[FF] Pięciu szamanów. |
Hypermousem « Censeur » 1424629740000
| 2 | ||
Postaci nie pojawią się od razu, ale dam wam zdjęcia. Druid Umiejętności: wszystkie z zółtego drzewka Władca Wiatru Umiejętności: wszystkie z niebieskiego drzewka Fizyk Umiejętności: wszystkie z fioletowego drzewka Duchowy Przewodnik Umiejętności: wszystkie z zielonego drzewka Mechanik Umiejętności: wszystkie z czerwonego drzewka. Mroczny Szaman (zły) Umiejętności: ??? Pierwszy Souris (jako duch) (zły) Drago (żywy Pierwszy Souris) Zgłoszone: Gia Umiejętności: anioł, chmura, wślizg, nekromancja, wieczna dusza, ognisko Mocne strony: uczciwa, lojalna, dobrze orientuje się w terenie, ma świetną pamięć Słabe strony: złośliwa, leniwa, nie jest wysportowana, nerwowa, Grace White Umiejętności: wszystkie z niebieskiego drzewka. Mocne strony: Delikatna, zwinna, szybka, piekna, powazna. Słabe strony: Zimna, dla nie znajomych nie mila, agresywna. Zwykle nie przejmuje sie innymi. Marciaq Umiejętności: Nekromancja, Dodatkowa szybkość Mocne strony: uparta Słabe: agresywna, niezdarna. Boi się swoich umiejętności, dlatego ich nie rozwija. Dodatkowe info: Jest słaba i na ogół chowa się za mężem. Zmrok Umiejętności: wszystkie z czerwonego drzewka (najczęściej uzywa Błyskawiczne baloniki, Opływowe baloniki i Stabilna runa) Mocne strony: nieustraszony, lojalność do przyjaciół Słabe strony: Wredna istota, bawiąca się kosztem innych. Wrogów traktuje jak swoje zabawki. Uwielbia się znęcać, torturować i pastwić nad ofiarą. Nie wybiera sobie łatwych celów, omija osoby miłe, wybiera te, które uważają się za lepsze. Nie zna litości dla swoich zabawek. Zmrok i Marciaq są małżeństwem. Zmrok chroni swoją żonę, jest na tyle silny, że daje radę. Anya (imię nadane przez autora FF) Mocne strony: Odważna, uczciwa , mądra(tą cechę jak chcesz) Słabe strony: Nieśmiała, troszkę wredna , zawsze stawia na swoim Wygląd w masce. Wygląd bez maski. Eli (zła) Moce Szamana: Hak, Starożytny duch, Skrzydła, zamiana w kota (biała panterka) Mocne strony: Jest dobra w ustalaniu strategii, silna, umie Spirit Jump - skakanie na duchach, mało kto umie coś takiego Słabe strony: bezlitosna, łatwo traci panowanie nad sobą, arogancka Safira Umiejętności: Skrzydła, sprinter, wślizg, osobista teleportacja, pajęczyna Mocne Strony: Szybka, wytrzymała, niezależna, dzielna, zwinna Słabe Strony: Cicha, nieufna, tajemnicza, złośliwa Jest zła, chce być dobra, ale nie umie się nawrócić. Erstus Moce szamana: Wszystkie duchowego przewodnika Mocne strony: odważny, pewny siebie, pomocny, kochający przyrodę Słabe strony: surowy, czasem uparty, czasami ponoszą go emocje Słodka miłość Moce z drzewek szamana : Wszystkie z zielonego i żółtego drzewka Mocne strony : Pomocna, przyjacielska, miła, wszystko wie, wie nawet co w danej sytuacji można zrobić i co się stanie po każdej z zrobionych rzeczy. Słabe strony : Zawsze gdy ktoś rzuci piłkę lub coś podobnego, ona za nią biegnie i przez to często wpada w pułapki, rzadko cokolwiek mówi, kontaktuje się z innymi poprzez czarowanie desek tak, żeby przypominały słowa które chce powiedzieć, a jeśli już coś ma powiedzieć, mówi tylko przestraszonym, słabym głosem "jestem słodką miłością", niczego innego nie umie powiedzieć. Anne Umiejętności szamana: wszystkie z czerwonego i niebieskiego drzewka Mocne strony: Niekiedy ma przejawy dobroci ale nadal brata się ze złem, jest przyjacielska dla osób które jej się nie boją Słabe strony: Ponoszą nią emocje Duże Tundrana Von Und Zu Tuńczyk w Puszce Mocne strony: dla zła agresywna,mądra,lubi rysować,poważna [zwykle], pomaga znajomym Słabe strony: czasami nie wytrzymuje i zjada batonika, unikanie kul w powietrzu Umiejętności : chmura, skrzydła, wszystko z żółtego i fioletowego drzewka, reinkarnacja, ożywianie myszy i rakietowa mysz Strzałka Kilka mocy z drzewek szamana: zmienianie myszy w przedmioty, jest mniejsza o 50%, jest szybka, umie zmienić się w kota oraz zmniejszać myszy. Mocne strony: Jest mała, pomysłowa, zwinna, Słabe strony: jest jeszcze dzieckiem (takim 11 lat), jest nieśmiała i jest początkującym szamanem, gubi i upuszcza wszystko co ma... Duże i przedawnione: aktualny wygląd poniżej Veneno Moce z drzewek: Anioł, wślizg. Zalety: Bardzo wytrzymały, pomocny, zwinny, opanowany. Wady: Uwielbia się wyżywać na swoich ofiarach, bezlitosny dla wrogów. Michael Moce: wszystkie z zielonego drzewka Mocne strony: szybki, miły, sprawiedliwy Słabe strony: niemiły dla trybu divine, niebezpieczny. Tu też duże... Liia Cechy: Spokojna, Wytrwała, Mądra, Skupiona Wady: Ciągle podjada cukierki i czekoladę Moce: wszystkie z żółtego i niebieskiego drzewka Arika Umiejętności: Pół drzewka żółtego i pół niebieskiego Mocna strona - Miła, Pomocna, Lubi pomagać innym Słaba strona - Leniwa, Gdy zobaczy krew ofiar staje się bezlitosna, Troll face (Lubi robić żarty hehe) Strona - Jest dobra Duże zalewa zakłądkę... Fiona Kilka mocy z drzewek szamana: wszystkie z Duchowego Przewodnika Mocne strony: odważna, szybka, zawsze pomaga innym Słabe strony: boi się ognia, nie jest zwinna i często bywa niemiła... Czyli początek. Pewnie padnie pytanie: po co? Ten prolog jest z dedykacją dla nowych (oby!) czytelników. Prolog: Początek w gwieździstą noc Niebieski szaman stał na wzgórzu. Był wieczór. Szaman wpatrywał się w gwieździste niebo. Widać tam było duży, błękitny punkt poruszający się z dużą prędkością. Spadały od niego dwa światełka - fioletowe i żółte. Fioletowe światełko spadło w okolicach szczytu pobliskiej góry. Żółty punkt spadł kilkaset metrów od niebieskiego szamana. To było pióro. Leciały za nim iskry. Pióro opadło na drogę i zaczęło tryskać iskrami. Pióro zaczęło przyjmować kształt myszy. - Już czas - rzekł szaman. Rozdział 1 Rozdział 1: Moc - Hm? Cisza. - Hę? Co... Cisza. - Gdzie ja jestem?- mruknął słabo żółty szaman leżący na drodze. Rozejrzał się niepewnie. Na pewno wiedział to, że dopiero się narodził. Widział jeszcze żółte iskry. Najwidoczniej powstały razem z nim. Spróbował wstać. Za pierwszym razem tylko się przewrócił. Za drugim tak samo, chociaż uniósł się już wyżej. Za trzecim razem już stał niepewnie. - Jak zimno!- rzekł i bezwiednie machnął łapą. Na drodze znikąd pojawiło się ognisko. - Jak ja to zrobiłem?- pomyślał. Po paru chwilach zdał sobie sprawę, że jest głodny. I znowu dziwne wydarzenie - nagle w łapie pojawił mu się kij z piankami. Upiekł je w ognisku i zjadł. I wtedy... - Aaaaa! - krzyknął. I słusznie- na drodze stał wampir! Nagle z łap szamana wyskoczyło kilka kamieni i z duża siłą uderzyły w wampira! - Kim ja właściwie jestem? - szepnął do siebie szaman. Wiem że krótki. Ale to na początek. Taka degustacja. Zobaczymy czy się spodoba. Rozdział 2 Rozdział 2: Władca Wiatru Nagle z góry nadleciał niebieski szaman. Miał skrzydła! - Cześć! Ty jesteś Wildling? Biorąc pod uwagę twój wygląd - na pewno. - krzyknał. - Ja? To do mnie? - spytał żółty szaman. - Owszem. Na jakiś czas to twoje imię. Przedstawiasz sobą żółte Drzewko Umiejętności, skupione na naturze. - Drzewko? - Wildling nic nie rozumiał. - Jestem Władca Wiatru. - rzekł niebieski szaman -Wiem, że głowa pęka ci od pytań. Ale najpierw musimy kogoś odnaleźć. - Władca schylił się - Ale kogo? - rzekł zupełnie zdezorientowany Wildling. - To Physicist. - Władca lekko się trząsł - jutro po ciebie wrócę. - trząsł się mocno - To umiejętność Mysz Odrzutowa - powiedzial, wystrzelił w górę, rozwinął skrzydła i odleciał! Wildling ułożył się do snu obok ogniska. - Dziwne... Drugi rozdział na spróbowanie. Następne będą coraz dłuższe. Rozdział 3 Rozdział 3:Physicist Wildlinga obudziło uderzenie o żwir leżący w pobliżu drogi czegoś ciężkiego. Była to skrzynka. - Wstawaj! - krzyknął Władca Wiatru - Musimy znaleźć Physicista! - A gdzie on jest - mruknął zaspany Wildling. - Wstawaj! Na szczycie pobliskiej góry! - O rety! - na dobre obudzony Wildling jęknął - jak chcesz tam dotrzeć? - Ty się tym zajmiesz. - Ja? - Zrobisz sieć z pajęczyny, która posłuży nam do wspinaczki. - Nie umiem! - Urodziłeś się z tą mocą. - A jak chcesz dotrzeć do podnóża góry? - Klasyczna szamańska katapulta. Mechanizm działał. W mgnieniu oka znaleźli się u podnóża góry. Wildling skupił swoje skłębione myśli na pajęczynie. I wtedy... Na skalnej ścianie pojawiła się sieć z pajęczyny! - Znakomicie! - krzyknął Władca. Wspięli się po pajęczynie na skałę. Wielokrotnie to powtarzali, aż dostali się na szczyt. Na skale spał fioletowy szaman. - Wstawaj!!! - wrzasnął Władca - ty jesteś Physicist, tak?! - Nie krzycz! - Physicist zatkał sobie uszy. - Nareszcie szamańska bogini was stworzyła - ciebie i Wildlinga. Sourisy przejmują całe roomy! - Szamańska bogini? Sourisy? Roomy? - powiedzieli chórem Wildling i Physicist - Wszystkiego się dowiecie. Ale nie ode mnie! Uprzedzam, że w FF lekko przerobiłem pojęcie Sourisów. Wszystkiego dowiecie się w następnym rozdziale. Następny rozdział zajął mi 4 strony w zeszycie, więc będzie dłuższy. Rozdział 4 Rozdział 4: Pięciu Wkrótce dotarli do świątyni na Rybnej wyspie*. Byli tam zielony i czerowny szaman. Ten ostatni spał. - Cześć, Władca! Przyprowadziłeś Wildlinga i Physicista, tak? Jestem Duchowy Przewodnik - przywitał się zielony szaman. - No to jest nas pięciu, licząc Mechanika, tego śpiącego. - Czy wiesz, kto to Sourisy? - zadał pytanie Physicist. - Złe myszy. Nieme, ale bardzo groźne**. - Roomy? - Pokoje. Cały nasz świat składa się z pokoi. - A szamańska bogini? - tym razem pytanie zadał Wildling. - Bogini wszystkich szamanów. - Jest nas więcej? - Właściwie nie nas, tylko... A zresztą, niech Mechanik wam powie. Wildling spojrzał na śpiącego Mechanika. Nie wyglądał na rozmownego. Nagle mechanik zerwał się na równe łapy, popędził do wejścia i machnął łapą, z której wystrzeliła kula. Trafiła jakąś mysz. - Ci Hakerzy są coraz bezczelniejsi - warknął Mechanik i cisnął w mysz owcą, która eksplodowała! - Hakerzy? - zdziwił się Wildling. - Bardzo groźne myszy o nielegalnych zdolnościach nadprzyrodzonych. - odrzekł Mechanik. Przed Mechanikiem stanął Physicist. - Duchowy Przewodnik wspomniał o szamanach. Czy czymś się od nas różnią? - My jesteśmy piątką najpotężniejszych szamanów. Przedstawiamy sobą moc pięciu Drzewek Umiejętności - źródło niektórych