białą myszkę.
- A no – przyznała rację – Mamy wspólne chatki. Pewnie też masz jakieś rodzeństwo – zwróciła się do mnie.
Nie przypuszczałam, że twórczyni może stworzyć więcej niż jedną myszkę. Nawet się nad tym nie zastanawiałam. Wstałam i zaczęłam udawać się do wyjścia.
- Lena – zatrzymał mnie Kalik – Nigdzie teraz nie idziesz – rozkazał groźnie – Po pierwsze to nieuprzejme z twojej strony, a po drugie farby.
- Ale ja chce poznać swoje rodzeństwo – wyciągnęłam łapkę do drzwi.
- Nie ucieknie ci – próbował mnie uspokoić – Jak ktoś zostanie stworzony nie umiera od tak, więc będziesz miała mnóstwo czasu na poznanie rodzeństwa.
Przestałam się wyrywać do drzwi. Sweetie i Shes patrzyły na mnie z wyrzutem.
- Przepraszam – powoli przyzwyczajałam się do przepraszania, to chyba mój stały element nowego życia. – Trochę mnie poniosło.
- Narwana jesteś – stwierdziła Shes.
- A no trochę jestem – zgodziłam się z moją nową nauczycielką.
- To będzie ciekawa wyprawa – powiedziała jej siostra.

Dernière modification le 1426799220000
Hypermousem
« Censeur »
1426798500000
    • Hypermousem#0000
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#126
  0
Rozdział jak zwykle wspaniały.
Haru
« Citoyen »
1426857180000
    • Haru#9719
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#127
  0
hah, jestem w rozdziale xD

A rozdzial jak zwykle fanastyczny! ;)
Hypermousem
« Censeur »
1426932900000
    • Hypermousem#0000
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#128
  0
/odkop dla best FF ever
Mesmera
« Sénateur »
1427902260000
    • Mesmera#0015
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#129
  0
W najbliższym czasie nie pojawi się rozdział. Postaram się jak najszybciej napisać, bo zależy mi na tym FF, ale mam kilka zadań, które wymagają ode mnie weny:
- opis historii pewnej postaci do gry
- opis gatunków w jednym ze światów
- ogarnięcie mechaniki gry
Co prawda najwięcej mi zajmuje to pierwsze i przez to na razie nie będę pisać. Ale wrócę, więc nie zamykam wątku.
Hypermousem
« Censeur »
1428253020000
    • Hypermousem#0000
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#130
  0
Jak to mówią:
/odkop
Mesmera
« Sénateur »
1433718780000
    • Mesmera#0015
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#131
  0
W końcu po tak długim czasie :D Mam nadzieję, że uda mi się już w miarę regularnie pisać. Miłej lektury :)
Ktoś się stęsknił?

Rozdział 15: „Farby”

