• Podróż
• Idea
• Magia
• Ludzkość

Imię : Cyril Treacher

Płeć: Mężczyzna

Wiek: 43

Orientacja Seksualna: ???

Wzrost:189cm

Waga:60kg

Cechy Charakterystyczne: Ma przypalone końcówki włosów, stałe wory pod oczami, brak widocznych śladów mutacji. Okulary nosił tylko dla ochrony wzroku przy robieniu jakichkolwiek roztworów, a teraz nosi cały czas z przyzwyczajenia
Co tu dużo do mówienia, nudny chłop z niego xD

Historia:
Jego rodzice byli wpływowymi handlarzami, częściej podróżując, niż przebywając z synami. Z tego powodu często zostawał w domu z zaufanym służącym i Lucjanem, jego starszym bratem. Żyli w wyższych sferach społeczeństwa i generalnie luzik.
Niestety, gdy Cyril miał 15 lat, a jego brat 22, ich rodzice zostali zaatakowani przez bandytów.
Lucjan otrzymał większą część kasy i dobytku, a Cyril resztę kaski i dom.
Lucjan pojechał do stolicy i przewalił hajs w tawernach, na hazardzie i w burdelach, korzystając z życia.
Cyril pojechał w wieku 15 lat do uniwersytetu i zaczął się kształcić.
Lucjan przepuścił całą kasę, ożenił się z pierwszą lepszą laską, jaką spotkał.
Cyril rozwijał biznes i zbierał niezłe sumki.
Cyril poznał żonę Lucjana i nawet dobrze się z nią dogadywał, ale niestety nie mieli zbyt wielu okazji do poznania się.
Cyril, nie ważne, jak bardzo nie dogadywał się czasami z bratem, był gotowy podać pomocną dłoń, która niestety zawsze była odrzucana, bo Męska Dziwka zawsze ceniła sobie honor, co było jednym z powodów, dlaczego stracili kontakt na wiele lat, a on widział swoją bratanicę tylko kilka razy, kiedy ona była dzieckiem.

Cyril zaczął pracować jako lekarz w wieku 24 lat i szybko otrzymał tytuł jednego z najlepszych, jacy byli. Zyskiwał wpływy, osiągnięcia i gratulacje, dyplomy zaczęły się zbierać w jego gabinecie. Spędził 13 lat pracując, zanim przeszedł na emeryturę i rozpoczął badania nad magią, zarażeniami i mutacją.

W międzyczasie, po kilku latach udało się Cyrilowi przywrócić kontakt ze swoim bratem, tylko po to, by dowiedzieć się o zdradzie swojego brata. Cyril troszkę się wkurwił, bo wiedział, że matka Silei nie zasługiwała na takie traktowanie. Niestety nigdy nie udało mu się jej znaleźć. Na szczęście nowa żona jego brata była sprytniejsza od swojego męża. Udało im się przez lata utrzymać w tajemnicy spotykanie się, aż do momentu, gdy pewnego dnia dowiedział się, że została zakażona. Mimo jego starań znalezienia Jeanette, by ją przygarnąć, nie znalazł jej nigdy. To był generalnie czas, gdy wszystko zaczęło się sypać. Stracił kolejną bratanicę i...

Ktoś doniósł na niego. Pieprzony konfident. Musiał to być, któryś z jego nowych ludzi. On im daje domy, własne miasteczko na jego obszernych terenach, utrzymuje, w zamian za małą cenę, jaką są jego badania, a oni co robią? Ściągają na niego rząd. Gdyby to było tylko to, to mógłby jeszcze ich zmylić, ewentualnie przekupić. Ale nieeeeeeeeee. Idiota wywołał błysk magii, ruinując wszystko i efektywnie zabijając wszystkich mutantów i siebie. Walony kamikaze.
Trzeba myśleć szybko- nie ma dużo czasu. Co zrobić...Morderstwo! Oh tak, tak morderstwo to świetny pomysł. Nikt mnie nie dopadnie, nic ze mną nie zrobią, jeśli będę martwy. Już syf tu jest i tak. To tylko spakować, co ważne... Dobrze, że mam tak wyuczoną pamięć, te notatki były bardzo wartościowe, zanim spalił je... Jeszcze kurtk- o kurde, nadchodzą szczury jebane. Dobra lecim, do lasu. Zdejmę jeszcze tą maskę i rękawiczki... To nie tak, że już mi się przydadzą...

