schmetterling |
Maarfinka « Sénateur » 1521907860000
| 9 | ||
Elsaxelsa a dit : arigatou köszönöm -- bogini śmierci z uniwersum, które sobie wciąż tworzę inb4 'gdzie jej kosa', 'przestań robić kryptoreklamy' kosy nie ma, bo jest bardziej zarządcą dusz, aniżeli monstrum, które je siłą odbiera trochę o bogach w moim uniwersum, głównie o Śmierci (mocno inspirowałam się mitologią grecką) Na początku był Chaos. I Porządek. Pojawili się znikąd, ot tak sobie po prostu. Chaos ma skórę czarną jak węgiel, włosy równie czarne i przypominające pióropusz. Oczy ma czerwone. Nosi na sobie nonszalancko zarzuconą czarną szatę, nieco wystrzępioną na końcach (długa jest gdzieś do połowy uda) i sandały z ciemnej skóry. Całe ciało ma pokryte kolorowymi plamami, głównie w neonowych odcieniach. Porządek natomiast jest biała jak papier, ma srebrzyste włosy sięgające połowy pleców. Nieco kręcone, dwa kosmyki z przody łapie w warkocz. Ma przeźroczystoniebieskie oczy. Na sobie ma białą, zwiewną szatę sięgającą stóp, gdzieniegdzie zawieszona jest srebrna biżuteria z niebieskimi kamieniami. Nogi ma natomiast bose. Jej skóra mieni się jak księżycowy pył (tak, jest coś takiego). Generalnie Porządek nigdy nie chciała z nim walczyć, ale Chaos nie pozostawiał jej wyboru i musiała się bronić. Walczyli przez miliony lat, tworząc przy okazji gwiazdy, planety i inne śmieszne rzeczy dryfujące w kosmosie. Dopiero po wielu milionach lat się pogodzili, kiedy to wspólnie stwierdzili, że są zmęczeni i od tej pory stronią od konfliktów. Pogodzili się i stwierdzili, że są nieco samotni w tej przestrzeni kosmicznej, a nie chcą spędzać tyle czasu tylko we dwoje, bo znowu zaczną walczyć. Postanowili więc stworzyć inne bóstwa, a były to: Bóstwa życia- Życie, Fauna, Flora, Śmierć Bóstwa żywiołów- Ogień, Woda, Powietrze, Ziemia Najsilniejszym bóstwem był Życie, silniejszy nawet od Chaosu i Porządku, ponieważ mógł kontrolować wszystko co żywe, w tym i bogów. Wyglądał jak Zeus, ale młodszy i taki rudy blondyn. Umięśniony, brodaty. Na czole miał lwią zmarszczkę. Oczy jego były jasnoniebieskie. Chodził w takiej samej szacie jak Chaos, ale niebieskobiałej i niewystrzępionej. Na nogach nosił sandały z metalowymi okuciami. Miał także metalowe elementy na swojej szacie. Fauna z wyglądu przypominała sarnę. Delikatna postura, brązowa skóra, kręcone brązowe włosy do ramion. Miała też malutkie różki. Generalnie to była faunem. Nosiła na sobie beżową szatkę do pępka (no bo niżej miała futro), a we włosach miała wiecznie wplątane gałęzie i liście. Oczy miała żółte jak kot. Flora natomiast wyglądała jak drzewo. Miała skórę koloru kory drzewnej, a włosy miała zielone i kręcone. Oczy szmaragdowe. Nosiła długą, brązową szatę, uszytą z grubego materiału. Biżuterię miała z patyków. No i Śmierć, która wyglądała na schorowaną. Była blada, miała wysypkę, a jej czarne włosy snuły się po ziemi bez życia. Oczy miała czarniejsze od skóry Chaosu. Na sobie nosiła wymiętą, nieco pożółkłą szatę, a na głowie pióropusz z uschłych liści i małych czaszek. Butów nie potrzebowała. Na początku wszystko było ok. Potem Życie uznał siebie za najważniejszego z bogów. Zrobiło się bardzo toksycznie, bóstwa żywiołowe się buntowały, bo były uznawane za najsłabsze. Chaos i Porządek uciekli na