Wyruszyliśmy dość szybko. Dziewczyny próbowały nas czymś poczęstować, ale mnie spieszno było wrócić do chatki, a im wcześniej wyruszymy tym wcześniej wrócę. Obie kręciły na mnie głowami. Nic sobie z tego nie robiłam. Kogo by nie kusiło poznać swoje rodzeństwo? Jeśli mam dużą rodzinę to chce wszystkich poznać jak najszybciej. W mojej głowie tworzyła się silna więź do rodzeństwa. Nie znałam ich, nie wiedziałam ile ich jest, ale wiedziałam jedno: mamy jedną twórczynię, więc będziemy doskonale się rozumieć.
Przejście przez całe osiedle myszek sporo nam zajęło. Nie przypuszczałam, że twórcy za pomocą naszych łapek stworzyli tyle chatek. Patrząc na niektóre chatki byłam zaskoczona kreatywnością. Chatki na drzewie, chatki na wodzie, chatki w chmurach, na latających wyspach i na wyspach. Różnorodność wręcz piła w oczy. Wiadomo, że powtarzały się wyglądem niekiedy, ale też bywały zupełnie oryginalne. Aż zazdrościłam takich chatek. Moja twórczyni jakoś nie była oryginalna i te chatki wyglądały na takie nijakie, robione na odczepne. Mogłam zachwycić się pięknem, kreatywnością oraz pomysłowością w tworzeniu. Na moment zapomniałam o rodzeństwie podziwiając po prostu mijane budowle. Dziewczyny rozmawiały między sobą, a Kalik przyglądał się mojej osobie.
- Co? – spytałam gdy jego wzrok zaczął mnie drażnić.
- Obserwuję – odpowiedział.
- To zauważyłam – prychnęłam.
- Lena, prosiłabym o więcej kultury – zwróciła mi uwagę Shes.
- Co?
- K u l t u r a – przeliterowała Sweetie – O ile wiesz co to jest.
- A nie wiem – stwierdziłam już wściekła – Może mi wytłumaczysz?
- Lena – powiedział cicho z wyrzutem Kalik.
- No co? – byłam już naprawdę rozdrażniona. Piękno chatek, chęć podróży prysnęła jak bańka mydlana. W głowie chodziło mi jedynie możliwe rodzeństwo.
- Dziewczyno co z tobą jest nie tak? – spytała równie rozdrażniona Sweetie.
- Wszystko! – krzyknęłam w odpowiedzi. Kalik położył mi łapkę na głowie.
- Uspokój się – powiedział kojącym głosem. Jego głos o dziwo mnie nie wkurzał. Chciałam krzyczeć, wyżyć się, jednak ciało odmawiało. Wszyscy stanęliśmy w miejscu – Na wszystko przyjdzie pora, Lena – uspokajał mnie – Wszystko ma swój czas. Delektuj się chwilą. Niektóre chwile do nas nie wracają, więc marnotractwem było by ich ignorowanie.
Milczałam. Znowu przesadziłam. Chyba naprawdę było coś ze mną nie tak. Kalik pokazał dziewczynom by ruszyły dalej, a ja bez słowa za nimi podążałam. Ciężko się było cieszyć chwilą gdy w głowie panował mętlik. Myśli krążyły wokół jednego tematu i nijak szło skupienie się na czymś innym. Chciałam wyjść poza ramy Transformice, które znałam do tej pory. Poznać świat lepiej, by móc się mu przeciwstawić. Jednak informacja o możliwym rodzeństwie wszystko zepchnęła na drugi plan. Możliwość posiadania kogoś bliskiego zasłaniała prawdziwy cel. Nawet mi do głowy nie przyszło, że miałam takie marzenie, by mieć przy sobie kogoś kto wie co dokładnie czuję. Miałam ochotę pobiec do chatki by się przywitać, porozmawiać, pośmiać się. Tymczasem szłam ze spuszczoną głową za moją nową nauczycielką. Jestem beznadziejną uczennicą. Łatwo mnie rozkojarzyć.
- Lena – szepnął do mnie Kalik.
Spojrzałam się na niego. Wyglądał na zmartwionego. Ciągle go czymś martwiłam, od kiedy go poznałam sprawiałam mu same problemy. Jako nieśmiertelna byłam uciążliwą myszką.
- Przepraszam – odszepnęłam – Chyba nie nadaję się jeszcze do kontaktów z innymi myszkami.
- Starasz się – pocieszał mnie – Wiesz kiedy przesadzisz, szybko się uczysz.
- Ale..
- Musisz czasami pomyśleć przed tym nim coś powiesz – przerwał mi.
- Próbuję – powiedziałam, choć czułam, że nie jestem do końca szczera. Nigdy nie zastanawiałam się przed wypowiedzeniem jakiegoś słowa. Mówiłam to co chciałam powiedzieć i co aktualnie chodziło mi po głowie. Nie myślałam o konsekwencjach słów, które padają z mojego pyszczka.
- Nie spróbowałaś.
- Za dużo ode mnie wymagasz – poskarżyłam się.
- Zdolna z ciebie osoba tylko za dużo chcesz poznać naraz – stwierdził ignorując moją skargę – Próbując poznać wszystko naraz nie poznaje się nic – poczęstował mnie kolejną ze swoich mądrości.