umiejętności szamana. Z naszej energii czerpią inni szamani. Gdy nas nie było, szamańska profesja była znacznie trudniejsza. - Czy oprócz dawania mocy mamy jakiś cel? - wtrącił się Wildling. - Pokonać Sourisów i Hakerów - tym razem odpowiedział Władca Wiatru - Może być niebezpiecznie. - Jestem gotów - rzucił Wildling. *Mapa z eventu rybnego 2013. **Taki mój pomysł na Sourisów jako wrogów. Rozdział 5 Rozdział 5: Najazd - Wiesz, że możesz zmienić się w kota? - zagadnął Władca Wiatru - Jak? - spytał Wildling - Skup się na przemianie. Wildlingowi się udało. - Yyyy... jak stać się na powrót myszą? - Schyl się - powiedział Władca i wyszedł - Zaraz wracam! - Wildling kucnął i stał się na powrót myszą. - Ta moc jeszcze ci się może przydać - wtrącił się Mechanik - Tak jak inne. - Inne? Na przykład? - Zmniejszanie siebie i innych. - A ja? - spytał Physicist - Co ja potrafię? - Między innymi w twojej obecności tam, gdzie umrze mysz, tworzy sie pole energetyczne. - Jak to... Umrze? - Myszy po krótkim czasie się odradzają. - rzekł Duchowy Przewodnik - A ja umiem ożywiać je natychmiast. - Alarm! - Władca wbiegł do świątyni - Nadchodzą Hakerzy! Na horyzoncie pojawiła się chmara myszy. Pędziły błyskawicznie. - Używają Speed Hacka - mruknął Władca. - Przydadzą nam się kule - powiedział Mechanik. Wszyscy przygotowania się do miotania kulami lub - w przypadku Wildlinga - kamieniami. - Idzie Haker z białą flagą - zauważył Mechanik - Widać chcą pertraktować. - Nasz wódz daje wam możliwość ucieczki - powiedział Haker - Oddajcie nam świątynię. Zniszczymy ją, a wam pozwolimy uciec. Władca o mało nie wyszedł z siebie. - Znikaj stąd NATYCHMIAST!!!! - wrzasnął władca, rzucając kule i szykując następne - Jak śmiesz! - Włądca dalej ciskał kule, mimo że przerażony haker uciekł szybciej, niż mu na to pozwalał Speed Hack. - Jeszce pożałujecie! - krzyczał z oddali Haker - POŻAŁUJECIE!!!! Brak uwag specjalnych. Rozdział 6 Rozdział 6: Oblężenie. - Zjedzmy coś. Lepiej nie walczyć z Hakerami na głodniaka - zauważył Mechanik - Pójdę nazbierać owoców - powiedział Władca Wiatru. - Co oni mogą zrobić ze świątynią? - spytał Wildling - FFA - odpowiedział Mechanik - Miotanie kul kucaniem Wildling zamyślił się. Wczoraj powstał, a już ma walczyć o świątynię z groźnymi myszami w towarzystwie czwórki obcych! Z głębokiego zamyślenia wyrwał go krzyk z zewnątrz: - Daję wam dwadzieścia minut na opuszczenie świątyni! W przeciwnym wypadku zniszczymy was razem ze świątynią! - głos był przenikliwy i straszny. Był wzmocniony. Jakby czarami, i to mrocznymi. - To ich przywódca - zauważył Mechanik - Przewodnik, czemu milczysz? Rzeczywiście, Duchowy Przewodnik od dłuższego czasu był jakiś nieobecny. - Przyniosłem owoce! - Władca przytaszczył kosz owoców. Wszyscy rzucili się na owoce. Gdy kończyli jeść, z dworu rozległ się głos. - Ostatnie pięć minut! - Hakerzy rozbili już obóz. - Zmniejszę się - powiedział Wildling - Pójdę i ich podsłucham. Wyślecie mnie tam katapultą. Wrócę przy użyciu kul. - Dasz radę? - spytał Władca - Jestem pewien - Wildling uśmiechnął się. Minute później już leciał. Wiedział, że od niego zależy los przyjaciół i świątyni. - Kwadrans temu obcy, a teraz już przyjaciele - myślał - Gubię się we własnych myślach! Wylądował przy największym namiocie. Wszedł do środka. Panował tam półmrok. Wszędzie walała się broń. Wildling widział Hakera - negocjatora i jakąś postać stojącą w cieniu. - Zostały im dwie minuty - Wildling słyszał straszny głos, wcześniej obwieszczający ilość czasu do ataku. - Gdy zaczną odpierać atak (jeśli ze strachu nie uciekli), zrobisz dziurę w suficie i podejdziesz ich od tyłu. Pójdzie z tobą dziesięć myszy. Proste? - Tak, panie. Proste i logiczne - powiedział Negocjator. Wildling wybiegł z namiotu. Gdy tylko wyszedł z obozu, odzyskał normalny rozmiar. - Musze ich ostrzec - powtarzał szeptem - Muszę ich ostrzec. Strzelił w siebie kamieniami. Leciał błyskawicznie. Hakerzy ruszyli do ataku. Wildling jednak myślał tylko o jednym - Muszę ich ostrzec. I stop. Bez postaci nie dam rady pisać dalej. Rozdział 7 Rozdział 7: Bój na rybnej wyspie Uwaga! Rozdział trzyma w napięciu! Tuz przy wejściu do świątyni Wildling potknął się i uderzył głową w ścianę. Widział ciemność. Jedyne, co do niego dobiegało, to głosy towarzyszy. - Czy to zda egzamin? - Na pewno! Strzelaj! - Gotowe! - Chcą zajść nas od tyłu... przez sufit... gdy zaczniecie... walczyć... - mamrotał Wildling - Jesteś pewien? - Tak - odparł Wildling i stracił przytomność. ... - Zaraz zburzą nasz mur ze skrzynek! - Pst! Przecinają sufit! Twoja kolej, Physicist! Kula w górę! - Już! - Mur ze skrzynek pęka! Wildling otworzył oczy. Jego głowa była obwiązana bandażem z liści. Nieopodal leżał nieprzytomny Haker-negocjator. - Lustro zadziała? Znikąd pomocy! - Władca chodził tu i tam po świątyni. - Ta konstrukcja jest niezawodna! - prychnął Mechanik. - Co... się stało? - powiedział słabo Wildling. - Potknąłeś się i uderzyłeś głową w ścianę - odrzekł Physicist - Duchowy Przewodniku - powiedział poważnie Władca Wiatru - Dlaczego milczysz? Duchowy Przewodnik od dłuższego czasu wpatrywał się w niebo. Jakby na coś czekał. Nagle bez słowa wybiegł ze świątyni i odleciał na wyczarowanej chmurze. - ZDRAJCO!!! - wrzasnął Władca Wiatru. Wildling spojrzał na zewnątrz. Mur ze skrzynek pękł. Na czele Hakerów szedł szaman. Miał ciemnoniebieski kolor i czarne futro. W pyszczku trzymał nóż, na uszach miał dwa szare kolczyki. - Ich godzina wybiła! - krzyczał - Zmieciemy ich w pył! A świątynia wnet zostanie zrównana z ziemią! Władca Wiatru, Mechanik i Physicist stali przy wyjściu, gotowi do walki. Gdy Hakerzy byli już na pobliskiej wyspie, zaczęli strzelać. Kule śmigały jak szalone. Hakerzy używali FFA, ale miotali nie tylko kulami, lecz wszystkim, czym się dało. Wildling doczołgał się do wyjścia i strzelał kamieniami. Hakerzy posuwali się do przodu. Byli już dziesięć metrów od nich... już pięć... raptem dwa... I wtedy... - STAĆ! - krzyknął przywódca Hakerów. - Ja, Mroczny Szaman, nakazuję wam: STAĆ! Podszedł blisko obrońców świątyni i duchem ich odsunął. Cisnął kulę we Władce Wiatru. Przyparł go do ściany i sięgnął do pyszczka po nóż. - Tamtej nocy mi uciekłeś - rzekł Mroczny Szaman - Ale teraz nikt ci nie pomoże. Nie uciekniesz - zniżył głos do szeptu i uniósł nóż - Żegnaj. Wtem w powietrzu świsnęła kula i trafiła Mrocznego Szamana w głowę! W wejściu stał Duchowy Przewodnik! Podniósł nóż Mrocznego Szamana i rzucił go w kąt. Mroczny Szaman jednak doczołgał się do noża, podniósł się i wybiegł ze świątyni! - TERAZ!!! - krzyknął Duchowy Przewodnik. Na Hakerów posypał sie grad pocisków, posyłanych przez armię szamanów ze skrzydłami lub na chmurach! Zlecieli na ziemię. Na Hakerów posypały się klatki. Byli tez zamrażani i więzieni w skrzynkach towarzyszących. W czasie tej krótkiej walki do świątyni weszła trójka myszy. - Jestem Gia, głównodowodząca III Eskadry Powietrznej Szamanów porządku - przedstawiła się. - to inni dowódcy: Zmrok i jego żona Marciaq. Jest z nami jeszcze Grace White, ale poszła schwytać Mrocznego Szamana. Gia miała czerwono-białe włosy, brązowe futerko z białym brzuchem oraz łatkami na całym ciele i czerwone słońce na ogonie. Do ucha miała przyczepiony czerwony kwiat. Zmrok miał czarne futro. Na głowie miał kapelusz w czarno-szare paski, ciemne okulary i dwa czarne, okrągłe kolczyki w uszach. Miał też ciemne włosy. Jego żona Marciaq wyglądała jak jego przeciwieństwo - z wyjątkiem czarnych włosów. Czerwona kokarda, uszy królika, długie rzęsy i białe futro sprawiały jednak, że Wildling nie mógł uwierzyć, Ze oni są razem. Do świątyni wbiegła jasnoszara mysz. Miała Białe włosy i biała opaskę.Miała długie rzęsy i krawat oraz czarny kolor szamana. Włądce Wiatru nagle przebiegł dreszcz. - Nareszcie jesteś, Grace! - powiedziała Gia - I co? - Wszyscy Hakerzy aresztowani. Tylko Mroczny Szaman się wywinął. - Jak to się wywinął? - jęknął Władca Wiatru. - Gdy wdarłam się do namiotu, już go tam nie było. Był tylko liścik. Grace White podała Władcy liścik. Władca jęknął ponownie. Rozdział 8 Rozdział 8: Kilka słów o Sourisach - Nasza Eskadra się tym zajmie. Mroczny Szaman długo na wolności nie zostanie. My zostajemy z wami. W grupie siła - powiedziała Gia. Na dworze zaczęło robić się ciemno. - Teraz weźmy się za Sourisów - zaproponowała Grace White - Może Zmrok cos o nich opowie? Zmrok zaczął opowiadać. - Sourisem jest sie od urodzenia. Nie moga mówić. Maja zabronione noszenie ubrań - z wyjątkiem tortu na głowę. A i on jest dla nielicznych. Resztę ubran po prostu kradną. To samo z pożywieniem. Śpia byle gdzie. Nie mają przyjaciół, plemion, umiejętności szamana. Są po prostu gorsi od zwykłych myszy i to pcha ich do zemsty. Dawno, dawno temu mysz zwana Pierwszym Sourisem zaryzykowała straszliwy czyn - Pierwszy Souris chciał zabić szamańską boginię. Miał swoją bandę. Przygotował już wielki nóż. Wkradł się do komnaty i już podniósł nóż na śpiącą boginię, gdy zaatakował go służący. Rozgorzała straszliwa bitwa, poniewaz przyczajona w okolicy banda wdała sie w starcie z ochrona pałacową. W czasie walki służący przywalił Pierwszemu Sourisowi wazonem. Wtedy bogini się obudziła. Złoczyńcy przegrali. Od tamtej pory potomkowie członków bandy są Sourisami. Odebrano im prawa. Pierwszy Souris został dożywotnio wtrącony do lochu. Co roku, w rocznicę tego wydarzenia, nocą duch Pierwszego Sourisa powraca do pałacu, szukając służącego lub jego potomków, którzy na tę noc dostaja ochronę. W tę jedną noc Sourisy otrzymują na powrót zabrane prawa. Ta noc wypada pojutrze, w czwartek. Po tylu latach duch Pierwszego Sourisa zna pałac doskonale i pewnie będzie chciał dokończyć to, czego nie zdązył zrobić za życia. A Sourisy na pewno mu w tym pomogą. Wszyscy zajęli się przygotowywaniem miejsca do spania dla dziewięciu (!) myszek. Gdy wszystko było gotowe, (oczywiście) położyli się spać. ... Wildling obudził sie dość wcześnie. W progu świątyni siedział Zmrok i rozmyślał. - O czym myslisz? - spytał go Wildling, siadając koło niego. Marciaq sie obudziła. Nadepnęła na własny ogon i przewróciła się. - Ona tak ciągle - westchnął Zmrok. - To w takim razie jak została dowódczynią? - spytał