drugi koniec kosmosu, aby stworzyć nową cywilizację i żyć w przyjaźni. Natomiast bóstwa życia postanowiły zrobić sobie własną planetę. Miała mieć kształt ostrosłupa o podstawie trójkąta, tak że każdy dostawał swój bok.Bóstwa żywiołowe dostały jeden, Życie i Śmierć drugi, a Flora i Fauna trzeci (oczywiście wszyscy sobie wzajemnie pomagali). Czwarty został przeznaczony na wspólną siedzibę, dom bóstw. Woda ożeniła się z Ogniem, Powietrze z Ziemią, a Życie ze Śmiercią. Flora i Fauna pozostały przyjaciółkami. Wszyscy sobie żyli spokojnie, opiekowali się swoją częścią świata i wykonywali swoje obowiązki. Lecz pewnego razu, Życie zdradził Śmierć z Florą. Flora urodziła z tego dziecko, które potrafiło uzdrawiać chorych, rannych i znało się na ziołolecznictwie. Śmierć została bardzo zraniona, gdyż bardzo kochała Życie, który ożenił się z nią tylko dlatego, by inne bóstwa nie uważały go za potwora bez serca, bo ignoruje zakochaną w nim Śmierć. Uważał ją za niższą sobie, podobnie jak reszta bóstw życia. Popierały ją tylko bóstwa żywiołów, także traktowane gorzej przez Życie. Postanowiła się więc zemścić i uczyniła wszystkie stworzenia żywe śmiertelnymi (wcześniej żyły wiecznie, lecz mogły umrzeć od ran, były głównie dekoracjami w domku dla lalek bogów; jedynie moc Flory okazała się zbyt silna, dlatego rośliny tak długo żyją). Chciała także zabić nieślubne dziecko Życia, lecz jej się to nie udało, a jedynie spowodowała stopniową utratę zdrowia u niego za każdym razem, gdy używa uzdrawiających zaklęć. Dlatego Uzdrowiciele mogą sami zginąć ratując od śmierci innych. Na sam koniec popełniła samobójstwo. Odtąd liczba 4 była przeklęta, ponieważ Śmierć była czwartym bóstwem życia, a popierały ją cztery bóstwa żywiołów. Pojawił się także problem ze składowaniem dusz, które teraz straszyły ludzi, bo nie miał ich kto odprawić w zaświaty. Bóstwa żyły w tym stanie jeszcze kilkaset lat, przy okazji tworząc kolejne ludy (ludzie głazy, ogniomagowie), gatunki zwierząt, czy też przekazując swoje moce ludziom, tworząc magów. Wtedy Życie stwierdził, że wystarczy mu tego bycia bogiem i zdegradował wszystkie bóstwa (oprócz Chaosu i Porządku, którzy byli zbyt daleko) do śmiertelników z magicznymi mocami. Zamieszkali w towarzystwie ludzi i umarli ze starości (wbrew woli bóstw żywiołów). Problem z duszami rozwiązali ludzie 200 lat później, tworząc "ziemskie zaświaty" na czwartym, nieużywanym boku planety. |
Luna1928 « Consul » 1521970740000
| 1 | ||
mmmm fajne to uniwersum takie inne niz wszyskie jak gdyby mitologia jakiegos nieznanego kraju ;o; |
Maarfinka « Sénateur » 1522610520000
| 9 | ||
kolorowe podoba mi sie ten efekt, bede go naduzywac |
Luna1928 « Consul » 1522617960000
| 1 | ||
mmmm ale kolorki sliczne kocham te rysuneczki |
Mirindeed « Consul » 1522628160000
| 1 | ||
oh, oczojebne kolorki to cos co lubie, najs |
Anka8kot « Censeur » 1522652880000
| 0 | ||
pięknie zostawię? Nie umiem rysować ludzi więc no i tak ona jest wyższa niż na zdj |
Maarfinka « Sénateur » 1523185380000
| 13 | ||
Luna1928 a dit : Mirindeed a dit : dzięki! Anka8kot a dit : kiedyś ją narysuję! tylko mam sklerozę i ciągle zapominam ;/ -- Woda, jedno z bóstw elementalnych żona Ognia, generalnie złota kobieta jak się wkurzy to też potrafi popalić... |