Westchnęłam. Kalik jak zwykle miał rację. Za bardzo się spieszyłam. Dziewczyny przysłuchiwały się idąc przed nami. Widziałam po ich pyszczkach co o mnie uważają. Nie miałam im tego za złe. Ja bym pewnie miała podobne myśli o sobie. W sumie jakby mam.
Dogoniłam Shes.
- Możesz mi więcej powiedzieć o malowaniu? – spytałam.
- Teraz to cię zainteresowało, co? – naskoczyła na mnie Sweetie.
- Cały czas mnie to interesuje – prychnęłam. Moja skrucha też uleciała.
- Dziewczyny – przypomniał o sobie Kalik.
- Ja nie wiem jak ty tak możesz jej odpuszczać – powiedziała gniewnie. – Przecież ona nic tylko myśli o sobie. Kogo ty do nas ściągnąłeś?
- Ej – zaczęłam, ale Kalik spojrzał na mnie groźnie, więc nie dokończyłam tego co chciałam powiedzieć.
- Shes – zwrócił się do mojej nauczycielki – dasz sobie radę z Leną?
Kiwnęła głową, przez cały czas obserwując swoją siostrę. Sweetie za to sapała wściekle. Kalik powstrzymywał nas wszystkie przed wybuchem.
- Lena – oderwała wzrok od przyjaciół – jestem twoją nauczycielką, tak?
- Taaak – potwierdziłam jednocześnie zastanawiając się co chce mi powiedzieć.
- W takim razie zostaniesz po lekcjach – oznajmiła zadowolona.
- Co?
Kalik wybuchnął śmiechem, Sweetie na początku patrzyła się z niedowierzeniem na siostrę, ale zawtórowała Kalikowi. Oboje się śmiali. Tylko ja byłam jakaś skołowana.
- Jak to po lekcjach? – spytałam.
- Normalnie – odparła – Byłaś niegrzeczna to zostajesz po lekcjach.
- Ale… - nie wiedziałam co powiedzieć. Zaskoczyła mnie. Błagalnie spojrzałam na Kalika.
- Ona ma rację, Lena – powiedział z uśmiechem.
- Przecież ty też jesteś moim nauczycielem – stwierdziłam skołowana.
- Owszem, ale po moich lekcjach zostać nie musisz – zapewnił mnie – Mi wystarczy bambus .
- Uh – już nie wiedziałam co gorsze, zostanie po lekcjach czy grożenie bambusem – Jak wygląda zostanie po lekcjach? – skoro i tak chce mnie ukarać, najlepiej upewnić się jak kara będzie wyglądała.
-Mieliśmy skończyć zajęcia zaraz po wycieczce, ale zostaniesz dłużej – odpowiedziała – Przy okazji sprzątniesz pracownie.
- Dobrze – zgodziłam się. W sumie nie miałam wyboru.
Dotarliśmy na miejsce. Znaleźliśmy się przed zieloną chatką z dużymi drzwiami.
- Wybrałam bliższe miejsce – oznajmiła Shes – Jest bezpieczniejsze. Potem możemy pójść dalej po farby i pędzle. To nam na początek wystarczy.
- Ja tam się cieszę – stwierdziła Sweetie – Nie będę musiała znosić twojej uczennicy.
Shes pokręciła głową i pchnęła drzwi. Weszliśmy za nią. W chatce znajdował się jeden pokój. Naprzeciwko widniał duży ekran, a zaraz obok paleta z farbami, a obok pędzel.
- By zebrać farby trzeba się wspiąć – tłumaczyła – może ci się wydawać to nieosiągalne, ale to stan umysłu.
Kiwnęłam głową. Przed ekranem ustawiona była kanapa. Postanowiłam ją przesunąć pod farby. Z kanapy miałam bliżej. Z mojej mętnej pamięci kojarzyłam, że można się odbijać. Podskoczyłam, by sprawdzić swoją teorię. Za wysoko mnie nie odbiła.
- Jak sięgnąć? – spytałam nauczycielki.
- Pomogę ci – powiedziała. Stanęła przy mnie na kanapie i wyciągnęła łapkę. Po chwili miała w łapce trochę czerwonej farby.
- Chyba nieuważnie patrzyłam – stwierdziłam.
- To kwestia umysłu – przypomniała.
Skupiłam się. Wyciągnęłam przed sobą prezent, który wzięłam z chatki. Pomyślałam o tym by farba znalazła się w pudełku. Umysł niewiele mi pomagał, ale zdążyłam zauważyć, że udaje mi się sięgać. Zabrałam tyle farby ile dałam radę zmieścić. O dziwo na tej palecie barw ta farba się nie kończyła.
- Brawo – pochwaliła mnie Shes- Możemy wracać. Schowaj farby.
- To było dosyć łatwe – odparłam zawiedziona.
- Bo jesteś zdolna – odpowiedziała nauczycielka – Sweetie to dłużej zajęło.
Zerknęłam na Sweetie. Patrzyła na mnie z dziwnym wyrazem. Nie odezwała się przez cały ten czas.
- Aha - powiedziałam.
- Mówiłem – odezwał się zadowolony z siebie Kalik.
Mogłam się spodziewać, że nie odpuści sobie takiej okazji.
- Masz rację, mówiłeś – potwierdziłam- To teraz wracamy bym mogła zostać po lekcjach?
- Tak – zgodziła się Shes.
- A może sprzątnie w moim pokoju… - zaproponowała Sweetie złośliwie.
- Nie przeginaj – odpowiedziała siostra.
- Nie jesteś moją nauczycielką – rzekłam.
Sweetie spojrzała wściekle na mnie, ale nic nie odpowiedziała. Czułam, że odegra się za te słowa. Nie bałam się jej, ale miałam jakieś dziwne przeczucie.

