[FF] Pikawa |
Justote « Citoyen » 1449156780000
| 0 | ||
Cóż, powracam z nową weną, z nową motywacją i nowymi pomysłami! Mam nadzieję, że ten fanfik się uda. Będzie to opowiadanie związane w różnych względach z Transformice, ale zdradzać nic nie będę. Pisałam kiedyś "Rusałkę" - nie udało się, Ale trzeba próbować, może tym razem nie opuści mnie zapał. Mam jak na razie obmyślony plan, nie przyjmuję nowych postaci od was, ewentualnie czasami będę was pytać o cechy nowych bohaterów, może nawet i screeny. - strój codzienny, domowy - strój do pracy, kolory kokardki i innych ozdób się zmieniają - strój oficjalny, na spotkania, konferencje, imprezy - strój na zimę Lizzie Cheesen - strój codzienny, domowy - strój do pracy, kolory dodatków są zmienne - strój oficjalny, na spotkania, konferencje, ważne imprezy - strój na zimę Hassan Moustribuss Richard Cheedar Wracam na swoje! Nareszcie! - cieszyła się, kiedy szła po schodach do swojego biurka. Zastała tam równie wesołego Ricka. - Miło cię widzieć! - wstał z krzesła, na którym tak bardzo lubił się kręcić, gdy tylko "Lizzie nie widziała". - A myślisz, że ciebie nie? - uśmiechnęła się od ucha do ucha. Dużo jest pojęć i definicji czym jest dom. Ona uważała, że miała je dwa. Jeden, ten cieplutki, milutki, ten gdzie mogła zamknąć się na całe dnie w pokoju i leniuchować. I tutaj. Tutaj też miała dom. Nie był to może wielki apartament, ale windę miał. - Jutro wieczorem jest impreza. Cytuję: "Oficjalne Powitanie Lizzie Po Urlopie". - poinformował ją. - Ha! Kolejny dowód na to, że nie możecie żyć, kiedy mnie tutaj nie ma. - parsknęła śmiechem. Richard też się roześmiał. Lizzie czuła się jak przed paroma miesiącami. Wolne było dla niej wielkim przeżyciem - miała przeszczep serca, musiała po tym odpocząć. Zawsze kiedy o tym pomyślała robiło jej się zimno. - To co? Idziemy odwiedzić innych? - wyszczerzył zęby. Już miała się zgodzić, kiedy drzwi otworzyły się z hukiem. Weszła przez nie mysz, która na rękach miała tony papierów. Czyżby nowy pracownik? Pewnie nie miał jak złapać za klamkę, czy zapukać, więc walnął łapą w drewno, które z całą pewnością nie było bardzo twarde. - Oj Hassan, połóż to i przywitaj się z panią architektką! - warknął Rick. Wiedziała, że zrobił to na żarty i zachichotała głośno. On sam również parsknął lekko. - Już, j..uż. - powiedział cicho. - E, Hassan, tak? Hassanie ogarnij się. - rzekła. Richard był cicho i obserwował, z tego co zauważyła - nowicjusza. - Przepraszam. - odpowiedział zakłopotany. Szybko wybył z pokoju, pozostawiając tu tony dokumentów. - No przejrzymy sobie to. Widzę, że zaczekałeś z rozpatrzeniem papierków na mnie. - powiedziała śmiejąc się. Rozdział I Śmianie się przy sprawdzaniu dokumentów - to co Lizz lubi w robocie najbardziej. Złapała za najważniejszy papierek - Karta Mysiobywatelska. - Poczytajmy więc. - powiedziała. - Hassan Moustribuss, no gorszego nazwiska to mu nie mogli dać. - złapała się w żarcie za głowę. - Patrz tu, on jest z Survivoru. - pokazał palcem na napis o pochodzeniu. - Czyżby uchodźca, nie podający się za uchodźcę, bo ma Kartę Mysiobywatelską? - wybuchła głośnym śmiechem. Rick aż zdjął okulary, zaparowały mu lekko, robiąc to zachichotał. Sprawdzili kartki, które były ważne i stwierdzili, że może zacząć pracę już jutro. Pozwolili mu iść na bal z okazji powrotu