Khonshu « Sénateur » 1523295120000
| 1 | ||
Ta woda... podziwiam |
1 | ||
wOw podoba mi się |
Maarfinka « Sénateur » 1523304540000
| 1 | ||
dzięki mysski... niestety dzisiaj nic nie mam, bo już nie chce mi się odpalać skanera; w każdym razie, jutro dodam jelitowróżkę. nwm napiszcie może jak według was by taka """jelitowróżka""" wyglądała, bo zdycha ten wątek |
Maarfinka « Sénateur » 1523646480000
| 9 | ||
jelitowrozki nie chce mi sie skanowac, macie za to smisznego pana photostudy wip |
Maarfinka « Sénateur » 1525641540000
| 9 | ||
photostady na szybko |
Mirindeed « Consul » 1525709160000
| 2 | ||
fajnie ci wyszla ta magda gejzer |
Maarfinka « Sénateur » 1525725840000
| 10 | ||
Mirindeed a dit : thax! --- patrzta, znowu Śmierć! tym razem miała być na konkurs, ale narysowałam ją na złym formacie xD zamiast tego wysłałam takiego epickiego szerszenia, szkoda że zapomniałam zeskanować gotowy rysunek :| inspirowałam się renesansowym/ barokowym stylem trigger warning: jelita tak jak pisałam, Jelitowróżka Jelitowróżki początkowo należały do potworów- wabików, ale za dużo z taką twarzą nie nawabią, więc zaczęły sobie robić lassa ze swoich jelit. Spokojnie, ich to nie boli. Ta krew jest tylko dla dramaturgii. Ich odchody są toksyczne, więc jak się ciachnie takie lasso, to można nawet od tych toksyn umrzeć. hehe, shooting stars get it??!? znowu hetalia Tohru w minimalistycznym stylu główny element mojego nowego bootskina (pasek postępu muszę naprawić) |
Maarfinka « Sénateur » 1526069940000
| 9 | ||
ale edgy gifa zrobilam |
Maarfinka « Sénateur » 1526231340000
| 12 | ||
wbijcie mi senatora plox |
Maarfinka « Sénateur » 1528233660000
| 5 | ||
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA |
Maarfinka « Sénateur » 1529006460000
| 5 | ||
Andrzej Duda, krzywe photostady robione na angielskim Rozmazana dziewoja, narysowane przed chwilą z nudów |
Maarfinka « Sénateur » 1530463260000
| 10 | ||
Mapka małego fragmentu mojego uniwersum+ prototyp stroju ludowego Nokodi 'krótki' opis wszystkich regionów Regiony są częściowo niezależnymi terenami, znacznie odróżniającymi się od siebie kulturowo. Ich władze nie mogą podejmować działań sprzecznych z prawem królestwa Sangwinii, ponieważ w zależności od sytuacji (głównie od zysku jaki dany region przynosi), król albo przymknie na to oko i ewentualnie nałoży jakieś drobne sankcje, lub zmieni władzę regionu na swoich kandydatów. W razie buntu ludności zostanie on stłamszony siłą lub region zyska niepodległość. Np., gdyby ludność Zachodniego Krańca zażądała niepodległości, to król po chwili wahania by ją temu regionowi dał (Zachodni Kraniec to dość spory, lecz nieurodzajny teren, nie przynosi zbyt wiele zysku i nikt tam nie mieszka), byleby tylko zachować pozór pokoju w królestwie, ponieważ jest ono odgrodzone od reszty świata murem i magiczną kopułą (nieprzenikalnymi przez to, co cielesne), a gdyby wybuchła wojna, to straty byłyby przeogromne. Jednakże gdyby lud Salemonii się zbuntował, to sprawa wyglądałaby już inaczej (region ten przynosiłby kosmiczne zyski z handlu, gdyby nie umiłowanie mieszkańców do czarnego rynku, a i tak przynosi wiele zysków). Raz na rok władcy regionów spotykają się na niezależną naradę, bez królewskiego nadzoru. Ich miejsce spotkania zawsze mieści