Dernière modification le 1434014160000
Hypermousem
« Censeur »
1433766720000
    • Hypermousem#0000
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#132
  0
JEJ NARESZCIE zostaję w opinii "best FF ever"!
SUPER ROZDZIAŁ!!!!
Drumsa
« Citoyen »
1433769120000
    • Drumsa#0000
    • Profil
    • Derniers messages
#133
  0
Mesmera a dit :
W końcu po tak długim czasie :D Mam nadzieję, że uda mi się już w miarę regularnie pisać. Miłej lektury :)
Ktoś się stęsknił?

Rozdział 15: „Farby”

Wyruszyliśmy dość szybko. Dziewczyny próbowały nas czymś poczęstować, ale mnie spieszno było wrócić do chatki, a im wcześniej wyruszymy tym wcześniej wrócę. Obie kręciły na mnie głowami. Nic sobie z tego nie robiłam. Kogo by nie kusiło poznać swoje rodzeństwo? Jeśli mam dużą rodzinę to chce wszystkich poznać jak najszybciej. W mojej głowie tworzyła się silna więź do rodzeństwa. Nie znałam ich, nie wiedziałam ile ich jest, ale wiedziałam jedno: mamy jedną twórczynię, więc będziemy doskonale się rozumieć.
Przejście przez całe osiedle myszek sporo nam zajęło. Nie przypuszczałam, że twórcy za pomocą naszych łapek stworzyli tyle chatek. Patrząc na niektóre chatki byłam zaskoczona kreatywnością. Chatki na drzewie, chatki na wodzie, chatki w chmurach, na latających wyspach i na wyspach. Różnorodność wręcz piła w oczy. Wiadomo, że powtarzały się wyglądem niekiedy, ale też bywały zupełnie oryginalne. Aż zazdrościłam takich chatek. Moja twórczyni jakoś nie była oryginalna i te chatki wyglądały na takie nijakie, robione na odczepne. Mogłam zachwycić się pięknem, kreatywnością oraz pomysłowością w tworzeniu. Na moment zapomniałam o rodzeństwie podziwiając po prostu mijane budowle. Dziewczyny rozmawiały między sobą, a Kalik przyglądał się mojej osobie.
- Co? – spytałam gdy jego wzrok zaczął mnie drażnić.
- Obserwuję – odpowiedział.
- To zauważyłam – prychnęłam.
- Lena, prosiłabym o więcej kultury – zwróciła mi uwagę Shes.
- Co?
- K u l t u r a – przeliterowała Sweetie – O ile wiesz co to jest.
- A nie wiem – stwierdziłam już wściekła – Może mi wytłumaczysz?
- Lena – powiedział cicho z wyrzutem Kalik.
- No co? – byłam już naprawdę rozdrażniona. Piękno chatek, chęć podróży prysnęła jak bańka mydlana. W głowie chodziło mi jedynie możliwe rodzeństwo.
- Dziewczyno co z tobą jest nie tak? – spytała równie rozdrażniona Sweetie.
- Wszystko! – krzyknęłam w odpowiedzi. Kalik położył mi łapkę na głowie.
- Uspokój się – powiedział kojącym głosem. Jego głos o dziwo mnie nie wkurzał. Chciałam krzyczeć, wyżyć się, jednak ciało odmawiało. Wszyscy stanęliśmy w miejscu – Na wszystko przyjdzie pora, Lena – uspokajał mnie – Wszystko ma swój czas. Delektuj się chwilą. Niektóre chwile do nas nie wracają, więc marnotractwem było by ich ignorowanie.
Milczałam. Znowu przesadziłam. Chyba naprawdę było coś ze mną nie tak. Kalik pokazał dziewczynom by ruszyły dalej, a ja bez słowa za nimi podążałam. Ciężko się było cieszyć chwilą gdy w głowie panował mętlik. Myśli krążyły wokół jednego tematu i nijak szło skupienie się na czymś innym. Chciałam wyjść poza ramy Transformice, które znałam do tej pory. Poznać świat lepiej, by móc się mu przeciwstawić. Jednak informacja o możliwym rodzeństwie wszystko zepchnęła na drugi plan. Możliwość posiadania kogoś bliskiego zasłaniała prawdziwy cel. Nawet mi do głowy nie przyszło, że miałam takie marzenie, by mieć przy sobie kogoś kto wie co dokładnie czuję. Miałam ochotę pobiec do chatki by się przywitać, porozmawiać, pośmiać się. Tymczasem szłam ze spuszczoną głową za moją nową nauczycielką. Jestem beznadziejną uczennicą. Łatwo mnie rozkojarzyć.
- Lena – szepnął do mnie Kalik.
Spojrzałam się na niego. Wyglądał na zmartwionego. Ciągle go czymś martwiłam, od kiedy go poznałam sprawiałam mu same problemy. Jako nieśmiertelna byłam uciążliwą myszką.
- Przepraszam – odszepnęłam – Chyba nie nadaję się jeszcze do kontaktów z innymi myszkami.
- Starasz się – pocieszał mnie – Wiesz kiedy przesadzisz, szybko się uczysz.
- Ale..
- Musisz czasami pomyśleć przed tym nim coś powiesz – przerwał mi.
- Próbuję – powiedziałam, choć czułam, że nie jestem do końca szczera. Nigdy nie zastanawiałam się przed wypowiedzeniem jakiegoś słowa. Mówiłam to co chciałam powiedzieć i co aktualnie chodziło mi po głowie. Nie myślałam o konsekwencjach słów, które padają z mojego pyszczka.
- Nie spróbowałaś.
- Za dużo ode mnie wymagasz – poskarżyłam się.
