[FanFiction] R.V.12 |
Rikurinka « Citoyen » 1407949560000
| 0 | ||
Sco szła na początku całej gromady, Luzi szła za nią rysując coś w notesie, ja byłam za Luzi - troszeczkę kulejąc powolnym krokiem wlekłam się za zielonowłosą a za mną tym samym powolnym krokiem stąpała Ashee
-Woow!!! Ilustracja do fragmentu rozdziału 18 Stałyśmy na korytarzu który ciągnął się i ciągnął... Był tak długi że końca nie było widać. Co gorsza było na tym korytarzu strasznie dużo drzwi! Dziękuję także użytkownikowi Zzmyszka za wykonanie ilustracji:
A to moje piękne dzieło zrobione myszką ;-; : Piękny_Obrazek ;-; - ach, a ten kryształ na ogonie! CUDO! ;-; PROLOG GŁÓWNI Rozdziały I - XV Rozdział 1 - Przeszłość Pamiętam ten dzień dokładnie. Była to deszczowa noc. Wiem że było już późno, bo w kropelkach deszczu odbijało się światło księżyca. Jeszcze przed chwilką jadłam razem z moją mamą pieczony ser na kolację, a później poszłam spać. Ale gdy się obudziłam, znalazłam się w jakimś zaułku, otulona w ciepły granatowy koc siedziałam w wiklinowym, dużym koszu. Byłam zdezorientowana. Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Okazało się, że to jakaś czarna myszka, otulona równie czarnymi puklami włosów. Ledwo było widać jej pyszczek. Na jej ogonie Wisiał łańcuch z czarnym słońcem. Szczerze mówiąc to cała była czarna. Ja tylko się na nią patrzałam bez słowa. Myszka podeszła do koszyka i wzięła go w swoje łapki. Widać było że trudno jej się nosi kosz. Nie wyglądała na dorosłą myszkę. Ku mojemu zdziwieniu, czarna mysz kierowała się w stronę demonicznego królestwa. Gdy weszłyśmy do zamku, myszka postawiła koszyk, spojrzała w stronę wielkiego tronu, ukłoniła się i rzekła: -Wielki władco! wracając znalazłam ten kosz... nagle zapadła cisza. "Wielki władca" jak nazwała go ta mysz, siedział teraz na tronie plecami do nas. Po chwili donośnym i stanowczym głosem powiedział: -Pokaż mi go, Chizuru! Chizuru, bo tak się ta myszka nazywała, podniosła kosz i postawiła go tuż przy tronie. Wyszłam z kosza. Władca położył rękę na mojej głowie i rzekł: - od dziś jesteś członkiem rodziny królewskiej. I tak się stało. Chizuru miała mi służyć. Szybko się z nią zaprzyjaźniłam. Zastępowała mi biologiczną matkę. Jednakże 6 letnia myszka musiała pomagać i służyć też innym myszom z demonicznego królestwa. Mimo iż mieszkałam w zamku i byłam uważana jako "członek rodziny królewskiej" i tak mnie prawie nie zauważali. Nie mogłam wychodzić z zamku, nie miałam żadnego przyjaciela oprócz mojej mysiej służącej. Chociaż miałam tylko 3 latka, byłam dość mądra. Większość mojego wolnego czasu spędzałam siedząc w moim pokoju i patrząc przez okno, mówiłam do siebie: -chciałabym zobaczyć ten świat... Wszystkie moje zachcianki zostawały spełnione, nie miałam żadnych obowiązków, dostawałam do jedzenia same drogie sery najwyższej jakości, nawet dostałam kryształ na swój ogonek, ale nadal byłam nieszczęśliwa. Całe 13 lat przesiedziałam w tym budynku nie wychodząc na dwór. Całe 13 lat! Ale wreszcie nastał ten czas... czas, w którym wreszcie się uwolniłam... Rozdział 2 - Wolność! Nastał kolejny dzień. Wstałam, umyłam się i ubrałam. Poszłam do jadalni by zjeść wcześniej już przygotowany nadziewany serek z przyprawami najwyższej jakości. Ten dzień zapowiadał się tak jak każdy wcześniejszy. Ale jednak był o wiele bardziej wyjątkowy niż mi się zdawało. Od rana w zamku było jakoś tak... cicho. Nie było ani Chizuru, ani władcy, ani żadnej innej myszki. Byłam lekko zaniepokojona, ale też trochę szczęśliwa. Jeżeli się okaże, że nikogo nie ma w zamku, to oznacza że mogę złamać zasadę. Będę mogła wyjść na dwór! Na samą myśl w oku kręciła mi się łza szczęścia. Byłam strasznie podekscytowała. Szybko zjadłam śniadanie, upewniłam się że nikogo w pobliżu nie ma, i udałam się do drzwi. O dziwo nie były zamknięte. Z łatwością je otworzyłam. Wtedy poczułam coś cudownego. Był to wiatr. Wiatr który czesał moje włosy. Zdjęłam moją maskę by lepiej go poczuć. Byłam taka szczęśliwa. Ale ta bezcenna chwila nie trwała długo. Po chwili zjawił się władca i mieszkańcy królestwa. Król wydawał się być naprawdę wściekły. Chwilę stałam w bezruchu, ale po chwili założyłam swoją maskę i cofnęłam się parę kroków do tyłu. -Ohayou... Wykrztusiłam z siebie. Władca wszedł do zamku a za nim gromada królewskich podwładnych. Usiadł na tronie. -Chyba wiesz że nie możesz wychodzić na zewnątrz?! Powiedział. Chwilę stałam niepewna co odpowiedzieć. Wreszcie zabrałam w sobie trochę odwagi i powiedziałam: -Jeżeli uważasz, że trzymanie dziecka 13 lat w tym starym zamku jest sprawiedliwe, to nie nadajesz się na władce! Wszyscy spojrzeli na mnie. Nie wyglądało to dobrze. Władca wstał. W jego oczach było widać grozę. -Jeżeli masz zamiar wprowadzać takie durne zasady, to wkrótce z tego królestwa zostanie jedynie kupa gruzu! Twoi podwładni się tobie sprzeciwią!!! Wykrzyknęłam. Król rzekł: -Nie sprzeciwią się. A wiesz czemu? Bo nie są tak głupi jak ty! Wtedy moja złość była tak ogromna że nie mogłam wytrzymać. -Jeżeli jestem taka głupia, to po co mnie trzymacie w tym zamku?! Ja spadam! Nie będę rozmawiała z takim starym prykiem jak ty! Po wypowiedzeniu tych słów, wzięłam leżący na stole złoty widelec, i wiedząc że drzwi są zamknięte, wybiłam nim szybę. Szybko przeskoczyłam przez rozbite okno. Coraz bardziej oddalałam się od zamku. Z daleka słyszałam jeszcze jakieś nie wyraźne wrzaski. Po chwili głosy umilkły. Nastała cisza. Usiadłam na trawie. Rozejrzałam się i wtedy poczułam coś niesamowitego. Byłam tak szczęśliwa, że z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Byłam naprawdę wolna! Rozdział 3-Survival Nastała noc. Szum wody dodawał "magii" tej nocy. Księżyc był w pełni. Mimo iż się pokłóciłam z myszkami z królestwa, to naprawdę czułam się szczęśliwa. Wpatrywałam się w białą, księżycową tarczę. Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Poczułam lekki dreszcz. Obawiałam się że to ktoś z królestwa lub jakaś wrogo nastawiona do mnie myszka. Wkrótce zauważyłam czarno-brązowe pukle włosów. -widocznie mnie nie zauważyła powiedziałam do siebie. Mysz usiadła na kamieniu obok strumienia. Odezwałam się -Hej! Może wiesz... Zaczęłam. Po chwili zorientowałam się że biało-brązowa myszka coś nuci. -Ona... ona słucha muzyki... Powiedziałam. Nabrałam powietrza w płuca, i krzyknęłam: -Hej!!! Chyba do ciebie mówię!!! Mysz odwróciła się do mnie, zdjęła słuchawki i powiedziała: -Po co tak krzyczysz? Przecież cię słyszę... -No właśnie nie jestem tego pewna... -Jestem Mysterious, ale mów mi Mysteria! -Emm... Jestem Rin, Rin Shimanouchi... Mogłabyś mi pomóc? -No pewnie! Więc... co mogę dla ciebie zrobić? -Widzisz... Niedawno uciekłam z zamku i... -A wiec to ty... Myszka spoważniała... -To ty jesteś tą uciekinierką... W mieście wszędzie wiszą plakaty... Jeżeli ktoś Cię znajdzie i przyprowadzi do króla, ten będzie mógł ożenić się z księżniczką... -Księżniczką? Przecież w królestwie nie mieszka żadna księżniczka! -Równe 13 lat temu, księżniczka wyjechała do regionu B. Teraz ma powrócić tu, czyli do regionu A. Jest 7 regionów... -Region B? Region A? 7 Regionów? Co się tu działo, przez te 13 lat... -Nie wiesz o 7 regionach i 7 władcach? -Nie. -To po drodze ci opowiem! Teraz musimy stąd uciec! -Uciec? A-ale zaraz! Ja nadal nie wiem o co... -Nie przedłużaj! Jeżeli tobie życie miłe to chodź! Mysteria wzięła mnie za rękę i pociągnęła w stronę wielkiego i ciemnego lasu. "13 lat temu... księżniczka opuściła królestwo?" pomyślałam. Szłyśmy, a raczej biegłyśmy w lesie spowitym ciemnością. Co jakiś czas było słychać przerażające głosy. Wciąż myślałam o "księżniczce" i "7 regionach"... -Yhhm... Miałaś po drodze opowiedzieć o tych rejonach i tej księżniczce i w ogóle... -Ah tak! Zapomniałam! Więc to było tak... Rozdział 4 - 7 regionów i 1 księżniczka Mysteria wciąż prowadzi mnie do ciemnego lasu. Teraz się zastanawiam czy na pewno jest moim sprzymierzeńcem. -Więc tak... Dawno temu światem demonów rządził jeden władca. Nazywał się Fukusaburu Akuma II. Świat mysich-demonów jest ogromny, więc Fukusaburu nie dawał sobie rady. Dlatego Nasz świat został podzielony na 7 części. W regionie A rządzi Akuma IV, w regionie B Bussho I, regionem Y rządzi Yagami III, regionem T rządzi Teriuihi I , regionem S Shuichi VII, regionem N Naoki I,a regionem R Raidon II. Razem tworzą A.B.T.S.N.R. Największy świat. Najsilniejszym oraz największym regionem jest A. -czyli ten w którym mieszkam? -Taa... tylko że potem zaczęli się ze sobą kłócić o to kto będzie nim rządzić, wynikiem czego była bitwa. Wtedy Akuma IV ogłosił, że walcząc ze sobą nawzajem, tylko niszczymy nasz świat i ble ble ble... Coś tam jęczał pod nosem... Inni uznali go za bohatera bo to on pogodził regiony, no i wyszło że on rządzi tym najlepszym... -A księżniczka? Co z księżniczką? -Księżniczka... Jest 7 władców, ale tylko jeden ma córkę... Nazywa się Issabela I. Mieszkała w regionie A, ale wkrótce miała przejąć panowanie nad regionem B, bo Bussho I był śmiertelnie chory... -Więc księżniczka się tam przeprowadziła? -Tak. Nasz władca nie mógł znieść tej rozłąki... Był naprawdę smutny... Ale parę tygodni po wyjeździe jego córki pojawiłaś się ty. Byłaś dla niego przybraną córką. Zamknął cię w zamku, byś nie mogła uciec. Nie chciał znów utracić swojej „córki”. Gdy wreszcie uciekłaś, król dostał wiadomość że księżniczka powraca do naszego regionu, gdyż Bussho I po ciężkich 13 latach wreszcie wyzdrowiał, i nie ma potrzeby żeby Issabela dalej tam mieszkała... -więc po co mnie szuka jak ma już swoją prawdziwą córkę? To ma sens? -Jego córka wyjechała mając zaledwie 5 lat... -Więc ją znał tylko 5 lat a mnie 13, i się do mnie bardziej... Umm... przywiązał? -Tak... -Hmm... powoli to nabiera sensu... Mysteria nagle stanęła. Byłyśmy przy wielkim krysztale, podobnym do tego co mam na ogonie, ale był o wiele większy i fioletowy. Mysteria rzekła: -To już tu.... Rozdział 5 - Świecie Transformice, przybywam! Przed nami stał wielki, fioletowy kryształ. -To już tu... Powiedziała spokojnie Mysteria. -To kryształ teleportujący. -kryształ teleportujący? -Mhm. Przeniesie cię do innego świata. To jedyne rozwiązanie. -A ty? -Hm? -Idziesz ze mną? -Szczerze mówiąc... chętnie bym zobaczyła ten świat... -To chodźmy! Pobiegłam w stronę kryształu i nim się spostrzegłam znalazłam się na jakiejś polanie. Chodź w naszym świecie była noc, tu był dzień. Wstałam i rozejrzałam się. Byłam sama. Nawet Mysterii tu nie było. -Gdzie ja jestem? Powiedziałam. Siedzenie tu było bezsensowne, więc ruszyłam w stronę jakiegoś wzgórza pokrytego różnokolorowymi kwiatami. Szłam tak chyba z pół godziny nim dotarłam do jakiegoś miasteczka. Była to nie za duża wioska. Podeszłam do jakiegoś mieszkańca i spytałam: -Emm... Przepraszam. Co to za świat? Myszka popatrzyła na mnie ze zdziwieniem. -Transformice Odpowiedziała i poszła. „Już gdzieś słyszałam tą nazwę...” pomyślałam. Myszki mieszkające w tym świecie nie różniły się prawie wcale wyglądem, może troszkę charakterem. Nagle zauważyłam jakieś dwie kłócące się myszki. Jedna była zwyczajną myszką, brązową bez żadnych zbędnych dodatków. Druga zaś była biała, miała krawat i czarne włosy. Na głowie nosiła czapkę a na oku przepaskę. Coś od niej wyczuwałam... wyczuwałam demoniczną energię. Podeszłam do dwóch myszek i się przywitałam. Biała myszka też musiała wyczuć moją demoniczną energię, gdyż bardzo uważnie, ze zdziwioną miną mi się przyglądała. -Jestem Rin Powiedziałam. -Jestem Ashee... Odpowiedziała biała mysz, po czym groźnie spojrzała na myszkę z którą się kłóciła, dając znać, że ma już iść i nie przeszkadzać. Gdy zostaliśmy sami, zapytałam się: -jesteś mysim demonem? -Tak... Ty też? -Mhm... Nagle rozległ się trzask. Wszyscy spojrzeli w stronę starej budki. „Co to mogło być?” pomyślałam... Rozdział 6 - Skradziony kryształ Nastała chwila milczenia. Wszyscy patrzeli w stronę starej budki. Podeszłam trochę bliżej. Z budki wyskoczyła przyczajona czarno-biała myszka z tęczowymi włosami. Próbowała mnie zaatakować, ale jakimś cudem uniknęłam jej ataków. Była naprawdę silna i szybka. Zanim się zorientowałam, myszki już nie było. "Co za dziwna mysz" pomyślałam. Nagle poczułam się jakoś inaczej. Spojrzałam na mój ogon. -Kryształ! Ta mysz ukradła mi kryształ! Ze złością wpatrywałam się w ścieżkę którą przed chwilą biegła ta czarno-biała kulka futra. Na ścianie budki, w której się czaiła, było napisane "Tusijana". Farba była świeża, więc można było się spodziewać, że to imię złodzieja kryształu. Nagle jakaś nieznajoma myszka położyła łapkę na moim ramieniu. -chodź ze mną. Powiedziała. Odwróciłam