[FF] Queso Bandito |
Kemishiii « Citoyen » 1406576340000
| 0 | ||
Zajrzałeś tutaj, rozumiem więc, że zainteresował Cię tytuł. Serdecznie zapraszam do czytania tej historii, z góry jednak uprzedzam, że raczej nie doprowadzę jej do końca, i z czasem może też zrobić się dziwnie. Krytyka jak najbardziej dozwolona, a nawet wskazana!!! Informacje dodatkowe: W opowieści może pojawić się śmierć, cierpienie, scena walki, choroba. Rzecz jasna nie opiszę żadnych brutalnych scen, ale może być smutno. Zapamiętane? Super :) Czytaj dalej. AKTUALNOŚCI: Jest dostępny prolog! (w zakładce rozdziały!) Na razie NIE szukam bohaterów! W smutnych, szarych okolicznościach w rodzinie Gonzalez rodzi się Salvadore. Ciężkie czasy sprawiają, że młoda mysz nie mogła doświadczyć szczęśliwego dzieciństwa - od najmłodszych lat miał wybór między kradzieżą a żebraniem, nierzadko chodząc spać na głodno. W ponurym świecie zbliżają się jednak wielkimi krokami zmiany... Rosalita Gonzalez - matka Don Antonio Gonzalez - ojciec Celestina - niania Prolog -Don Antonio... -Tak? Czy to już? Jak ona się czu... Doktorze? -Niestety. Ja... nie mam dla pana, sinior, dobrych wieści... -Bogini... Rosalita? Czy ona...? -Dzięki bogini, nie. Ale młode... Nie trzeba było nic więc dodawać. Don Antonio skrył pyszczek w swych maleńkich łapkach. Doktor ostrzegał, że Rosalita jest słaba, że dzieci mogą urodzić się chorowite.. Że któreś może nie przeżyć... -Wszystkie? - usłyszał własny głos, wypowiedziany chrapliwym szeptem. Po co w ogóle spytał? Żeby dodać sobie bólu? Odpowiedź sprawiła, że serce w jego maleńkiej piersi wykonało dziki taniec radości. -Nie. Jedno z nich przeżyło. Chłopiec. Nie miałbym wielkich nadziei, ale zawsz... Don Antonio już nie słuchał. Wbiegł do sąsiedniego pokoju, powtarzając raz po raz, niczym mantrę: ,,Żyje... moje dziecko... żyje..." -Antonio? - od strony łóżka dobiegł słaby szept. -Co z dziećmi? Pan Gonzalez przystanął w pół drogi. Jego żona nie wiedziała... Żyła nadzieją... Musiał to zrobić... -Rosa, amore mia... Dzieci... one... oprócz jednego... -Nie powiesz chyba... -...nie żyją. - Te słowa z trudem przeszły przez jego ściśnięte gardło. - Ale żyjesz ty, i jedno z nich. Chłopiec... Nadajmy mu imię. -Bogini... - wyszeptała młoda mysz leżąca na łóżku... - Jedno... żyje... - z jej oczu popłynęły łzy. - Mój ojciec... Chciał, by nasze dzieci miały bohaterskie imio...imiona... Widząc łzy ukochanej żony, Don Antonio także poczuł wilgoć na pyszczku. -Imię... - zdołał wydusić. -Ja... myślę że... Salvadore. - wyszeptała. -Salvadore. Salvadore Gonzalez. - powtórzył cicho sinior Gonzalez. -To dobre imię. 4 lata później Kilka umorusanych mysich pyszczków wyłoniło się zza rogu ulicy. Rozległ się śmiech, a w tym samym czasie z przeciwnej strony nadleciała grudka błota. Maluchy przebiegły na drugą stronę ulicy, potykając się o własne nóżki. Tak jednak wpadły na dziwną postać. Wysoka mysz ubrana była w granatową pelerynę, jej - a raczej jego - pyszczek zasłonięty był ciemnym szalem, na głowie zaś miał służbową czapkę. -Spadać stąd, jeżeli chcecie dotrzeć dziś cało do domu - powiedział głębokim głosem, krzywiąc się na widok przerażonych buzi. -Na co czekacie? No już! Dzieci czmychnęły