- Zdolna z ciebie osoba tylko za dużo chcesz poznać naraz – stwierdził ignorując moją skargę – Próbując poznać wszystko naraz nie poznaje się nic – poczęstował mnie kolejną ze swoich mądrości.
Westchnęłam. Kalik jak zwykle miał rację. Za bardzo się spieszyłam. Dziewczyny przysłuchiwały się idąc przed nami. Widziałam po ich pyszczkach co o mnie uważają. Nie miałam im tego za złe. Ja bym pewnie miała podobne myśli o sobie. W sumie jakby mam.
Dogoniłam Shes.
- Możesz mi więcej powiedzieć o malowaniu? – spytałam.
- Teraz to cię zainteresowało, co? – naskoczyła na mnie Sweetie.
- Cały czas mnie to interesuje – prychnęłam. Moja skrucha też uleciała.
- Dziewczyny – przypomniał o sobie Kalik.
- Ja nie wiem jak ty tak możesz jej odpuszczać – powiedziała gniewnie. – Przecież ona nic tylko myśli o sobie. Kogo ty do nas ściągnąłeś?
- Ej – zaczęłam, ale Kalik spojrzał na mnie groźnie, więc nie dokończyłam tego co chciałam powiedzieć.
- Shes – zwrócił się do mojej nauczycielki – dasz sobie radę z Leną?
Kiwnęła głową, przez cały czas obserwując swoją siostrę. Sweetie za to sapała wściekle. Kalik powstrzymywał nas wszystkie przed wybuchem.
- Lena – oderwała wzrok od przyjaciół – jestem twoją nauczycielką, tak?
- Taaak – potwierdziłam jednocześnie zastanawiając się co chce mi powiedzieć.
- W takim razie zostaniesz po lekcjach – oznajmiła zadowolona.
- Co?
Kalik wybuchnął śmiechem, Sweetie na początku patrzyła się z niedowierzeniem na siostrę, ale zawtórowała Kalikowi. Oboje się śmiali. Tylko ja byłam jakaś skołowana.
- Jak to po lekcjach? – spytałam.
- Normalnie – odparła – Byłaś niegrzeczna to zostajesz po lekcjach.
- Ale… - nie wiedziałam co powiedzieć. Zaskoczyła mnie. Błagalnie spojrzałam na Kalika.
- Ona ma rację, Lena – powiedział z uśmiechem.
- Przecież ty też jesteś moim nauczycielem – stwierdziłam skołowana.
- Owszem, ale po moich lekcjach zostać nie musisz – zapewnił mnie – Mi wystarczy bambus .
- Uh – już nie wiedziałam co gorsze, zostanie po lekcjach czy grożenie bambusem – Jak wyglądanie zostanie po lekcjach? – skoro i tak chce mnie ukarać, najlepiej upewnić się jak kara będzie wyglądała.
-Mieliśmy skończyć zajęcia zaraz po wycieczce, ale zostaniesz dłużej – odpowiedziała – Przy okazji sprzątniesz pracownie.
- Dobrze – zgodziłam się. W sumie nie miałam wyboru.
Dotarliśmy na miejsce. Znaleźliśmy się przed zieloną chatką z dużymi drzwiami.
- Wybrałam bliższe miejsce – oznajmiła Shes – Jest bezpieczniejsze. Potem możemy pójść dalej po farby i pędzle. To nam na początek wystarczy.
- Ja tam się cieszę – stwierdziła Sweetie – Nie będę musiała znosić twojej uczennicy.
Shes pokręciła głową i pchnęła drzwi. Weszliśmy za nią. W chatce znajdował się jeden pokój. Naprzeciwko widniał duży ekran, a zaraz obok paleta z farbami, a obok pędzel.
- By zebrać farby trzeba się wspiąć – tłumaczyła – może ci się wydawać to nieosiągalne, ale to stan umysłu.
Kiwnęłam głową. Przed ekranem ustawiona była kanapa. Postanowiłam ją przesunąć pod farby. Z kanapy miałam bliżej. Z mojej mętnej pamięci kojarzyłam, że można się odbijać. Podskoczyłam, by sprawdzić swoją teorię. Za wysoko mnie nie odbiła.
- Jak sięgnąć? – spytałam nauczycielki.
- Pomogę ci – powiedziała. Stanęła przy mnie na kanapie i wyciągnęła łapkę. Po chwili miała w łapce trochę czerwonej farby.
- Chyba nieuważnie patrzyłam – stwierdziłam.
- To kwestia umysłu – przypomniała.
Skupiłam się. Wyciągnęłam przed sobą prezent, który wzięłam z chatki. Pomyślałam o tym by farba znalazła się w pudełku. Umysł niewiele mi pomagał, ale zdążyłam zauważyć, że udaje mi się sięgać. Zabrałam tyle farby ile dałam radę zmieścić. O dziwo na tej palecie barw ta farba się nie kończyła.
- Brawo – pochwaliła mnie Shes- Możemy wracać. Schowaj farby.
- To było dosyć łatwe – odparłam zawiedziona.
- Bo jesteś zdolna – odpowiedziała nauczycielka – Sweetie to dłużej zajęło.
Zerknęłam na Sweetie. Patrzyła na mnie z dziwnym wyrazem. Nie odezwała się przez cały ten czas.
- Aha - powiedziałam.
- Mówiłem – odezwał się zadowolony z siebie Kalik.
Mogłam się spodziewać, że nie odpuści sobie takiej okazji.
- Masz rację, mówiłeś – potwierdziłam- To teraz wracamy bym mogła zostać po lekcjach?
- Tak – zgodziła się Shes.
- A może sprzątnie w moim pokoju… - zaproponowała Sweetie złośliwie.
- Nie przeginaj – odpowiedziała siostra.
- Nie jesteś moją nauczycielką – rzekłam.
Sweetie spojrzała wściekle na mnie, ale nic nie odpowiedziała. Czułam, że odegra się za te słowa. Nie bałam się jej, ale miałam jakieś dziwne przeczucie.