Wildling. - Zaczęło się od afery ze szpiegiem w roli głównej. Wykradł on prototyp tajnego urządzenia. Moja żona potknęła się i przewróciła jakiegoś staruszka. Spadła mu sztuczna broda i okazalo się, że to ten szpieg. Potem afera Szmaragdu Światła, króty świetnie odbijał swiatło. Moja żona upuściła książke na łape jakiejś myszy w czapce Mikołaja. Ta mysz przewróciął się i spod czapki wypadł jej właśnie Szmaragd Światła! Kiedyś w restauracji zgubiła kokardę. Gdy jej szukała, usłyszała rozmowę o skoku na bank. Powiedziała o tym mi, a ja przekazałem tę informację Szamanom Porządku. Wstąpiliśmy do III Eskadry Powietrznej. Generał Wydziału Powietrznego zgubił ważne dokumenty. Marciaq niechcący zniszczyął wieszak. I tam właśnie były dokumenty! Generał wraz z radą postanowił wziąć ją do dowództwa. I mnie też, żebym jej pilnował. Znaczy nie tylko. Wojownikem jestem znakomitym. Ale jej przypadki nie zawsze działają pozytywnie - na przykład wczoraj pomyliła kolejność poszczególnych części ataku i Mroczny Szaman nam uciekł. W czasie tej opowieści wszyscy zdążyli sie obudzić. - Dzisaj środa - powiedział Mechanik - A co środę robimy wypad na 801. - Co to znaczy 801? - spytał Wildling. - 801 to piękne miejsce. Mieści sie tam bar. Wszyscy po kolei poszli do jeziora sie umyć. Gdy byli już gotowi, ruszyli. - Po drodze musimy minąć Osiedle Sourisów - ostrzegł Władca Wiatru. Niedługo później Władca Wiatru powiedział: - Oto Osiedle Sourisów. Wildling spojrzał na osiedle. Nie wyobrażał sobie aż tak obskurnego widoku. Budynki były dziurawe jak ser. Szyby był wybite (o ile w ogóle były). Wilding starał się nie patrzeć na groźnie wyglądające myszy. "To pewnie Sourisy", myślał. Gdy wchodzili w zaułek, usłyszał głos Mechanika: - Oto 801. Brak uwag specjalnych. Rozdział 9 Rozdział 9: 801 Byli w zaułku prowadzącym na ulicę. - Musimy przybrać wygląd zwyczajnych myszek - powiedział Duchowy Przewodnik - Skupmy się na tym. Chwilę później ich wygląd sprawiał wrażenie, że byli najzwyklejszymi myszami. Wildling wychylił głowę zza zaułka. Wokół były piękne domki. W tle widniało jakieś wzgórze. Niedaleko był budynek, który nie wyglądał na dom. - To ten bar - powiedział Przewodnik - Dzisiaj bierzemy cheeseburgery i sok jabłkowy? - wszyscy się zgodzili - Co do płatności, to szamańska bogini uzgodniła z właścicielem baru, że my jemy na jej koszt. Weszli do baru. Wnętrze było z drewna. Na ścianach wisiały obrazy i ozdoby związane z szamanami. Przeszli obok kontuaru i doszli do windy. W niej myszki unosił się do góry. Wyszli na taras i usiedli przy stoliku. Podeszła do nich kelnerka. - Cześć. Co podać? - powiedział - odparła kelnerka. - Cheeseburgery i sok jabłkowy dla całej dziewiątki - odpowiedział Przewodnik. - Widzę kilku nowych. Kto to? - To Wildling - Władca Wiatru pokazywał łapką - To Physicist. To Gia, to Grace White, a to Zmrok i jego żona - Marciaq. - Miło mi. Jestem Anya - powiedziała i poszła zrealizować zamówienie. - Właściwie jak to jest, że przedwczoraj powstałem, a tyle wiem? - spytał Wildling. - Szamańska bogini stworzyła cię z tą wiedzą - odparł Władca Wiatru. - Musimy przygotować się na jutrzejsza noc - stwierdził Przewodnik. - Wiemy, że będą chcieli zabić szamańską boginię - Powiedział Physicist - Duch Pierwszego Sourisa zna rozkład pałacu doskonale. Co możemy zrobić? - Skąd w ogóle wiemy, że uderza jutro w nocy? - zauważyła Grace White. - Słuszna uwaga - zauważył Zmrok i dokądś pobiegł - Zaraz wracam! - dodał. Nie minęły dwie minuty, jak Zmrok wrócił, trzymając za kark Sourisa. Przycisnął go do posadzki. - Czy jutro w nocy odbędzie się atak na szamańską boginię? - spytał go Zmrok. Souris zaczął wykonywać gesty łapami. - Tak... Ju... tro... zabi... jemy... szamań... ską... bogi... nię... - przetłumaczył Duchowy Przewodnik. - Znasz migowy Sourisów? - zdziwił się Mechanik. - Na szczęście tak. Zmrok, puść go. - Zmrok wypuścił przerażonego Sourisa. Do stolika podeszła Anya z tacą. - Wasze zamówienie - położyła tacę na stole i poszła do następnego stolika. Wszyscy zaczęli jeść. Gdy skończyli, postanowili przejść sie po 801. Na początek weszli do domku na drzewie. Przytulne miejsce. Było tam kilka szafek i zlewozmywak. Weszli piętro wyżej - fotel, biblioteczka, łózko. Za łóżkiem było przejście po gałęziach na chmurę. Na parterze domku było wyjście na mostek. Prowadził on do drugiego domku na drzewie, w którym był basen. Przez fałszywą deskę w moście zeszli na ziemię po dachach domów. Przez most przeszli na łąkę. Stały tam nieruchomo dwie myszy. - Kto to? - spytał Wildling. - Elise i Papaille - odpowiedział Władca Wiatru - To NPC. Stoją tu dzień i noc. Poszli dalej w kierunku altany. Wspięli się na nią i spojrzeli na górę widoczną na horyzoncie. - Mieliście rację - stwierdził Physicist - 801 to cudowne miejsce. Zeszli z altany i skierowali się w stronę zaułka. - Zastanawiam się, jak pokonamy Sourisy - powiedział Wildling. - Bez obaw - odpowiedziała Gia - Mniej więcej wiem, co zrobimy. ... Wrócili do świątyni. Na zewnątrz robiło się ciemno. Nagle do świątyni wbiegła mysz. - Pomocy! - wysapała - Był atak na 801! Właśnie zamykali, gdy usłyszeli krzyk kelnerki na tarasie. Gdy tam dobiegli, znaleziono przewrócony stół, nieprzytomna kelnerkę i szamański amulet na ogon. O ten - mysz podała im amulet. Wziął go Władca Wiatru. - Bez dwóch zdań należy do Mrocznego Szamana - stwierdził. - Która to kelnerka? spytał Wildling. - Anya, znacie ją? - spytała mysz i pokazała wszystkim zdjęcie. - Ona zna nas. Pewnie Mroczny Szaman chciał się czegos od niej dowiedzieć - stwierdził Mechanik. Brak uwag specjalnych. Rozdział 10 Rozdział 10: Nim rozpętała się bitwa (czy ten tytuł nie jest trochę epicki?) Dziewiątka szamanów udała się do baru na 801. - Na szczęście nie zrobił jej krzywdy - powiedział właściciel baru. - Ale przecież myszy chyba się odradzają? - zdziwił się Wildling. - Odradzają, ale daleko od miejsca śmierci - wyjaśnił Władca Wiatru. - To jak umarł Pierwszy Souris? - Nikt z wyjątkiem szamańskiej bogini i nas, Szamanów Drzewek, nie jest odporny na wiek, Myszy umierają ze starości. Żadna broń nie zabije myszy, chyba że zaklęta. Osobiście nie słyszałem o takim przypadku. Wildling zastanawiał się, po co Mroczny Szaman napadł na Anyę? Czy myślał, że zwykła kelnerka zna jakieś szczegóły odnośnie strategii, którą obiorą? Wildling chciał się podrapać po głowie - i zauważył, że już go nie boli! - Głowa mnie już nie boli po wczorajszej kraksie! - krzyknął i zdjął bandaż z liści. - My szybko się regenerujemy - odparł Władca Wiatru - Czy możemy zobaczyć, co się stało z Anyą? - spytał właściciela baru. - Oczywiście. Jest w domku na drzewie, na łóżku. Weszli do domku na drzewie. Podeszli do łóżka. Nieprzytomna Anya nie wyglądała na ranną. Władca powiedział szeptem kilka słów i stwierdził: - Została ogłuszona mrocznym czarem. Anya miała białe futro i zaokrąglone rogi. Na szyi miała muchę, zaś na nosie okulary z grubymi oprawkami. Wildling wpatrywał się w nią. Do realności przywrócił go głos: - Co tam u was? Na mostku do drugiego domku stał ni mniej, ni więcej, tylko Mroczny Szaman. Wyskoczył przez sztuczną deskę. - Za nim! - krzyknął Zmrok i popędził za Mrocznym Szamanem. Pobiegli z nim Mechanik i Wildling. Nagle na moście na łąkę pojawiła się blokada ze skrzynek. - Użył totemu - stwierdził Mechanik - Widocznie ma tryb trudny. Mechanik próbował usunąć barykadę, ale najwyraźniej była wzmocniona mrocznymi czarami. Mroczny Szaman wszedł na czubek altany i korzystając z ukrytej trampoliny odleciał. Cała trójka wróciła do domku na drzewie. Tam zobaczyli, że Anya odzyskała przytomność. - Bierzemy ją do siebie - powiedział Władca - Wszyscy wprowadzamy się do mieszkalnej części świątyni. ... Czwartkowe popołudnie. Pojazd wybudowany przez mechanika wiózł osiem myszy (Physicist został i pilnował Anyi) do pałacu szamańskiej bogini. - Może powiem zasady Szamanów Drzewek, żeby czas jakoś zleciał? - zaproponował Duchowy Przewodnik. - Dobrze - odpowiedział Wildling - Mów. - Jeden: nie używać swojej mocy w złych celach. Dwa: nie dopuszczać się zabójstw. Trzy: nie wchodzić w związki ze zwykłymi myszami, ewentualnie z jakąś potężną. - Dlaczego? - przerwał mu Widling. - Podobno mogłoby spowodować to zaburzenia mocy. Według badań jednak jest to nieprawda. Ale szamańska bogini dostała te prawa od ojca. I ostatnie, czwarte: nie używać Haków. Złamanie któregoś z tych praw skutkuje banicją. Czasową lub wieczną. - Jesteśmy na miejscu - powiedział Mechanik i zatrzymał pojazd. Pałac był wysoki i piękny, ze strzelistymi oknami. Był niebieski. Gdy wchodzili do środka, słońce zaczęło zachodzić. Słuzba zaprowadziła jej do wysokiej komnaty, pełnej portretów. - Tu zawsze pojawiał się Pierwszy Souris - powiedział jeden z służących. Jednak zamiast Pierwszego Sourisa pojawił się Mroczny Szaman. Właściwie pojawił się przez okno. - Władco Wiatru - powiedział - Nie możesz wiecznie od tego uciekać. Powiedz im to. - Niby co? - spytał Władca. - Dobrze o tym wiesz. Powiedz im wszystkim, zwłaszcza Grace White. - Co ja mam do tego? - spytała Grace. Władca zaczął opowieść. - Przed laty zakochałem się w pewnej myszce. Nazywała się Alicja. Była pałacową bibliotekarką. Spędzaliśmy razem dużo czasu, mieliśmy nawet dziecko. Aż pewnej nocy Mroczny Szaman dowiedział się o wszystkim. Mógł coś zrobić Alicji albo dziecku. Musiała uciec gdzieś daleko. Pewnej nocy, gdy szła w celu wyjazdu, zaatakował nas Mroczny Szaman i nie zdążyła wziąć dziecka. Zdołałem je ochronić. Musiałem jednak je komuś oddać. Tym dzieckiem byłaś ty. Grace. Alicji udało się uciec, aczkolwiek już nigdy więcej jej nie widziałem. Grace zemdlała. - Teraz skończysz na banicji, Władco - Mroczny Szaman uśmiechnął się perfidnie. Wtem po pałacu rozszedł się głos: - Ja, szamańska bogini, znoszę prawo zakazujące Szamanom Drzewek wchodzenia w związki ze zwykłymi myszami. Mroczny Szaman wpadł w furię. - NIEMOŻLIWE! - wrzasnął, popędził w kierunku okna i wyskoczył. Przywołana krzykami służba wyniosłą Grace w celu ocucenia. Twierdzili, że nic jej nie będzie. - Dobrze, że bogini zniosła to prawo - powiedział Władca - Przez te wszystkie lata żyłem w strachu przed banicją. - Nasza misja w tym pałacu właśnie się