się, i ujrzałam sympatyczną, zielonowłosą myszkę. Nosiła na sobie czarny płaszcz. -Chodź. Chyba wiem jak mogę ci pomóc. Chwyciła mnie za łapkę i poprowadziła do jakiejś starej świątyni. Zdezorientowana biała, demoniczna myszka też popędziła w stronę budynku. Nagle Ashee do mnie wyszeptała: -Wiesz, coś od niej wyczuwam... Jakąś energię... -Demoniczną? -Nie... ona jest... jakaś inna... Gdy byłyśmy przy świątyni, "zielonowłosa" oznajmiła: -To tu! Po czym weszła do środka. Gdy cała nasza trójka była w środku, nieznajoma się przedstawiła: -Witajcie! Jestem Luzinianka, ale mówcie mi Luzi! -Jestem Rin... -Umm... A ja Ashee... -Miło mi was poznać! Powiedziała Luzi i odwróciła się w stronę ściany. -Widzisz... Ten twój kryształ... wiesz coś o nim? Spytała. -Czy coś o nim wiem? Hmm... Niech pomyślę... Dostałam go kiedyś od władcy regionu...A? Tak to był A... Powiedziałam. -Tylko tyle? -Tak... -Hmm... Więc dobrze będzie jeżeli ci opowiem... Luzi odwróciła się znów do nas. -o tym krysztale. Nazywa się kryształem zgody. Dawno temu... -Dawniej niż podzielenie świata demonów na regiony?! Wykrzyknęłam. -Tak. Było to o wiele dawniej... Gdy Dobro i Zło walczyło ze sobą... Przez całe 26 lat i 9 miesięcy toczyła się wojna. Ten kryształ pogodził demony z aniołami. Ale... -Ale co? Odezwała się Ashee -Ale kryształ może posiadać tylko demon lub anioł... Gdy twój kryształ został zabrany przez tamtą mysz... -To oznacza... w-wojnę?! Wykrzyknęła trochę zaniepokojona Ashee -Tak... Rozdział 7 - Luzi,Ashee i ja-wyprawa do Atelier 801! -Ale... Zaczęła mówić trochę spokojniejszym głosem. -Jeżeli odzyskamy kryształ, w ciągu tygodnia, jest szansa, że nikomu nic się nie stanie! -A co jeżeli kryształ zostanie zniszczony? Zapytałam. Luzi zamilkła i znów odwróciła się do nas plecami. Po chwili odpowiedziała. -Wtedy świat demonów jak i aniołów, zostanie zniszczony... Ale jest jeszcze jedna ważna rzecz. Jeżeli myszki demony, będą walczyły z myszkami aniołami... To świat Transformice może być poważnie zagrożony... -Czemu? Zapytała Ashee, po czym usiadła na ziemi. -świat transformice znajduje się pomiędzy demonicznym a anielskim światem. Gdy dobro zacznie walczyć ze złem... chyba sami wiecie co może się stać... Ashee i ja pokiwałyśmy głowami. -No więc musimy wyruszyć... -Wyruszyć? Gdzie wyruszyć?! Zapytałam "zielonowłosej" -Jak to gdzie? Musimy chyba odzyskać kryształ. Najpierw jednak musimy pójść do Atelier 801... -Co to Ate...aeli..atriel 801? Spytała Ashee -Nie "atriel 801" tylko Atelier 801... Jest to stolica Naszego kraju. Największe miasto w całym Transformice. Tam się zaopatrzymy w potrzebne rzeczy... Wyszłyśmy ze świątyni. Wstąpiłyśmy jeszcze do małego sklepiku przy ścieżce, by kupić mapę, i ruszyłyśmy. Było ciepło i wiał lekki wiaterek. Wszystko kwitło. Była wiosna. Zapatrzona w ten krajobraz nie zauważyłam kamienia i się o niego potknęłam. Spadłam ze wzgórza. Gdy już byłam na dole, zauważyłam czarne, pełne majestatu skrzydła. Wstałam i otrzepałam się z piachu. Myszka z czarnymi skrzydłami spojrzała na mnie. Miała śliczne złote włosy i słomiany kapelusz. Przedstawiłam się: -Witaj! Jest Rin... -Rin Shimanouchi. Zanim skończyłam mówić, nieznajoma dokończyła za mnie zdanie. -Ja nazywam się Scourge. Przybyłam ze świata demonów. Wszędzie, w każdym zakątku regionu A jest o tobie mowa. Gdzieś się wybierasz? -Eeeem... tak. Do Atelier 801. -Mhm... mogę pójść z tobą? -Raczej tak. Razem ze mną idą jeszcze dwie myszki... -Okey! Rozumiem. Ruszajmy w stronę Atelier 801! Rozdział 8 - czwórka bohaterów! Cała nasza czwórka ruszyła w kierunku Atelier 801. Doszłyśmy dopiero o 22:13. Mimo iż było już dość późno, w miasteczku na pewno 2/3 miasta jeszcze nie spało. -Może trochę odpoczniemy i pójdziemy do "music baru"? Zapytała Luzi. Wszystkie pokiwałyśmy głowami, na znak że się zgadzamy. "Zielonowłosa" zaprowadziła nas do wcześniej wspomnianego baru. Było w nim naprawdę dużo myszek. Wszyscy wyglądali na zadowolonych. Niektórzy tańczyli, inni siedzieli przy stołach podziwiali teledyski i jednocześnie pili różne soki. Usiadłyśmy przy jednym wolnym stoliku i zamówiłyśmy sok z lotosu z dodatkiem cukru z trzciny. Było naprawdę świetnie! Po kilku godzinach zabawy, wynajęłyśmy pokój w hotelu by odpocząć. Rano zjadłyśmy w restauracji bagietki z zapiekanym serem. Po posiłku postanowiłyśmy przejść się po mieście. -Patrzcie! Krzyknęła Scourge wskazując na budynek z wielkim napisem "Jubiler". W środku było parę myszek z nożami. "to pewnie napad..." pomyślałam. -Musimy im pomóc! - Powiedział znajomy mi głos. To była Mysteria! Wszystkie weszłyśmy do środka. Ku mojemu zdziwieniu szybko ich złapaliśmy. Nagle pojawiła się jakaś mysz w berecie. Nie wyglądała na szczęśliwą... -Co wy robicie! Kręcimy tu film, a wy wszystko psujecie! -F-film? Zapytałam. Miałyśmy zapłacić za zepsucie paru ozdób. -dziś łącznie straciłyśmy 678 serków i 10 truskawek Powiedziała Luzia. Po tym incydencie byłyśmy znane jako "cztery bohaterki". Trafiłyśmy nawet do gazety. Film który tam kręcili to podobno druga część najsławniejszego filmu w całym Transformice. Jutro miałyśmy wyruszyć w kierunku "Serowej Góry". Mysteria obiecała nam zdobyć parę informacji na temat złodzieja kryształu. Dała nam też kilka mieczy, byśmy mogły pokonać wszystkie przeszkody. Gdy słońce już zachodziło, wszystkie cztery byłyśmy już poza miastem... Rozdział 9 - Ku Serowej Górze! Droga była długa. Szłyśmy przez pola i łąki. Pokryte kwiatami doliny tworzyły piękny krajobraz. Podczas wędrówki często rozmawiałyśmy o różnych śmiesznych rzeczach i naszych zainteresowaniach. Dzięki temu poznałam trochę lepiej całą moją grupę, i nareszcie mogłam kogoś nazwać moim "przyjacielem". Scourge spojrzała na mapę. -Jeżeli pójdziemy bardziej na wschód, to dojdziemy do Lustrzanego Jeziora, tam mogłybyśmy odpocząć. Powiedziała. Pokiwałyśmy głowami. Udałyśmy się na wschód. Dotarłyśmy do jeziora dopiero o 20:00. Usiadłyśmy przy brzegu by odetchnąć po długiej drodze. Księżyc był w pełni. -Nabiorę trochę wody do termosu. Powiedziała Ashee. Wzięła termos i miała zamiar nabrać trochę wody, ale gdy jej łapka dotknęła tafli jeziora, to nagle zaczęło się świecić na biały kolor. Blask był tak duży, że nas oślepił. Gdy już mogłyśmy patrzeć, ujrzałyśmy jakiś pałac, pałac w chmurach. Stałyśmy