Wreszcie rozdział, który jest jak zwykle świetny!
Ja tęskniłam c:
Sherunia
« Citoyen »
1433769900000
    • Sherunia#0000
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#134
  0
Jak wyglądanie zostanie po lekcjach? <
Nie rozumiem tego pytania ;-:

Cieszę się, że napisałaś rozdział. :p
Aniuschan
« Citoyen »
1433771940000
    • Aniuschan#0000
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#135
  0
Ech, dlaczego Mesmero kazałaś nam tyle czekać na ten świetny rozdział?
Obrażam się!
A tak serio to nie. Co do rozdziału to raczej się nie przyczepię, bo go czytałam wczoraj w nocy, więc już raczej nic nie znajdę.
Był dobry!
Ale i tak czekam na następne.
No i czekam na moją postać. Ciekawe czy jeszcze się pojawi ^^
Mortycja
« Archonte »
1433790840000
    • Mortycja#0000
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#136
  0
Nareszcie :D
Nie mogłam się doczekać.
Jeszcze czytałam inne rozdziały po kilka razy, jak mogłaś kazać nam tyle czekać :(
Świetny rozdział!
Mesmera
« Sénateur »
1434014340000
    • Mesmera#0015
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#137
  0
@Hyper dziękuję :)
@Drumsa Ja także się stęskniłam za pisaniem
@Sherunia Dzięki za wskazanie błędu, poprawiłam.
@Aniuschan Wybacz. Jakoś nie miałam natchnienia, no i za dużo agresji w sobie. Kobiety są złe! Ale w końcu powracam do pisania. Myślę, że już tak długiej przerwy nie zrobię. Za dużo planów na to FF XD
@Mortycja Wow. To dla mnie wiele znaczy :)

Postaram się w najbliższym czasie napisać kolejny rozdział. W końcu mam wszystko zaplanowane, wystarczy spisać. To 40 rozdziałów samo się nie napisze XD
Nekote
« Consul »
1434024180000
    • Nekote#3138
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#138
  0
Mesmera Wspaniałe opowiadanie :D Tylko ten Epilog jest trochę smutny :c Ale co tam xD
Mesmera
« Sénateur »
1434029100000
    • Mesmera#0015
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#139
  0
Dziękuję Agulalove. Epilog miał być smutny. Opowiadanie ma na celu pokazać, że warto pamiętać te mile spędzone chwile ;)

Kolejny rozdział. Trochę krótszy od poprzedniego, ale myślę, że taki powinien być :)

