×

Langue

Fermer
Atelier 801
  • Forums
  • Dev Tracker
  • Connexion
    • English Français
      Português do Brasil Español
      Türkçe Polski
      Magyar Română
      العربية Skandinavisk
      Nederlands Deutsch
      Bahasa Indonesia Русский
      中文 Filipino
      Lietuvių kalba 日本語
      Suomi עברית
      Italiano Česky
      Hrvatski Slovensky
      Български Latviešu
      Estonian
  • Langue
  • Forums
  • /
  • Transformice
  • /
  • Fanarts
  • /
  • Archiwa
  • /
  • [Funfiction] Włóczykij
« ‹ 8 / 11 › »
[Funfiction] Włóczykij
Mesmera
« Sénateur »
1434033540000
    • Mesmera#0015
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#141
  0
Nullalke szybko się dowiesz kim ona jest, do tego nie potrzeba rozdziału :) Cieszę się, że przypodobało Ci się opowiadanie :D. Nie kusi ono nazwą. A nazwa ma spore znaczenie :)
Nullalkeed
« Consul »
1434035760000
    • Nullalkeed#1259
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#142
  0
Mesmera a dit :
Nullalke szybko się dowiesz kim ona jest, do tego nie potrzeba rozdziału :) Cieszę się, że przypodobało Ci się opowiadanie :D. Nie kusi ono nazwą. A nazwa ma spore znaczenie :)

Już dawno mnie zapraszało w swe skromne progi ale teraz się za nie zabieram. Jak już jestem na 11 rozdziale? <3
Nekote
« Consul »
1434046860000
    • Nekote#3138
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#143
  0
Supcio rozdział :D już wiem kim jest Melania. Lecz nie napisze B)

Dernière modification le 1434046920000
Mesmera
« Sénateur »
1434621840000
    • Mesmera#0015
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#144
  0
Nooooo, minął tydzień czas na nowy rozdział, co nie? Obiecałam pisać w miarę często, więc mam dla was nowy rozdział. Chyba trochę przydługi, ale przebrniecie - mam nadzieję.
Niektóre powtórzenia są specjalnie. Powtórzenia typu: ciemność, ogniki, cisza.
Zapraszam do lektury!
Rozdział 17

Rozdział 17: „Chuck”
Ciemność, a w ciemności ogniki. Wyciągnęłam łapkę do jednego z ogników. Mój mózg zarejestrował ból, ale nie bolało. Ogniki unosiły się w powietrzu. Oświetlały ciemność, jednak tylko ogniki było widać. Wysunęłam łapkę przed siebie. Zobaczyłam ją. Była oświetlona światłem padającym od jedynego źródła w tej ciemności. Z ciekawości policzyłam ilość ogników przede mną. Było ich osiem. Ponownie dotknęłam jednego z nich. Pojawił się ból, ścisnęłam mocniej. Ogień przedzierał się przez zaciśniętą łapkę. Reszta w buncie zaczęła się powiększać i nabierać formy. Przestraszona rozluźniłam uścisk. Przede mną pojawiły się myszki. Nie były zdenerwowane. Patrzyły się zainteresowane. Zamachnęłam się rękoma w powietrzu by bliżej przyjrzeć się myszkom. Ciemność trzymała mnie w swoich objęciach. Chciałam coś powiedzieć, ale coś powstrzymywało moje struny od drgania. Jedna z myszek podpłynęła bliżej. Słoneczne futerko promieniowało wewnętrznym światłem. Włosy idealnie dopasowane do futra falowały własnym życiem, a wieniec zrobiony z liści podkreślał urodę myszki.
- Wszyscy jesteśmy jednością – usłyszałam, bowiem myszka nic nie mówiła. Głos unosił się wokół jakby wypowiedziany przez wszystkie myszki, ale jednym głosem. Naprawdę to było dziwne. Wszystkie myszki zbliżyły się do mnie. Zasłoniły świat. Poczułam jak stajemy się jednością.
- Nie chcę – pomyślałam. Próbowałam walczyć, machałam łapkami, wierciłam się. To nie powstrzymało myszek….
Obudził mnie mój własny krzyk. Nigdy do tej pory nic mi się nie śniło i jeśli tak mają wyglądać sny to ja podziękuję. Cała się trzęsłam. Siedziałam sama na kanapie przykryta kocem. Koc. O ile dobrze kojarzyłam w żadnej z chatek nie widziałam koca. Choć może to jedna z tych śmiesznych kołder na twardych łóżkach. Wtuliłam się bardziej. Był miękki, a tamte kołdry na ogół bywały twarde i szorstkie. Właściwie nie dało nimi się przykryć. Przypomniałam sobie historię z ciastkami. A w sumie, to od nas zależy jakie będą te przedmioty. Od naszego umysłu. Powinnam to w końcu zapamiętać.
Przypomniałam sobie, że nie zasnęłam przecież sama. Towarzyszyła mi pewna myszka. Melania…tak. Takie miała imię. W śnie się pojawiła. Jedność. Ciekawe co to oznaczało.
- Melania? – podniosłam głos. Cisza oburzyła się na mnie za to, że przerwałam jej egzystowanie. Głos w pomieszczeniu jakby zamarł i nie chciał iść dalej. Cisza walczyła o swoje względy.
- Melania! – Krzyknęłam na złość ciszy, która nie chciała dać za wygraną.
Odrzuciłam ze złością koc i zeskoczyłam z kanapy. Postanowiłam sama poszukać Melanii. Przecież nie jest daleko. Zajrzałam do wszystkich pomieszczeń, zmoczyłam futerko, powstał mi nieład na głowie, a uszy się nastroszyły, jednak nigdzie nie widziałam Melanii.
- Miałaś mnie nie zostawiać – wyrzuciłam siadając bezradnie na twardej podłodze.
Gdy tak siedziałam, myśli spokojnie krążyły. Olśnienie jak promień z jasnego nieba trafił mnie tak, że aż się przewróciłam.
- Widziałam swoje rodzeństwo – wydusiłam z niedowierzeniem. Te myszki, które widziałam we śnie, ta jedność. Wszystko ułożyło się w całość. Przecież widziałam tam też Melanię! Oni byli moim rodzeństwem. Ucieszyłam się z tego odkrycia. W końcu coś osiągnęłam. Tylko jak ich spotkać? Wiedziałam dokładnie jak wyglądali, ale nie miałam pojęcia jak się do nich dostać. Spróbowałam się skupić przywołując obraz ze snu. Myszki zamieniły się w ogniki. Dopiero w tej chwili odkryłam, że jeden z nich inaczej świeci. Ciekawe co to oznaczało. Coś mi mówiło, że nie mogę tego dotknąć, bo może się to źle skończyć. Machnęłam na ognik, który znajdował się obok. Otworzyłam oczy z nadzieją na powodzenie. Niestety nic takiego się nie stało. Krzyknęłam ze złości uderzając łapką o podłogę. Ból przeszył moje ciało.
- Auć – skomentowałam swoją głupotę.
- Bo sobie jeszcze zrobisz krzywdę – usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się. Moim oczom ukazała się myszka w szarym futerku, brzuch był biały, łącznie z końcówką pyszczka. Na głowie znajdował się kapelusz. Oczy zakryte były okularami.
- Eeeee – nie wiedziałam co powiedzieć. Po chwili uświadomiłam sobie, że gdzieś już widziałam tę myszkę. – Ooooo.
- Jesteś bardzo wymowna – zaśmiał się.
- Nie, nie, nie – zaprzeczyłam szybko, choć nie wiem dokładnie czemu. Szybko wstałam co wywołało małe zawroty głowy. Stanęłam pewniej na tylnych łapkach. – Jesteś moim bratem – stwierdziłam.
- Bratem?
- Tak. Mamy jednego twórcę – pokiwałam głową chcąc w ten sposób potwierdzić swoje słowa.
- Bratem – powtórzył jakby pierwszy raz wypowiadał to słowo. Dźwięk słowa pobrzmiewał jeszcze wokół.
- Noooo – Znalazłam brata i nie wiedziałam co dalej począć z tym faktem. Marzyłam o tym by mieć kogoś podobnego do mnie, kogoś z kim jestem związana, a nie miałam pomysłu co dalej. W głowie panowała pustka. Choć jeden raz przydałby mi się ten mętlik, który zawsze mi towarzyszył.
- Fajnie – ucieszył się – Nie myślałem, że ktoś jeszcze jest. – okręcił się na nodze.- To wspaniale. A ty jesteś moim bratem?
- Raczej siostrą – poprawiłam.
- Siostra! – zawołał uradowany. A potem zaczął się śmiać. To nie był śmiech szyderczy, bynajmniej. Przypominał szczęście, jakby od dawna na to czekał. Uśmiechnęłam się. Także byłam szczęśliwa. W końcu nie czułam się samotnie.
- Mam na imię Lena – zagaiłam.
- Chuck – odparł.
- Myślałam, że już nikogo z rodzeństwa nie poznam – wyznałam.
- Ja nawet nie wiedziałem o ich istnieniu. Myślałem, że jestem zupełnie sam.
- Ja także – przyznałam zadowolona. – Jest nas więcej. Nasza twórczyni nie próżnowała.
- Twórczyni? – spytał.
- Tak. Widziałam ją.
- Widziałaś?
- Tak. Za pomocą ekranu. – mówiąc to wskazałam na ekran znajdujący się za kanapą.
- Wow – odparł zaskoczony – To da się tak?
- Kalik mnie tego nauczył – odpowiedziałam.
- Kim jest Kalik? To nasz brat… siostra?
- Nie – zaprzeczyłam ze śmiechem – To mój nauczyciel. Ogólnie mam dużo nauczycieli.
- Nauczyciel… - widziałam to jego zdziwienie. Powiedziałam mu chyba o wielu nowych rzeczach o których nie wiedział. Musiał to przetrawić.
- Umiem też piec ciastka! – pochwaliłam się.
- Te ciastka da się jeść? – zapytał zaskoczony.
- Też w to nie wierzyłam, a jednak – zaśmiałam się.
- Chyba jeszcze wiele rzeczy nie wiem – stwierdził – Opowiesz mi?
- No pewnie! – odpowiedziałam z entuzjazmem.
Opowiedziałam wszystko bratu. O myszkach, które spotkałam, o tym czego się dowiedziałam, o pewnych wnioskach. Chuck patrzył się na mnie z zainteresowaniem. Wchłaniał wszystko jak gąbka. Od czasu do czasu dawał komentarze. Rozumiał mój mętlik w głowie, ponieważ miał podobny. Zadawał dużo pytań, podobnie jak ja zadawałam pytania. Dzięki niemu lepiej pojęłam to co do tej pory poznałam. Z nim na nowo przeżyłam te przygody. Na koniec wszystkiego upiekłam ciastka, które zajadał ze smakiem. Nauczyłam go tej sztuki, by sam mógł także piec.
- To chyba teraz ja opowiem co wiem – odparł jedząc ciastko.
- No pewnie
- Czasami zdarza mi się – zaczął – obudzić w czasie gdy mną twórca steruje.
- Naprawdę? – nie mogłam uwierzyć. Ja nic nie pamiętałam z tego okresu, a Chuck się budził. Ciekawiło mnie jak się czuł, jak wyglądały myszki, którymi ktoś steruje. W głowie powstało mnóstwo pytań.
- Tak – kiwnął głową – Wszystko ci opowiem, chcesz?
- Głupio pytasz – pokręciłam głową – No jasne, że chce!
- Dobrze. A więc…