na delikatnej, białej podłodze. -Gdzie my jesteśmy? Spytałam. Luzi wzięła w łapki jakąś książkę i po chwili powiedziała: -To jest pałac "Szamańskiej bogini". Popatrzyłyśmy na nią z nie dowierzaniem. Luzi wciąż patrzyła się w książkę. "Jeżeli to jest pałac Szamańskiej bogini, to znaczy..." Rozdział 10 - Szamański pałac "Jeżeli to jest pałac Szamańskiej bogini, to znaczy..." Zaczęłam analizować wszystkie zebrane informacje... "To znaczy że jest tu i jego właścicielka, we własnej osobie Szamańska Bogini!" pomyślała. "Ale zaraz, zaraz... jeżeli ona jest Boginią, to znaczy że demony to jej wróg... Co ona zrobi gdy zobaczy taką gromadę demonków?". -Dobrze byłoby się tu rozejrzeć. Powiedziała Scourge. Po chwili dodała: - Kiedyś, w świecie demonów musiałam wkraść się do moich wrogów. Najlepszym sposobem na wygraną było rozejrzenie się po terenie i jego zbadanie, zdobycie informacji i ostateczny atak! -Ale nie zapominaj Sco. Nie jesteśmy tu by się bić. Uznawanie Szamańskiej Bogini za wroga nie jest dobrym pomysłem... Powiedziała Ashee. Luzi pokiwała głową na znak, że zgadza się z naszą czarno-włosom towarzyszką. -To trochę tak jak sprzeciwianie się władcy demonów... Zaczęła mówić Luzi, ale w pewnym momencie Scourge przerwała jej i zaczęła śmiało wypowiadać swoją opinię: - Szamańska Bogini stoi po stronie aniołów! A jak wszyscy wiemy, anioły NIENAWIDZĄ demonów! Zresztą może być Szamańską Boginią, może być nawet władcą demonów! Nawet jego bym powaliła jednym ruchem łapki! Zaczęła się wychwalać. - Jeżeli anioły nas nienawidzą-nas znaczy demonów-to oznacza że ta "Bogini" też nas nienawidzi! Czyli jest naszym wrogiem. Podsumowała i usiadła na chmurce która zastępowała podłoże. Nastała chwila ciszy. Ashee także usiadła na podłodze, Luzi oderwała wzrok od książki i spojrzała ze zdziwieniem na Sco, a ja uniosłam pyszczek, podrapałam się po policzku i zaczęłam powoli analizować słowa wypowiedziane przez złotowłosą. Po długiej wędrówce moja fizyczna, jak i psychiczna strona była wymęczona, więc wszystko musiałam powolutku zbierać w kupkę, by wreszcie zrozumieć sens wypowiedzi. Wreszcie "mniej więcej" rozumiałam słowa Sco. Luzi schowała książkę i westchnęła. Ashee wzięła kanapkę z serem którą miała w swoim ekwipunku i zaczęła jeść, przyglądając się całej sytuacji. Ja pozostałam przy analizie tego, czy to prawda czy fałsz. Czy zgodzić się ze słowami Scourge czy może nie. Żeby nie popełnić błędu, znów wszystko od nowa zaczęłam analizować. Poczułam mocny ból głowy. "widocznie logiczne myślenie to nie dla mnie..." pomyślałam i zostawiłam całą sprawę. Teraz wszystko zależy od naszej Luzi - czy to, co powiedziała złoto-włosa jest prawdą? Czy Bogini jest naszym wrogiem. Ja, Sco i Ashee byłyśmy wpatrzone w zielonowłosą. Ta miała spuszczoną głowę i zamknięte oczy. Wreszcie Luzi powiedziała: - Według mnie... Rozdział 11-Plan,strategia i spotkanie z boską istotą! (to dopiero później x3 ) -Według mnie... Zaczęła Luzi -Według mnie mimo wszystko NIE POWINNIŚMY atakować Boskiej istoty! Powiedziała Luzi mocno akcentując "nie powinniśmy". Patrzałam to na Luzi, to na Sco. Patrzyły sobie prosto w oczy. Czarny płaszcz zielonowłosej powiewał na wietrze który właśnie się zerwał. -Eee... Sorry że przerywam tą ekscytującą chwilę, ale chyba powinniśmy znaleźć jakieś schronienie... Ten wiatr na prawdę jest silny! Powiedziała Ashee trzymając jedną łapką swoją czarno – białą czapkę. Wstałam i pociągnęłam Sco za jej kucyka, a Luzi za ogon i razem z Ashee zaczęłyśmy iść w stronę jakiegoś drzewa – jeżeli można to nazwać drzewem. Jakiś zniekształcony badyl z dziwnymi liśćmi... Nie... to nie były liście... a może? Kto wie co to było... Ale mimo wszystko nie przypominało drzewa! Bardziej to przypomina... yyh Zaczęłam pstrykać palcami by przypomnieć sobie nazwę. Ashee popatrzyła na mnie ze zdziwieniem. Gdy byłyśmy przy tym monstrum Scourge z pokerface'm poważną miną powiedziała: - To co robimy? Zamknęłam oczka i uniosłam głowę. Po chwili namysłu już miałam coś powiedzieć (to było genialne!) ale Ashee już zaczęła opowiadać swój plan... - Najpierw musimy mieć przygotowaną strategię! Zaczęła zaciskając łapkę w pięść i patrząc na nas pełnym powagi spojrzeniem. - Nie będziemy ich atakować, ale co, gdyby oni nas zaatakowali? Mamy broń, nie będzie tak trudno! Wystarczy strategia! Gdy spotkamy Boginię, wyjaśnimy że nie mamy zamiaru robić nic złego! Jeżeli nas zignoruje i zaatakuje, wtedy rzucimy się do boju! Ashee wyglądała na podekscytowaną. Jej plan jednak miał w sobie ziarenko sensu. Ja, Luzi i Sco popatrzałyśmy na siebie. Po chwili Pokiwałyśmy głowami na znak zgody. - Dobrze kombinujesz! Powiedziała Luzi. - Mam nadzieję że nikt nas tu nie znajdzie... Dodała po chwili. Rozdział 12 - Przygotowania Zaczęłyśmy obmyślać plan. Nie było to takie łatwe jak mi się zdawało! Mimo wszystko czułam się tak podekscytowana jak nigdy! Aż mi krew się gotowała! Byłam pełna energii! Chciałam już wyruszyć! Taaak! Chcę zobaczyć tą Boginię, i ten pałac, i... i wszystko! Monstrum pod którym siedziałyśmy kiwało się raz na lewo, raz na prawo pod wpływem silnego wiatru. Niektóre liścio – podobne rzeczy spadały z tego wyrośniętego badyla. Co to do jasnej Anielki jest?! Wciąż myślałam jak mogła nazywać się ta rzecz do której jest podobne to coś... Gdy miałyśmy plan, musiałyśmy przygotować nasze bronie i ekwipunek. Strategia była dobra, ale jednak w tym naszym "genialnym planie" było parę luk... Jeżeli wróg zareagował by inaczej niż to ustaliłyśmy, byłoby naprawdę źle... Spędziłyśmy jakieś z dwie godziny nad wymyśleniem strategii, dodatkową jedną godzinę na przygotowaniu, i jeszcze z jakieś trzy godziny musiałyśmy poświęcić na wyciągnięcie Sco z monstrum w które się wplątała – po co? Też zadaję sobie to pytanie. Podobno ujrzała tam "Jabłko doskonałe"... Ja tam nie wierzę że to coś to drzewo i żeby miało jabłka... No ale cóż? - Powinniśmy odpocząć. Jutro zrealizujemy nasz plan. Dziś już nie damy rady... Przynajmniej ja nie dam... Jestem wykończona Powiedziała Luzi po czym ziewnęła i ułożyła się na chmurce. - Ja jestem zawsze gotowa! Wykrzyknęła Sco. Ja i Ashee też położyłyśmy się na trawie z zrobionej z chmur. Byłam naprawdę zmęczona... Główkowanie nie jest dla mnie. - Musimy być w pełni sił... ziew powinniśmy