Rozdział 16

Rozdział 16 „Samotność krzywdzi”
Powrót do domu Shes zajął nam mniej czasu niż sama podróż. Po drodze Kalik rozmawiał z Shes i Sweetie. Ja w tym czasie pogrążyłam się we własnych myślach. Nikt mi nie przeszkadzał. Widocznie postanowili mi dać czas na przemyślenie wszystkiego. Tak naprawdę nie miałam zamiaru niczego przemyślać. Bardziej skupiłam się na fakcie dotyczącym rodzeństwa. To pochłonęło moją całą uwagę. Szansa na bliską przyjaźń, poznanie osób, które mnie zrozumieją. Ceniłam sobie myszki, które do tej pory poznałam. Jednak te najbliższe memu sercu zniknęły i nawet nie wiedziałam jak je spotkać. Przed oczami pojawiła się Nina. Tęskniłam za nią. Może to była moja siostra? To była szansa by ją odzyskać.
Niestety byłam skazana na polecenia nauczycieli. Zgodziłam się na naukę, więc nie mogłam narzekać. Kalik miał rację. Potrzeba mi cierpliwości. Posiadałam jej naprawdę niewiele.
- Lena – Kalik przerwał mi rozmyślanie. Znajdowaliśmy się przed domem dziewczyn.
Podniosłam głowę na znak, że słucham.
- Zostawię cię z Shes – powiedział – Ja muszę iść. Ale proszę cię byś wypełniła wszelkie polecenia Shes. Dobrze?
Kiwnęłam głową. Faktycznie dużo czasu ze mną spędził. Pewnie nie tylko ja należałam do jego znajomych. A on poświęcał mi naprawdę dużo czasu. Patrząc na to ile dla mnie zrobił, byłam naprawdę niewdzięczną uczennicą.
- Dziękuję – wyszeptałam.
Spojrzał na mnie zdziwiony. Pewnie tego się nie spodziewał. Szczerze powiedziawszy ja też nie. Wyszło to tak nagle, bez zastanowienia. Wiedziałam, że muszę to powiedzieć.
Dotknął łapką mojego policzka.
- Spotkamy się w najbliższym czasie – obiecał – Nie rozrabiaj.
- Nie mogę tego obiecać – uśmiechnęłam się. Jego oczy zalśniły w blasku słońca. Odwzajemnił uśmiech a potem poszedł w swoją stronę.
- Chodź Lena – zaprosiła Shes – Zjesz coś na początek, a potem sprzątniesz pracownię.
- Już widzę jak ona to robi – zaśmiała się Sweetie.
Weszłam do chatki nauczycielki. Bez słowa usiadłam przy stole. Sweetie przez cały czas mierzyła mnie wzrokiem. Było mi obojętne co ona o mnie myśli. Chciałam jak najszybciej wykonać pracę i wrócić do siebie. Gdy Shes postawiła przede mną danie szybko je skonsumowałam. Nawet nie skupiłam się na tym co jem, jak smakuje. Była to zbędna czynność. Którą musiałam wykonać.
- Gdzie pracownia? – spytałam po skończonym posiłku.
- Jest na piętrze – odpowiedziała Shes. Wyczułam smutną nutkę w jej głosie. Pewnie ją czymś uraziłam. Postanowiłam ją przeprosić później, gdy załatwię sprawę z rodzeństwem.
Podeszłam do trampoliny. Bałam się jej. Jednak to była moja kara. Należy przyjmować kary. Weszłam na nią i zaczęłam się odbijać. Moje ciało było podrzucane w górę, czułam jak wszystko w środku skacze. Zaczynałam mieć lęk wysokości. Byłam coraz wyżej, dodatkowo jeszcze spadałam. Zatęskniłam za wodnymi windami. Obiecałam sobie już na nie nie narzekać. Spojrzałam w bok i zobaczyłam swoją nauczycielkę przy jednym z pokoi. Trzymała drzwi bym mogła wejść bez przeszkód. Odbiłam się ostatni raz hamując wysokość dodatkowym skokiem i wylądowałam obok nauczycielki. Znajdowałyśmy się dość wysoko. Upadek może boleć. Przede mną rozpościerał się duży pokój. Na końcu znajdował się stół z dwoma krzesłami, obok nich przeklęta trampolina. Na podłodze znajdowały się różne opakowania z których ściekały farby. Za stołem zaś było płótno. Podeszłam by lepiej się przyjrzeć. Ktoś narysował na nim piękną chatkę i myszkę. Nie przypuszczałam, że można tak tworzyć.
- Ładne – pochwaliłam.
- Dziękuję – powiedziała Shes – Twoim zadaniem jest ogarnięcie farb. Połóż je na stole. Te, które zebrałaś także. Jak skończysz to mnie zawołaj. – Odwróciła się i zeskoczyła.
Wzdrygnęłam się. Nie wiem czy dam radę zeskoczyć. Wskoczyć jest prosto, bo nie patrzy się w dół, ale przy próbie zeskoczenia trzeba spojrzeć, gdzie wylądować. Najgorsza chwila. Czemu Stwórcy tak nad nami się znęcają?
Zabrałam się za zbieranie farb. Dość szybko się uwinęłam. Zebrane przez siebie farby postawiłam obok. Cały stolik był zawalony. Wzięłam ścierkę, która na moje szczęście była jeszcze wilgotna. Szukanie łazienki z trampoliną nie wchodziło w grę. Przerażała mnie ta chatka. Wytarłam plamy farby na podłodze.
- Skończyłam! – zawołałam z góry.
Shes pojawiła się prawie natychmiast.
- Dobrze się spisałaś – pochwaliła mnie – Myślę, że na tym dziś skończymy. Na następnych zajęciach powiem jak używać farby.
- Dobrze – zgodziłam się – Mogę już iść? – spytałam niecierpliwie.
- Tak – odpowiedziała i spuściła głowę. A ja niewiele myśląc zeskoczyłam. Znowu podskoczyłam w powietrzu by bardziej się nie odbić. Zastanawiało mnie skąd wiedziałam o tym triku. To chyba przeczyło wszelkim prawom grawitacji. Wybiegłam z chatki i ruszyłam do swej przystani. Sweetie jeszcze coś krzyknęła mi na pożegnanie, ale zignorowałam to.
Gdy dobiegłam do chatki serce biło mi jak oszalałe. Weszłam i poczułam się zawiedziona. Czego ja się spodziewałam, że rodzeństwo mnie przywita? Podeszłam do kanapy i usiadłam. Skupiłam się tak samo jak w przypadku wizji twórcy. Niestety nic nie czułam. Czekałam na te chwilę, ale ona nie nadchodziła. Przygniatała mnie samotność. Odrzucałam wszelkie znajomości by podążać za uzyskaniem odpowiedzi. W rezultacie pozostawałam sama. Zakryłam łapkami swój pyszczek. Rozpłakałam się. Sama zrzuciłam na siebie taki los. Możliwe, że rodzeństwo wie o moim istnieniu, ale nie chce mnie poznać. Moje futerko stało się mokre od łez, które nie przestawały lecieć z oczu.
- Jestem głupia – wyszeptałam do siebie. Kalik mi tyle oferował, chciał bym przyzwyczaiła się do świata, lepiej go poznała. A ja swoim zwyczajem wszystko niszczę.
- Nie płacz – usłyszałam, jednak nie podniosłam głowy. Ciałem wstrząsał szloch. Poczułam jak ktoś mnie przytula – Jestem przy tobie.
Po dłuższym czasie zorientowałam się, że nie jestem sama. Podniosłam łepek. Mój wzrok zetknął się z brązowymi oczami, które podkreślały słoneczne futro. Myszka przede mną lśniła promieniami słońca.
- Kim jesteś – wyszeptałam.
- Mam na imię Melania – odpowiedziała.
- A co robisz w tej chatce? – coś nie dawało mi spokoju.
- Płakałaś to przyszłam – oznajmiła.
Wtuliłam się w nią. Czułam, że coś nas łączy. Może to moja siostra?
- Tak głośno płakałam? – oczy mi się powoli zamykały. Ze wszystkich sił walczyłam z sennością.
- Nie – zaprzeczyła.
- To jak? – głos miałam coraz cichszy.
- Nie wiem dokładnie, ale czułam, że musze przyjść.
- Znasz swojego twórcę? – powoli odpływałam w stan nieświadomości. Ostatkami sił zadawałam dręczące mnie pytania, choć powoli przestawało mieć to znaczenie. Czułam się bezpiecznie i dobrze w objęciach Melanii.
- Nie
- Ja znam, może mamy tego samego.
- Śpij – uspokajała moje myśli.
- Zostań przy mnie – mocniej ścisnęłam jej futerko – Nie zostawiaj mnie, nie chce być sama.
- Zostanę – obiecała – Jesteś zmęczona. Odpoczynek ci pomoże – jej słowa brzmiały jak kołysanka.
Już nie walczyłam. Pogrążyłam się we śnie. A we śnie poznałam odpowiedź kim dla mnie jest Melania.
Nullalkeed
« Consul »
1434032100000
    • Nullalkeed#1259
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#140
  0
Mesmera a dit :
Dziękuję Agulalove. Epilog miał być smutny. Opowiadanie ma na celu pokazać, że warto pamiętać te mile spędzone chwile ;)