Dernière modification le 1434621900000
Drumsa
« Citoyen »
1434637560000
    • Drumsa#0000
    • Profil
    • Derniers messages
#145
  0
Mesmera a dit :
Nooooo, minął tydzień czas na nowy rozdział, co nie? Obiecałam pisać w miarę często, więc mam dla was nowy rozdział. Chyba trochę przydługi, ale przebrniecie - mam nadzieję.
Niektóre powtórzenia są specjalnie. Powtórzenia typu: ciemność, ogniki, cisza.
Zapraszam do lektury!
Rozdział 17

Rozdział 17: „Chuck”
Ciemność, a w ciemności ogniki. Wyciągnęłam łapkę do jednego z ogników. Mój mózg zarejestrował ból, ale nie bolało. Ogniki unosiły się w powietrzu. Oświetlały ciemność, jednak tylko ogniki było widać. Wysunęłam łapkę przed siebie. Zobaczyłam ją. Była oświetlona światłem padającym od jedynego źródła w tej ciemności. Z ciekawości policzyłam ilość ogników przede mną. Było ich osiem. Ponownie dotknęłam jednego z nich. Pojawił się ból, ścisnęłam mocniej. Ogień przedzierał się przez zaciśniętą łapkę. Reszta w buncie zaczęła się powiększać i nabierać formy. Przestraszona rozluźniłam uścisk. Przede mną pojawiły się myszki. Nie były zdenerwowane. Patrzyły się zainteresowane. Zamachnęłam się rękoma w powietrzu by bliżej przyjrzeć się myszkom. Ciemność trzymała mnie w swoich objęciach. Chciałam coś powiedzieć, ale coś powstrzymywało moje struny od drgania. Jedna z myszek podpłynęła bliżej. Słoneczne futerko promieniowało wewnętrznym światłem. Włosy idealnie dopasowane do futra falowały własnym życiem, a wieniec zrobiony z liści podkreślał urodę myszki.
- Wszyscy jesteśmy jednością – usłyszałam, bowiem myszka nic nie mówiła. Głos unosił się wokół jakby wypowiedziany przez wszystkie myszki, ale jednym głosem. Naprawdę to było dziwne. Wszystkie myszki zbliżyły się do mnie. Zasłoniły świat. Poczułam jak stajemy się jednością.
- Nie chcę – pomyślałam. Próbowałam walczyć, machałam łapkami, wierciłam się. To nie powstrzymało myszek….
Obudził mnie mój własny krzyk. Nigdy do tej pory nic mi się nie śniło i jeśli tak mają wyglądać sny to ja podziękuję. Cała się trzęsłam. Siedziałam sama na kanapie przykryta kocem. Koc. O ile dobrze kojarzyłam w żadnej z chatek nie widziałam koca. Choć może to jedna z tych śmiesznych kołder na twardych łóżkach. Wtuliłam się bardziej. Był miękki, a tamte kołdry na ogół bywały twarde i szorstkie. Właściwie nie dało nimi się przykryć. Przypomniałam sobie historię z ciastkami. A w sumie, to od nas zależy jakie będą te przedmioty. Od naszego umysłu. Powinnam to w końcu zapamiętać.
Przypomniałam sobie, że nie zasnęłam przecież sama. Towarzyszyła mi pewna myszka. Melania…tak. Takie miała imię. W śnie się pojawiła. Jedność. Ciekawe co to oznaczało.
- Melania? – podniosłam głos. Cisza oburzyła się na mnie za to, że przerwałam jej egzystowanie. Głos w pomieszczeniu jakby zamarł i nie chciał iść dalej. Cisza walczyła o swoje względy.
- Melania! – Krzyknęłam na złość ciszy, która nie chciała dać za wygraną.
Odrzuciłam ze złością koc i zeskoczyłam z kanapy. Postanowiłam sama poszukać Melanii. Przecież nie jest daleko. Zajrzałam do wszystkich pomieszczeń, zmoczyłam futerko, powstał mi nieład na głowie, a uszy się nastroszyły, jednak nigdzie nie widziałam Melanii.
- Miałaś mnie nie zostawiać – wyrzuciłam siadając bezradnie na twardej podłodze.
Gdy tak siedziałam, myśli spokojnie krążyły. Olśnienie jak promień z jasnego nieba trafił mnie tak, że aż się przewróciłam.
- Widziałam swoje rodzeństwo – wydusiłam z niedowierzeniem. Te myszki, które widziałam we śnie, ta jedność. Wszystko ułożyło się w całość. Przecież widziałam tam też Melanię! Oni byli moim rodzeństwem. Ucieszyłam się z tego odkrycia. W końcu coś osiągnęłam. Tylko jak ich spotkać? Wiedziałam dokładnie jak wyglądali, ale nie miałam pojęcia jak się do nich dostać. Spróbowałam się skupić przywołując obraz ze snu. Myszki zamieniły się w ogniki. Dopiero w tej chwili odkryłam, że jeden z nich inaczej świeci. Ciekawe co to oznaczało. Coś mi mówiło, że nie mogę tego dotknąć, bo może się to źle skończyć. Machnęłam na ognik, który znajdował się obok. Otworzyłam oczy z nadzieją na powodzenie. Niestety nic takiego się nie stało. Krzyknęłam ze złości uderzając łapką o podłogę. Ból przeszył moje ciało.
- Auć – skomentowałam swoją głupotę.
- Bo sobie jeszcze zrobisz krzywdę – usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się. Moim oczom ukazała się myszka w szarym futerku, brzuch był biały, łącznie z końcówką pyszczka. Na głowie znajdował się kapelusz. Oczy zakryte były okularami.
- Eeeee – nie wiedziałam co powiedzieć. Po chwili uświadomiłam sobie, że gdzieś już widziałam tę myszkę. – Ooooo.
- Jesteś bardzo wymowna – zaśmiał się.
- Nie, nie, nie – zaprzeczyłam szybko, choć nie wiem dokładnie czemu. Szybko wstałam co wywołało małe zawroty głowy. Stanęłam pewniej na tylnych łapkach. – Jesteś moim bratem – stwierdziłam.
- Bratem?
- Tak. Mamy jednego twórcę – pokiwałam głową chcąc w ten sposób potwierdzić swoje słowa.
- Bratem – powtórzył jakby pierwszy raz wypowiadał to słowo. Dźwięk słowa pobrzmiewał jeszcze wokół.
- Noooo – Znalazłam brata i nie wiedziałam co dalej począć z tym faktem. Marzyłam o tym by mieć kogoś podobnego do mnie, kogoś z kim jestem związana, a nie miałam pomysłu co dalej. W głowie panowała pustka. Choć jeden raz przydałby mi się ten mętlik, który zawsze mi towarzyszył.
- Fajnie – ucieszył się – Nie myślałem, że ktoś jeszcze jest. – okręcił się na nodze.- To wspaniale. A ty jesteś moim bratem?
- Raczej siostrą – poprawiłam.
- Siostra! – zawołał uradowany. A potem zaczął się śmiać. To nie był śmiech szyderczy, bynajmniej. Przypominał szczęście, jakby od dawna na to czekał. Uśmiechnęłam się. Także byłam szczęśliwa. W końcu nie czułam się samotnie.
- Mam na imię Lena – zagaiłam.
- Chuck – odparł.
- Myślałam, że już nikogo z rodzeństwa nie poznam – wyznałam.
- Ja nawet nie wiedziałem o ich istnieniu. Myślałem, że jestem zupełnie sam.
- Ja także – przyznałam zadowolona. – Jest nas więcej. Nasza twórczyni nie próżnowała.
- Twórczyni? – spytał.
- Tak. Widziałam ją.
- Widziałaś?
- Tak. Za pomocą ekranu. – mówiąc to wskazałam na ekran znajdujący się za kanapą.
- Wow – odparł zaskoczony – To da się tak?
- Kalik mnie tego nauczył – odpowiedziałam.
- Kim jest Kalik? To nasz brat… siostra?
- Nie – zaprzeczyłam ze śmiechem – To mój nauczyciel. Ogólnie mam dużo nauczycieli.
- Nauczyciel… - widziałam to jego zdziwienie. Powiedziałam mu chyba o wielu nowych rzeczach o których nie wiedział. Musiał to przetrawić.
- Umiem też piec ciastka! – pochwaliłam się.
- Te ciastka da się jeść? – zapytał zaskoczony.
- Też w to nie wierzyłam, a jednak – zaśmiałam się.
- Chyba jeszcze wiele rzeczy nie wiem – stwierdził – Opowiesz mi?
- No pewnie! – odpowiedziałam z entuzjazmem.
Opowiedziałam wszystko bratu. O myszkach, które spotkałam, o tym czego się dowiedziałam, o pewnych wnioskach. Chuck patrzył się na mnie z zainteresowaniem. Wchłaniał wszystko jak gąbka. Od czasu do czasu dawał komentarze. Rozumiał mój mętlik w głowie, ponieważ miał podobny. Zadawał dużo pytań, podobnie jak ja zadawałam pytania. Dzięki niemu lepiej pojęłam to co do tej pory poznałam. Z nim na nowo przeżyłam te przygody. Na koniec wszystkiego upiekłam ciastka, które zajadał ze smakiem. Nauczyłam go tej sztuki, by sam mógł także piec.
- To chyba teraz ja opowiem co wiem – odparł jedząc ciastko.
- No pewnie
- Czasami zdarza mi się – zaczął – obudzić w czasie gdy mną twórca steruje.
- Naprawdę? – nie mogłam uwierzyć. Ja nic nie pamiętałam z tego okresu, a Chuck się budził. Ciekawiło mnie jak się czuł, jak wyglądały myszki, którymi ktoś steruje. W głowie powstało mnóstwo pytań.
- Tak – kiwnął głową – Wszystko ci opowiem, chcesz?
- Głupio pytasz – pokręciłam głową – No jasne, że chce!
- Dobrze. A więc…