odpocząć... rzekłam, po czym zasnęłam. Scourge widząc że nie damy rady nic więcej zrobić, też ułożyła się na delikatnej "białej trawie". Spałam jak zabita. Wszystkie odpoczywałyśmy pod tym drzewo – podobnym czymś. Nawet zaczęłam lubić to monstrum. Jego "liście" chroniły przed wiatrem i deszczem. Mogłyśmy je też uznać za "bazę" i "schronienie". Cała nasza kompania (która była za mała na kompanię) smacznie spała... no prawie cała. Sco najwidoczniej nie mogła zasnąć i gdzieś poszła, bo gdy tylko się obudziłam ujrzałam Luzi która próbowała przerwać mój sen. Mówiła że Sco zniknęła! Ashee też już wstała, najprawdopodobniej też została wybudzona przez zielonowłosą gdyż wyglądała jeszcze na zaspaną. Wstałam, szybko przeczesałam włosy i ruszyłyśmy w poszukiwaniu naszej towarzyszki. Czułam podekscytowanie! "Zaginiona w akcji", "Poszukiwanie zaginionej"! Ach! Co za emocje!!! Przyśpieszyłam tempo. Najpierw miałyśmy przeszukać sad... A w tym sadzie wiecie co było? Nie zgadniecie! W sadzie było więcej tych potwornych badyli! Co to kurde jest?! To już nie wyglądało na bajeczną krainę aniołków, o nie! To już przemieniało się w horror! Było ciemno i cicho. Słychać było tylko delikatny wiatr, który obijał się o pnie "Badyli". Było ich chyba ze sto lub więcej! Nie było widać końca! Weszłyśmy pomiędzy "drzewa" i zaczęłyśmy szukać. Czym dalej byłyśmy, tym bardziej ciemno i strasznie się robiło. Mimo wszystko nadal czułam się podekscytowana. Jak wrócimy do Atelier 801, to tym od filmu przekażę genialny pomysł na nowy film! Tak! Chyba że nas nie wpuszczą... Po ostatnim zdarzeniu wywiesili tabliczkę z naszymi podobiznami. Na tabliczce widniał wielki czerwony napis: "Zakaz wstępu!". Nie wiem co się tak wściekają... Przecież zapłaciłyśmy za szkody! Nagle usłyszałam jakiś szum... nie to nie był szum.. to był... Rozdział 13 - Zaginiona Błądziłyśmy w "sadzie" który był spowity ciemnością. Nagle usłyszałam szum... Nie, to nie był szum! To był stłumiony krzyk... -To już mi przypomina jakiś horror! Powiedziałam, ale po chwili zorientowałam się, że jestem całkiem sama. Zakręciłam się parę razy wokół własnej osi, by zobaczyć, czy na sto procent jestem sama. Na moje nieszczęście – tak, byłam zupełnie sama. Moje podekscytowanie zmieniło się bardziej w... strach? Nie wiem jak to ująć... Nigdy nie czułam strachu... Pomimo tej niezręcznej sytuacji, postanowiłam ruszyć przed siebie, by coraz dalej i dalej zanurzać się w otchłani ciemnego "sadu". Słychać było tylko moje kroki które co jakiś czas łamały gałązki i zgniatały suche liście. Starałam się być jak najciszej, ale jakoś mi to nie wychodziło. Nagle coś przede mną przebiegło. Zdążyłam jedynie zauważyć szary ogonek na którym wisiało czarno – szare słońce. Na pewno nie była to ani Ashee, ani Luzi ani Sco! Żadna z nich nie ma takiego ogonka... Więc kto to był? Ważniejsze jest to, czy jest moim sprzymierzeńcem czy też wrogiem. Na chmurze leżało jakieś piórko. Przybliżyłam się i wzięłam je w łapki. Całe było szare... Może to tamtej myszki? Ale myszka mająca piórka... Więc musiał to być anioł lub demon ze skrzydłami! Chociaż... Jeżeli to był anioł, to nie jest dobrze... Popatrzyłam w stronę gdzie biegła przed chwilką tamta myszka. Kto to mógł być? Wciąż dręczyła mnie ta myśl. "Muszę jak najszybciej znaleźć moich przyjaciół!" pomyślałam i pobiegłam przed siebie. Próbowałam nie robić hałasu, ale to było nie możliwe! Głośno i wyraźnie było słychać moje kroki. Czułam, że jestem obserwowana... Nagle się przewróciłam o wystający korzeń. Z łapki wypadło mi szare piórko. Jakaś postać schyliła się i wzięła pióro, po czym powiedziała: - To moje... Rozdział 14 - Wróg czy przyjaciel? Leżałam na ziemi. Szara myszka stała nade mną trzymając pióro które przed chwilą wypadło mi z łapki. Przekręciłam głowę by móc dostrzec twarz nieznajomego. Patrzył na mnie z morderczym wzrokiem. Wziął piórko i wsadził je w swój pióropusz. Nie śniło mi się wstawać. Moja noga strasznie bolała, a ja byłam zmęczona. Gdyby nie ten typ, pewnie bym już usnęła. Na jego ogonie wisiało słońce... "to on!" pomyślałam. "To ta mysz co przebiegła przede mną!" -Kim jesteś i czego tu szukasz?... Syknął. Przez chwilę się nie odzywałam. Czułam jak z mojej rany cieknie krew... "Kurde... przez ten korzeń się zraniłam!" pomyślałam z nienawiścią patrząc na sprawcę tego wypadku. Zignorowałam słowa nieznajomego. -Kim jesteś?! Powtórzył z większą złością. Gdy na niego spojrzałam, miałam wrażenie że chce mnie zabić wzrokiem. - Wyluzuj... Powiedziałam leżąc na plecach, a me łapki wkładając pod głowę. Myszka się schyliła i mnie spoliczkowała. Widocznie bardzo jej zależało na odpowiedzi. -R-rin... Wreszcie odpowiedziałam. Mysz nie spuszczała ze mnie swojego wzroku. - A ty? Powiedziałam zamykając jedno oko. -Czemu niby miałbym ci powiedzieć?! Nieznajomy krzyknął. Podniosłam się do siadu. Spojrzałam na niego ze spojrzeniem "poważnie?", po czym rzekłam: - Co się tak wściekasz szarasie? Po czym znów się położyłam wkładając łapki pod główkę. "Mam nadzieję że się jeszcze bardziej nie zezłości, bo jeżeli tak, to mi jeszcze tu wybuchnie, i co ja wtedy zrobię?" Pomyślałam i westchnęłam. Szara myszka z wściekłością w głosie rzekła: - Nazywam się Maczo. Po tych słowach postanowił widocznie wyładować swoją złość, gdyż znów mnie spoliczkował. Tym razem to naprawdę bolało! Wstałam, otrzepałam się, i gdy już miałam pobiec dalej... upadłam. Rana była głęboka. Spojrzałam na korzeń. "Przecież to nie możliwe żeby od potknięcia się o taki korzeń mogłam sobie tyle krzywdy wyrządzić!!!" Pomyślałam ze wściekłością. Maczo cicho się zaśmiał. Posłałam mu mordercze spojrzenie. Wzięłam jeden "liść" który spadł z "drzewa" by opatrzyć ranę. "Liść" był podłużny więc nie było problemu z obwiązaniem nogi. "Piecze..." Rozdział 15 - Morderczy badyl?! Obwiązałam moją ranę "liściem". Po chwili poczułam pieczenie. "Mam nadzieję że to nie jest nic złego..." pomyślała. Nagle usłyszałam głos tej szarej myszki: - Phh... Ale jesteś głupia... Byłam z kołowana. - Czemu jestem niby taka "głupia"?! Zapytałam się. Maczo westchnął i powiedział: - Jakbyś nie wiedziała – zaczął – to ten liść jest z drzewa Shiro! Wskazał na tego badyla. Czyli to drzewo? Przechyliłam głowę. W jakim kurdę miejscu to przypomina drzewo?! Maczo kontynuował: - Drzewo Shiro