Lizzie. - Kawy? - zapytał idąc do maszyny. - Zgłupiałeś? Wody. - odpowiedziała. Tak, tak, mysz po przeszczepie serca pije kawę, pali fajki i wącha lakier do paznokci. Wypili swoje napoje i wyszli z sali. Zaczęli szukać innych pracowników, aby się z nimi przywitać. Wszyscy znali "panią architektkę", wszędzie po jej powrocie panowały dziś uśmiechy, uściski łap i miłe słówka. Życzyli zdrowia, witali się. Gdy już obeszli całą firmę wpadli do Hassana. - A, a, dzień dobry. - powiedział wystraszony. - Spokojnie. Przyszliśmy oznajmić ci, że masz tę pracę. - uśmiechnęła się Lizz. Mimo głupich żartów w pokoiku jej i Ricka, nie chciała przestraszyć nowego pracownika. Czuła, że po prostu nie może. Richard chętnie by się jeszcze ponabijał, ale kiedy chciał coś powiedzieć machnęła mu przed pyszczkiem łapą. - I możesz jutro wpaść na wieczorną imprezę. - dodała. - Na parkiecie Lizzie i tak będzie moja! - wyszczerzył zęby Rick. Popatrzyła na niego chłodno. Jestem bardziej wrażliwa na jego głupoty, czy to on jest bardziej arogancki? Nie, nie będę tylko twoja - powiedziała do siebie w myślach. - Jeśli to nie sprawi problemy to przyjdę. - powiedział cicho. - To świetnie. - przyznała. - Upijemy cię, Hassan. - Richard uśmiechnął się arogancko. - Rick, przestań. Żarty żartami, ale uspokój się! - warknęła na niego głośno. - Tak jest, pani architekt. - odpowiedział. Nie mogła wytrzymać i wyszła za drzwi. Szybko poszła do swojej sali, zastała tam jedynie telefon, który wydawał z siebie muzyczkę. To telefon Ricka, ale przecież "to takie śmieszne", zajrzę. Podeszła, jakby od niechcenie, gdyby nagle ktoś tu wszedł, do komórki. "SELLINE". Odebrała. - Och, Richard, nareszcie! - powiedział kobiecy głos. - Kiedy do mnie wpadniesz, kochanie? Przez tydzień cię nie było! - rzekła z żalem. Lizz się rozłączyła, w tym samym momencie architekt wszedl do pokoju. - Co ty robisz przy moim telefonie? - zdziwił się, ale nie okazywał złości. - Przechodziłam tylko, żeby nalać sobie wody. - zapewniła. - Jakaś Selline dzwoniła. - udała, że ziewa. - Sell to taka znajoma ze studiów mechanicznych, mieliśmy się razem pouczyć do zaliczenia. - wymyślił historyjkę na poczekaniu. - A ty masz dziewczynę, tą Rossalyn, tak? - zapytała. - No, a czemu pytasz? - chyba coś podejrzewał. Oczywiście, nie pozwalam wam kopiowania, tłumaczenia etc. etc. tego fanfiku bez mojej zgody. A więc, bez mojej zgody możecie tylko czytać, oceniać i komentować ff. Dziękuję za uwagę. Dernière modification le 1449303420000 |
Agussekxxxx « Citoyen » 1449157800000
| 0 | ||
fajne aleeeeee co znaczy ta nazwa |
Justote « Citoyen » 1449157920000
| 0 | ||
Pikawa? W slangu to znaczy serce, takie serce jako narząd. Przynajmniej ja to tak uznaję. |
Myscribbles « Citoyen » 1449159900000
| 0 | ||
Zapowiada się ciekawie :D |
Justote « Citoyen » 1449162900000
| 0 | ||
Prolog został napisany! |
Agussekxxxx « Citoyen » 1449163980000
| 0 | ||
Chuck Norris... Like it! |
0 | ||
Super się zapowiada. tu nic nie było .... :I Dernière modification le 1449247500000 |
Justote « Citoyen » 1449246660000
| 0 | ||
Justote a dit : Więc - nie. |
Justote « Citoyen » 1449303600000
| 0 | ||
@dubl Rozdział I napisany! |
Agussekxxxx « Citoyen » 1449390960000
| 0 | ||
Nie umieraj fanfiku!! |
Justote « Citoyen » 1450800420000
| 0 | ||
Wybaczcie za tą przerwę, ale powracam. *tum dum dum*. |