Extra rozdział *^*
Nekote
« Consul »
1434712740000
    • Nekote#3138
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#146
  0
Nie moge sie nasycić tym fanfikiem! :3 Jest po prostu megaaaaaaaaaaa!
Sekunda i przeczytam 1 rozdział :D
Mam nadzieję że następne rozdziały będą super jak wszystkie i przesyłam 2 wiaderka weny :p
Hypermousem
« Censeur »
1434715020000
    • Hypermousem#0000
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#147
  0
Ups. Nawet nie zauważyłem że już 2 (jak zwykle bardzo dobre) rozdziały.
"Wchłaniał wszystko jak gąbka." A ja tak wchłaniam ten FF.
Mesmera
« Sénateur »
1435270260000
    • Mesmera#0015
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#148
  0
Miało być w czwartek a napisało mi się w piątek. Ale jest! Trochę krótszy, jednak dużo dialogu. Na razie brak mi pomysłu jak pociągnąć to dalej, ale ze spokojem do czwartku coś wymyślę :) Udaje mi się w miarę regularnie pisać XD

Rozdział 18!!

Rozdział: „Myszy sterowane”
- … to bardzo dziwne uczucie. Masz wtedy sprawny tylko umysł, bo nawet nad oczami się nie ma kontroli. Można tylko obserwować tam gdzie twórca skieruje twoje oczy.. – wzdrygnął się – Nie można mrugać. Bezradnie patrzy się na myszki z pustymi oczami. Miejsca, które się mija są takie puste i bez wyrazu. Wszystko takie sztuczne…
- Okropne – stwierdziłam ze smutkiem. Wyobraziłam sobie jak to jest widzieć a nie móc nic zrobić. Marionetka z cichym błaganiem – Chyba wolałabym się nie przebudzić podczas sterowania.
- Eeee tam – machnął łapką – Wydaje się to straszne, ale są takie chwile dla których warto pocierpieć.
- Warto? – w moim głosie zabrzmiała nuta niedowierzenia.
- No tak – rozweselił się – Zwykłe miejsce do których przenosimy się co rundę..
- Jaką rundę? – przerwałam mu.
- To może zacznę od początku? – zaśmiał się. Poprawiłam mu znacznie humor swoimi pytaniami. Zaczynam mieć to w zwyczaju.
- Przepraszam – spuściłam głowę, ale szybko została podniesiona przez Chucka.
- Za co? Sam pewnie bym nie wytrzymał by nie spytać – oczy błyszczały od radości. Nie zasmuciłam go swoim pytaniem, ale uszczęśliwiłam. Jakby nigdy nie miał okazji rozmawiać z myszkami.
- To opowiadaj – zachęciłam – Jestem ciekawa.
- Rundy to taki określony czas. Wszystkie myszy dostają określony czas na zdobycie sera – mówił – Twórcy nami sterują by ten ser zdobyć. Niekiedy jest bardzo trudno. Wiele razy spadałem w przepaść – wyznał – Wtedy następuje takie niemiłe uczucie rozrywania… - Zatrzymał się chwilę czekając czy coś powiem, ale ja nie chciałam mu przerywać, kontynuował dalej – Ciało zamienia się w bąbelki i jest zawieszone w ciemnej pustce. Miejsca, które się potem pojawiają są naprawdę różne. Trzeba skakać, wspinać się. Nie raz oberwie się kulą. Jak jest się świadomym podczas kontroli to odczuwa się ból upadku i uderzenia, a także inne nieprzyjemności.
- I na co zbierają nami te serki? – spytałam – Nie widzę w tym sensu.
- Dla itemów – odpowiedział – Itemy to coś co masz na sobie. Uszy – wskazał na moje królicze uszy – włosy, futro, kapelusze i inne rzeczy.
- Ale jak to? – zapytałam z powątpieniem. Czyli to Twórczyni kupiła mi królicze uszy? Myślałam, że to mój indywidualny wybór. Poczułam się oszukana przez swoją własną świadomość.
- Jak Twórcy nas tworzą to wszyscy mamy jednakowe futro –kiwał głową – takie brązowe. Potem nam z czasem zmieniają futro i dokupują różne rzeczy dla ich satysfakcji.
- To okropne – stwierdziłam cicho. Moja dolna warga zadrżała. Byłam bliska płaczu.
- Czemu? – Chuck spojrzał się na mnie nie do końca rozumiejąc moje myślenie.
- Zawsze myślałam, że to mój wygląd – rozłożyłam łapki – A tymczasem prawda jest inna.
- W pewnym sensie wybrałaś – próbował mnie pocieszyć.
- Nieprawda! – krzyknęłam, a łzy leciały po moich policzkach – Oszukiwałam sama siebie. Cały czas..
Chuck przytulił mnie. Na chwilę się uspokoiłam.
- Nie płacz – poprosił – Wybrałaś sama z tego co miałaś. Dla mnie to jest wybór. Twórcy kupują nam wiele rzeczy, ciągle zmieniają nam styl. Wiesz czego chcesz, więc wybrałaś.
Przemyślałam w milczeniu to co mi powiedział. Miał rację, choć i tak czułam się oszukana przez mózg.
- Masz rację – przyznałam po chwili – Mówiłeś, że warto czasami pocierpieć, czemu?
- Co? – zastanowił się przez chwilę – Zapomniałem o tym – zaśmiał się – dobrą masz pamięć. Ja bym zapomniał.
- Ktoś mi powiedział, że wiem jak zadawać pytania – wyznałam.
- No i miał rację – odpowiedział z radością – Chodzi o takie specjalne miejsce. Normalnie te miejsca w których się pojawiamy są takie nijakie. Nawet ta trawa co po niej depczemy jest jak nie trawa. Ale rzadko i to tylko w wybrane dni przez Stwórców można zobaczyć wyjątkowe miejsca. – oczy mu zalśniły – Wszystko w dotyku jest takie wyjątkowe jakby… jakby…. – szukał słowa – istniało naprawdę.
- Wiesz…- zaczęłam – Poza sterowaniem nasz świat jest prawdziwy.
- Naprawdę? – zdziwił się.
- Nie wyszedłeś z chatki?
- To my tu mamy drzwi? – odpowiedział pytaniem.
Rozejrzałam się po chatce. W tym momencie zrozumiałam czemu zadał pytanie. Nie mieliśmy drzwi! Jakim cudem ja wychodziłam z domu? W sumie…Kalik mówił, że wszystko jest kwestią naszego umysłu. Pewnie je wymyśliłam i wyszłam. Albo pomyślałam o wyjściu i znalazłam się za chatką. Ze mną wszystko jest możliwe.
- Nie mamy… Ale da się wyjść. Potem ci pokażę – machnęłam łapką w stronę ściany – opowiedz o tych miejscach.
Chwilę jeszcze patrzył na ścianę nim wrócił do tematu.
- Wyjątkowe miejsce… - zbierał myśli – Przenosi się wtedy do innego świata. Pełnego tajemnic. Z chęcią pobiegałbym po takim miejscu – rozmarzył się.
Zastanowił mnie opis. Wyglądało kusząco, ale nie wiedziałam, gdzie można takie miejsce znaleźć. Przypomniała mi się Aniu i jej dom w lesie. Las także wydał się wyjątkowy, a wręcz magiczny. Transformice skrywał wiele tajemnic.
- Nazywają to eventem – przerwał moje rozmyślania.
- Co? – spytałam zdębiała.
- Te wyjątkowe miejsca to event. Bardzo rzadko się pojawia, ale można go spotkać. Dla tej chwili można pocierpieć.
- Ja nadal twierdzę, że wolę nie obudzić się podczas sterowania – stwierdziłam z mocą.
- A ja czasem lubię być świadomy – zamyślił się.
- Musisz poznać Kalika i świat, bo mało wiesz o naszym świecie – doszłam do wniosku.
- Ty też nie za dużo wiedziałaś – odbił piłeczkę w moją stronę. Przyznam, że spodobało mi się drażnienie z bratem.
- Czepiasz się. Co innego świadomość podczas sterowania, a co innego czas poza sterowaniem – przybrałam mądry ton – Tutaj masz kontrolę nad własnym ciałem. Myślę, że ta wiedza ci się przyda.
Dostałam poduszką. Padłam na ziemię. Na początku nie wiedziałam co się dzieje, a potem podniosłam się. Chuck zanosił się śmiechem. Kiedy on zdążył pójść po poduszkę? Nie analizowałam tego. Po prostu chwyciłam poduszkę i odrzuciłam bratu. Mieliśmy zabawę przez dłuższy czas. Dobrze mieć rodzeństwo. Ciekawe czy ze wszystkimi się tak dogadam. I gdzie podziała się Melania?
http://i.imgur.com/JjGHCgt.jpg

