Uriel

Yass!
Mam nadzieje że się nie skapną.

*Udało się*
Powiedziałem do dziewczyn.




- Cudownie.
Moja pomocniczka oprowadzi cię po siedzibie. Ja mam dużo pracy.. -
Do biura weszła Neeril, stojąc prosto.
- Zapraszam.. pana..
Czekała aż Luke wyjdzie z biura, a ona będzie mogła zrobić swoje.

SHOA OF THE EVIL


-nie obchodzą mnie
powiedziałem do Matrixa
-jeśli ktoś jest bardzo sprytny, np. Dan, naprawdę spoko urządzenie wymyślił! To nie mają szans na oszustów. Bez dwóch zdań słabeusz mógłby dać sobie radę
przyznałem fakty
-Chociaż niektórzy nie są głupi, to na 99% zobaczą tą osobę po jej pracy, no bo co innego ma się stać
mówiłem o mojej armii tyle złego, jakbym był przeciw niej, no w sumie jestem, tylko tego nie widać, ponieważ jestem z nimi
-Matrix, chodź!-
zaprowadziłem brata w inny kąt

MATRIX
-Dobrze im tak!-
poparłem brata w innym kącie, naprawdę ta armia jest dość słaba, jak można się tu tak łatwo dostać
-Zresztą, też mogę udawać, bo ty jesteś z armii...-
pomyślałem na głos

- Już idę. - Lekko kiwnąłem głową Tergisa co miało znaczyć "Do widzenia" i poszedłem do Neeril.

Dziewczyna chodziła z Luką po siedzibie, tłumaczyła mu gdzie i co się znajduje.
Dziewczyna akurat kończyła pokazywanie Luce siedziby.
- Życzę panu miłego pobytu tutaj.. uh.
Dziewczyna zostawiła chłopaka przy drzwiach do sali konferencyjnej, było widać że nie bardzo miała ochotę na wykonanie tego zadania. Jej urządzenie na uchu zaświeciło się. Tergis ją wzywał.. Udała się do jego gabinetu.

- ... - Rozejrzałem się.

*Dobra. Jestem przyjęty. Teraz... co teraz?*

- Dobra, przyda się żebyś poznał ich plany -

shoa



Zostałem na miejscu, ponieważ Matrix chciał iść

Matrix

poszedłem z powrotem do parku. Ta sala mnie zaciekawiła. Zauważyłem dziurę w ścianie, postanowiłem wejść.
-ekhem...-
powiedziałem po cichutku. Zauważyłem 3 myszy.

Uriel


- Cicho! Ktoś tu jest.
Powiedziałem.
Następnie zacząłem się rozglądać, aż zobaczyłem w dziurze kolejną mysz (Matrix.)
Stałem w miejscu patrząc się na niego.

*Porozglądaj się po salach, poznaj jakoś ich plany..*

Luke (Dan) chodził po salach i rozglądał się. Narazie nic nie znalazł...

Matrix



-dz, dzień dobry... jestem Matrix...-
Przywitałem się niepewnie
-a, a ty?-

Uriel


- Co tu robisz? Nie widzisz że jesteśmy zajęci?
Uriel.
Przygotowywałem zaklęcie do teleportowania się gdzieś indziej z ekipą, a raczej do domu Luke.

*Idź do Tergisa, spytaj co masz robić.*

*Jak za dawnych czasów.*

Poszedłem do Tergisa spytać go, co mam robić.

Matrix



-pójdę już, jeśli aż tak bardzo przeszkadzam-
Czuł się trochę dziwnie, to nie było miłe.
-zawsze raz kosi śmierć...-
Powtarzałem, dodając sobie otuchy. Postanowiłem pójść spać gdzieś obok sali,byłem bardzo zmęczony

Uriel


- Wybacz. Po prostu za dużo osób tu przychodzi.
Dobranoc.
Przeniosłem się z innymi do innej części sali.
*Uwaga Panie, Luke idzie pytać Tergisa co ma robić.*
Powiedziałem do Jane i Moshi przez telepatie.

Odwrócił wzrok od papierków, gdy usłyszał że Luke wszedł do jego gabinetu.
- Oh, na razie nic. Przygotowywujemy się do kolejnych żniw do armii. Gdy wszystko będzie gotowe możesz ruszyć z moją armią. Mam nadzieje że będziesz dobrze się sprawował.. na to cię przyjąłem.
Niedlugo gdy zbierzemy całą armie, możemy ruszyć w dalsze części tego świata.
Powiedział kręcąc długopis w dłoni.
- Coś jeszcze? Jeśli potrzebujesz pomocy to mów. -
Mówił to już z głową w papierach. Pisał i pisał..

Matrix


-Dobranoc-
Wybaczył Urielowi. Podczas snu myślał o Shoa i Uriel.

- Nie, dziękuje za odpowiedź. - wyszedłem z gabinetu...

*"Oh, na razie nic. Przygotowujemy się do kolejnych żniw do armii. Gdy wszystko będzie gotowe możesz ruszyć z moją armią. Mam nadzieje że będziesz dobrze się sprawował.. na to cię przyjąłem. Niedługo gdy zbierzemy całą armie, możemy ruszyć w dalsze części tego świata."*

Uriel


- Omg.
*Zbierają Armie..*
Powiedziałem do dziewczyn.

*Zobacz jaką bronią dysponują.*
Powiedziałem do Dana telepatycznie

- hm, może gdyby jakoś to odłożyć, wszelkie zwlekanie jak dla mnie wskazane -
powiedziałam cicho

Uriel



*Możemy sabotować ich broń, przekonać Tergisa by to przełożył.*
Powiedziałem do dziewczyn.