to inaczej drzewo aniołów, a wiesz co to oznacza? Że jeżeli jakaś mysz demon zje owoc z tego drzewa, lub dotknie soku z tego drzewa, jest zagrożona! -Zagrożona w jakim sensie... Przerwałam tą ekscytującą opowieść. - Sok z drzewa Shiro wchłania całą moc demonów... Po tych słowach zamilkł. Nastała chwila ciszy. Po chwili znów szara mysz się odezwała: -a zresztą po co ja ci to mówię... Spadaj jeżeli ci życie miłe! Rzucił na mnie to okropne mordercze spojrzenie. "To na pewno anioł?" pomyślałam. "Czy aniołki zabijają bezlitośnie stworzenia ze świata demonów?" Odwiązałam "bandaż". Wstałam i poszłam głębiej w sad. "Mam nadzieję że nie spotkam tu więcej takich typów..." Pomyślałam... Kulejąc wciąż się zastanawiałam nad tym co powiedział Maczo... Drzewo Shiro? Drzewo..? To nie przypomina drzewa!!! Nagle w oddali usłyszałam krzyki: -RIN!!! Ktoś mnie wołał... był to znajomy głos... -RIN!!! GDZIE JESTEŚ?! Mimo iż chciałam krzyknąć coś w stylu "Tu! Tu jestem!" to coś mnie blokowało... coś jak... obawa..? Rozdziały XV - XXI Rozdział 16 - Znów wszyscy w komplecie! -RIN! Ktoś mnie wołał... Ale... coś mnie blokowało... nie mogłam wypowiedzieć ani jednego słowa... Czemu..? Nawoływanie ustało... Za to można było usłyszeć radosny głos Luzi która mówiła: -Rin... Rin tu jesteś! Jak się cieszę że znów jesteśmy wszyscy razem! Scourge była na jednym z drzew... Nagle zamilkła. Po chwili się odezwała. - Coś ci się stało w nogę? Pokaż! Usiadłam na pieńku i pokazałam posłusznie moją zranioną nóżkę. Ku zdziwieniu wszystkich, moja niegdyś czerwona krew była teraz czarna... A może to nie była krew... Luzi usiadła po turecku przede mną i zaczęła oglądać ranę. Ashee wyjęła ze swojego plecaka bandaże i podała je zielonowłosej. Luzinianka od razu zaczęła obwiązywać białą tasiemką ranę. -No, teraz powinno być wszystko dobrze. Powiedziała, ale jednak w jej głosie można było dosłyszeć niepokój. "Jest ze mną aż tak źle?" Zadałam sobie w myślach pytanie. Mimo wszystko uśmiechnęłam się do zebry. Wyszłyśmy z sadu. Sco szła na początku całej gromady, Luzi szła za nią rysując coś w notesie, ja byłam za Luzi - troszeczkę kulejąc powolnym krokiem wlekłam się za zielonowłosą a za mną tym samym powolnym krokiem stąpała Ashee. Nagle usłyszałam jakieś wrzaski. Dochodziły z pałacu... "Sco szła na początku całej gromady, Luzi szła za nią rysując coś w notesie, ja byłam za Luzi - troszeczkę kulejąc powolnym krokiem wlekłam się za zielonowłosą a za mną tym samym powolnym krokiem stąpała Ashee" Rozdział 17 - Zagadka Gdy wszystkie cztery wracałyśmy do swojej "bazy", nagle o nasze uszy obiły się jakieś krzyki. "Co to było?!" pomyślałam i z dziwnym grymasem spojrzałam w stronę pałacu. Chwilkę tam stałyśmy, ale po pewnym czasie Luzi najwidoczniej postanowiła zobaczyć co się tam stało, gdyż rzuciła się w stronę zamczyska. "Wow... Chyba biegnie jakieś 120 km/h..." pomyślałam i też ruszyłam w stronę budowli. Trochę wolniej oczywiście, bo moja rana na nodze nie pozwalała mi biegnąć. Sco też zaczęła pędzić za Luzią a Ashee pociągnęła mnie za łapkę i ruszyła za tamtą dwójką. Drzwi do pałacu były uchylone "To dziwne..." Pomyślałam. Cała nasza czwórka weszła do pałacu. - Wooow!!! Wszystkie na raz zawołałyśmy. Wnętrze pałacu było piękne! Na środku stała wielka fontanna ozdobiona diamentami, Były też krzewy z małymi owocami podobnymi do mandarynek, posągi z lodu otulone chmurkami, schody z pozłacaną poręczą... i... i było jeszcze wiele innych rzeczy które zachwyciłyby każdego, ale nie ma na to czasu. Ruszyłyśmy w stronę schodów. Gdy byłyśmy na piętrze znów usłyszałyśmy krzyki... Na nieszczęście pałac był ogromny. Było wiele pokoi i komnat... I gdzie teraz mamy iść? "Chwilkę tam stałyśmy, ale po pewnym czasie Luzi najwidoczniej postanowiła zobaczyć co się tam stało, gdyż rzuciła się w stronę zamczyska. "Wow... Chyba biegnie jakieś 120 km/h..." "-Wooow!!!" Rozdział 18 - Tysiąc drzwi Znów było słychać krzyki. "Kto to mógł być?" zadawałam sobie wciąż to pytanie w myślach. Stałyśmy na korytarzu który ciągnął się i ciągnął... Był tak długi że końca nie było widać. Co gorsza było na tym korytarzu strasznie dużo drzwi! "I gdzie teraz mamy iść?!" myślałam. Ashee zrobiła kilka kroków do przodu i rzekła: - musimy się rozdzielić! Dwie będą szukać po prawej stronie korytarza, a pozostałe dwie po lewej stronie! Pokiwałyśmy głowami i rozeszłyśmy się by poszukać źródła tych przeraźliwych krzyków. Otworzyłam pierwsze drzwi z lewej i weszłam do środka. -Chyba to jest jadalnia... Mruczałam pod nosem. Na kamiennej podłodze stał wielki lodowy stół. - Dziwne że lód w tym pałacu nigdy się nie topi... Powiedziałam do siebie przystawiając zapaloną świecę obok stołu. Przybliżyłam się by sprawdzić czy na sto procent lód się nie topi – nie topił się. "Ten zamek robi się coraz dziwniejszy..." Pomyślałam. Wyszłam z jadalni i otworzyłam kolejne drzwi... To była kuchnia... "Ech..." ------------------------------- Tym czasem... ------------------------------- -Halooo? Upewniła się Ashee czy nikogo nie ma w środku. Weszła i ujrzała... - Ogród? Powiedziała z miną "poważnie?". Mimo iż weszła do jednego z "pomieszczeń zamkniętych" to nad nią widniało piękne, niebieskie niebo przyozdobione białymi chmurkami. Przepiękne zielone krzaczki z różowymi kwiatami, fontanna, drzewa wiśni, jabłonie, sadzawka, lilie, tulipany... Ach jak było tu pięknie! Było słychać śpiew ptaków i... ------------------------------- A u Scourge... ------------------------------- Scourge bez chwili zastanowienia kopnęła drzwi. Te bez problemu się otwarły. Gdy weszła do środka ku jej oczom pojawił się czarny smoczek. Słodki, mały czarny smoczek. Maluch podszedł do myszki i jak kot zaczął się łasić... ------------------------------- Nie zapomnijmy o naszej Luzi! ------------------------------- Zielonowłosa nie wiedząc które drzwi otworzyć, chodziła w tą i z powrotem – od początku do końca korytarza. Wreszcie postanowiła otworzyć jedno z tajemniczych drzwi. Zajrzała do środka. Była to sala tronowa... Stałyśmy na korytarzu który ciągnął się i ciągnął... Był tak długi że końca nie było widać. Co gorsza było na tym korytarzu strasznie dużo drzwi! Rozdział 19 - Nowi znajomi?