Dernière modification le 1435335600000
Mirindeed
« Consul »
1435310700000
    • Mirindeed#0875
    • Profil
    • Derniers messages
#149
  0
Kilka rozdziałów wystarczy, bym się zakochała w tej opowieści <3
A tutaj taki mały fanart do rozdziału 18, bo się powstrzymać nie mogłam.
Lena mi nie wyszła
http://i.imgur.com/JjGHCgt.jpg
Mesmera
« Sénateur »
1435335900000
    • Mesmera#0015
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#150
  0
mirindaaaaa a dit :
Kilka rozdziałów wystarczy, bym się zakochała w tej opowieści &lt;3
A tutaj taki mały fanart do rozdziału 18, bo się powstrzymać nie mogłam.
Lena mi nie wyszła

Miód dla oczu autora :D Rysunek bardzo piękny. Dodałam go na początek do zakładki fanart. Jest podpisany :)
Dziękuję za rysunek. Dla mnie jest on ładny :)
Nekote
« Consul »
1435385820000
    • Nekote#3138
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#151
  0
Supciooo! wchłoniłam wszystko jak gąbka w 1 min ;D
Hypermousem
« Censeur »
1435563480000
    • Hypermousem#0000
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#152
  0
Genialny rozdział!
Nemezis
« Citoyen »
1435574040000
    • Nemezis#6563
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#153
  0
Fajny FF :)
Nekote
« Consul »
1436853060000
    • Nekote#3138
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#154
  0
Pisz mesmera bo nie mam co czytać :c
Agamyszka
« Citoyen »
1436967840000
    • Agamyszka#0000
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#155
  0
Bardzo oryginalny pomysł, dobra narracja, atmosfera i fabuła - słowem fanfik sukces i gratuluję. Chyba się przemogę i zacznę czytać. :'3
funfiction - celowo tak? ;D

Dernière modification le 1436967900000
Mesmera
« Sénateur »
1436986380000
    • Mesmera#0015
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#156
  0
Agulalove a dit :
Pisz mesmera bo nie mam co czytać :c

Już, już. Akurat napisałam rozdział. Postaram się częściej pisać :)


Agamyszka a dit :
Bardzo oryginalny pomysł, dobra narracja, atmosfera i fabuła - słowem fanfik sukces i gratuluję. Chyba się przemogę i zacznę czytać. :'3
funfiction - celowo tak? ;D

Dziękuje za komplement :) Tak, celowo jest fun :). Całe zachowanie Leny to fun XD

Rozdział 19

Rozdział 19: „Wkurzająca siostra”
Zabawę przerwał nam głos. Oboje zaskoczeni spojrzeliśmy się w stronę dźwięku.
- Byłeś niesamowity – powiedziała myszka o dziwnym futerku. Brzuch, łapki było koloru białego. Bliżej grzbietu przebiegała czarna linia, która oddzielała brązowe futro od białego. Włosy były dwukolorowe: brąz i ciemna zieleń. Na głowie zaś nosiła wstążki zielonożółte, specjalnie ustawione do góry.
- Mecz był niezły – przyznał chłopak o futrze jasnej żółci, na udzie ukazała się piłka. Końcówkę łapek i znak na pyszczku były koloru zielonego. Włosy zielone trzymane przez opaskę ze znakiem sera. Oczy miał zniewalające. Błękitne, głębokie i pełne życia. Można było wpaść i się zatracić.
Myszki z początku nas nie zauważyły, a my cicho ich obserwowaliśmy.
- Jaki niezły – dziewczyna pokręciła energicznie głową – był N I E S A M O W I T Y – przeliterowała dodatkowo gestykulując – świetnie grałeś i zdobyłeś dużo goli.
- Drużyna pomogła – skromnie zbył chwalenie myszki.
- Oooooo – myszka ze wstążkami nas zauważyła. Patrzyła chwilę z otwartym pyszczkiem – Ktoś się włamał do naszej chatki – stwierdziła spokojnie.
- Co? – zerknął w naszą stronę. Ja z Chuckiem nadal uparcie milczeliśmy, ale widząc wyraz pyszczka jasnożółtej myszki, trzeba było zareagować.
- Spokojnie – podniosłam łapki do góry by ich uspokoić – To też nasza chatka.
- Niemożliwe – zaprzeczyła – Do tej pory było nas dwóch. Jakim cudem weszliście do chatki?
- To nasza chatka! – nie wytrzymał Chuck.
- Jakoś wcześniej was nie było – odparł gniewnie nastawiony sportowiec.
- Zaraz, zaraz! – podniosłam głos. Zaczynało robić się nieprzyjemnie. Myszka z piłką na udzie była bliska rzucenia się na Chucka, on zaś nie pozostawał dłużny. Dziewczyna również przygotowana, tylko nie mogłam ocenić na co – O ile dobrze kojarzę was z mojego snu to mamy jednego twórcę.
- Twórcę? – przybyłe myszki zapytały równocześnie.
- No tak… - zaskoczyło mnie pytanie – Tworzy nas twórca, który nami steruje. Nie pamiętamy chwil sterowania.
- Coś kręcisz – zarzucił mi chłopak.
- Nie kręcę – pokręciłam głową. Narastała we mnie frustracja. – Nie wiem jak możecie tego nie wiedzieć. Skoro wchodzicie do tej chatki tak swobodnie to znak, że mamy tego samego twórcę – mysz o zielonych włosach próbowała mi przerwać, ale mówiłam dalej jakby nigdy nic – Do chatki, gdzie twórca jest aktywny, a nasz jest, nie mogą wejść inne myszki bez pozwolenia. – wypuściłam powietrze. Powiedziałam wszystko na jednym wydechu.
- Rozumiem – pokiwała dziewczyna – Jestem Kami, a to Mao – przedstawiła się.
- Lena i Chuck – wskazałam na brata – Jak mamy jednego twórcę to też znaczy, że jesteśmy rodzeństwem.
- Ty masz być moim rodzeństwem? – spytał oburzony Mao – Nie chce takiego rodzeństwa. Wystarczy mi Kami.
- Rodzeństwa się nie wybiera – syknęłam.
- Z wzajemnością – odpowiedział równocześnie ze mną Chuck.
- Zrobiła się nieprzyjemna atmosfera – podsumowała Kami – Nie ma sensu walczyć. Skoro jesteśmy tym rodzeństwem naszym zadaniem jest zapoznanie się. Tak więc poznawajmy się – rozkazała z entuzjazmem.
Wszyscy na nią spojrzeliśmy oczekująco. Czego ona oczekiwała? Chyba nie nagłej zgody. Choć patrząc na jej wyraz pyszczka nabierałam przekonania, że ona jednak wierzy w spokój.
- Niby jak mamy się poznać? – zadałam pytanie.
- Normalnie – machnęła łapką. – Opowiedzmy coś o sobie!
- Zacznij… - zaproponowałam niepewnie. Jej entuzjazm mnie przerażał. Było w niej coś takiego co kazało mi się trzymać z daleka.
- Nieśmiała, co? – zaśmiała się – Dobrze to ja zacznę marudy – mówiąc to usiadła na podłodze poklepując miejsce koło siebie. Mao zamarudził chwile, ale szybko przysiadł koło Kami. – Lubię kibicować i chodzić z Mao na różne mecze.
- Jakie mecze? – spytałam.
- Nie przerywaj! – krzyknęła, a potem opowiadała dalej spokojnym tonem, a ja zostałam z pytaniem bez odpowiedzi – Sama też czasem w coś gram, ale nie jestem taka dobra jak Mao. Od czasu do czasu pobiegam z innymi myszkami. Niekiedy organizujemy wyścigi. Na tym skończę, teraz ty – powiedziała do Mao.
Chłopak nie był skory do opowiadania o sobie. Kami przez cały czas go zachęcała, aż w końcu Mao się złamał.
- Jestem sportowcem, lubię rywalizację i różne gry zespołowe. Zawsze zabieram ze sobą Kami, bo świetnie kibicuje. – zamilkł po ostatnim zdaniu.
- Nieźle jak na początek – pochwaliła go siostra.
- Zanim ja zacznę opowiadać, chce odpowiedzi na moje pytanie – oznajmiłam.
- Jakie pytanie? – zdziwiła się.
- Jakie mecze?
- Ach to… Jak można nie wiedzieć o meczach?
- Ty nie wiedziałaś o twórcy, jakoś się nie czepiałam – wytknęłam jej. Powoli traciłam do tej osoby cierpliwość. Drażniła mnie swoim charakterem.
- Czepiasz się – stwierdziła – Mecze to takie gry zespołowe z różnych dziedzin. Dziś na przykład graliśmy w piłkę nożną.
- Piłka nożna?
- O raaaany – Kami już straciła cierpliwość – Może pytania na potem? Opowiedz o sobie wreszcie.
- Eh – westchnęłam zrezygnowana. Nie lubię, gdy nie znam odpowiedzi, to mi zaburza obraz świata – uczę się wszystkiego dotyczącego świata Transformice, mam dwóch nauczycieli. Zadaję dużo pytań to moje ulubione zajęcie. Nie przepadam za brakiem odpowiedzi.
- Marudna – rzekła Kami – To jeszcze został nam Chuck.
- Lubię spędzać czas ze swoją siostrą i chodzić po miejscach magicznych – odpowiedział krótko.
- No to lepiej się znamy – ucieszyła się.
- Bynajmniej – zaprzeczyłam.
- Ty nie marudź – poleciła. – Tylko byś marudziła i męczyła myszy pytaniami, pomyśl czasem o uczuciach.
Mówiłam, że dobrze mieć rodzeństwo? Aktualnie myślałam inaczej. Siostra mnie wkurzała. Miałam ochotę zrobić jej krzywdę. Gdy już chciałam coś odpowiedzieć w drzwiach pojawiła się Melania.