zaczyna. Bądźcie gotowi - powiedział Wilding, wskazując białą poświatę. Brak uwag specjalnych. Rozdział 11 Rozdział 11: Noc Sourisów Trysnęły białe iskry. Biała poświata zamieniła się w oślepiające światło. Wśród iskier stała biała mysz z czerwono-czarnym pióropuszem. Z pewnością był to Pierwszy Souris. Do komnaty momentalnie polał się strumień futra, łap i ogonów. Wszystkie Sourisy pędziły w jednym kierunku - do schodów. Wildling cudem przepchnął się do przodu i zobaczył Grace White przewracającą regał z jakimiś papierami, który zablokował schody. - Faza pierwsza: odciąć Sourisom najszybszą drogę! - krzyknęła Grace do Wildlinga. Pierwszy Souris wychylił głowę z tłumu. Był najwyraźniej materialny. - W pałacu jest tajne przejście! - krzyknął do Sourisów. - Biegiem! - Sourisy w mig pobiegły w dół schodów. - Biegiem do reszty! - krzyknęła Grace. Spotkali resztę nieopodal komnaty. - I co dalej? - spytał Mechanik. Gia spojrzała na plik ulotek z napisem Plan pałacu. - Czego szukamy? - spytała. - Tajnego przejścia - rzucił szybko Wildling. - Zaraz - mruczała pod nosem Gia - Tędy pobiegli... Tu coś jest... Stara rzeźba, nigdy nie poddawana renowacji... To pewnie to - stwierdziła. Popędzili korytarzem. Co chwilę Gia mówiła im, którędy biec. W końcu zobaczyli dużą komnatę ze ścianami w kolorze szmaragdowym. Pierwszy Souris stał przy rzeźbie jakiejś myszy. Przesunął jej ogon w lewo - i w ścianie otworzyło się przejście! Sourisy ruszyły w jego kierunku. Nie minęło pół minuty, jak w komnacie została tylko ósemka szamanów. Odczekali chwilę i weszli do tajnego przejścia. Władca Wiatru wyczarował mała deseczkę, a Wildling ją podpalił. Korytarz prowadził do schodów. Wchodzili po nich długo. Gdy znaleźli się na szczycie, zobaczyli wyjście. Za nim był korytarz, a na jego końcu drzwi z napisem "szamańska bogini". Sourisy bezskutecznie próbowały wyważyć drzwi. Z komnaty rozległ się głos "Kto tam? Nie kupie żadnych patelni!". Sourisy zaśmiały się. Ósemka szamanów zaczęła opuszczać tajne przejście. Pierwsza wyszła Marciaq, więc szła z przodu. Nagle potknęła się, powodując, ze reszta też się przewróciła. Znaleźli się w klatce. - Dobrze, że mamy paru Hakerów! - krzyknął któryś z Sourisów (tej nocy Sourisy mogły przecież mówić). Wildling jednak, po treningu tego ranka, wiedział co robić. - Faza druga: pokonać Pierwszego Sourisa! - szepnęła Gia. Wildling jednym gestem spowodował zniknięcie klatki. Zmrok ostrożnie wszedł po zdobieniach na ścianę i tą samą drogą dostał się w pobliże Pierwszego Sourisa. Jednym susem powalił go na podłogę. - Da radę! - krzyczały Sourisy. Ale Pierwszy Souris nie sprawiał wrażenia, jakby miał dać radę. Przerażony próbował uciec Zmrokowi, który pędził tuż za nim. Pisnął z przerażenia, gdy ujrzał siódemkę szamanów ciskających w niego kulami. Kontynuował ucieczkę. Wildling nie mógł obserwować go i Zmroka dalej, ponieważ Sourisy ruszyły w kierunku jego i towarzyszy. Na szczęście kule dawały im radę. Nagle Wildling przypomniał sobie o mocy przemiany w kota. Chwilę później Sourisy uciekły, przerażone przenikliwym miauknięciem. Biegły na oślep. Z impetem uderzyły w drzwi do komnaty bogini. - Faza trzecia! - krzyknęła Gia. Przed Sourisami rozstąpiła się podłoga. To była pułapka! Plan Gii się sprawdził! W tym momencie do komnaty wpadł zdyszany Zmrok. - Zwiał mi! - wysapał. I wtedy dwóch strażników podeszło i wrzuciło Pierwszego Sourisa do pułapki. Wszyscy pokłonili się pod szamańską boginią (która oczywiście była w komnacie) i wyszli z komnaty. - Grace... Ja... - zaczął się tłumaczyć Władca Wiatru. Grace White podbiegła i przytuliła Władcę. - Tato - szepnęła. - Wszystko dobre, co się dobrze kończy - stwierdził Duchowy Przewodnik. - Niezupełnie - zauważył Wildling - Patrz! Przez otwarte drzwi było widać środek komnaty - kamienne podwyższenie, wokół którego latały runy. Pierwszy Souris stanął na podwyższeniu. Brzdęk! Okno pękło, a Pierwszego Sourisa nie było widać! - Teraz prawdopodobnie wrócił do życia! - krzyknęła bogini. - ANYA! - wrzasnął Wildling i popędził na zewnątrz, a reszta za nim. Przebiegli tajne przejście i pobiegli do pojazdu. Ledwo Gia jako ostatnia znalazła się w pojeździe, Wildling zaczął uderzać w niego kamieniami. Gdy tylko znaleźli się w pobliżu świątyni, Widling wpadł do środka z krzykiem. Zastał ziewających Physicista i Anyę. - PO CO BUDZISZ NAS W ŚRODKU NOCY?!!! - wrzasnął Physicist. - Martwiłem się o was - przyznał Wildling - A w szczególności o Anyę. Bo ty, Physicist, mógłbyś się obronić - dodał szybko, widząc podejrzliwe spojrzenie fioletowego szamana. Brak uwag specjalnych. Rozdział 12 Rozdział 12: Przygody w dżungli Physicist wrócił do części mieszkalnej, ale nie powiedział ani słowa. Wildling, Mechanik i Władca Wiatru wykonali magiczne pochodnie, które zapalają się wieczorem, a gasną o poranku. Po zakończeniu tej pracy poszli spać. ... Jakiś cień wkradł się do świątyni. Ostrożnie podszedł do Anyi. Wildling podniósł głowę. Cień gwizdnął. Do komnaty wbiegło pięć wampirów, w tym ten, którego Wildling pokonał niedługo po narodzeniu. Wampiry rzuciły się na Anyę. Wildling obudził się. Futerko miał mokre od potu. - Czyli to sen! - szepnął z ulgą. Postanowił się przejść. Magiczne pochodnie na zewnątrz świeciły pełnym blaskiem. Wildling w schowku świątyni znalazł wędki. Wziął jedną, wyszedł ze świątyni i wdrapał się na drzewo, po czym zaczął łowić w jeziorku niżej. Nagle dobiegł go głos: - Po co siedzisz w nocy na drzewie? Nieopodal jeziorka stała Anya. Zaczęła wchodzić na drzewo. - Miałem koszmar - odpowiedział Wildling. Noc była ciepła. - Śniło mi się, że wampiry napadły na świątynię. - Ile ich było? - Anya dotarła na gałąź, na której siedział Wildling. - Pięć i jakiś cień - odparł Wildling. Anya siedziała tuż obok niego. - Jak to było? - spytała. - Cień wszedł do świątyni. Podniosłem głowę, on gwizdnął, wbiegły wampiry i rzucił się na ciebie. Oho! Bierze! Wildling wyłowił kolczyki z rozgwiazd. - Kiedyś takie rzeczy tu łowili - powiedziała Anya. Wildling spojrzał na Anyę. Ona zrobiła to samo. Wpatrywali się w siebie długo, aż Anya zeszła z drzewa i wróciła do świątyni. Wildling zrobił to samo. ... Wildling kłem ze swojego naszyjnika zrobił piątą kreskę na kamiennej płytce. Piąty dzień jego istnienia. Poniedziałek - narodziny. Wtorek - bitwa z Hakerami. Środa - wizyta na 801. Czwartek - bitwa z Sourisami i ich królem. Wildling przypomniał sobie, że Pierwszy Souris znów jest żywy. Przebiegł go dreszcz. Reszta już wstała i poszła nazbierać owoców oraz nałowić ryb. Wildling poszedł im pomóc. Po drodze jednak spotkał mysz. - Na 801 w nocy było włamanie! - powiedziała - Znaleziono przewrócone stoły i podartą fotografię. O tą - mysz podała Widlingowi podarte zdjęcie i pobiegła z powrotem. Chwilę później Physicist wniósł do świątyni kosz owoców.. - Zobacz! Znaleziono to zdjęcie na 801! Po włamaniu! - krzyknął Wildling, podając mu podarte zdjęcie. Physicist w mig je posklejał. Fotografia przedstawiała Anyę! - Ktoś jej szukał! - krzyknął Wildling - Pewnie chcieli informacji! Ona nas zna i liczą, że jak im coś powie, to będą mogli nas łatwiej pokonać! ... Popołudnie. Wildling łowił w morzu. No tak. Kolejny sprej. Wildling rzucił go na stertę podobnych badziewi. Zarzucił wędkę po raz kolejny. Kolejna petarda. Rzucił ją na stertę. Nagle zauważył jakąś mysz z maską do oddychania pod wodą. Płynęła w morzu, w kierunku dżungli. Wildling wyprzedził ją. Zmienił się w kota i wszedł na drzewo. Zwinnymi skokami przemieszczał się z gałęzi na gałąź. Wylądował na kolejnej i usłyszał trzask. Zmienił się w mysz i wpadł do wody. Wyczarował balon, który go stamtąd wyciągnął. Nagle obok świsnęła strzała. Druga strzała. Pękający balon. Krzaki. Wychylił głowę z liści. Ujrzał latająca mysz z łukiem. Wyglądała trochę jak kupidyn, ale o wiele groźniej. Trochę dalej stała biała mysz. To była Anya. Wildling wyskoczył z krzaków. Pędził jak szalony. Latająca mysz strzeliła z łuku w gałąź. Strzały były widać bardzo potężne, bo gałąź leciała wprost na Anyę. Wildling zdążył trafić latającą mysz i osłonić Anyę własnym ciałem. ... Anya chodziła od drzewa do drzewa. Wyglądała na zmartwioną. Wildling podniósł głowę. Zaczynało robić się ciemno. Między drzewami widniało światło. Światło pochodni. Choć nie do końca odzyskał siły, wstał, podbiegł kawałek i krzyknął: - Tutaj! Po czym ponownie stracił przytomność. Brak uwag specjalnych. Rozdział 13 Rozdział 13: Archain Chmara myszy napręża łuki. Celują w Anyę. Wildling ocknął się z koszmaru. Była ciemna noc. Wszyscy spali. Tylko łóżko Anyi było puste. Dotknął głowy. No tak, bandaż z liści. Powoli wstał i wyszedł ze świątyni. Anya siedziała na kamieniu i płakała. Wildling podszedł do niej. Usiadł na kamieniu i ją przytulił. Spojrzała na niego. Przestała płakać. Jej futerko było mokre od łez. - Bałam się o ciebie - szepnęła - To przez tę gałąź. Osłoniłeś mnie. Czułam się winna. - Niepotrzebnie - odparł Wildling - Dla ciebie było warto. Anya wtuliła się mocniej. Przez chwile oboje milczeli, wpatrując się w siebie, aż w końcu Anya spytała: - Czemu oni chcą mnie porwać? - Liczą, że skoro nas znasz, to coś im powiesz i będą wiedzieli jak nas pokonać - odparł Wildling. - Nic im nie powiem. Zwłaszcza teraz, gdy cię poznałam. Mam wiele do stracenia. Wildling wyczarował ognisko. Anya mogła wysuszyć mokre futerko. - Nie boli cię głowa? - spytała. - Szybko dojdę do siebie. Jutro o tej porze będę już zdrowy. W końcu zasnęli przy ognisku, wtuleni w siebie. ... - Kemping? Wildling otworzył oczy. Nad nim stała Gia. Anya jeszcze spała. Wildling szturchnął ją i powiedział: - Tak, kemping. Co, nie wolno? - Nie sądziłam, że ta gałąź uderzyła cię tak mocno - Gia popukała się w czoło i wróciła do świątyni. Anya przeciągnęła się. Ze świątyni dobiegł krzyk: - Śniadanie! Szósta kreska na płytce. ... Połów w morzu. Sprej. Petarda. Petarda. Piłka. Zrezygnowany Wildling wrócił do świątyni. Po paru minutach do świątyni weszła myszka ze skrzydłami wampira i zwojem w pyszczku. Physicist rozwinął go i odczytał. - "Ja, Archain von Drekkemaus, proszę was o natychmiastowe przybycie z powodu planowanego ataku przesądnych myszy na moją willę w Kurbisses-Nacht. Będę wdzięczny, jeżeli