Imię: Silea Treacher

Płeć: Kobieta

Wiek: 24 lata

Orientacja seksualna: Biseksualna

Wzrost: 178cm

Waga: 56kg

Cechy charakterystyczne:

✦ Strasznie blada, niemalże biała skóra z delikatnie zaróżowionymi policzkami.
✦ Pewnego rodzaju tatuaże/znamiona na jej lewym policzku i szyi, przypominające wyglądem kwiaty.
✦ Czerwone i zielone pasemka na ciemnych, kruczoczarnych włosach.
✦ W okolicach dłoni-ramion ma słabe, dopiero pojawiające się, rybie łuski.

Historia:

Silea pochodziła z ubogiej rodziny z wieloma problemami. Z czasem gdy ta dorastała, relacje między jej matka i ojcem zaczęły się psuć, aż doszło do całkowitego rozpadu jej rodziny. Główna przyczyna była jej przybrana siostra - Gdy tylko Silea miała 12 lat, okazało się, że ojciec na boku miał kochankę z która zamierzał założyć szczęśliwa, kochajaca się rodzinę, przy tym całkowicie zapominajac o byłej małżonce i poprzedniej córce.
Matka dziewczyny nie zarabiała dużo i często ledwo wiazali koniec z końcem. Ostatecznie kobieta nie wytrzymała i popełniła samobójstwo, zostawiajac dwudziestoletnia Sileę sama.
Po pewnym czasie, pod jej opiekę została przekazana mała Jeanette - przybrane rodzeństwo którego była obecnie najbliższa rodzina. Poprzedni rodzice dziewczynki zostali wygnani, a Silea pomimo urazy do Jean zaopiekowała się nia.
Gdy wszystko zdawało się układać, Sil została ofiara nieszczęśliwego wypadku wskutek którego została zarażona magia - tym samym zostajac później wygnana, razem z mała, niczemu winna i zdrowa jak ryba Jean.

Imię: Jeanette Treacher

Płeć: Kobieta

Wiek: 12 lat

Orientacja seksualna: Heteroseksualna

Wzrost: 155cm

Waga: 34kg

Cechy charakterystyczne:
✦ Duże, fiołkowe oczy i blada skóra
✦ Jasny, szary szalik którym zakrywa swoje usta i nos, co stanowi dodatkowe zabezpieczenie przed zarażeniem się od Silee.

Historia:
Jeanette spędziła szczęśliwie dzieciństwo u boku rodziców i bliskich znajomych. Wszystko zmieniło się gdy jej matka została skażona magią i potem zaraziła nią swojego partnera. Obydwoje zostali wygnani, a Jean miała początkowo wylądować w pierwszym lepszym domu dziecka, ale ostatecznie udało jej się znaleźć schronienie u przybranej, starszej siostry.
Nie mają najlepszego kontaktu ze sobą - ich relacja polega na zwykłym zapewnianiu przez Sileę dla Jean potrzebnych środków do życia.[/p]

Mitris
Imie: Mithris Blythe
Wiek: 25 lat
Orientacja: Bi
Wzrost: 184
Waga: 63 kg
Cechy charakterystyczne: Krwisto-czerwone oczy, długie, proste białe włosy. Mitris często nosi długą suknie, pod którą stara się ukryć swoje pajęcze nogi i odwłok, z różnym rezultatem. wygląda jakby miała dupe jak ciężarówka.

Spoiler

| Imię : Ashan Lusteroff |
| Płeć: Chłopak |
| Wiek: 22 |
| Orientacja: Heteroseksualny |
| Wzrost: 177 cm |
| Waga: 60 kg |
| Cechy Charakterystyczne: Ma on nienaturalnie bladą cerę, oraz kompletnie to żółte, lekko połyskujące oczy. Na lewym policzku posiada coś w stylu zielonego tatuażu. Na jego ramionach znajduje się białe wypustki tworzące coś w rodzaju niekompletnego pancerza, [praca praca] |
| Historia: [praca praca].|
| Powód wygnania: Oczywiste zarażenie magią, które spowodowało dosyć widoczną mutację. |