Drumsa
« Citoyen »
1436987040000
    • Drumsa#0000
    • Profil
    • Derniers messages
#157
  0
Mesmera a dit :
Agulalove a dit :
Pisz mesmera bo nie mam co czytać :c

Już, już. Akurat napisałam rozdział. Postaram się częściej pisać :)


Agamyszka a dit :
Bardzo oryginalny pomysł, dobra narracja, atmosfera i fabuła - słowem fanfik sukces i gratuluję. Chyba się przemogę i zacznę czytać. :'3
funfiction - celowo tak? ;D

Dziękuje za komplement :) Tak, celowo jest fun :). Całe zachowanie Leny to fun XD

Rozdział 19

Rozdział 19: „Wkurzająca siostra”
Zabawę przerwał nam głos. Oboje zaskoczeni spojrzeliśmy się w stronę dźwięku.
- Byłeś niesamowity – powiedziała myszka o dziwnym futerku. Brzuch, łapki było koloru białego. Bliżej grzbietu przebiegała czarna linia, która oddzielała brązowe futro od białego. Włosy były dwukolorowe: brąz i ciemna zieleń. Na głowie zaś nosiła wstążki zielonożółte, specjalnie ustawione do góry.
- Mecz był niezły – przyznał chłopak o futrze jasnej żółci, na udzie ukazała się piłka. Końcówkę łapek i znak na pyszczku były koloru zielonego. Włosy zielone trzymane przez opaskę ze znakiem sera. Oczy miał zniewalające. Błękitne, głębokie i pełne życia. Można było wpaść i się zatracić.
Myszki z początku nas nie zauważyły, a my cicho ich obserwowaliśmy.
- Jaki niezły – dziewczyna pokręciła energicznie głową – był N I E S A M O W I T Y – przeliterowała dodatkowo gestykulując – świetnie grałeś i zdobyłeś dużo goli.
- Drużyna pomogła – skromnie zbył chwalenie myszki.
- Oooooo – myszka ze wstążkami nas zauważyła. Patrzyła chwilę z otwartym pyszczkiem – Ktoś się włamał do naszej chatki – stwierdziła spokojnie.
- Co? – zerknął w naszą stronę. Ja z Chuckiem nadal uparcie milczeliśmy, ale widząc wyraz pyszczka jasnożółtej myszki, trzeba było zareagować.
- Spokojnie – podniosłam łapki do góry by ich uspokoić – To też nasza chatka.
- Niemożliwe – zaprzeczyła – Do tej pory było nas dwóch. Jakim cudem weszliście do chatki?
- To nasza chatka! – nie wytrzymał Chuck.
- Jakoś wcześniej was nie było – odparł gniewnie nastawiony sportowiec.
- Zaraz, zaraz! – podniosłam głos. Zaczynało robić się nieprzyjemnie. Myszka z piłką na udzie była bliska rzucenia się na Chucka, on zaś nie pozostawał dłużny. Dziewczyna również przygotowana, tylko nie mogłam ocenić na co – O ile dobrze kojarzę was z mojego snu to mamy jednego twórcę.
- Twórcę? – przybyłe myszki zapytały równocześnie.
- No tak… - zaskoczyło mnie pytanie – Tworzy nas twórca, który nami steruje. Nie pamiętamy chwil sterowania.
- Coś kręcisz – zarzucił mi chłopak.
- Nie kręcę – pokręciłam głową. Narastała we mnie frustracja. – Nie wiem jak możecie tego nie wiedzieć. Skoro wchodzicie do tej chatki tak swobodnie to znak, że mamy tego samego twórcę – mysz o zielonych włosach próbowała mi przerwać, ale mówiłam dalej jakby nigdy nic – Do chatki, gdzie twórca jest aktywny, a nasz jest, nie mogą wejść inne myszki bez pozwolenia. – wypuściłam powietrze. Powiedziałam wszystko na jednym wydechu.
- Rozumiem – pokiwała dziewczyna – Jestem Kami, a to Mao – przedstawiła się.
- Lena i Chuck – wskazałam na brata – Jak mamy jednego twórcę to też znaczy, że jesteśmy rodzeństwem.
- Ty masz być moim rodzeństwem? – spytał oburzony Mao – Nie chce takiego rodzeństwa. Wystarczy mi Kami.
- Rodzeństwa się nie wybiera – syknęłam.
- Z wzajemnością – odpowiedział równocześnie ze mną Chuck.
- Zrobiła się nieprzyjemna atmosfera – podsumowała Kami – Nie ma sensu walczyć. Skoro jesteśmy tym rodzeństwem naszym zadaniem jest zapoznanie się. Tak więc poznawajmy się – rozkazała z entuzjazmem.
Wszyscy na nią spojrzeliśmy oczekująco. Czego ona oczekiwała? Chyba nie nagłej zgody. Choć patrząc na jej wyraz pyszczka nabierałam przekonania, że ona jednak wierzy w spokój.
- Niby jak mamy się poznać? – zadałam pytanie.
- Normalnie – machnęła łapką. – Opowiedzmy coś o sobie!
- Zacznij… - zaproponowałam niepewnie. Jej entuzjazm mnie przerażał. Było w niej coś takiego co kazało mi się trzymać z daleka.
- Nieśmiała, co? – zaśmiała się – Dobrze to ja zacznę marudy – mówiąc to usiadła na podłodze poklepując miejsce koło siebie. Mao zamarudził chwile, ale szybko przysiadł koło Kami. – Lubię kibicować i chodzić z Mao na różne mecze.
- Jakie mecze? – spytałam.
- Nie przerywaj! – krzyknęła, a potem opowiadała dalej spokojnym tonem, a ja zostałam z pytaniem bez odpowiedzi – Sama też czasem w coś gram, ale nie jestem taka dobra jak Mao. Od czasu do czasu pobiegam z innymi myszkami. Niekiedy organizujemy wyścigi. Na tym skończę, teraz ty – powiedziała do Mao.
Chłopak nie był skory do opowiadania o sobie. Kami przez cały czas go zachęcała, aż w końcu Mao się złamał.
- Jestem sportowcem, lubię rywalizację i różne gry zespołowe. Zawsze zabieram ze sobą Kami, bo świetnie kibicuje. – zamilkł po ostatnim zdaniu.
- Nieźle jak na początek – pochwaliła go siostra.
- Zanim ja zacznę opowiadać, chce odpowiedzi na moje pytanie – oznajmiłam.
- Jakie pytanie? – zdziwiła się.
- Jakie mecze?
- Ach to… Jak można nie wiedzieć o meczach?
- Ty nie wiedziałaś o twórcy, jakoś się nie czepiałam – wytknęłam jej. Powoli traciłam do tej osoby cierpliwość. Drażniła mnie swoim charakterem.
- Czepiasz się – stwierdziła – Mecze to takie gry zespołowe z różnych dziedzin. Dziś na przykład graliśmy w piłkę nożną.
- Piłka nożna?
- O raaaany – Kami już straciła cierpliwość – Może pytania na potem? Opowiedz o sobie wreszcie.
- Eh – westchnęłam zrezygnowana. Nie lubię, gdy nie znam odpowiedzi, to mi zaburza obraz świata – uczę się wszystkiego dotyczącego świata Transformice, mam dwóch nauczycieli. Zadaję dużo pytań to moje ulubione zajęcie. Nie przepadam za brakiem odpowiedzi.
- Marudna – rzekła Kami – To jeszcze został nam Chuck.
- Lubię spędzać czas ze swoją siostrą i chodzić po miejscach magicznych – odpowiedział krótko.
- No to lepiej się znamy – ucieszyła się.
- Bynajmniej – zaprzeczyłam.
- Ty nie marudź – poleciła. – Tylko byś marudziła i męczyła myszy pytaniami, pomyśl czasem o uczuciach.
Mówiłam, że dobrze mieć rodzeństwo? Aktualnie myślałam inaczej. Siostra mnie wkurzała. Miałam ochotę zrobić jej krzywdę. Gdy już chciałam coś odpowiedzieć w drzwiach pojawiła się Melania.