się w jakiejś stolicy, choć w przypadku Nokodi robią wyjątek i przebywają w Teroko. Hikoria Dom iście odważnego, szalonego wręcz ludu. To właśnie tam można znaleźć czubków jeżdżących na wycieczki krajoznawcze do Tritożu, lub urządzających pikniki w Karokko. Popularnym żartem jest udawanie, że ten region nie istnieje, ponieważ kiedy wiele lat (w roku 233 [obecnie jest tam rok 4444]) temu spłonęły archiwa w Nokodi, a komunikacja między regionem a resztą królestwa była utrudniona (władczyni tego regionu pokłóciła się z resztą zarządców), wymazano po prostu ten region ze zaktualizowanych map, gdyż nie było dowodów na jego istnienie, a kartografowie byli wtedy wyjątkowo leniwi i uparci. Jednak po paru latach, kiedy to władczyni tego regionu postanowiła w końcu spotkać się z resztą władców, kartografowie zgodzili się poprawić mapy, choć niechętnie. Ludzie tutaj to głównie drwale lub rzeźbiarze. Stan regionu: pół zależny, po wielu sprzeczkach z kolejnymi królami ustalono, że Hikoria nie będzie dłużej sponsorowana przez Sangwinię, otrzyma za to więcej swobód i podatki na cześć państwa zostaną zmniejszone. Utrzymuje przyjazne stosunki z Zachodnim Krańcem. Klimat: umiarkowany, choć otaczające region góry i lasy sprawiają, że jest tam ciepło i sucho. Symbole regionu: drwale, ptaki drapieżne, wieczorne ogniska. Nokodi Region-szef, który szefem być nie powinien. Kontroluje cichcem całe królestwo oprócz Tritożu (z którym jest nieformalnie w stanie wojny), lecz władze pracują też i nad tym. To tam znajduje się stolica królestwa, Flinesse. Dawniej był większy, lecz zarządy innych regionów zarzucały mu kontrolę nad handlem rzecznym w Sangwinii, więc część regionu została odłączona i stworzono Tertanię, oficjalnie niezależną, a nieoficjalnie zależną od Nokodi. Osławiony przez władze jako ostoja pokoju, cywilizacji i technologi. I faktycznie, Nokodi to najbardziej rozwinięty technologicznie region. Nie do końca jednak pokojowy, ponieważ jak w całym królestwie, ludzi tutaj wychowywano i szkolono na wojowników (we Flinesse znajduje się szkoła walki z abominacjami Karokko), a strój ludowy krainy to po prostu mundur. W całej Sangwinii silnie propagowana jest walka z potworami (i wrogami królestwa), lecz w Nokodi jest ona najsilniejsza. (pierwsi pieszkańcy Krainy za Murem [Sangwinii] rozpoczęli ten trend, aby ludność dobrowolnie chciała walczyć ze wszystkimi bestiami z Karokko) Ludność Nokodi uwielbia kwiaty, książki i słodycze. W Nokodi znajduje się większość fabryk cukierków. Stan regionu: dosłowna reprezentacja króla i królestwa, utrzymuje przyjazne stosunki z Salemonią i Tertanią. Klimat: Umiarkowany, słoneczny Symbole regionu: metalowe zausznice w kształcie skrzydeł i rogate opaski na głowę (część stroju ludowego), kolor niebieski (najpopularniejszy kolor munduru), strażnicy, geranium sanguineum (symbol całego państwa), ciastka. Tritoż Dawniej teren Nokodi. Został jednak odłączony, gdy zaczęli osiedlać się tutaj zbiegli przestępcy i prześladowane wszędzie indziej pół-potwory. Nikt nie chciał brać odpowiedzialności za kolejne tragiczne śmierci ludzi spoza regionu, więc został on odłączony od królestwa, lecz zaliczany jest dalej jako część krainy za murem. Na początku panował tam chaos, ludzie mordowali się nawzajem, lecz