- Oh. -

Luke poszedł na konferencje.

Luke był skazany na stanie przy ścianie.. po prostu..
Byli tu wszyscy ważni, Narvitii, Neeril, Tergis, Ikar i inni, siedzieli przy "stole".
I trochę sług które również stały..

- Jak sami mogliście się dowiedzieć ktoś tu się wybrał.. i nasza baza jest lekko osłabiona.
Informuje że nie stanowi to jakiegoś większego zagrożenia, niedługo zostanie to ogarnięte. Może jeszcze dziś.
-
Powiedział spokojnym tonem.
- Za dwa, trzy dni możemy ruszać z armią. Będziemy musieli znaleźć Uriela i jego ekipę i wreszcie ich zlikwidować. Nie uciekną już nam. -
Uśmiechnął się.
- Oraz, jeśli ktos nie jest powiadomiony to do naszej armii dołączyła nowa osoba.
Luke, specjalnie go tu wezwałem. -
Wszyscy spojrzeli się na stojącą przy ścianie mysz.

Nie odzywał się.

Po prostu popatrzył na innych.

SHOA

odpoczynek dobrze mi zrobił, ciągle siedziałem w kryjówce

MATRIX

obudziłem się obok sali. Jednak nie chciałem znowu do niej wchodzić. Znowu Uriel by powiedział, że przeszkadzam. Spałem w krzakach, było nawet fajnie. Po kilku porannych ćwiczeniach poszedłem szukać jakichś jagód i wody do picia. Nie miałem nic przy sobie, a byłem bardzo głodny i spragniony.
-świ świ świ, tralallalaa
pogwizdywałem pod nosem, szukając tych rzeczy.

- Na razie to chyba tyle. Gdyby coś ważnego by się działo zwołam was ponownie.
Możecie się rozejść.-
Wszyscy wstali, oprócz tych stojących.
Gdy już dowódcy wyszli. sługusy zaczęły opuszczać salę.
Luke tak samo.

Matrix znalazł kilka jagódek i rzekę. Chociaż raczej nie należy z niej pić..
Chyba lepiej iść do miasta.

Matrix



Zastanawiał się, czy pić z rzeki. NIGDY tego nie robił. Więc postanowił nie pić
-może znajdę coś innego do picia-
Wyszeptał jedząc dobre jagody
-Mniam!-
Ucieszył się z takich pysznych jagód

Luke szukał dalej ważnych osób

Matrix


Miał jeszcze 10zł
-wystarczy-
Pomyślałem i poszedłem kupić 1/2 butelki wody, chyba że na 2 dla Shoe nie starczy