Superowy rozdział ^^ Tylko szkoda, że taki krótki :c
Hypermousem
« Censeur »
1436997480000
    • Hypermousem#0000
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#158
  0
drumsa a dit :
Mesmera a dit :
Agulalove a dit :
Pisz mesmera bo nie mam co czytać :c

Już, już. Akurat napisałam rozdział. Postaram się częściej pisać :)


Agamyszka a dit :
Bardzo oryginalny pomysł, dobra narracja, atmosfera i fabuła - słowem fanfik sukces i gratuluję. Chyba się przemogę i zacznę czytać. :'3
funfiction - celowo tak? ;D

Dziękuje za komplement :) Tak, celowo jest fun :). Całe zachowanie Leny to fun XD

Rozdział 19

Rozdział 19: „Wkurzająca siostra”
Zabawę przerwał nam głos. Oboje zaskoczeni spojrzeliśmy się w stronę dźwięku.
- Byłeś niesamowity – powiedziała myszka o dziwnym futerku. Brzuch, łapki było koloru białego. Bliżej grzbietu przebiegała czarna linia, która oddzielała brązowe futro od białego. Włosy były dwukolorowe: brąz i ciemna zieleń. Na głowie zaś nosiła wstążki zielonożółte, specjalnie ustawione do góry.
- Mecz był niezły – przyznał chłopak o futrze jasnej żółci, na udzie ukazała się piłka. Końcówkę łapek i znak na pyszczku były koloru zielonego. Włosy zielone trzymane przez opaskę ze znakiem sera. Oczy miał zniewalające. Błękitne, głębokie i pełne życia. Można było wpaść i się zatracić.
Myszki z początku nas nie zauważyły, a my cicho ich obserwowaliśmy.
- Jaki niezły – dziewczyna pokręciła energicznie głową – był N I E S A M O W I T Y – przeliterowała dodatkowo gestykulując – świetnie grałeś i zdobyłeś dużo goli.
- Drużyna pomogła – skromnie zbył chwalenie myszki.
- Oooooo – myszka ze wstążkami nas zauważyła. Patrzyła chwilę z otwartym pyszczkiem – Ktoś się włamał do naszej chatki – stwierdziła spokojnie.
- Co? – zerknął w naszą stronę. Ja z Chuckiem nadal uparcie milczeliśmy, ale widząc wyraz pyszczka jasnożółtej myszki, trzeba było zareagować.
- Spokojnie – podniosłam łapki do góry by ich uspokoić – To też nasza chatka.
- Niemożliwe – zaprzeczyła – Do tej pory było nas dwóch. Jakim cudem weszliście do chatki?
- To nasza chatka! – nie wytrzymał Chuck.
- Jakoś wcześniej was nie było – odparł gniewnie nastawiony sportowiec.
- Zaraz, zaraz! – podniosłam głos. Zaczynało robić się nieprzyjemnie. Myszka z piłką na udzie była bliska rzucenia się na Chucka, on zaś nie pozostawał dłużny. Dziewczyna również przygotowana, tylko nie mogłam ocenić na co – O ile dobrze kojarzę was z mojego snu to mamy jednego twórcę.
- Twórcę? – przybyłe myszki zapytały równocześnie.
- No tak… - zaskoczyło mnie pytanie – Tworzy nas twórca, który nami steruje. Nie pamiętamy chwil sterowania.
- Coś kręcisz – zarzucił mi chłopak.
- Nie kręcę – pokręciłam głową. Narastała we mnie frustracja. – Nie wiem jak możecie tego nie wiedzieć. Skoro wchodzicie do tej chatki tak swobodnie to znak, że mamy tego samego twórcę – mysz o zielonych włosach próbowała mi przerwać, ale mówiłam dalej jakby nigdy nic – Do chatki, gdzie twórca jest aktywny, a nasz jest, nie mogą wejść inne myszki bez pozwolenia. – wypuściłam powietrze. Powiedziałam wszystko na jednym wydechu.
- Rozumiem – pokiwała dziewczyna – Jestem Kami, a to Mao – przedstawiła się.
- Lena i Chuck – wskazałam na brata – Jak mamy jednego twórcę to też znaczy, że jesteśmy rodzeństwem.
- Ty masz być moim rodzeństwem? – spytał oburzony Mao – Nie chce takiego rodzeństwa. Wystarczy mi Kami.
- Rodzeństwa się nie wybiera – syknęłam.
- Z wzajemnością – odpowiedział równocześnie ze mną Chuck.
- Zrobiła się nieprzyjemna atmosfera – podsumowała Kami – Nie ma sensu walczyć. Skoro jesteśmy tym rodzeństwem naszym zadaniem jest zapoznanie się. Tak więc poznawajmy się – rozkazała z entuzjazmem.
Wszyscy na nią spojrzeliśmy oczekująco. Czego ona oczekiwała? Chyba nie nagłej zgody. Choć patrząc na jej wyraz pyszczka nabierałam przekonania, że ona jednak wierzy w spokój.
- Niby jak mamy się poznać? – zadałam pytanie.
- Normalnie – machnęła łapką. – Opowiedzmy coś o sobie!
- Zacznij… - zaproponowałam niepewnie. Jej entuzjazm mnie przerażał. Było w niej coś takiego co kazało mi się trzymać z daleka.
- Nieśmiała, co? – zaśmiała się – Dobrze to ja zacznę marudy – mówiąc to usiadła na podłodze poklepując miejsce koło siebie. Mao zamarudził chwile, ale szybko przysiadł koło Kami. – Lubię kibicować i chodzić z Mao na różne mecze.
- Jakie mecze? – spytałam.
- Nie przerywaj! – krzyknęła, a potem opowiadała dalej spokojnym tonem, a ja zostałam z pytaniem bez odpowiedzi – Sama też czasem w coś gram, ale nie jestem taka dobra jak Mao. Od czasu do czasu pobiegam z innymi myszkami. Niekiedy organizujemy wyścigi. Na tym skończę, teraz ty – powiedziała do Mao.
Chłopak nie był skory do opowiadania o sobie. Kami przez cały czas go zachęcała, aż w końcu Mao się złamał.
- Jestem sportowcem, lubię rywalizację i różne gry zespołowe. Zawsze zabieram ze sobą Kami, bo świetnie kibicuje. – zamilkł po ostatnim zdaniu.
- Nieźle jak na początek – pochwaliła go siostra.
- Zanim ja zacznę opowiadać, chce odpowiedzi na moje pytanie – oznajmiłam.
- Jakie pytanie? – zdziwiła się.
- Jakie mecze?
- Ach to… Jak można nie wiedzieć o meczach?
- Ty nie wiedziałaś o twórcy, jakoś się nie czepiałam – wytknęłam jej. Powoli traciłam do tej osoby cierpliwość. Drażniła mnie swoim charakterem.
- Czepiasz się – stwierdziła – Mecze to takie gry zespołowe z różnych dziedzin. Dziś na przykład graliśmy w piłkę nożną.
- Piłka nożna?
- O raaaany – Kami już straciła cierpliwość – Może pytania na potem? Opowiedz o sobie wreszcie.
- Eh – westchnęłam zrezygnowana. Nie lubię, gdy nie znam odpowiedzi, to mi zaburza obraz świata – uczę się wszystkiego dotyczącego świata Transformice, mam dwóch nauczycieli. Zadaję dużo pytań to moje ulubione zajęcie. Nie przepadam za brakiem odpowiedzi.
- Marudna – rzekła Kami – To jeszcze został nam Chuck.
- Lubię spędzać czas ze swoją siostrą i chodzić po miejscach magicznych – odpowiedział krótko.
- No to lepiej się znamy – ucieszyła się.
- Bynajmniej – zaprzeczyłam.
- Ty nie marudź – poleciła. – Tylko byś marudziła i męczyła myszy pytaniami, pomyśl czasem o uczuciach.
Mówiłam, że dobrze mieć rodzeństwo? Aktualnie myślałam inaczej. Siostra mnie wkurzała. Miałam ochotę zrobić jej krzywdę. Gdy już chciałam coś odpowiedzieć w drzwiach pojawiła się Melania.