przybędziecie..." itd, itd. - Kto jedzie? - spytał Władca Wiatru. - Może wszyscy? - zasugerował Wildling - W grupie siła. Physicist, twoja moc antygrawitacji przedmiotów może się przydać. ... Wieczór. - Kurbisses-Nacht pod nami! - krzyknął Mechanik i wszyscy zaczęli przyczepiać do pojazdu kowadła. W końcu wylądowali. Na ulicach płonęły pochodnie. Jakaś mysz biła w dzwon. Zaczynał się atak? - Zebranie! Czyli mieli czas. Ruszyli w kierunku dużej willi. Dookoła było pusto. Czasem tylko przelatywał jakiś przerażony duch lub przebiegał wampir czy szkielet. Zapukali do drzwi willi. Otworzył wampir-lokaj. - Lord Archain von Drekkemaus czeka. Weszli do środka. Wszystko było spowite pajęczyną. Drzwi na końcu korytarza otworzyły się. Stał tam wampir z peleryną i kołnierzem na szyi. Miał ciemne włosy. - Dobrze, że jesteście - powiedział - Jestem von Drekkemaus. Mieszkańcy miasteczka chcą napaść na willę. Macie jakiś plan? - Owszem - powiedział Mechanik. Jeśli przyjdzie wam do głowy lepszy tytuł rozdziału, piszcie. Rozdział 14 Rozdział 14: Plan Myszy uzbrojone w pochodnie i czosnek ruszyły na willę. Szły długą i krętą drogą. W pewnym momencie usłyszały krzyk: - Cięcie! Przed nimi, akurat na środku drogi, stała mysz z megafonem. - Tak się nie da kręcić serialu! - Serialu? W willi wampira?! - zdziwiły się myszy. - "Kieł nietoperza" - odparła mysz z megafonem. - Ale tu mieszka wampir! - odkrzyknęły myszy. - O ten? Na drodze jakaś mysz wypluła kły wampira i zdjęła perukę. - Czy ja wyglądam na wampira? - spytała, odczepiając sztuczne uszy. - Ruszyć się z tą scenografią! - krzyknął ktoś. Kolejne dwie myszy uniosły scenografię i ją przeniosły. Za nią było widać normalne wieczorne niebo. Myszy zaczęły wynosić pudła z pojazdu gdzieś dalej. Trwało to tak długo, aż mieszkańcy Kurbisses - Nacht się rozeszli. Mysz z megafonem krzyknęła jeszcze "Kręcimy!!!", po czym stała się Physicistem. "Wampirem" był Widling, scenografię nieśli Władca Wiatru i Duchowy Przewodnik, zaś Mechanik, Grace White, Gia, Zmrok, Marciaq i Anya nosili pudła, które były wyczarowywane i po kryjomu usuwane. "Zwykłe wieczorne niebo" było z tektury. - Genialne! - pochwalił ich von Drekkemaus. Wampiry przyniosły dziesięć pudeł, podpisanych imionami - Takie podziękowanie. Typowe akcesoria na imprezy halloweenowe. Wrócili do pojazdu. Po kilku chwilach wznieśli się w powietrze. ... Wildling obudził się. Był wczesny ranek. Anya już wstała i oglądała wschód słońca. Niebo było wypełnione pięknymi kolorami. Wildling podszedł do niej. - Coś wcześnie ostatnio wstajesz - powiedziała do niego. - Nie mogę spać za długo. Za bardzo się o ciebie boję. Spojrzeli sobie w oczy. Anya szepnęła: - Dobrze, ze cię poznałam. Ich pyszczki zetknęły się. ... Wylądowali. W świątyni wszyscy zajęli się swoimi sprawami (treningami, rzemiosłami itd). - Może pójdziemy na spacer? - zaproponowała Anya Wildlingowi. Poszli do starej świątyni. Na całej Rybnej Wyspie były miejsca do łowienia, więc wzięli wędki. Oczywiście spreje, petardy i piłki. Przespacerowali się po dżungli, oglądając wodospad. Oczywiście tam też te tandety. Złowili tylko kolczyki z ryb i rybę na głowę. W końcu wrócili. - Otwieramy pudła - powiedział Władca Wiatru. Wildling otworzył swoje i krzyknął. - NIEEEEEEEE!!!! Były tam w większości dynie, nagrobki i czasowe przemiany w szkielety lub wampiry. Ale nie tylko. Były tam także różne ubranka. Wildling znalazł u siebie kolczyki z pająków, cukierek do pyszczka oraz pająka i skrzydła nietoperza na głowę. "W sumie nie tak źle", pomyślał. Wtedy wbiegł posłaniec. Wieści, które przyniósł, były niesamowite. Jeśli macie pomysł na tytuł rozdziału, piszcie. Sory że trochę krótkawy. Rozdział 15 Rozdział 15: (nie miałem pomysłu na tytuł) - Widziano Mrocznego Szamana! - krzyknął posłaniec - Podobno jest w dżungli! Piątka Szamanów drzewek ruszyła do dżungli. Wśród krzaków latały runy. Zaczął padać deszcz. Drzewo nieopodal runęło na ziemię. Z krzaków wyskoczył Mroczny Szaman. Wszędzie fruwały ciemnoniebieskie iskry. Szamani cofnęli się. Rozległ się huk. Błysnęło oślepiające światło. Gdy zgasło, ukazały się resztki spalonych roślin. Mroczny Szaman stał na platformie wyczarowanej przed momentem. Zaczął tworzyć połączone ze sobą kowadła. Zaczęły sie poruszać. - Kowadłowy potwór* - mruknął Mechanik. Kowadła oszalały. Uderzały w drzewa, które waliły się pod ciężarem ciosów. Kowadłowy potwór zbliżał się do świątyni. Brutalnie wyrwane z ziemi kamienie fruwały w powietrzu, miażdżąc przy lądowaniu krzaki. Wildling próbował usunąć potwora, ale ten pozostawał przy życiu. Był coraz bliżej świątyni. TRACH!!! Uderzył w ścianę, robiąc dziurę. W tym samym momencie z chmur w kowadłowego potwora uderzyła silna wiązka energii. Kowadła rozsypały się. Mroczny Szaman spowodował istny deszcz kul, niszcząc sufit świątyni. Prawdziwy deszcz zaczął padać intensywniej. Mroczny Szaman zniknął z platformy. Szamani Drzewek wrócili do świątyni. Tam zobaczyli Mrocznego Szamana trzymającego nóż przed Marciąq. - Zostaw ją! - krzyknął Zmrok. - Nie będziesz mi rozkazywać! - odkrzyknął Mroczny Szaman, odtrącając go duchem. Gia wymknęła się z komnaty. Mroczny Szaman chciał trafić ja kulą, ale bez powodzenia. Do świątyni weszły trzy zamaskowane myszy. Nagle z dworu dobiegł krzyk: - Poddajcie się! Zamaskowane myszy uciekł. Do świątyni wtargnęła III Eskadra Powietrzna Szamanów Porządku z Gią na czele. Mroczny Szaman znalazł się w skrzynce towarzyszącej. - Skoro Mroczny Szaman jest schwytany, wracamy do eskadry - powiedziała Gia. - Ja zostaję - powiedziała Grace White - Zostaje z moim tatą. W świątyni pojawiła sie szamańska bogini. Wszyscy się pokłonili. - Wildling, Physicist - powiedziała - Otrzymujecie nowe imiona. Ty, Wildling, odtąd będziesz nazywał się Druid, a ty, Physicist - będziesz nazywać się Fizyk. Wkrótcę przyśle ekipę budowlaną, by wyremontowali świątynię. ... Następnego dnia Druid obudził się późno. Zaspany ruszył na dwór w kierunku jeziorka. Wskoczył do niego i zdał sobie sprawę, że nie ma wody. - Sucho? - zdziwił się. Pobiegł do jeziora pod wodospadem - Tu też sucho! Spomiędzy gałęzi wyleciała kula. Trysnęła z niej na wszystkie strony woda, wypełniając jeziora. Druid znalazł się pod wodą. Zdążył na szczęście wyczarować deskę, która wyciągnęła go na powierzchnię. Ruszył w kierunku świątyni, ociekając wodą. Stanęła przed nim mysz w szarym futerku z białymi pręgami na ogonie, białą łata na oku i białym brzuchem. Miała na sobie czarny kaptur. Na ogonie widniał ciemnoszary diament na złotym łańcuchu. - Coś za jeden? - krzyknął Druid. - To ja, Pierwszy Souris. Wróciłem do życia. Ale to nie jest moje prawdziwe imię. Na imię mam Drago. Drago uniósł łapy. Druid znalazł się w świątyni. *Takiego potwora można zobaczyć na mapie @4444510. Rozdział 16 Rozdział 16: Ciepło-zimno Po południu Druid siedział na gałęzi i czytał książkę. Nagle na horyzoncie zobaczył tłum Sourisów. - Sourisy! - krzyknął, zeskakując na niższą gałąź, a z niej na ziemię. Sourisy niosły pochodnie, mimo iż był dzień. Rzuciły je w suche krzaki, które momentalnie zapłonęły. Dżungla stała w ogniu. Szamani drzewek popędzili w kierunku ognia. Mechanik tworzył lodowe deski, Władca Wiatru zmieniał drzewa i krzaki w kostki lodu, Duchowy Przewodnik wywołał deszcz ze swojej chmury, Fizyk zatrzymał Sourisy w miejscu, a Druid otaczał okolicę kamieniami. Po dłuuuuuuuuugich zmaganiach pożar udało się ugasić. - Do ataku! - krzyczał Drago. - Ty już tu nie rządzisz! - zbuntowały się Sourisy. - Głupcy! Dzięki mnie odzyskujecie prawa! - Więc oddamy cię Szamanom Drzewek, a oni Szamanom Porządku. ... Wieczorem Szamani Porządku zabrali Drago. Przyszła tez ekipa remontowa przysłana przez szamańską boginię. Koniec końców Anya wróciła na 801, a Szamani Drzewek i Grace White spali w namiocie. ... Rano namiotem targała silna wichura. - Właściwie śnieżyca - poprawił Władca Wiatru - )O, jakaś myszka. Myszka miała futro pantery. Na ogonie diament, na głowie maska. Skakała na duchach z rozwiniętymi skrzydłami. Kierowała się do świątyni. Mechanik i Druid skradali się za nią. Dotknęła ściany na końcu sali głównej. Otworzyło się tajne przejście z pustym podwyższeniem. - To twoje? - spytał członek ekipy remontowej, podając jej dziwną kulę - Jesteś przyjaciółką Szamanów Drzewek? - Tak, nazywam się Eli - odpowiedziała pantera. Wyrzuciła hak, drugi, trzeci i już jej nie było. - Co to za kula? - spytał Druid. - Kula Pogody - odparł Mechanik. Druid, niewiele myśląc, zmienił się w kota i popędził za Eli. Po parunastu susach dogonił panterę, ale ta zmieniła się w kota, wyglądając jeszcze bardziej panterowato. Druid już prawie ją złapał, ale sprowadziła grad. Zdążył jedynie odebrać jej Kulę. Wrócił do reszty. Zdjęli zaklęcie, przywracając normalną pogodę, i odnieśli Kulę Pogody do świątyni. - Czyli mamy nowego wroga - stwierdził Duchowy Przewodnik. - Ale czego oni wszyscy od nas chcą? - spytał Druid. - Prawdopodobnie odciąć źródła energii szamańskiej, którymi jesteśmy, i tym samym osłabić wszystkich szamanów - odparł Władca Wiatru. - Tak spokojnie to mówisz?! - zdziwił się Fizyk. - Można przywyknąć - odpowiedział Władca. Brak uwag specjalnych. Rozdział 17 Rozdział 17: Tłum szamanów Druid oberwał czymś w głowę. - Deszcz pada! Do namiotu! - krzyknął. - To piłka, nie deszcz! - zauważył Fizyk. - Pełno tej tandety w morzu! - zdenerwował się Druid - Tylko rzucają tymi śmieciami na prawo i lewo! Jakaś mysz przemknęła, łapiąc piłkę. - Co to za jedna? - zdziwiła się Grace White. Myszka miała brązowe futro z białym brzuchem, łatką na oku i pasami na ogonie oraz długie rzęsy. Miała ciemne włosy i róg na czole oraz lizaka w pyszczku, a także zawieszkę na ogonie. - Coś za jedna? - spytał Duchowy Przewodnik Myszka zaczęła czarować deski. - SOS? - zdziwił się Fizyk. Myszka kiwnęła głową. - Ale coś za jedna? - spytał Władca Wiatru. - Jestem... słodką... miłością - powiedziała myszka słabym, przestraszonym głosem. - Że co? - zdziwił się Mechanik. - Jestem... - zaczęła znów myszka, ale Władca Wiatru jej przerwał. - To jakaś wariatka! - krzyknął. W pewnym momencie z dżungli dobiegł krzyk: - Hej, wy tam! Ten wasz szczur spłoszył mi rzadką papugę do kolekcji fotograficznej! Z