Imię--Louey

Wiek--27

Płeć--Mężczyzna

Orientacja seksualna--Heteroseksualny

Wzrost--189

Waga--53Kg

-Historia-
-Louey żył sobie gdzieś w slumsach, kurwa bieda itp i spotkal jakas babke, obiecujac jej, ze kiedys wydostana sie stamtad z tych slamsow i beda mogli normalnie żyć. Zaczął szukać jakichś rozwiązań i kiedyś znalazł jakiegoś jebniętego typka z mutacjami, byl taki wzdrygniety itp, on zaczal gadac o tym czego chce w zyciu to tam mu to powiedzial i on takie ,,makasero'' wraca za kilka dni, Louey już żadnej drogi nie mogl znalezc, wiekszosc wyprobowal i zaczal juz tak sie stresowac i odrobinę szaleć i ten gosciu przyszedl z gunpowderem i jakimis bombami i wspomnial o banku. Louey z takimi zaspanymi zmeczonymi oczami patrzy na niego, tak zastanawia sie przez pare chwil i mowi mu ze on to podklada i wysadza a on tylko wezmie lupu troche a ten jebniety typ bedac jebnietym mowi ,,hohohohoheheheok'' i pozniej JEB bank wyjebalo, louey biegnie po lup mysli ze jakos odwroci ten typo cos uwage i na miejscu tego wszystkiego tylko zostal znaleziony zmęczony, uśmiechnięty lecz zconfuseowany Louey z zlotem w rękach czy innym gownem

--Charakterystyczne cechy--
Magia Louey'owi wpłynęła na płuca, i okazjonalnie traci oddech na parę sekund. Przez tlen w płucach, magia przedostała się do jego skóry, tworząc dziwne znaki wyglądające na tatuaże, czasami Louey może poczuć jakby ich bicie?
Poza tym, Louey nie ma w ogóle czucia w swoich dłoniach i nerwy dopiero odbierają wiadomość od łokcia i dalej.. Zostało to spowodowane ciągłym zamrażaniem sobie rąk podczas zimy.

☪Wiek 16
☪Płeć Chłopak
☪Orientacja ???
☪Wzrost 173
☪Waga 63 kg
☪Cechy charakterystyczne
Szczupły chłopak o brązowych włosach. Jego ubranie zazwyczaj składa się z luźnej, czerwonej bluzy i czarnych spodni. Popierdala w czymś co przypomina glany. Lewis to totalny przegryw, wyrzutek oraz idiota.
Chłopak nie wyróżnia się niczym specjalnym.

☪Powód wygnania
Został wrobiony w włamanie się do domu jakiejś szlachty, ale typ tak się trząsł że nie potrafił odmówić oskarżeniom, więc go wypierdolili.

...Budzicie się w dużym, drewnianym wozie na sześciu kółkach i związany z dwoma końmi.
Pada śnieg... Niebo jest zachmurzone, jest wam dość zimno.
Wóz jest prowadzony przez dwóch strażników - uzbrojonych w dziwne antymagicytowe zbroje,
razem z maskami i pompami i butlami na ich plecach...
Należeli oni najpewniej do specjalnej organizacji Repelli, z kwaterami w każdym głównym mieście Cywilizacji. Był to oddział wyznaczony do działań związanych z magią. Z wywożeniem zakażonych, i potencjalnie zabijaniem ich - choć od niedawna egzekucje zostały zdelegalizowane.

Grupa nieszczęśników jechała na dół wzgórza, w stronę jakiegoś lasu... Każdy był związany prostymi sznurkami.
Mitris miała wszystkie swoje podłe pajęcze odnogi związane w jedno, uniemożliwiając jakiegokolwiek oporu.

...Każdy kto nie był zarażony magią mógł czuć tą magię wokół siebie...
Zostaną zarażeni, niebawem.

----Louey----

-Hej, wy. Nareszcie, dość już tego spania.
Nie udało wam się uniknąć zarazy? Pojmali was Repelli, tak jak mnie..
Louey siedział na ławce, trzymając siebie całego z zimna.. Trzęsąc się z zimna i kołysząc od prawej do lewej..
Repellia to chyba oni, c'nie?
Ciężko oddychał zimnym powietrzem, nawet z suchymi wargami, myśląc..
Tak mówił mi Diego...
Westchnął, trochę się smucąc..
Mówił, zdrajca..

Chłopak powolnie otworzył oczy. Zimne powietrze szybko uderzyło go w polik, i praktycznie tylko tyle wystarczyło, by spowodować że chłopak zaczął się niepohamowanie trząść z zimna.
Lewis rozejrzał się po grupce, której część już się obudziła. Po ich rozmowie zdał sobie sprawę, że ogromny blondas jest chyba najbardziej wkurwiającym typkiem jakiego spotkał w swoim życiu. Sam postanowił nic nie mówić.

Lewis w sumie nie bał już się spotkania z magią- miał to w dupie. Pewnie i tak zaraz umrze, więc po chuj ma się bać czy martwić. Modlił się o to, by tylko nastąpiło to szybko; Nie wiedział, czy przed śmiercią zdąży mu zamarznąć dupa od tego cholernego zimna.