Superowy rozdział ^^ Tylko szkoda, że taki krótki :c

Nie ilość się liczy, a jakość. Juz to pisałem, ale napiszę jeszcze raz. Jakość świetna, genialny FF.
Mesmera
« Sénateur »
1437502920000
    • Mesmera#0015
    • Profil
    • Derniers messages
    • Tribu
#159
  0
Ok udało mi się sklecić kolejny rozdział. Postaram się pisać choć raz w tygodniu :)

Rozdział 20

Rozdział 20: „Spacer”
Melania przystanęła w drzwiach niepewna co robić. Patrzyliśmy na nią w wyczekiwaniu. Cisza narastała między nami i zaczynała się robić nieznośna. Postanowiłam skrócić cierpienie Melanii. Myślała o ucieczce, jednak bała się ruszyć by nas nie prowokować.
- Melania – przerwałam ciszę – Gdzie byłaś?
- Nie pamiętam – odpowiedziała – Chciałam zobaczyć czy wszystko w porządku z tobą. – rozejrzała się po osobach w pokoju.
- Tak, jest w porządku – uspokoiłam ją – Zobacz mamy więcej rodzeństwa – wskazałam na Chucka, Mao i Kami.
- Cześć – przywitała się nieśmiało.
- Cześć – powitali ją równocześnie Mao z Kami.
- Hej – powiedział Chuck.
- A jest nas jeszcze więcej! – rzekłam uradowana.
- Jak to więcej? – spytał zirytowany Mao – Chyba nie takich jak ty?
- No oczywiście, że nie takich jak ja – syknęłam – wy jakoś podobni do mnie nie jesteście – wytknęłam.
- Na całe szczęście – skwintował.
Kiedy już miałam wypowiedzieć kolejną ripostę wtrącił się Chuck.
- Dobra, nie kłóćmy się. To nie ma sensu – stwierdził – jesteśmy rodzeństwem i trzeba zaakceptować fakt, że się różnimy.
- To on zaczął – wskazałam na Mao.
- A ty jak głupia kontynuowałaś.
- Tsss – skomentowała Kami.
Miałam ochotę zrobić coś Mao. Wkurzał mnie jeszcze bardziej niż Kami. Co to za rodzeństwo?
- Może spróbujemy się dogadać? – zaproponowała Melania cichym głosem.
Złość przestała we mnie buzować. Przypomniałam sobie jak Melania mną się opiekowała gdy było mi naprawdę smutno. Nie pamiętała co prawda gdzie zniknęła, podejrzewałam, że nasz twórca wziął ją w obroty, ale liczył się gest. Nie mogłam pozwolić na to by źle się czuła. A ona tymczasem wyglądała na przerażoną.
- Masz rację Melania – zgodziłam się z nią – Nie powinniśmy się tak kłócić. Rodzeństwa się nie wybiera. Twórca nas takich stworzył, nic na to nie poradzimy. Możemy się wymienić doświadczeniami.
- Ciekawe czego ty doświadczyłaś? – nie dawał za wygraną Mao.
- Jakbyś słuchał to byś wiedział – zbyłam jego pytanie – Ciekawią mnie te mecze. Chce na jeden pójść.
- A to nie w najbliższym czasie – odpowiedziała Kami – Ten był ostatni z mistrzostw.
- Mistrzostw?
- Rany, nie chce mi się wszystkiego ci tłumaczyć – westchnęła.
- Leniwa z ciebie myszka – podsumowałam – A ja jak już wspomniałam lubię wiedzieć i zadawać pytania. Więc skoro wy mi nie chcecie wytłumaczyć spytam o to kogoś innego.
- Lepiej pójść na mecz i konkretne pytania zadawać dotyczące meczu. Kibice ci na pewno odpowiedzą na pytania – włączył się Mao.
- Dobrze więc, przejdę się z wami na mecz – doszłam do wniosku. W sumie nie chciałam by mi cokolwiek tłumaczyli. Już i tak ledwo ich znosiłam, ale dla Melanii mogłam się poświęcić.
- Ja też chce pójść – oznajmił Chuck.
- Wszyscy możemy pójść – przyspieszyła z odpowiedzią Kami. – Przecież to nie problem.
- Zastanawia mnie fakt jakim cudem was wcześniej nie spotkałam – zastanowiłam się.
- Mieliśmy po prostu szczęście, ale jakoś dziś nam nie dopisało – odpowiedział.
Zignorowałam jego wypowiedź. Chciał mnie sprowokować, a ja nie miałam zamiaru dać mu tej satysfakcji, choć na końcu języka kryło się kilka kąśliwych uwag.
- Chyba nasz twórca stworzył kilka chatek i pewnie nie korzystaliśmy z tej samej – powiedziałam po dłuższym zastanowieniu – trzeba opracować technikę by częściej się widzieć.
- Ale po co? - spytał Mao z pretensją w głosie.
- By jeszcze lepiej się poznać – odparłam – Nie możemy być tak wrogo do siebie nastawieni. Mamy jednego twórcę, wiemy jakie to życie, no może nie wszyscy. Ale jesteśmy złączeni. A ja chce was lepiej poznać.
- Ja też ! – krzyknęła Kami z entuzjazmem – Oj Mao nie miej takiej skwaszonej miny, będzie fajnie.
- Musicie poznać Kalika. Jest po prosty świetnym nauczycielem – stwierdziłam.
- Nam niepotrzebny nauczyciel – odpowiedział.
- Nie wiesz wszystkiego, a Kalik wie sporo o świecie. Nie jest taki jak ja – zapewniłam – Jest ciekawą myszką.
- Ja chce go poznać! – zawołała radośnie Kami.
- Widzisz? – Ucieszyłam się.
- Dobra, to go poznamy potem. Teraz chce odpocząć po meczu – powiedziawszy to udał się do jednej z sypialni.
- A ja nie jestem zmęczona to możemy wszyscy przejść się na spacer – rzuciła Kami.
- Możemy – zgodziłam się.
Wyszliśmy razem poza chatkę. Przed nami ukazała się przepaść.
- Chyba ze spaceru nici – powiedział Chuck.
- Znam miejsce idealne na spacer – uderzyłam łapką o łapkę. Wyciągnęłam do rodzeństwa łapki w taki sposób by za nie złapali. Pojęli o co mi chodzi. Gdy stworzyliśmy koło, zamknęłam oczy i przypomniałam sobie dżunglę w której kiedyś przez przypadek się skaleczyłam. Tam gdzieś była Aniu. Chciałam ją ponownie spotkać.
- ooo – usłyszałam zachwyt w głosie.
Naszym oczom ukazał się niezwykły krajobraz. Był piękniejszy niż go zapamiętałam. Drzewa rosły blisko siebie, a liście całkowicie zakrywały światło słoneczne. Mogłoby się wydawać to straszne, jednak poświata, którą one dawały tworzyła niesamowitą atmosferę. Czuło się jakby się przeniosło do naprawdę niezwykłego miejsca.
- To piękne miejsce – pochwaliła Kami – Nigdy w takim nie byłam – mówiła wzruszona, co do niej było niepodobne. Poznałam ją jako niepoprawną optymistkę, wręcz drażniącą, a widzę jak ma łzy w oczach. Być może zbyt szybko ją oceniłam.
- Gdzieś tu mieszka pewna wyjątkowa osoba, ale trzeba jej chatkę znaleźć – powiedziałam.
- To na poszukiwania! – siostra wróciła do swojego stylu bycia.
Melania złapała pyszczkiem mój ogonek jakby się bała, że zniknę. Chuck wraz z Kami szli koło mnie. Zagłębiliśmy się w las. Aż w pewnym momencie światło słoneczne przestało do nas docierać. Zrobiło się ciemno. Zbiliśmy się w kupkę, by nie pogubić siebie nawzajem.
- Boję się – wyznała cicho Melania.
Wypowiedziała na głos moje myśli. Czułam, że krążymy w kółko. Ledwo widzieliśmy co jest przed nami. Nagle Kami się potknęła przez co straciłam równowagę. W krótkim czasie wszyscy leżeliśmy na ziemi.
- To co robimy? – spytał Chuck.
- Lena potrafi wybierać miejsca – zaśmiała się przerażona Kami.
- Ostatnio tak tu nie było – próbowałam tłumaczyć, ale miała rację. Co mnie podkusiło by na pierwszy wspólny spacer wybierać takie miejsce. Nie mogłam po prostu wyjść z chatki i oglądać inne chatki?
- Możemy spróbować wrócić – zaproponowała Melania.
- Ja nawet nie wiem skąd przyszliśmy – westchnęłam zrezygnowana.
- Ja pamiętam – wyszeptała.
- To prowadź – wskazałam na liście za nami.
Melania kiwnęła głową i niepewnie ruszyła przed siebie. Szliśmy blisko siebie w milczeniu. Nasz pierwszy spacer jest porażką.
- Przed nami jest duch – krzyknął Chuck.
Spojrzałam w stronę, którą pokazał brat. Rodzeństwo było wystraszone, na moim pyszczku zaś zagościł uśmiech.
Drumsa
« Citoyen »
1437503580000
    • Drumsa#0000
    • Profil
    • Derniers messages
#160
  0
Mesmera a dit :
Ok udało mi się sklecić kolejny rozdział. Postaram się pisać choć raz w tygodniu :)