dżungli wyszedł szaman koloru zielonego o jasnoszarym futerku i czerwonych włosach. Na szyi miał kolczastą jakby obrożę, a w pyszczku trzymał koniczynkę. - A ty to kto? - spytał Fizyk. - Erstus - przedstawił się nieznajomy - Wy to pewnie Szamani Drzewek? Po kim jak po kim, ale po was nie spodziewałem się płoszenia zwierząt. - Po pierwsze: my jej nawet nie znamy - przerwał mu Władca Wiatru, wskazując myszkę, która przedstawiła się jako Słodka Miłość - Po drugie, ona biegła, bo... No właśnie, czemu biegłaś? - skierował do niej pytanie. Słodka Miłość wskazała na piłkę. - Biegła za piłką?! - zdziwił się Erstus. - A kto ją rzucił? - spytała Grace White. Słodka miłość ułożyła z desek imię SAFIRA. - Kto to? - spytał Przewodnik. - Słyszałem o niej - odpowiedział Erstus - Podobno chce być dobra, ale nie umie. Osobiście trudno mi w to wierzyć. - A to dlaczego? - wtrącił się Druid. W kierunku Słodkiej Miłości poszybowała kula, przed którą ledwo się uchyliła. Z dżungli wyszła czerwona szamanka o futerku szkieleta, ciemnych włosach i długich rzęsach. Do uszu był przyczepione kolczyki-czaszki, a na szyi jakby obroża, podobna do tej, która ma Erstus, ale z czerwonymi kolcami. Słodka Miłość wskazała na imię ułożone z desek, a potem na czerwoną szamankę. - Potrąciła moja wieżę z desek! - krzyczała - Po Szamanach Drzewek się czegoś takiego nie spodziewałam! - Następna nawiedzona - mruknęła Grace White. - My jej nie znamy! - krzyczał Władca - Dlaczego wszyscy myślą, że ją znamy?! - Rozejść się, tu nie ma nic ciekawego! - krzyczał Mechanik. - A to coś? - spytała Safira, wskazując na Słodką Miłość. - Ona zostaje z nami, takich nie zostawia się samym sobie - odparł Przewodnik. - A remont? - spytał się Erstus, wskazując na robotników przy świątyni. - Stara świątynia, sypie się, to trzeba wyremontować - odparł Władca Wiatru. - A ja się stąd nie ruszę! - sprzeciwił się Erstus - W tej dżungli żyją rzadkie zwierzęta! - To sobie zostań, dżungla jest publiczna - odrzekł Druid, popychając Safirę i Erstusa do dżungli. Poszli sobie, jednak Erstus rozbił niedaleko namiot. ... Wieczorem Druid siedział na gałęzi i patrzył w księżyc. Tęsknił za Anyą. - Jutro pójdę na 801 - pomyślał i, gałąź po gałęzi, zszedł z drzewa, po czym wrócił do namiotu. Brak uwag specjalnych. Rysunki: Kiciarozekpl Krychaplpl Nullalke Saphirapl Agataxa Kilka gagów Rozdziały pisze w zeszycie. W jednym miejscu omal nie napisałem "Władca Wiatrów" Przez jakis czas w postaciach Fiona była dodana dwa razy! Dernière modification le 1447356060000 |
Hypermousem « Censeur » 1424629920000
| 1 | ||
Zaklepuję posta. Coś czuję, że mi się przyda. <---Tego dnia, w którym pisałem te słowa, miałem rację. SORY ZA DOUBLE. 12/11/2015 -Dodano postać Carolina -Dodano wyśrodkowanie w zakładce "Wstęp", dzięki czemu wygląda dużo fajniej - Dodano rozdział 24 09/11/2015 -dodany fanart od Agataxy 20/10/2015 Usunięto błąd z podwójnym dodaniem Fiony do postaci (wreszcie!) 15/10/2015 -Rozdział 23 09/10/2015 -dodany rodział 22 06/06/2015 -wygląd Veneno zaktualizowany -dodany dwudziesty rozdział 01/05/2015 -dodane wyglądy niektórych miejsc -dodana postać Fiona -dodany rysunek od Saphirapl -zakładka "Cała reszta" przeniesiona do postu #2 13/04/2015 -dodana postać Michael 04/04/2015 -dodane nowe zdjęcia dla Szamanów Drzewek -dodana postać Strzałka -dodana postać Tundrana Von Und Zu Tuńczyk w Puszce 03/04/2015 -małe zmiany wizualne wątku -dodany siedemnasty rozdział 02/04/2015 -dodana postać Anne -dodany nowy rysunek od Nullalke 30/03/2015 -dodana postać "Słodka miłość" 29/03/2015 -dodana zakładka "Cała reszta" -dodany szesnasty rozdział 25/03/2015 -dodana postać Safira -opisy spoilerów zastąpione nazwami -dodana postać Eli 21/03/2015 -otwarte zgłaszanie postaci -rozbudowane opisy postaci -dodany piętnasty rozdział 12/03/2015 -dodany czternasty rozdział 08/03/2015 -dodany trzynasty rozdział 07/03/2015 -dodany dwunasty rozdział 05/92/2015 -dodany licznik odwiedzin 04/02/2015 -dodany jedenasty rozdział 01/03/2015 -dodany dziesiąty rozdział 28/02/2015 -dodany dziewiąty rozdział -dodana postac Anya 27/02/2015 -dodany ósmy rozdział 26/02/2015 -dodany prolog -zgłaszanie postaci jest półotwarte -dodany siódmy rozdział 25/02/2015 -dodana postać Zmrok -dodana postać Marciaq -dodany szósty rozdział 24/02/2015 -dodano zbiorową zakładkę dla rozdziałów 1-5 i umieszczono je w spoilerach (pomysłodawca: Emolalunia) -dodany piąty rozdział -przeniesiono do postu #2 formularz zgłaszania -dodany czwarty rozdział 23/02/2015 -dodana postać Grace White -dodany trzeci rozdział -dodano postać Gia -dodany drugi rozdział -otwarte zgłaszanie postaci 22/02/2015 -dodany 2 rozdział -stworzony wątek Rozdział 18 Rozdział 18: Event a 801 Druid szedł przez Osiedle Sourisów. Widok zmienił się: wszędzie panował remont, a Sourisy, mimo że po aresztowaniu Drago najwyraźniej na powrót straciły mowę i inne prawa, to i tak wyglądały już na dużo bardziej przyjazne. Druid przybrał wygląd zwykłej myszki i wszedł na 801. Było tam mniej myszy niż zwykle. - Przepraszam, czemu tu tak pusto? - spytał jakiegoś przechodnia. - Bo zaczął się event, nie wiesz? - odpowiedział - Otworzyli specjalne miejsca, to myszy biegają po roomach, żeby zdobyć odznaki i tytuły. Hm, nie wyglądasz na nowomyszkę, a nie wiesz o evencie. Jestem Veneno. Jakbyś miał jakieś pytania, wyślij mi wiadomość w myślach*. Veneno miał zwykłe, brązowe futerko, opaskę na oczach, chustkę na szyi, słuchawki na uszach i zęby wampira. Poszedł dalej. Druid wszedł do baru. Tak jak w miasteczku, było tam dość pusto. Z dworu rozległ się okrzyk zachwytu - to nowomyszki zwiedzały 801 po raz pierwszy. Zachwycone weszły do baru. Wtem do środka coś wpadło. - Piłka?! - zdziwili się wszyscy. Za nią do baru wpadła druga, trzecia, jedenasta... Room 801 tonął w piłkach! - Skandal! - oburzyły się młode nowomyszki - Idźcie śmiecić gdzie indziej! Spory tłum nowomyszek ruszył w pierwszym lepszym kierunku, akurat do domków na drzewie. Tam grupka myszek zrzucała piłki wyczarowywane przez szamankę o futerku szkieleta i czarnym kolorze szamana oraz ciemnych, bujnych włosach. Do ucha miała przyczepioną ciemnoczerwoną kokardkę, zaś na oku miała opaskę. Nowomyszki wypchnęły szamankę z domku na drzewie, zaś ta rozwinęła skrzydła, wylądowała na łące, w krzakach ktoś krzyknął: - Anne! Tutaj! Szamanka wskoczyła w krzaki i tyle ja widzieli. Druid popędził po mostku łączącym domki na drzewie do baru, a stamtąd na łąkę. Rozgarnął krzaki. Szamanki nie było, był zaś tunel. Druid wskoczył do środka i z powrotem przybrał postać szamana. Tunel był długi i miał mnóstwo odgałęzień. Po kilku minutach błądzenia Druid znalazł wyjście na zewnątrz. Były to dziwne, różowe wzgóza, na których rosły drzewa z lizaków i waty cukrowej. Nieopodal myszki w dziwnej budowli z desek-ciast usiłowały przetrwać strzały szamana. Na szczycie wzgórza znajdowała się duża willa z czekolady. Druid ruszył w jej kierunku. Gdy już się tam znalazł, zapukał do drzwi. Otworzył mu... lokaj-królik. - Tak? - spytał. - Kto tu mieszka? - spytał Druid. - Hrabina Tundrana Von Und Zu Tuńczyk w Puszce, potomkini arystokratycznej mysiej rodziny - odparł zając. - A co to za miejsce? - spytał żółty szaman, wskazując na okolicę. - Proponuje porozmawiać z panią hrabiną - odparł lokaj i wprowadził go do środka. W środku dom również był z czekolady. Większość przedmiotów, które czekoladowe nie były, stanowiły meble. Lokaj poprowadził go po schodach (z czekolady) na piętro (z czekolady), a następnie do sali, w której myszka o szarym futerku z brązowymi łapkami, ogonkiem i pyszczkiem i tęczowych włosach czytała książkę. Miała długie rzęsy, krawat i kolczyki z pająków. - To jest hrabina Tundrana - powiedział lokaj i wyszedł. Tundrana odłożyła książkę. - Szaman drzewka? - zdziwiła się - Czemu zawdzięczam tę wizytę? - Chcę się czegoś dowiedzieć o okolicy - odparł Druid. - Dostałam to miejsce pod opiekę, gdyż wiele myszek tu przychodzi z okazji eventu. Nawet takiego miejsca ktoś musi pilnować. Wtedy ktoś zapukał do drzwi. *Chodzi o szept. Przepraszam, że krótki. Rozdział 19 Rozdział 19: LUA Do sali wszedł kartonik mleka. W łapkach trzymał plik kartek. - Podania o przejęcie kierownictwa nad mini-eventem - powiedział, wręczając hrabinie stertę podań. Po chwili wyszedł. - To jest też mini-event? - spytał Druid. - Tak, z okazji dnia dziecka w Turcji. Zorganizowało go LUA Team. Te myszy potrafią władać potężną mocą zwaną LUA. Mi przypadło zadanie wyznaczenia kierownika. - To ja już pójdę - powiedział i wyszedł z willi. "Chciałem pójść tylko na 801, a trafiłem w sam środek eventu", pomyślał. Doszedł do brzegu morza. Wędrował wzdłuż wybrzeża, aż dotarł do portu. Tam była ustawiona katapulta - jedyna droga na wyspę. Druid użył kamieni - i trzy sekundy później był już na brzegu Rybnej Wyspy. Spojrzał na morze. Tam ujrzał mysz o futrze pantery śnieżnej, która płynęła na wyspę! - Alarm! - krzyknął - To ta Eli! Płynie tutaj! Nieświadoma wszczętego alarmu Eli wyszła na brzeg i zaczęła coś robić plecami do ukrytych w krzakach szamanów. - Co ona robi? - spytał szeptem fizyk. - Sprawdzę - zaproponował Druid i zaczął używać mocy zmniejszania. Lecz po chwili wrócił do normalnych rozmiarów - ku zdumieniu wszystkich. - Ja tam zerknę - Fizyk podjął próbe wyczarowania haku. Niestety i to się nie powiodło. - Co jest grane? - zdziwił się. Włądca Wiatru wszystko zrozumiał. - Użyła LUA i zablokowała moce szamana na terenie całej świątyni! - stwierdził przerażony - Możemy używać TYLKO podstawowej mocy. - Remont świątyni skończony, zwijamy się! - krzyknął jakiś budowlaniec. - Przepraszam! - zawołał Druid, podbiegając do ekipy - Ktoś tutaj umie posługiwać się LUA? - Niestety nie - odpowiedział inny. W tym samym czasie Duchowy Przewodnik i Władca Wiatru pędzili do brzegu. Eli nie zdążyła odpłynąć daleko, była jeszcze w zasięgu strzału kulą. Chwilę później jej łódka była do góry dnem, zaś ona sama płynęła do brzegu wpław. Przybiegł Fizyk, wykatapultował się na drugi brzeg i wylądował tam w tej samej chwili, gdy Eli wychodziła z wody. Fizyk spróbował użyć jednej ze swoich mocy. Zadziałało - Eli mogła się jedynie turlać. - Jedną sekundę - zauważył Władca - W jaki sposób