zbiedzy wciąż napływali, gdyż tylko tam nie sięgały wojska Sangwinii. Po kilkudziesięciu latach, ludność Tritożu w końcu zrozumiała swój błąd i postanowiono zaprowadzić tam porządek. Ustanowiono władze i prawa. Mimo, że dla reszty krainy Tritoż wygląda na krainę barbażyńców, to tamtejsza ludność pomaga sobie wzajemnie przetrwać i ochrania się. Ziemia jest tam bardzo nieurodzajna. Ze względu na odizolowanie pasmami górskimi panują tam pustynne warunki. Ludność mieszka w namiotach i ubiera się w lekkie, nieco zakurzone ubrania. Bardzo często używają groteskowych zbroi i mocnego makijażu aby odstraszyć wszelkich intruzów. Panuje tam bieda, wiele osób mieszka w jaskiniach (bez butów), lecz powoli ekonomia tego regionu podnosi się z kolan. Dawniej znajdowały się tam kopalnie Nokodi. Stan regionu: niepodległy Klimat: mikroklimat pustynny Symbole regionu: pustynie, kolce, jaskinie, chusty, mocny makijaż oczu, zardzewiały sierp(dawniej używany przez górników Nokodi i pozostawiony na pustyni, obecnie używany jako broń, symbolizuje upadek władzy królewskiej w tym regionie i siłę jego mieszkańców. Również nawiązanie do propagandy komunistycznej, na której inspirowana jest propaganda wojenna Sangwinii. Oznacza, że tak naprawdę propagandzie nie da się uciec.) Salemonia Ciepły region na południu Krainy. Otoczona górami z pomarańczowej skały. Od północy praktycznie niezamieszkała, porośnięta przez wrzosowiska. Mekka handlu legalnego i nielegalnego. Można kupić tutaj dosłownie wszystko, chociaż najbardziej popularne są minerały i biżuteria. Wielu ludzi prowadzi handel nielegalny, gdyż a) mają nieco wypaczony kompas moralny, b) władza regionu nie zwraca na czarny market uwagi, chociaż wszyscy doskonale o tym wiedzą, c) przynosi to świetne zyski. Tutejsza ludność jest także nieco rozleniwiona oraz wyluzowana, więc czarny market jest dla nich świetną alternatywą. Życie tutaj płynie powoli, lecz wesoło i satysfakcjonująco. Region bardzo bogaty i chętnie odwiedzany przez turystów, a także handlarzy. Stan regionu: zależny, chociaż król nie przykłada zbytnio wagi do często łamanego tam prawa. Utrzymuje przyjazne stosunki z Nokodi (a więc także z Tertanią) i Tiriake. Nieoficjalnie handluje z każdym regionem, nawet z Karokko (mieszka tam kilkoro handlarzy) i Tritożem. Klimat: ciepły, słoneczny Symbole regionu: biżuteria, minerały, handel, wrzos, pomarańczowe skały, kolorowe chatki Tiriake Region klimatycznie podobny do Salemonii. Tutejsza ludność mieszka głównie w porastających region gęstych lasach, nie odczuwając południowego ciepła. Technologicznie są nieco w tyle, gdyż aby tworzyć fabryki i produkować coś masowo trzeba wycinać drzewa, a tego tutejsza ludność odmawia, jedynie wycinając pojedyncze drzewa spoza ich wielkiego lasu (zwanego Lasem Okalaczem), jednakże kulturalnie są w czołówce całego kraju. Mieszkańcy cenią sobie piękno, muzykę i kulturę ich regionu. Wiele osób chodzi na codzień w stroju ludowym regionu (zwiewna koszula, spódnica do kostek z motywami kwiatowymi, buty z ciemnej skóry), również mężczyźni. Mieszkańcy Nokodi mają z tego uciechę i śmieją się z nich, nazywając ich elfami (elfy w Sangwinii są uważane za słabe i przede wszystkim nie są do końca ludźmi [wszystko co nieludzkie, kojarzy się