Rozdział 20

Rozdział 20: „Spacer”
Melania przystanęła w drzwiach niepewna co robić. Patrzyliśmy na nią w wyczekiwaniu. Cisza narastała między nami i zaczynała się robić nieznośna. Postanowiłam skrócić cierpienie Melanii. Myślała o ucieczce, jednak bała się ruszyć by nas nie prowokować.
- Melania – przerwałam ciszę – Gdzie byłaś?
- Nie pamiętam – odpowiedziała – Chciałam zobaczyć czy wszystko w porządku z tobą. – rozejrzała się po osobach w pokoju.
- Tak, jest w porządku – uspokoiłam ją – Zobacz mamy więcej rodzeństwa – wskazałam na Chucka, Mao i Kami.
- Cześć – przywitała się nieśmiało.
- Cześć – powitali ją równocześnie Mao z Kami.
- Hej – powiedział Chuck.
- A jest nas jeszcze więcej! – rzekłam uradowana.
- Jak to więcej? – spytał zirytowany Mao – Chyba nie takich jak ty?
- No oczywiście, że nie takich jak ja – syknęłam – wy jakoś podobni do mnie nie jesteście – wytknęłam.
- Na całe szczęście – skwintował.
Kiedy już miałam wypowiedzieć kolejną ripostę wtrącił się Chuck.
- Dobra, nie kłóćmy się. To nie ma sensu – stwierdził – jesteśmy rodzeństwem i trzeba zaakceptować fakt, że się różnimy.
- To on zaczął – wskazałam na Mao.
- A ty jak głupia kontynuowałaś.
- Tsss – skomentowała Kami.
Miałam ochotę zrobić coś Mao. Wkurzał mnie jeszcze bardziej niż Kami. Co to za rodzeństwo?
- Może spróbujemy się dogadać? – zaproponowała Melania cichym głosem.
Złość przestała we mnie buzować. Przypomniałam sobie jak Melania mną się opiekowała gdy było mi naprawdę smutno. Nie pamiętała co prawda gdzie zniknęła, podejrzewałam, że nasz twórca wziął ją w obroty, ale liczył się gest. Nie mogłam pozwolić na to by źle się czuła. A ona tymczasem wyglądała na przerażoną.
- Masz rację Melania – zgodziłam się z nią – Nie powinniśmy się tak kłócić. Rodzeństwa się nie wybiera. Twórca nas takich stworzył, nic na to nie poradzimy. Możemy się wymienić doświadczeniami.
- Ciekawe czego ty doświadczyłaś? – nie dawał za wygraną Mao.
- Jakbyś słuchał to byś wiedział – zbyłam jego pytanie – Ciekawią mnie te mecze. Chce na jeden pójść.
- A to nie w najbliższym czasie – odpowiedziała Kami – Ten był ostatni z mistrzostw.
- Mistrzostw?
- Rany, nie chce mi się wszystkiego ci tłumaczyć – westchnęła.
- Leniwa z ciebie myszka – podsumowałam – A ja jak już wspomniałam lubię wiedzieć i zadawać pytania. Więc skoro wy mi nie chcecie wytłumaczyć spytam o to kogoś innego.
- Lepiej pójść na mecz i konkretne pytania zadawać dotyczące meczu. Kibice ci na pewno odpowiedzą na pytania – włączył się Mao.
- Dobrze więc, przejdę się z wami na mecz – doszłam do wniosku. W sumie nie chciałam by mi cokolwiek tłumaczyli. Już i tak ledwo ich znosiłam, ale dla Melanii mogłam się poświęcić.
- Ja też chce pójść – oznajmił Chuck.
- Wszyscy możemy pójść – przyspieszyła z odpowiedzią Kami. – Przecież to nie problem.
- Zastanawia mnie fakt jakim cudem was wcześniej nie spotkałam – zastanowiłam się.
- Mieliśmy po prostu szczęście, ale jakoś dziś nam nie dopisało – odpowiedział.
Zignorowałam jego wypowiedź. Chciał mnie sprowokować, a ja nie miałam zamiaru dać mu tej satysfakcji, choć na końcu języka kryło się kilka kąśliwych uwag.
- Chyba nasz twórca stworzył kilka chatek i pewnie nie korzystaliśmy z tej samej – powiedziałam po dłuższym zastanowieniu – trzeba opracować technikę by częściej się widzieć.
- Ale po co? - spytał Mao z pretensją w głosie.
- By jeszcze lepiej się poznać – odparłam – Nie możemy być tak wrogo do siebie nastawieni. Mamy jednego twórcę, wiemy jakie to życie, no może nie wszyscy. Ale jesteśmy złączeni. A ja chce was lepiej poznać.
- Ja też ! – krzyknęła Kami z entuzjazmem – Oj Mao nie miej takiej skwaszonej miny, będzie fajnie.
- Musicie poznać Kalika. Jest po prosty świetnym nauczycielem – stwierdziłam.
- Nam niepotrzebny nauczyciel – odpowiedział.
- Nie wiesz wszystkiego, a Kalik wie sporo o świecie. Nie jest taki jak ja – zapewniłam – Jest ciekawą myszką.
- Ja chce go poznać! – zawołała radośnie Kami.
- Widzisz? – Ucieszyłam się.
- Dobra, to go poznamy potem. Teraz chce odpocząć po meczu – powiedziawszy to udał się do jednej z sypialni.
- A ja nie jestem zmęczona to możemy wszyscy przejść się na spacer – rzuciła Kami.
- Możemy – zgodziłam się.
Wyszliśmy razem poza chatkę. Przed nami ukazała się przepaść.
- Chyba ze spaceru nici – powiedział Chuck.
- Znam miejsce idealne na spacer – uderzyłam łapką o łapkę. Wyciągnęłam do rodzeństwa łapki w taki sposób by za nie złapali. Pojęli o co mi chodzi. Gdy stworzyliśmy koło, zamknęłam oczy i przypomniałam sobie dżunglę w której kiedyś przez przypadek się skaleczyłam. Tam gdzieś była Aniu. Chciałam ją ponownie spotkać.
- ooo – usłyszałam zachwyt w głosie.
Naszym oczom ukazał się niezwykły krajobraz. Był piękniejszy niż go zapamiętałam. Drzewa rosły blisko siebie, a liście całkowicie zakrywały światło słoneczne. Mogłoby się wydawać to straszne, jednak poświata, którą one dawały tworzyła niesamowitą atmosferę. Czuło się jakby się przeniosło do naprawdę niezwykłego miejsca.
- To piękne miejsce – pochwaliła Kami – Nigdy w takim nie byłam – mówiła wzruszona, co do niej było niepodobne. Poznałam ją jako niepoprawną optymistkę, wręcz drażniącą, a widzę jak ma łzy w oczach. Być może zbyt szybko ją oceniłam.
- Gdzieś tu mieszka pewna wyjątkowa osoba, ale trzeba jej chatkę znaleźć – powiedziałam.
- To na poszukiwania! – siostra wróciła do swojego stylu bycia.
Melania złapała pyszczkiem mój ogonek jakby się bała, że zniknę. Chuck wraz z Kami szli koło mnie. Zagłębiliśmy się w las. Aż w pewnym momencie światło słoneczne przestało do nas docierać. Zrobiło się ciemno. Zbiliśmy się w kupkę, by nie pogubić siebie nawzajem.
- Boję się – wyznała cicho Melania.
Wypowiedziała na głos moje myśli. Czułam, że krążymy w kółko. Ledwo widzieliśmy co jest przed nami. Nagle Kami się potknęła przez co straciłam równowagę. W krótkim czasie wszyscy leżeliśmy na ziemi.
- To co robimy? – spytał Chuck.
- Lena potrafi wybierać miejsca – zaśmiała się przerażona Kami.
- Ostatnio tak tu nie było – próbowałam tłumaczyć, ale miała rację. Co mnie podkusiło by na pierwszy wspólny spacer wybierać takie miejsce. Nie mogłam po prostu wyjść z chatki i oglądać inne chatki?
- Możemy spróbować wrócić – zaproponowała Melania.
- Ja nawet nie wiem skąd przyszliśmy – westchnęłam zrezygnowana.
- Ja pamiętam – wyszeptała.
- To prowadź – wskazałam na liście za nami.
Melania kiwnęła głową i niepewnie ruszyła przed siebie. Szliśmy blisko siebie w milczeniu. Nasz pierwszy spacer jest porażką.
- Przed nami jest duch – krzyknął Chuck.
Spojrzałam w stronę, którą pokazał brat. Rodzeństwo było wystraszone, na moim pyszczku zaś zagościł uśmiech.

Superowy rozdział :D
  • Forums
  • /
  • Transformice
  • /
  • Fanarts
  • /
  • Archiwa
  • /
  • [Funfiction] Włóczykij
« ‹ 8 / 11 › »
© Atelier801 2018

Equipe Conditions Générales d'Utilisation Politique de Confidentialité Contact

Version 1.27