| Stałam przez chwilkę w drzwiach, lecz po kilku sekundach zamknęłam drzwi i otworzyłam kolejne. "Co to kurde ma być!?" pomyślałam ze złością. Była to spiżarnia. "To jakaś stołówka czy co?!" Weszłam do środka. "Samo jedzenie i jedzenie w tym zamku!.." Nagle usłyszałam trzask. Spojrzałam za siebie. Drzwi się zatrzasnęły. Próbowałam je otworzyć, ale nadaremno. - Jeszcze tego brakowało... Powiedziałam cicho do siebie wciąż próbując otworzyć drzwi... ---------------------------------- W tym samym czasie... ---------------------------------- Ashee stała w ogrodzie i przyglądała się pięknym kwiatom. Nagle usłyszała piękny śpiew... I to nie był śpiew ptaków! To na sto procent śpiewała jakaś myszka... Ashee udała się do źródła tych pięknych dźwięków. Nagle zobaczyła czarno białą mysz. Jej białe włosy powiewały na wietrze. Na jej ogonie wisiał ten sam kryształ co mi ukradziono tylko był w kolorze czarnym. -Fan marionetek to nie ja Lecz to uczucie trwa... Śpiewała mysz. Widocznie nie zauważyła Ashee... -Że ktoś mnie na swoje sznurki wziął Anarchia pochłania miasto wciąż... Kontynuowała śpiewanie... Kto to był? ---------------------------------- A tymczasem... ---------------------------------- Scourge kucnęła i pogłaskała delikatnie smoczka. Uśmiechnęła się i powiedziała: - Hej mały... Co tutaj robisz? Maluch tylko wydał z siebie kilka cichych pojękiwań. Jego oczy były ogromne i patrzyły wprost na Sco... Wydawało się że chce coś bardzo ważnego jej powiedzieć. Sco założyła ręce za głowę i westchnęła. Po chwili powiedziała: - A może poszedłbyś ze mną i z moimi przyjaciółmi mały? Smoczek zaczął podskakiwać i tulić się do złotowłosej. Widocznie bardzo spodobała mu się ta opcja. - No to co? Idziemy! --------------------------------- A co z naszą Luzi? --------------------------------- Luzi zajrzała do środka. Pierwsze co ujrzała tam to wielki pozłacany tron. Podłoga lśniła różnymi barwami. Wielkie okna pokrywały prawie całą ścianę. Na tronie ktoś siedział! Luzi zapaliła światło i podeszła... Ale tam nie było bogini... zamiast niej siedziała jakaś myszka z różowymi włosami... Na prośbę Xvenusssx (W opowiadaniu Venus) jej myszka śpiewa piosenkę pt. "Didcord - polish fandub" Rozdział 20 - Sepia i Venus - przyjaciele czy wrogowie? Westchnęłam. Drzwi były bardzo dobrze zamknięte. Próbowałam i próbowałam. Moja nadzieja już całkowicie zgasła. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na przeciwko mnie stało jakieś pudło. Wielkie kartonowe pudło zaklejone taśmą. Podeszłam do niego i pomyślałam: "Co może być w środku..?" --------------------------------------------- Ashee przyglądała się nieznajomej. Po chwili czarno – biała mysz ją zauważyła – zeskoczyła z fontanny na której przed chwilką siedziała i podeszła do Ashee. Ta tylko powiedziała: - H-h-hej... -Kim jesteś? -A-ashee... Nieznajoma cofnęła się troszeczkę. Na jej pyszczku pojawił się lekki uśmiech. - Nazywam się Venus... Rzekła. --------------------------------------------- Sco krążyła po korytarzu – a za nią czarne smoczątko. Maluch rozłożył skrzydła i podfrunął do Scourge. Złotowłosa pogłaskała smoczka, a ten wszedł pod kapelusz który nosiła. Smoczek ułożywszy się w złotych puklach włosów tylko zamruczał. Zamknął oczy i usnął. Scourge otworzyła kolejne drzwi... --------------------------------------------- Nieznajoma mysz odwróciła się do Luzi. Uśmiechnęła się i ukłoniła. - Nazywam się Sepia! Powiedziała nadal uśmiechając się do naszej zielonowłosej która była bardzo zdezorientowana. Rozdział 21 - Demon i Anioł Stałam i patrzałam się na wielkie kartonowe pudło szczelnie zaklejone taśmą klejącą. "Otworzyć czy nie otworzyć, otworzyć czy nie otworzyć..." w moich myślach wciąż krążyło to pytanie. Usiadłam przed pudłem po turecku i cicho westchnęłam. Gdy już wyciągnęłam łapkę w kierunku kartonu, i gdy już chciałam otworzyć tajemnicze pudło, nagle zaburczało mi w brzuszku. Na szczęście byłam w spiżarni wypełnionej po brzegi wspaniałymi i luksusowymi owocami, serami, warzywami itd... Postanowiłam poszukać jakiejś przekąski. "Co by tu wybrać..." myślałam. Było tu tyle wspaniałego jedzenia, że nie mogłam wybrać! Nagle "to" zauważyłam... "To" było idealne! Wyglądało przepysznie! Było to Złote Jabłko! Nie czekając dłużej, wzięłam w swoje łapki owoc i ugryzłam. Po moim pyszczku spływały kropelki soku. Po chwili wyplułam wszystko, co miałam w pyszczku. Złapałam się za gardło... - Czy to owoc z drzewa Shiro..? Powiedziałam chrypliwym i ledwo słyszalnym głosem. Zakasłałam. Przypomniałam sobie słowa tego szarego... "Wchłaniają całą moc demonów, tak? Dobrze że nie połknęłam miąszu... Ych... Następnym razem będę na siebie bardziej uważała..." ---------------------------------------- Ashee przechyliła pytająco głowę. Mroczna mysz która wydawała się taka mordercza i straszna, nagle zmieniła się w sympatyczną i przyjazną myszkę. - No więc, Ashee... Zaczęła mówić (Venus). - jesteś myszką demonem, czyż nie? Ashee nie wiedziała co powiedzieć. Czy ta mysz też była demonem? Sprzymierzeńcem? Przydałaby się taka w naszym teamie... Ale co jeżeli to anioł? Jesteśmy w pałacu Bogini, co nie? Na dziewięćdziesiąt jeden procent jest aniołem! To podchwytliwe pytanie... Ashee chwile stała z dziwnym grymasem, a Venus stała na przeciwko niej z uśmiechem. Czy ten uśmiech był fałszywy? Ashee westchnęła i cofnęła się kilka kroków w tył, tak na wszelki wypadek, jakby się okazało że Venus chce ją zaatakować. - Tak, jestem demonem! Powiedziała z poważną miną. W każdej chwili była gotowa do wyjęcia miecz, który dostała od Mysterii. Venus widząc, że mała, biała myszka podejrzewa że jest wroga wobec niej, wybuchnęła śmiechem. Gdy już się trochę uspokoiła, powiedziała: - Nie bój się mała! Też jestem demonem! Zostałam tu uwięziona! Hmm... Nie widzę strażników przy tobie... Czyżbyś przyszła tu niezauważona przez królewską straż? -Ychm... widocznie... Wykrztusiła z siebie Ashee. Była zaskoczona reakcją czarno – białej. - A więc, Ashee. Mamy szansę! Musimy z tąd wyjść i udać się do sali tronowej, jasne? -Tja... Ale... Po co? Zapytała zdezorientowana (Ashee). Venus usiadła na fontannie. -Słuchaj mała. W sali tronowej znajduje się kryształowe jabłko. Ten magiczny owoc sprawi, że świat aniołów zostanie zniszczony! Zaczęła tłumaczyć podekscytowana. Biała myszka nadal czegoś nie rozumiała... - Ych... Ale przecież już dawno, dawno temu zawarliśmy z