użyła tu LUA? - Ja wiem! - zawołał z wyspy Druid. Przeleciał na drugi brzeg z jakimś urządzeniem w łapce. Był na nim mały ekran i klawiaturka. Była tam wpisana krótka komenda: disableAllShamanSkills - Wszystko jasne! - stwierdził Władca. Wtem przeleciała czarna szamanka Anne i złapała Eli, po czym odleciała. Do brzegu dotarł Mechanik. - Tylko teraz jak to wyłączyć? - zastanawiał się Fizyk. Mechanik wziął urządzenie, wymazał wszystko i nacisnął włącznik. Urządzenie zadziałało. Mechanik spróbował wyczarować wybuchającą owcę. - Mogłeś spróbować na czymś innym - stwierdził z wody Przewodnik. Przepraszam że krótki. Rozdział 20 Rozdział 20: Rozgrywka Z katapulty w porcie wystrzeliła skrzynia i zaryła w piasek. Grace White podniosła ją, po czym zaniosła do świątyni. - Poczta! - zakrzyknęła, stawiając ją w środku. Władca Wiatru wyjął ją i przeczytał: Event rybny! Rok po schwytaniu Indiany Mouse'a szykuje się powrót na Rybną Wyspę, by odnaleźć fragmenty przeszłości. Tym razem jednak tubylcy zastawili mnóstwo pułapek. - Czyli naszą wyspę znów zaleją tłumy - podsumował Mechanik. ... I nie mylił się. Niedługo nastąpił początek eventu. - Może pójdziemy na rozgrywkę? - zaproponował nagle Mechanik. - Na czym to polega? - spytał Fizyk. - Myszy muszą zebrać ser i wrócić do nory. Gdy im się to uda lub zginą, teleportują się w inne miejsce. Szamanem jest się tam raz na jakiś czas. - Brzmi ciekawie - stwierdził Druid - Jestem za. - Ja też - zgodził się Fizyk - A jak się tam dostaniemy? - Spotykamy się na rozgrywce 1. Pomyślcie "/room 1" - powiedział Władca. Druid tak zrobił i po chwili znalazł się w rozgrywce. Najpierw w tłumie rozpoznał Grace White i Słodką Miłość, potem dojrzał Fizyka i Mechanika. Rozejrzał się. To, co zobaczył, zszokowało go. Tłum wrzeszczących i kłócących się myszy, który co chwilę coś rzucał i krzyczał na biednego szamana, biegał gdzie popadnie, odgrażając się tym, którzy weszli do nory przed nimi. Myszki teleportowały się w inne miejsce. Nagle dostrzegł znajomą mysz. - Anya! - zawołał, podbiegając do niej. - Skąd wiesz, jak się nazywam? - odparła zdziwiona Anya. - Jak to? - zdziwił się Druid - To ja, Druid, Szaman Drzewka! - Nie wiem, o co ci chodzi, nie znam żadnego Druida, nie słyszałam o Szamanach Drzewek. Żegnam - powiedziała i pobiegła w kierunku innego szamana, który już lepiej radził sobie z budowaniem. Druid stał jak skamieniały. Myszy teleportował się. Znalazł się w dżungli na Rybnej Wyspie. Wszędzie było pełno pułapek i łowiących myszek. Wyławiały przedmioty do ekwipunku. Ale on już tego nie dostrzegał. Wyskoczył poza krawędź wydzielonego terenu na rozgrywkę. Chciał znaleźć się daleko od rozgrywki, od jej chaosu, a przede wszystkim - od tego, co go spotkało. Pędził przez dżunglę, nie oglądając się na nic. Rozdział 21 Rozdział 21: Zakłócenia. Pozostali Szamani Drzewek widzieli i słyszeli, co spotkało Druida. Anya, która właśnie łowiła, wyglądała jak każda inna mysz - nie było w niej nic niezwykłego. Rozległ się dźwięk dzwonka - okolica zmieniła się. Szaman rozpoczął budowlę od wyczarowania trójkąta. Po chwili pojawił się niewidzialny. - Miał być widzialny! - zdziwił się. Wyczarował pajęczynę - wszystko przez nią przelatywało. Przemiana w kota - trwała sekundę. Żadna moc z żółtego drzewka nie działała. - Co to ma być?! - rozległy się krzyki myszek. - Czas leci! - Nie rób nas w balona! - Zaburzenia mocy - szepnął Władca - Na razie to nic poważnego, to tylko lekki chaos. Wytłumaczą to sobie jako Błędy. One są tu częste. Ale coś się dzieje z Druidem. - Coś blokuje dopływ mocy - domyślił się Fizyk. Mechanik podszedł do Anyi. - O, Mechanik! - powitała go - Miło cie widzieć. - Daruj sobie. Powiedz lepiej, czemu to zrobiłaś dwie Rundy temu. - Dwie rundy temu? Nie pamiętam. Pamiętam dokładnie, co było rundy temu, a tego nie pamiętam. A co zrobiłam. - Powiedziałaś Druidowi, że go nie znasz i że nie słyszałaś o szamanach drzewek - wyjaśnił Przewodnik podchodząc. - CO?! - Ją też chyba coś zakłóca - szepnął Mechanik. - Ale to niemożliwe! - Anya nie mogła w to uwierzyć. - Ale prawdziwe. ... Druid biegł przez dżunglę. Nie mógł zrozumieć, czemu Anya to zrobiła. Tego się nie dało wytłumaczyć. A jednak. Zatrzymał się. Mnóstwo myszy. No tak, event. Chyba nie mają nic lepszego do roboty. Skręcił w lewo i ruszył biegiem. I wtedy wpadł prosto w pułapkę. ... Fizyk szedł przez dżunglę śladem podeptanej trawy i połamanych gałązek. Skoro moc jest zakłócana, z Druidem coś się dzieje. Trawa nieco dalej zaszeleściła. Fizyk wyrzucił w powietrze hak, potem drugi i trzeci. Z powietrza zobaczył wioskę. Wyglądało na to, ze to tam mieszkają tubylcy. Było tam kilkanaście domów i klatka. W klatce dojrzał jakąś mysz i żółtego szamana. To musiał być Druid. Hak po haku dostał się nad wioskę. Tubylców nie było zbyt wielu, przynajmniej w tej wiosce. Fioletowy szaman wystrzelił kilka kul na obrzeża. Wartownicy poszli tam, by sprawdzić, co się dzieje. Fizyk puścił hak. W locie wyłączył grawitację. Strzelił kulą w klatkę, po czym skoczył w jej kierunku. Grawitacja wróciła. Klatka spadła w krzaki, po czym się rozpadła. Jednak była tam tylko nieznana mysz. ... - Ja... ja nie wiem, jak to się stało. Druid wyszedł z jeziorka, w którym nadal pływały szczątki klatki. Przesłyszał się? Tak, na pewno. - Nic nie pamiętam z tej chwili. To nie było wrażenie. Słyszał głos Anyi. Wtedy przypomniał sobie o istnieniu wiadomości w myślach. - Anya? Udało się. Umiał korzystać z wiadomości w myślach. - Tak, to ja. Naprawdę nie rozumiem, jak to się stało. - Jak to? - Nic nie pamiętam z tej rundy. Rozdział 22 (znowu brak pomysłu na tytuł) W końcu wszyscy pięcioro Szamani Drzewek spotkali się w świątyni. Od tamtej pory przez jakiś czas nie działo się nic wartego uwagi. W końcu event rybny się skończył, ustępując miejsca dla nowego eventu, którym był... - Event szkolny? Poważnie? - lekko poddenerwowany Władca Wiatru odłożył gazetę. - Nikt nie każe brać ci udziału - skomentował Mechanik - Chociaż faktycznie, dziwny pomysł. Tak czy siak, nas to nie dotyczy. Niech tym zajmują się tę rozwrzeszczane masy z Rozgrywki. - Ja tam idę zobaczyć - stwierdził Fizyk. Druid postanowił iść z nim. Po jakimś czasie czekania na Pokoju, po mapie, na której jakiś obcokrajowiec błyskawicznie poprowadził myszki do norki, po próbach niezbyt umiejętnego szamana, którego konstrukcja runęła, i wreszcie po mapie bez szamana ukazała się mapa z tablicą, na której ukazywały się strzałki. - O co chodzi? - spytał się innych myszek Druid. - Trzeba się ruszać tak jak pokazują te strzałki. Druid próbował, ale... lewa-prawa-góra-dół-dół-góra-prawa-prawa-góra-lewa... A za każdą pomyłkę zaczynało się od początku. Na koniec dostał papier z jakimiś bazgrołąmi i dużym czeronym F. - Co to za papierzysko? - spytał Fizyk. Miał takie same. - Oni chyba nic nie wiedzą o evencie! - powiedziała jakaś myszka. - To test - wyjaśnił ktoś - Są pozytywne i negatywne. Ten ma wynik negatywny. To się tu wymienia na różne rzeczy. Rozejrzał się. Znajdował się w pokoju pełnym książek. Okazało się, że to gabinet dyrektora, a on sam siedział za biurkiem i wymieniał testy na tytuły, odznaki i przedmioty do ekwipunku. ... - I? - spytał Przewodnik, gdy Druid i Fizyk wrócili. - Ciężki ten event - odparł Fizyk. - Ech, te czasy, gdy na eventach wygrywało się ubrania... - rozmarzył się Władca. - Słuchajcie - powiedział Mechanik - Szamańska Bogini proponuje nam przeprowadzkę. Wszyscy się zdziwili. - A co... co ze swiątynią? - zapytał Fizyk. - Powiedziała, że to nie nasze zmartwienie. - No to wybieramy miejsce - stwierdził Przewodnik. ... - Miasto z eventu karnawałowego? - Karnawał jest za głośny. - Kurbisses-Nacht? - To miasto z halloween? - Zbyt... przeklęte. - I straszne! - 801? - Tam wiecznie są tłumy. - I jeszcze większy hałas niż na karnawale. - Wiem! Domek z eventu świątecznego. - To jest dobry pomysł! - Spróbujemy. ... Domek był bardzo przytulny i - mimo wiecznie mroźnej pogody dookoła - ciepły. - A skąd tu Papaille?! - zdziwił się Fizyk. Koło kominka stał Papaille ubrany jak mikołaj. - Mieszkam - odpowiedział - Mam nadzieję, że nie będę wam przeszkadzać. W końcu jesteście tu za zezwoleniem Szamańskiej Bogini. - Ty gadasz?! - krzyknał ze zdziwienia Druid - Ty przecież jesteś NPC! - Raczej ten ja na roomie 801 - poprawił go Papaille. Rozdział 23 Rozdział 23: Halloween Event szkolny zbliżał się ku końcowi. Wśród myszy krążyły już pogłoski o zbliżającym się evencie Halloweenowym. - Coraz więcej oszustów - rzucił Fizyk, wchodząc do domku - Któraś mysz próbowała sprzedać ciasteczka z wróżbą. Te, które nie działają po evencie. - Ciekawe, czy w tegorocznym evencie będą znowu przydatne - zastanowił się na głos Przewodnik. Mechanik włączył niedawno wniesiony do domku ekran. - Event na pewno już za chwilę! Zaraz zobaczycie! - powtarzał zawzięcie prezenter. - Ta, jasne, Panie Wszechwiedzący - skomentował Władca. Przyciszył dzwięk - Mechanik, po co to włączyłeś? - Bo myślałem, że powiedzą coś ciekawego. ... Nazajutrz... Mechanik znów włączył ekran. Był tam ten sam prezenter powtarzający to samo. Nagle rozległy się wszechobecne słowa: - Restart za dwie minuty! Restart wygląda w następujący sposób: wszystkie myszy są uśpione na kilka minut, a po przebudzeniu zmiany są już wprowadzone. - No, zobaczymy, co będzie tym razem! - zawołał Przewodnik. Władca ustawił się prz drzwiach z zamiarem odebrania gazety. - Restart za minutę. ... Jak zawsze wszyscy obudzili się w mniej więcej tym samym momencie. Koło wejścia leżała gazeta. Władca sięgnął po nią. Pozostali podeszli do niego. - Drekkemaus ma dziecko z Buffy, pogromczynią wampirów - zauważył Mechanik. - "Drekkemaus otwiera drzwi swojej rezydencji, aby Cię zaprosić" - przeczytał Fizyk - Ciekawe... - To jak, idziemy zobaczyć? - spytał Mechanik. - Pewnie! - krzyknęła reszta. ... Po mapie z szamanem w Trybie Boskim, mapie bez szamana i w końcu takiej z dwoma szamanami pojawiła się mapa eventowa. Chyba. Panowała tam ciemność, więc Druid nie był do końca pewien. Widać było jedynie skrawek otoczenia. Po chwili myszy z Pokoju zorientowały się, że to kamienne ruiny. Tylko czemu są tu cukierki? Pioruny, co kilka chwil oświetlające mapę, nie wystarczały do nawigacji w terenie, więc Druid, jak sporo innych myszy, spadł. Następnie pojawiła się mapa z wielkim wampirem z boku i trzema automatami. Druid wrzucił cukierka do pierwszego automatu. Selfie. Zapomniał, że w takich automatach wygrywało się głównie ekwipunek. ... Jeszcze później była mapa, na której wszystkie myszki wyglądały jak czarodzieje i trzymały różdżki służące do walki z duchami i szkieletami. Druid trzymał się nieco z tyłu - niech na pierwszy ogień idą inni. Jak już zrobią lekkie spustoszenie u wroga, to wtedy pójdzie. Zeskoczył ze wzgórza. Przed nim rozciągała się starsza część posiadłości von Drekkemausa. Wszedł do środka. Archain stał koło stołu. - Druid! Dobrze cię widzieć! - zawołał w jego stronę - Inni też tu są? - Tak - odpowiedział Druid - Powiedz mi, po co trzymasz tu te wszystkie maszkarony! - Uważaj, co mówisz! - krzyknął jakiś szkielet, rzucając się na Druida. Przy pomocy innych myszek szybko się z nim rozprawił. - Lubię je - odpowiedział Archain - Poza tym, dali mi pod opiekę, to co? Miałem wyrzucić? Pasują tutaj. Druid przyznał mu rację. Rozdział 24 "Tajemnice" W piwnicy willi znajdowało się wiele duchów. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że nie ma stąd wyjścia, jednak za trumną stojącą w rogu znajdował się niewielki korytarz. Prowadził na... cmentarz. Nagle rozpętała się burza. Druid przez krople deszczu dostrzegł na wzgórzu... szkielet kota. Albo kota szkieleta. Nie był pewien. "Tego nie rozumiem - pomyślał - Po co von Drekkemaus trzyma w ogródku, który jest cmentarzem, albo na cmentarzu, który jest ogródkiem, takiego potwora?" Myszy, nie myśląc wiele, rzuciły się do ataku. Kot bronił się, jednak i tak bez przerwy okładano go różdżkami. Kilkoro "czarodziejów" pilnowało atakujących przed wzywanymi duchami. W końcu kot rozpadł się w pył, a jedynym zajęciem pozostała likwidacja ostatnich duchów. ... Druid, Fizyk i Mechanik byli na Vanilli - łatwiejszym typie rozgrywki. Po dwóch stronach mapy dwaj szamani - niebieski i różowy - toczyli zawziętą walkę, która zaczęła sie od kul. Pierwsze dwie zderzyły się ze sobą. Kolejne w ogóle nie trafiły. Niebieski szaman był wyraźnie bardziej rozwinięty w Drzewkach Umiejętności - zamknął przeciwnika w skrzynce towarzyszącej. Ten nie miał ani wślizgu, ani teleportu, usuwania przedmiotu czy choćby nawet możliwości przywołania skrzynki w innym miejscu, więc nie mógł się wydostać. Niebieski szaman prowadził myszy do norki, gdy różowy szaman strzelił w niego kulą, skazując zwykłe myszy na niepowodzenie. Mapa się zmieniła - myszy siedziały na miotłach. Musiały jednocześnie zbierać cukierki i omijać kolczaste rośliny. Skąd Drekkemaus mógł mieć tyle cukierków? ... - Co to jest? - chwilę po wejściu do chatki Fizyk zauważył na kominku dziwne płytki. - Wziąłem je ze świątyni - wyjaśnił Duchowy Przewodnik - Są tam namalowane umiejętności z naszych Drzewek. Wszyscy przyjrzeli się płytkom. - Nie poznaję tego symbolu ze skrzydłem - stwierdził Władca Wiatru, przyglądając się swojej płytce. Wskazał na rysunek Skrzydła z mysią głową obok. - Pewnie to twoja umiejętność latania - domyślił się Mechanik. - Nie, latanie jest tu, bez tej głowy... - Władca wskazał na inny symbol. - Może ktoś namalował to dla żartu? - zastanawiał się Fizyk, obracając swoją płytkę w łapkach - Trolli w naszym świecie nie brakuje. - Po co mieliby to robić? - spytał Mechanik. - Przecież mówię, że to trolle - wyjaśnił Fizyk. W pewnym momencie, gdy skierował górę płytki w swoim kierunku, namalowane na niej symbole zaświeciły się. - A więc tak to działa! - zrozumiał Przewodnik - Kiedy skieruje się je w czyjąś stronę, pokazują, jakie ma umiejętności! Jednak gdy Władca skierował swoją płytkę w swoim kierunku, nie wszystkie symbole błyszczały. Tajemniczy symbol ze skrzydłem i głową pozostawał ciemny. Rysunki: Kiciarozekpl Krychaplpl Nullalke Saphirapl Kilka gagów Rozdziały pisze w zeszycie. W jednym miejscu omal nie napisałem "Władca Wiatrów" Wyglądy miejsc Świątynia na rybnej wyspie Willa Archaina von Drekkemausa Mapa eventowa z rozdziału 18 Dernière modification le 1447356060000 |
Elitarymouse « Citoyen » 1424630700000
| 0 | ||
Ciekawy pomysł Będę czytać c: |
Mortycja « Archonte » 1424633160000
| 0 | ||
Pomysł oryginalny, ma związek z grą. Na razie zbyt mało tekstu, by ocenić cokolwiek, ale uważam, że sam pomysł jest zacny. Czekam na kolejne rozdziały! ^.^ |
Hypermousem « Censeur » 1424634780000
| 0 | ||
Dziękuję za życzliwe opinie. Jak mówiłem, w zeszycie mam już kilka rozdziałów, pierwszy i drugi są krótsze. Kolejne będą już dłuższe. Jakoś tak wyszło. Imię głównego bohatera nie pojawiło się od razu, z uwagi na to, że jeszcze sam go nie znał. Ale pewnie już go zauważyliście na liście ;) Dernière modification le 1425843900000 |
Maxkyon « Citoyen » 1424634900000
| 0 | ||
Hm... Opowiadanie w sumie nie takie złe, ale wymaga odrobinę korekty. Np. po myślnikach stawia się najczęściej spację. I to chyba zasadniczo tyle. Zapowiada się obiecująco, może będę przeglądał. |
Hypermousem « Censeur » 1424698140000
| 0 | ||
Jest już drugi rozdział! Zapraszam do lektury! Uwaga uwaga! Otwieram zgłaszanie postaci! Do jednego z rozdziałów potrzebuje kilku postaci. |
Maxkyon « Citoyen » 1424704500000
| 0 | ||
hypermousem a dit : Jeśli chcesz, mogę co nieco pomóc w korekcie tego tekstu, więc tak. Powinno być: "proszę" "formularz" "Mocne strony" (nie stosuj cudzysłowia, jest to tylko jako pokazanie korekty, najlepiej, byś to przepisał to co w nich jest wymazując te z błędami) Tak poza tym, to jak ma być w końcu z tym zgłaszaniem? Bo nie wiem, czy mam podawać moce z drzewka szamana, czy raczej nie. (Coś mi się wydaję, że zamiast tego "+" powinien być "-") |
Hypermousem « Censeur » 1424706480000
| 0 | ||
Maxkyon a dit : Już poprawiłem. Dzięki za pomoc. Myliłeś się. Zamiast "+" nie chciałem dać "-", tylko "=". Jakby co to jest takie cos jak kreator drzewek umiejętności. Niestety mam tylko trzy podstawowe :(. link Ale wcale nie muszą być po kolei, tak jak w grze (wtedy opis). W zeszycie mam sporo rozdziałów, ale potrzebuje kilka postaci. Bez nich ruszę najdalej do 1/3 kolejnego rozdziału. Tak więc proszę o zgłoszenia. Dernière modification le 1424709840000 |
Maxkyon « Citoyen » 1424716320000
| 0 | ||
^ Zawsze do usług. Trzeba każdemu pomagać, bez względu na to, jaki jest. |
Rainobia « Citoyen » 1424718240000
| 0 | ||
FF podoba mi się, więc... zgłaszam postać :D Gia Płeć: samiczka Moce szamana: anioł, wślizg, chmura, nekromancja,wieczna dusza, ognisko. Mocne strony: uczciwa, lojalna, dobrze orientuje się w terenie, ma świetną pamięć Słabe strony: złośliwa, leniwa, nie jest wysportowana, nerwowa, Taka mała uwaga: dopisz czego mają dotyczyć 2 ostatnie punkty. Dernière modification le 1424718540000 |
0 | ||
Moge zglosic? ^^ Screen: Imię: Grace White Płeć: Dziewczyna Kilka mocy z drzewek szamana: Ma wszystkie moce wladcy wiatru Mocne strony: Delikatna, zwinna, szybka, piekna, powazna. Słabe strony: Zimna, dla nie znajomych nie mila, agresywna. Zwykle nie przejmuje sie innymi. Aha i czy ona moze byc dzieckiem wladcy wiatru? :) |
Hypermousem « Censeur » 1424720220000
| 0 | ||
@Rainobia postać dodana. @Sweetika zgłosiłaś akurat kiedy dodawałem rozdział :) Zaraz dodam. Tak, może być dzieckiem Władcy Wiatru. Nawet mi się przyda ten pomysł. EDIT: dodana! Jak już napomknąłem, jest rozdział 3! @Maxkyon (na dole) Pierwsze 2 rozdziały wyszły mi krótkie. Dałem je na początek, byście ocenili, czy mam pisać dalej, czy nie. Trzeci w zeszycie zajął mi 3,5 strony. Czwarty 4 strony. Piąty 5. Szósty 6. Wymagają one lekkich poprawek, więc nie dałem od razu. 7 właśnie jest w trakcie. Do niego potrzebowałem potrzebuję jeszcze 1-2 postaci, góra 3. Potem zgłoszenia będą półotwarte, czyli będzie można zgłaszać, ale zostaną wykorzystane dopiero gry będą potrzebne. Dernière modification le 1424725380000 |
Maxkyon « Citoyen » 1424724840000
| 0 | ||
Hoho, pojawiły się nowe chętne osoby do [FF] ^^ Tak poza tym, to dobrze wiedzieć, że 4 rozdział będzie już dłuższy od pozostałych :D Chyba dodam do Ulubionych :) |
Hypermousem « Censeur » 1424781420000
| 0 | ||
4 rozdział dodany! Nadal potrzebne mi jeszcze kilka postaci. Proszę o zgłoszenia. Kto pierwszy ten lepszy :) |
Mesmera « Sénateur » 1424786580000
| 0 | ||
Czytając o mechaniku nie wiem czemu skojarzyło mi się to ze Zmrokiem. Chyba w moim FF będę musiała napisać oświadczenie. Fajny pomysł :) W moim FF też pojawią się szamańskie moce, troszkę na innych zasadach. Mam nadzieję, że nie uznasz tego za plagiat czy coś. MIałam to zaplanowane na jakiś dalszy rozdział :(. Widzę spore zainteresowanie twoim FF, więc postaci dodawać nie będę. Jeśli będziesz potrzebował postacie....to ja stwarzam nawet na zamówienie. Wymyślanie postaci do dla mnie pestka :) Co do rozdziałów, trochę krótkawe i w dialogach niekiedy dobrze coś dodać. Przydałoby się więcej opisów np. miejsca w jakim się znajdują, uczuć - czyli co odczuwają itd. Szybko pochłonęłam te opowiadania. Oczywiście będę czytać. :) No i postaram się częściej pisać swoje FF XD. Zły pomysł by pisać na bieżąco, ale tak bardzo lubię XD |
Hypermousem « Censeur » 1424788260000
| 0 | ||
Mesmera a dit : Oczywiście, że nie uznam tego za plagiat. Nie mam tematu drzewek i szamana zarezerwowanego na wyłączność :) Co do długości rozdziałów i postaci, rozdział, w którym zaczynam z tymi postaciami, ma już wstępny projekt. Rozpisałem się na 9 stron :D Kolejny rozdział jest w zeszycie jak inne i jeszcze dzisiaj go dodam, jak tylko dorwę się do kompa (piszę z tabletu) EDIT: kolejny rozdział trafił z zeszytu do wątku :) Dernière modification le 1424799300000 |
Henryk_walezy « Citoyen » 1424805480000
| 0 | ||
hypermousem a dit : Świetny rozdział ;3 I może zamiast na każdy rozdział dawać zakładkę to zrób może Rozdziały 1-5 I tam w spoilerach dasz te rozdziały a w next zakładce np.. 6-10 Rozdziały... coś takiego, to tylko sugestia. Ps. Daje do ulubionych ^^ |
Hypermousem « Censeur » 1424807160000
| 0 | ||
Emolalunia a dit : Twój pomysł mi się spodobał. Już to zrobiłem. |
Mesmera « Sénateur » 1424812800000
| 0 | ||
Nie, u mnie nie będzie drzewek i nie będzie podziału, powiedzmy XD Za szybko się ta akcja dzieje :( |