zpotworami z Karokko, a te należy tępić], więc jest to określenie negatywne). Tutejsza ludność zna się na wielu rzeczach; budują piękne budowle, mają rękę do roślin, ich sztuka walki jest majestatyczna i skuteczna... Z tego ludu wywodzi się także wielu dobrych magów i wojowników. Jednakże, wszyscy są tutaj niezwykle poważni i uwielbiają przestrzegać zasady, więc polityka wewnętrzna Salemonii ich trochę odrzuca, ale tamtejsza ludność jest w ich mniemaniu wolna od skorumpowania, w przeciwieństwie do ludności Nokodi i Tritożu. Stan regionu: zależny, przyjazne stosunki utrzymuje tylko z Salemonią. Klimat: ciepły, słoneczny, choć większa część regionu położona jest w zacienionym lesie. Symbole regionu: las, kwiaty, muzyka fletowa (uwielbiana w Tiriake), sarny (tutaj oswojone i traktowane jak zwierzęta domowe), przewiewne spódnice, spokój Zachodni Kraniec Kraina nieprzyjemna, zimna i opustoszała. Tylko ludzie mieszkający tutaj od urodzenia wytrzymują tu dłużej niż 4 miesiące, a i tak sporo z nich po wkroczeniu w dorosłość ucieka (po zobaczeniu w Karokko, że nawet w skale wypełnionej krwiożerczymi bestiami jest przyjemniej niż w ich domu, wielu dokonuje takiego wyboru). Przez większość roku leży tutaj brudny śnieg i tłuste świnie kantarskie, z wyglądu przypominające utuczoną krzyżówkę owcy, małpy i foki. Pozostałą część krainy pokrywa mgła i Rinuazyjskie Rozlewiska. Jedyną rozrywką tutejszej ludności jest alkohol i wspólne posiedzenia w gorących saunach. Nic dziwnego, że większość albo popada w depresję, albo w alkoholizm, co sprawia, że wszyscy tutaj są dodatkowo wiecznie zmęczeni. Nikomu nie chce się w rezultacie budować, czy tworzyć, więc nawet samo Nimpel, stolica regionu, to po prostu kilka ulic składających się z sypiących się, drewnianych chatek. Jedzenie tutaj nie ma smaku, ludzie nie mają pieniędzy. Wiele osób żyje tylko dzięki wsparciu finansowemu Hikorii, po zatrzymaniu dopływu pieniędzy prawdopodobnie cały region przestałby istnieć, bo tylko śmierć głodowa zmusi do wyprowadzki ludzi niecierpiących zmian. Kultura została pogrzebana dawno temu, chociaż wszyscy dalej noszą śmieszne futrzane czapki, będące częścią stroju regionalnego. Nie ma tutaj poczty, więc aby wysłać list, trzeba udać się do Kantary, znaleźć zrzędliwego starca zajmującego się wysyłaniem paczek, wyciągnąć od niego nie tak tanią, prawdopodobnie wodoodporną skrzynię, następnie udać się jeszcze 5 km nad rzekę Rinuę (drogi tutaj są zazwyczaj zasypane śniegiem i pełne dziur, a konie zmęczone, więc trzeba chodzić pieszo jeśli nie ma się własnego konia) i wysłać list, modląc się, że dotrze do adresata. Raz na jakiś czas trzeba się także udać do starca by sprawdzić, czy nikt z osady nie dostał korespondencji. Stan regionu: zależny, dostaje dotacje od Hikorii Klimat: mikroklimat północny, zimny, deszczowy i mglisty Symbole regionu: śnieg, futrzane czapki, świnie kantarskie, rozpadające się chaty, białe niebo Karokko Uznana za ziemię niczyją, oficjalnie nikt tutaj nie mieszka. Wielka, czerwona skała, porośnięta z wierzchu przez Przeklęty Las. W środku pełna wydrążonych i o dziwo, oświetlonych tuneli, po których biega masa wstrętnych bestii. Wielu ludzi udaje się tam, aby zabijać te potwory (które w rzeczywistości nie są tak groźne, bo z