gdzieś w boczną uliczkę. -Kto to był? - wyszeptał Rico. -Koronny... Najbliższa gwardia imperatora - Salvie rozejrzał się, czy nikt go nie widzi. - Ten tutaj, to jego prawa ręka. Nazywa się Friderico. Ściąga podatki, jeżeli ktoś zalega z płaceniem serów. Zabiera wszystko, co masz. -Słyszałem, że jest okrutny i bezwzględny. - Diego spojrzał z przejęciem na kolegów. - Nie waha się używać miecza. Podobno... -Salvadore! Tutaj jesteś! Wszędzie Cię szukałam, matka się niepokoi! - wołanie Celestiny przerwało pasjonującą wymianę informacji. - Chodź do domu. Gdy oddalili się od jego kolegów, Celestina spojrzała znacząco na chłopca. -Nie możesz mówić tak głośno i tak jawnie o okrucieństwie koronnych. Gdyby ktoś usłyszał... - pokręciła głową, dając znak, że nie chce nawet mówić, co byłoby dalej. -Ale przecież to prawda!!! -Wiem, Salvie. Ale żyjemy w takich czasach, że prawda o imperatorze prowadzi do poznania prawdy, co dzieje się z nami po śmierci. Koniec prologu. Dernière modification le 1406660100000 |
Speednoote « Censeur » 1406576940000
| 0 | ||
Niezle sie zapowiada Bede tu zagladac |
Mortycja « Archonte » 1406577600000
| 0 | ||
Dodaję do ulubionych i oczywiście będę czytać ;) |
Snacxxx « Censeur » 1406579880000
| 0 | ||
Zapowiada się świetnie, jesteś jedną z niewielu osób, których podoba mi się ,,styl" pisania. Oby tak dalej ^_^ |
Tusiektusia « Citoyen » 1406581680000
| 0 | ||
Śliczne c; |
Kemishiii « Citoyen » 1406659920000
| 0 | ||
Prologu Ciąg Dalszy 4 lata później Kilka umorusanych mysich pyszczków wyłoniło się zza rogu ulicy. Rozległ się śmiech, a w tym samym czasie z przeciwnej strony nadleciała grudka błota. Maluchy przebiegły na drugą stronę ulicy, potykając się o własne nóżki. Tak jednak wpadły na dziwną postać. Wysoka mysz ubrana była w granatową pelerynę, jej - a raczej jego - pyszczek zasłonięty był ciemnym szalem, na głowie zaś miał służbową czapkę. -Spadać stąd, jeżeli chcecie dotrzeć dziś cało do domu - powiedział głębokim głosem, krzywiąc się na widok przerażonych buzi. -Na co czekacie? No już! Dzieci czmychnęły gdzieś w boczną uliczkę. -Kto to był? - wyszeptał Rico. -Koronny... Najbliższa gwardia imperatora - Salvie rozejrzał się, czy nikt go nie widzi. - Ten tutaj, to jego prawa ręka. Nazywa się Friderico. Ściąga podatki, jeżeli ktoś zalega z płaceniem serów. Zabiera wszystko, co masz. -Słyszałem, że jest okrutny i bezwzględny. - Diego spojrzał z przejęciem na kolegów. - Nie waha się używać miecza. Podobno... -Salvadore! Tutaj jesteś! Wszędzie Cię szukałam, matka się niepokoi! - wołanie Celestiny przerwało pasjonującą wymianę informacji. - Chodź do domu. Gdy oddalili się od jego kolegów, Celestina spojrzała znacząco na chłopca. -Nie możesz mówić tak głośno i tak jawnie o okrucieństwie koronnych. Gdyby ktoś usłyszał... - pokręciła głową, dając znak, że nie chce nawet mówić, co byłoby dalej. -Ale przecież to prawda!!! -Wiem, Salvie. Ale żyjemy w takich czasach, że prawda o imperatorze prowadzi do poznania prawdy, co dzieje się z nami po śmierci. Koniec prologu. |
0 | ||
Świetne. :D Do ulubionych i czekam na kontynuację. ^^ Powodzenia w pisaniu. ;) |
Lucianoslawn « Consul » 1450609560000
| 0 | ||
QUEESOOOO BANDITOO!! |