Wreszcie spojrzał na Mitris- pająka z wielką dupą i ... musiał przyznać, że jej dupa była kurwa ogromna.
Jeżeli mutacje były aż takie złe, to czemu powiększały jej dupę???
Chłopak wpatrywał się w nią przez parę minut... ale potem szybko odwrócił wzrok na drogę, chuchając ciepłym powietrzem.

Mithris

Zaspana rozejrzała się dookoła, opierając się o ścianę wozu. Lekko dygotała z zimna, ale zdecydowanie czuła się lepiej podczas takiej pory roku niż niemiłosiernie gorącego lata.
Oddychała z lekko otwartymi ustami, wypuszczając z każdym wydechem parę chłodnego powietrza.
Świetnie... Nie tak sobie wyobrażałam moją śmierć.
W spokoju obserwowała drogę i spadające na nią płatki śniegu.

Przestraszyła się, gdy nagle obudziła się ze słodkiego snu w wozie. Bała się całej tej sytuacji i tego co mogło ja, oraz pozostałe osoby, spotkać.
Cała trzęsła się z zimna, tym bardziej, że miała na sobie zwykła, luźna sukienkę do kolan i szalik zakrywajacy jej twarz aż po czubek nosa. Nie chciała być w tym miejscu i co gorsza - wcale nie zasłużyła na to żeby tutaj być! Była to najzwyklejsza w świecie pomyłka, albowiem Jean, w przeciwieństwie do czarnowłosej, nie była zarażona magia, a na swoim koncie nie miała żadnych kradzieży.
~Silea... Gdzie oni nas zabieraja? Tak mi zimno...
Zapytała cichutko młodej kobiety, siedzac w pewnej odległości od niej - dokładnie po drugiej stronie wozu.
~Boję się...
Spuściła wzrok z kobiety, gdy uświadomiła sobie, że ta najzwyczajniej w świecie ja ignoruje. Było jej dosyć przykro z tego powodu, ale po części przyzwyczaiła się do tego typu sytuacji.

Chłopak ze zdziwieniem zaczął patrzeć na młodą, białowłosa dziewczynę. Przecież to jeszcze dziecko! Co ono tu robi? Zadawał sobie takie pytania w głowie; choć z chęcią chciałby jakoś pomóc młodej, no to w tej sytuacji mógł gówno zrobić. Sam też po chwili skumał, że ta przyjaźniła się z niejaką Silea, co było kolejnym powodem, żeby chłopak się nie wtrącał.

Mimo wszystko, nie mógł stać i nic nie robić. Czas mijał, a robiło się tylko zimniej. Z nadzieją że uda mu się wyswobodzić z sznurów, które wiązały jego ręce; zbliżył swoje dłonie do twarzy i zaczął je gryźć. Obok niego siedział ten wielki blond typo, więc spodziewał się że zamaskuje on jakoś chłopaka przed wzrokiem straznikow- oczywiście, jeżeliby tylko spojrzeli w ich stronę. Lewis zbliżył się do niego ciut bliżej, gryząc dalej swój sznur.

Sznur okazał się być zbyt mocny dla zębów Lewisa.
Zbyt wiele nie zdziałał. Ewentualnie ledwo przegryzł sznur. Dalsze działania zajęłyby co najmniej godzinę nieustannego gryzienia, jak głodny pies.

Jeden z Repelli ziewnął, rozciągając się trochę. Spojrzał na grupę. Jego twarz była zakryta przez maskę z cienką przestrzenią na oczy.
Westchnął, i spojrzał znów przed siebie. Drugi lekko odwrócił łeb do niego.
- "Co jest?", tamten odpowiedział, starszym i bardziej zmęczonym głosem: "Nic... Nic..."

Wóz wjechał do gęstego lasu. Drzewa były cienkie lecz wysokie. Igły zakrywały całą ściółkę przed słońcem.
Z daleka słychać było wycie jakiejś bestii... Podobne do wilka, czy coś podobnego.

Obserwowała młodego chłopaka, usilnie starającego się uwolnić z lin.
~Niepotrzebnie się z tym męczysz.
Mruknęła, znowu po chwili odwracając wzrok gdzieś indziej. W końcu, nawet jeśli chłopakowi uda się wyswobodzić z sznura, to i tak nie udałoby mu się stąd uciec. Co jak co, ale Repellie raczej nie są takie głupie.
Jeanette słysząc wycie wilka, skuliła się i schowała swoją buzię jeszcze bardziej pod materiałem szalika.