czasem stały się słabsze [a ludzie Sangwinii stali się silniejsi]) i zdobyć uznanie wśród mieszkańców swych osad, jak i dokonać swego obowiązku jako obywatela Krainy za Murem. W środku można więc spotkać ludzi każdego zakątka państwa, w tym kilku, którzy zdecydowali się zamieszkać na stałe wewnątrz Karokko, by sprzedawać podejrzane eliksiry, proszki i sztylety. Środek skały jest o wiele bezpieczniejszy od przeklętego lasu, ponieważ kręci się tam wiele podejrzanych istot, prawdopodobnie demonów, o których nic nie wiadomo i ciężko się przez to bronić. Wiadomo jednak, że boją się one soli. Podobna sytuacja ma miejsce we wnętrzu lochów, chociaż tam występuje mniej potężnych istot. Gdy zejdzie się poniżej poziomu czwartego (-4, poziom 0 to poziom tuneli tuż pod powierzchnią, im głębiej tym trudniej), to rzeczywistość ulega pewnemu zakrzywieniu (odległości nie mają już znaczenia, logika traci sens), a na horyzoncie pojawiają się coraz to groźniejsze istoty, dotąd niezbadane. Łatwo jest umrzeć idąc głębiej, jednak według legendy, można w ten sposób dojść do Zaświatów, ukrytych po drugiej stronie świata, gdzie można zdobyć magiczne Kamienie Duszy, połyskliwe i chroniące przed "ucieczką" ducha z ciała. Jednakże, nikomu nie udało się jeszcze dotrzeć niżej, niż poziom 6 (skąd tam się wzięły tunele, pozostaje zagadką, gdyż począwszy od poziomu piątego wszystko traci sens), więc pozostaje to legendą. Mniej więcej po środku Karokko jest ogromna jaskinia, łącząca wszystkie tunele do poziomu czwartego. Stan regionu: ziemia niczyja, nie posiada władzy i praw (panują tam prawa Nokodi, aby nikt nie chciał tam kogoś zamordować) Klimat: umiarkowany, momentami zimny Symbole regionu: czerwona skała, potwory, tunele, miecz Tertania Sztuczny region, utworzony aby władza regionów dała spokój Nokodi. Mieszkają tam pracownicy (i ich rodziny) największej poczty w kraju, zajmującej się transportem rzecznym przesyłek z całej Krainy. Teoretycznie niepodlegająca, a w teorii przedłużenie Nokodi. Mimo, że utworzony niedawno (w roku 4417), to widać tam zalążki terytorialnego patriotyzmu, niezwiązanego kompletnie z oryginalną ojczyzną mieszkańców. Tertania to głównie łąki i lasy, z przecinającymi ją mniejszymi i większymi rzekami. Stan regionu: oficjalnie jak każdy inny region, nieoficjalnie dalej Nokodi Klimat: umiarkowany, chłodny od rzek Symbole regionu: drewniane skrzynie, poczta, rzeki to pierwsza to świnia kantarska krótkie opowiadanie (w większości krwawy opis zabijania świni) Zachodni Kraniec. Ponury region, w którym brudne połacie śniegu zalegały przez cały rok, a szare niebo dzielnie towarzyszyło mieszkańcom. Nie byli to ludzie najbystrzejsi, ponieważ z jakichś przyczyn dalej tu mieszkali, choć ich jedynym zajęciem była hodowla spasłych świń kantarskich. Ich ucieczka z tego ponurego miejsca nic by nie zmieniła w życiu obywateli Sangwinii, lecz oni dalej uparcie trzymali się swoich zbutwiałych chatek i mokradeł. Nikt o zdrowych zmysłach nie porzuciłby swojego ówczesnego domu by przyjechać tutaj. Wielu by wolało spędzić resztę żywota w Tritożu, ostoi złoczyńców i rzezimieszków (nawet panicze z wyższych sfer ludu Nokodi!), aniżeli osiedlić się i wieść spokojne życie w Nimpel, czy też w Kantarze. Mimo wszystko, znalazł się taki