aniołami sojusz... -No tak... Ale wiele, wiele myszek – demonów nadal czuje nienawiść wobec tych boskich istot! To te anielskie bestie zabrały nam 2/3 naszego terenu! Teraz nasz świat jest mniejszy od anielskiego, mimo tego że kiedyś był o cztery razy większy! To oni zniszczyli wiele zabytków, to oni zabili księżniczkę Ammy!.. Dlatego musimy szybko zdobyć to jabłko... Bogini właśnie teraz nie ma w zamku! To najlepszy moment! Czarno – biała pociągnęła Ashee w stronę wyjścia. Biegły przez długi korytarz. Mijały dziesiątki drzwi. W końcu się zatrzymały. - To tu... Szepnęła Venus. Położyła swoją łapkę na klamce, i powoli otworzyła drzwi... ---------------------------------------- Nasza dzielna Sco w tym czasie nadal błądziła otwierając wciąż kolejne i kolejne drzwi... Było to męczące. Nagle zauważyła Ashee i jakąś inną myszkę która otwierała jedne z drzwi. Scourge postanowiła za nimi iść tak, by jej nie zauważono. - Słuchaj mały, teraz bądź cicho. Powiedziała do smoczątka które tylko pokiwało łebkiem na znak że rozumie. Maluch był zaspany. Tak dobrze mu się spało, a tu nagle go budzą! Po chwili i tak znów zasnął... ---------------------------------------- -Ech... Ja nazywam się Luzi. Miło mi cię poznać! Powiedziała nasza zielonowłosa. Widocznie Sepia była przyjaźnie nastawiona do Luzinianki. - Co cię tu sprowadza? Zapytała różowowłosa. Luzi szybko odpowiedziała: - Szukam źródła krzyków. Pochodzą z tego pałacu... Sepia pytająco przechyliła głowę. Najwyraźniej nie wiedziała o jakie krzyki chodzi. Po chwili zielonowłosa dodała: - A ty co tu robisz..? -Pilnuję kryształowego jabłka... Wiele demonów chce je dostać w swoje łapy! O nie! Ja na to nie pozwolę! Teraz gdy Bogini nie ma, jabłko jest narażone na niebezpieczeństwo! Jeżeli ktoś spróbuje ukraść ten drogocenny owoc, popamięta mnie!.. Na zawsze... Po wypowiedzeniu ostatnich słów, Luzia stwierdziła że Sepia jest... Ych... Troszeczkę przerażająca. Luzinianka już miała coś mówić, gdy nagle drzwi się otworzyły. W drzwiach stała Ashee i czarno – biała myszka! Venus szybko wskoczyła do pomieszczenia. Sepia zmarszczyła nosek. Wiedziała, że to może być trudny przeciwnik, ale nie odda jabłka bez walki. Sco z ukrycia przyglądała się całej tej sytuacji. Luzi patrzyła na wszystko lekko przerażona. Co tu się może stać? Venus i Sepia patrzyły sobie w oczy. Ashee stała nadal w drzwiach. - Oddaj jabłko... Przerwała ciszę Venus. - Nigdy! Krzyknęła różowowłosa. Jej oczy płonęły. Widać było, że czuła nienawiść do każdego, kto chciał zabrać królewski skarb. Czarno – biała się uśmiechnęła. - Więc zabiore ci je siłą... Syknęła. Nagle rozległ się "ten" krzyk... Był o wiele głośniejszy niż poprzednie... Byłyśmy blisko celu... Z powodu braku miejsca, kolejne rozdziały będą podawane w wpisach!!! (paczaj od strony 9) (nie ogarniam tego >.< ) Można zgłaszać myszki?: Nie ;( Uwaga!!! Logo zostało wykonane przez: Rikurinka Dernière modification le 1411311720000 |
Luzinianka « Citoyen » 1407952620000
| 0 | ||
Imię: Luzinianka/Luzi Wiek: 16 Płeć: Dziewczyna Rasa myszki: Anioł Przyjaciel Dodatkowe informacje: Jest szybka, zwinna. Uwielbia rysować i śpiewać. (Jeśli można to chciałabym żeby była skrzydlatą myszką, ale to jak chcesz) Ma dyszę artystki więc nie każdy ją rozumie. Jeśli będzie Ci pasowało to będzie w drugiej części :) a jak nie to nie. Prosiłabym o postać drugoplanową. Screen: Z góry Dziękuje ~~~ Luzi~~~ |
Rikurinka « Citoyen » 1407953280000
| 0 | ||
Już dodałam :) |
Luzinianka « Citoyen » 1407953580000
| 0 | ||
dzięki ^^ |
0 | ||
Imię: Mysterious (Mysteria dla przyjaciół) Wiek: 17 Płeć: Dziewczyna Rasa myszy: Demon Przyjaciel Opis postaci: Cicha, lecz bardzo silna. Jest przyjacielska, chętna do pomocy. Może nie widać, ale jest bardzo wiele potrafi z siebie dać. Dodatkowe informacje: Lubi spokój, muzykę. Będzie w drugiej części? Jak chcesz Drugoplanowy? Chętnie bym widziała siebie częściej :) Czekam na rozdziały :D |
Rikurinka « Citoyen » 1407954360000
| 0 | ||
Już dodana :D Prawdopodobnie pierwszy rozdział będzie jutro. ;) |
Xvenusssx « Citoyen » 1407954840000
| 0 | ||
Zgłaszam nową postać, Wszystko napiszę na szepcie :) |
Ashedxx « Citoyen » 1407956940000
| 0 | ||
Hm. Też się zgłoszę, bo zapowiada się ciekawie. Imię: Ashee Wiek: 16 Płeć: Dziewczyna Rasa myszki: Demon Opis postaci: Jest dosyć nieśmiałą i pełną energii myszką. Często jest niemiła. Potrafi walczyć o swoje, jednak jak kogoś znienawidzi staje się okrutna. Jest bardzo zwinna i szybka, więc zawsze daje radę podczas ucieczek. Neutralna. Dodatkowe informacje: - Będzie w 2cz.: Jeśli można ^^ Drugoplanowy. |
Szczyporowa « Citoyen » 1407957780000
| 0 | ||
Imię : Ashley Wiek : 19 Płeć : Dziewczyna Rasa : Myszka - Demon Opis : Ashley to sportowa dziewczyna , kocha sport , muzyke. Wojny bo coś się dzieje ... Kocha walki ;-; Gdy ktoś przeszkadza jej w słuchaniu muzyki ... ŹLE ! Ale cały czas słucha muzyki ;-; Jest szybka i zwinna , silna :D Neutralna Może być 2 cz. Drugoplanowy ;) Dernière modification le 1407993780000 |
Szczyporowa « Citoyen » 1407957900000
| 0 | ||
Oo :/ Czemu mi nie poszło :o ? |
Rikurinka « Citoyen » 1407958260000
| 0 | ||
Dodane :) |
Rikurinka « Citoyen » 1407960420000
| 0 | ||
Pierwszy rozdział skończony :D Jeżeli zauważycie jakieś błędy, to śmiało możecie pisać. Wtedy je poprawię :D |
Luzinianka « Citoyen » 1407961080000
| 0 | ||
nie znalazłam błędów i bardzo fajnie czekam niecierpliwie + ulub :) aaa i fajnie że na razie jestem jedynym anioem :D jak coś to pisałam że przyjaciel i chciałabym żeby była w 2 części a tak to CUUUDO *.8 Dernière modification le 1407961500000 |
Szczyporowa « Citoyen » 1407993840000
| 0 | ||
rikurinka a dit : Okej , ja swoje dodałam. Prosiłabym czy mogę być w 2 cz. ? |
Luzinianka « Citoyen » 1407994020000
| 0 | ||
a ja myślałam że tylko ja tak wcześnie ^^ |
Szczyporowa « Citoyen » 1407997020000
| 0 | ||
Hahaha :p ja o 5:57 byłam. Ale nie chciała się ujawniać XD |
Rikurinka « Citoyen » 1408008300000
| 0 | ||
myślę że wszyscy mogą pojawić się w drugiej części :D Dziękuję za miłe słowa :3 Za chwile dodam drugi rozdział |
Luzinianka « Citoyen » 1408008720000
| 0 | ||
o.o supciooo ^^^^ |
Szczyporowa « Citoyen » 1408008840000
| 0 | ||
Jupi ^.^ |
Rikurinka « Citoyen » 1408011540000
| 0 | ||
Drugi rozdział skończony :D |