Kolejny rozdział. Trochę krótszy od poprzedniego, ale myślę, że taki powinien być :)

Rozdział 16

Rozdział 16 „Samotność krzywdzi”
Powrót do domu Shes zajął nam mniej czasu niż sama podróż. Po drodze Kalik rozmawiał z Shes i Sweetie. Ja w tym czasie pogrążyłam się we własnych myślach. Nikt mi nie przeszkadzał. Widocznie postanowili mi dać czas na przemyślenie wszystkiego. Tak naprawdę nie miałam zamiaru niczego przemyślać. Bardziej skupiłam się na fakcie dotyczącym rodzeństwa. To pochłonęło moją całą uwagę. Szansa na bliską przyjaźń, poznanie osób, które mnie zrozumieją. Ceniłam sobie myszki, które do tej pory poznałam. Jednak te najbliższe memu sercu zniknęły i nawet nie wiedziałam jak je spotkać. Przed oczami pojawiła się Nina. Tęskniłam za nią. Może to była moja siostra? To była szansa by ją odzyskać.
Niestety byłam skazana na polecenia nauczycieli. Zgodziłam się na naukę, więc nie mogłam narzekać. Kalik miał rację. Potrzeba mi cierpliwości. Posiadałam jej naprawdę niewiele.
- Lena – Kalik przerwał mi rozmyślanie. Znajdowaliśmy się przed domem dziewczyn.
Podniosłam głowę na znak, że słucham.
- Zostawię cię z Shes – powiedział – Ja muszę iść. Ale proszę cię byś wypełniła wszelkie polecenia Shes. Dobrze?
Kiwnęłam głową. Faktycznie dużo czasu ze mną spędził. Pewnie nie tylko ja należałam do jego znajomych. A on poświęcał mi naprawdę dużo czasu. Patrząc na to ile dla mnie zrobił, byłam naprawdę niewdzięczną uczennicą.
- Dziękuję – wyszeptałam.
Spojrzał na mnie zdziwiony. Pewnie tego się nie spodziewał. Szczerze powiedziawszy ja też nie. Wyszło to tak nagle, bez zastanowienia. Wiedziałam, że muszę to powiedzieć.
Dotknął łapką mojego policzka.
- Spotkamy się w najbliższym czasie – obiecał – Nie rozrabiaj.
- Nie mogę tego obiecać – uśmiechnęłam się. Jego oczy zalśniły w blasku słońca. Odwzajemnił uśmiech a potem poszedł w swoją stronę.
- Chodź Lena – zaprosiła Shes – Zjesz coś na początek, a potem sprzątniesz pracownię.
- Już widzę jak ona to robi – zaśmiała się Sweetie.
Weszłam do chatki nauczycielki. Bez słowa usiadłam przy stole. Sweetie przez cały czas mierzyła mnie wzrokiem. Było mi obojętne co ona o mnie myśli. Chciałam jak najszybciej wykonać pracę i wrócić do siebie. Gdy Shes postawiła przede mną danie szybko je skonsumowałam. Nawet nie skupiłam się na tym co jem, jak smakuje. Była to zbędna czynność. Którą musiałam wykonać.
- Gdzie pracownia? – spytałam po skończonym posiłku.
- Jest na piętrze – odpowiedziała Shes. Wyczułam smutną nutkę w jej głosie. Pewnie ją czymś uraziłam. Postanowiłam ją przeprosić później, gdy załatwię sprawę z rodzeństwem.
Podeszłam do trampoliny. Bałam się jej. Jednak to była moja kara. Należy przyjmować kary. Weszłam na nią i zaczęłam się odbijać. Moje ciało było podrzucane w górę, czułam jak wszystko w środku skacze. Zaczynałam mieć lęk wysokości. Byłam coraz wyżej, dodatkowo jeszcze spadałam. Zatęskniłam za wodnymi windami. Obiecałam sobie już na nie nie narzekać. Spojrzałam w bok i zobaczyłam swoją nauczycielkę przy jednym z pokoi. Trzymała drzwi bym mogła wejść bez przeszkód. Odbiłam się ostatni raz hamując wysokość dodatkowym skokiem i wylądowałam obok nauczycielki. Znajdowałyśmy się dość wysoko. Upadek może boleć. Przede mną rozpościerał się duży pokój. Na końcu znajdował się stół z dwoma krzesłami, obok nich przeklęta trampolina. Na podłodze znajdowały się różne opakowania z których ściekały farby. Za stołem zaś było płótno. Podeszłam by lepiej się przyjrzeć. Ktoś narysował na nim piękną chatkę i myszkę. Nie przypuszczałam, że można tak tworzyć.
- Ładne – pochwaliłam.
- Dziękuję – powiedziała Shes – Twoim zadaniem jest ogarnięcie farb. Połóż je na stole. Te, które zebrałaś także. Jak skończysz to mnie zawołaj. – Odwróciła się i zeskoczyła.
Wzdrygnęłam się. Nie wiem czy dam radę zeskoczyć. Wskoczyć jest prosto, bo nie patrzy się w dół, ale przy próbie zeskoczenia trzeba spojrzeć, gdzie wylądować. Najgorsza chwila. Czemu Stwórcy tak nad nami się znęcają?
Zabrałam się za zbieranie farb. Dość szybko się uwinęłam. Zebrane przez siebie farby postawiłam obok. Cały stolik był zawalony. Wzięłam ścierkę, która na moje szczęście była jeszcze wilgotna. Szukanie łazienki z trampoliną nie wchodziło w grę. Przerażała mnie ta chatka. Wytarłam plamy farby na podłodze.
- Skończyłam! – zawołałam z góry.
Shes pojawiła się prawie natychmiast.
- Dobrze się spisałaś – pochwaliła mnie – Myślę, że na tym dziś skończymy. Na następnych zajęciach powiem jak używać farby.
- Dobrze – zgodziłam się – Mogę już iść? – spytałam niecierpliwie.
- Tak – odpowiedziała i spuściła głowę. A ja niewiele myśląc zeskoczyłam. Znowu podskoczyłam w powietrzu by bardziej się nie odbić. Zastanawiało mnie skąd wiedziałam o tym triku. To chyba przeczyło wszelkim prawom grawitacji. Wybiegłam z chatki i ruszyłam do swej przystani. Sweetie jeszcze coś krzyknęła mi na pożegnanie, ale zignorowałam to.
Gdy dobiegłam do chatki serce biło mi jak oszalałe. Weszłam i poczułam się zawiedziona. Czego ja się spodziewałam, że rodzeństwo mnie przywita? Podeszłam do kanapy i usiadłam. Skupiłam się tak samo jak w przypadku wizji twórcy. Niestety nic nie czułam. Czekałam na te chwilę, ale ona nie nadchodziła. Przygniatała mnie samotność. Odrzucałam wszelkie znajomości by podążać za uzyskaniem odpowiedzi. W rezultacie pozostawałam sama. Zakryłam łapkami swój pyszczek. Rozpłakałam się. Sama zrzuciłam na siebie taki los. Możliwe, że rodzeństwo wie o moim istnieniu, ale nie chce mnie poznać. Moje futerko stało się mokre od łez, które nie przestawały lecieć z oczu.
- Jestem głupia – wyszeptałam do siebie. Kalik mi tyle oferował, chciał bym przyzwyczaiła się do świata, lepiej go poznała. A ja swoim zwyczajem wszystko niszczę.
- Nie płacz – usłyszałam, jednak nie podniosłam głowy. Ciałem wstrząsał szloch. Poczułam jak ktoś mnie przytula – Jestem przy tobie.
Po dłuższym czasie zorientowałam się, że nie jestem sama. Podniosłam łepek. Mój wzrok zetknął się z brązowymi oczami, które podkreślały słoneczne futro. Myszka przede mną lśniła promieniami słońca.
- Kim jesteś – wyszeptałam.
- Mam na imię Melania – odpowiedziała.
- A co robisz w tej chatce? – coś nie dawało mi spokoju.
- Płakałaś to przyszłam – oznajmiła.
Wtuliłam się w nią. Czułam, że coś nas łączy. Może to moja siostra?
- Tak głośno płakałam? – oczy mi się powoli zamykały. Ze wszystkich sił walczyłam z sennością.
- Nie – zaprzeczyła.
- To jak? – głos miałam coraz cichszy.
- Nie wiem dokładnie, ale czułam, że musze przyjść.
- Znasz swojego twórcę? – powoli odpływałam w stan nieświadomości. Ostatkami sił zadawałam dręczące mnie pytania, choć powoli przestawało mieć to znaczenie. Czułam się bezpiecznie i dobrze w objęciach Melanii.
- Nie
- Ja znam, może mamy tego samego.
- Śpij – uspokajała moje myśli.
- Zostań przy mnie – mocniej ścisnęłam jej futerko – Nie zostawiaj mnie, nie chce być sama.
- Zostanę – obiecała – Jesteś zmęczona. Odpoczynek ci pomoże – jej słowa brzmiały jak kołysanka.
Już nie walczyłam. Pogrążyłam się we śnie. A we śnie poznałam odpowiedź kim dla mnie jest Melania.

Kim ona jest, kim ona jest. Dobra *westchnęła* poczekam na odpowiedź.
Rozdział zaisty. Kurde jak ja tego wcześniej nie czytałam *wraca i szuka 1 rozdziału*
  • Forums
  • /
  • Transformice
  • /
  • Fanarts
  • /
  • Archiwa
  • /
  • [Funfiction] Włóczykij
« ‹ 7 / 11 › »
© Atelier801 2018

Equipe Conditions Générales d'Utilisation Politique de Confidentialité Contact

Version 1.27