jeden oszołom. Na Rinuazyjskich Rozlewiskach zazwyczaj panowała cisza. Okazjonalnie była przerywana przez świergot polnego ptactwa. Bury szpak właśnie szykował się do wydania z siebie żałosnego charkotu (spowodowanego przeziębieniem), lecz jakiś głuchy dźwięk go ubiegł. Powietrze szybko napełniło się identycznymi postukiwaniami. Ptak wysłużony z obowiązku odleciał, a następnie skrył się w jakiejś bujnej kępie trawy. Kilkaset metrów dalej, pośród zakurzonych hałd śniegu stał sobie stół. Przy stole natomiast stał chłopak, dzierżący w dłoni lekko wyszczerbiony tasak.. Machał nim w tę i nazad, zamaszyście rozczłonowując ciało białej, kudłatej świni kantarskiej. Truchło było jednak duże, a stół już swoje lata miał. Tak więc po kolejnym uderzeniu tasakiem, mebel bezceremonialnie się rozkraczył, a mięso stoczyło się do kałuży, uprzednio barwiąc wszystko dokoła na różowo. Rzeźnik przystanął. Spojrzawszy w dół, zmarszczył brwi i powiedział: -No cóż. Na dzisiaj chyba wystarczy tego babrania się we krwi. Po czym zrzucił zakrwawione rękawiczki, odsłaniając zaczerwienioną skórę dłoni. Odwrócił się w stronę mokradeł. Kawałek od stołu stało całe stado świń i świdrowało wzrokiem młodego mężczyznę. Były zmuszone oglądać śmierć, a następnie profanację zwłok jednego ze swoich pobratymców, ponieważ były zbyt grube, a ich odnóża zbyt małe, by móc szybkim tempem uciec. -Dzisiaj wam się upiekło.- przemówił do świń. Następnie pozbierał porozrzucane na śniegu utensylia. Po przemyśleniu zabrał ze sobą także kawał mięcha, które jeszcze udało mu się odrąbać od kręgosłupa zwierzęcia. Spojrzał w dal i wyruszył w kierunku Nimpel. Stolica regionu nie była w zasadzie nawet miastem. Była to osada, składająca się z zaledwie czterech ulic rozpadających się domków. Semi, bo tak miał na imię rzeźnik z rozlewisk, podążał do ostatniego w rzędzie. Na jego plecach dyndał skórzany wór z krwistym kawałem knura, a do oczu wpadały mu włosy, nieróżniące się kolorem od wszechobecnego śniegu. Trochę go to zirytowało, więc przystanął przy schodach małego sklepiku, a sadłem rzucił o ziemię i począł wiązać swe włosy w małą kitkę. Jednakże, kiedy już miał się zbierać, z drugiego końca ulicy ktoś zawołał jego imię. Raz, drugi i trzeci. Po głosie poznał, że była to jego sąsiadka, Minorta. Pomachał dziewczynie w grubym, wełnianym płaszczu, a następnie podbiegł do niej, z sakwą mięsa wybijającą mu rytm na plecach. -Co jest? Coś się stało, Minorto? -Wróciłam dzisiaj z Kantary. Rinuą przypłynął do ciebie list.- powiedziała, podtykając mu szarawy papier do rąk. „List? Nie, przecież nikt nie wie, że przebywam akurat tutaj.”- pomyślał zdumiony. Zdrętwiałymi z zimna palcami rozdarł kopertę. W środku był mały skrawek papieru, a na nim tylko jedno zdanie, zapisane znajomym mu pismem. „Nie, to niemożliwe...”. Poczuł nieprzyjemny dreszcz, zdając sobie sprawę z okropieństw, które muszą się teraz dziać w Nokodi. -On... wrócił.- przeczytał z karteczki. Wiedział już, że nic nie uchroni ani jego, ani jego przyjaciół. Dernière modification le 1530470940000 |
Maarfinka « Sénateur » 1532893980000
| 10 | ||
No, skomentujcie poprzedniego posta, pisałam go jakieś dwa tygodnie :< ------ no popatrzcie kto wygrzebał stary rysunek i postanowił go dokończyć nieco dokończyć! stare |