[FF] Przyjaźń i zdrada |
Wojnalik « Citoyen » 1448139540000
| 0 | ||
Dzięki tobie nie umre z niedoboru czytania zajebiaszczych opowiesci <3 o wybawco dobra koncze offtop xD |
Kiniai « Citoyen » 1448141640000
| 0 | ||
Hihi .3. Dernière modification le 1448141700000 |
Maarfinka « Sénateur » 1448145600000
| 0 | ||
Rozdział IX Część I, Rozdział IX "Wyjaśnić niewyjaśnione" Był mglisty poranek. Mysz leżała w wygodnym łożu w jednej ze swych sypialni w swoim wielkim i pdzytulnym domu. Pod płotem posesji na której leżał dom przeciskała się zakapturzona postać. Gdy wyszła spod płotu zmieniła się w szamana o tatuarzach w kolorze błękitu. Wyczarowała sobie kilka sprężyn, po czym wskoczyła na parapet jednego z okien. Wyjęła wielki nóż z torby na ramieniu, po czym otworzyła na oścież uchylone okno i bez ceregieli weszła do środka. Mysz leżąca w łóżku obudziła się na dźwięk włamania i wzdrygnęła się ze strachu widząc przed sobą zakapturzoną postać z wielkim nożem w ręku. -Rządam wyjaśnień!- krzyknęłam - Za dużo przede mną ukrywasz! -Po co ci ten nóż?! Chcesz mnie zabić? Czasem chcę- pomyślałam. -Musiałam się do ciebie włamać, ale łomu nie posiadam, więc wzięłam nóż aby wejść oknem. -Ale po co się do mnie włamałaś?!- wykrzyknął Paweł- Nie mogłaś po prostu przyjść? -Właśnie niezbyt, bo przecież byś mi kazał wrócić później, a ja mam do ciebie ważną sprawę.-odpowiedziałam spokojnie. -Ehhh. Co to za sprawa? -Musisz mi wyjaśnić trochę rzeczy- kontynuowałam spokojnie, bo już się trochę uspokoiłam. -Więc- pytał zniecierpliwiony Paweł.-Co chcesz wiedzieć? Wiem, przerwałam mu smaczny sen po jakże męczącym i stresującym dniu, w dodatku wbiłam mu do domu jak bandyta, no ale ja po prostu muszę wiedzieć. -Po pierwsze: co mnie ukłuło w ramię gdy u ciebie byłam pierwszy raz? -Tiaa... teraz trochę ciężko mi to wytłumaczyć, ale była to strzykawka ze środkiem nasen... -Człowieku, co ty trzymasz w domu?-Przerwałam mu. -Powiedzała ta co włamuje się ludziom do domów. Nie przerywaj.- Skarcił mnie. -Dobra, dobra, nie tłumacz mi tej strzykawki, wolę nie wiedzieć. Druga sprawa: kiedy mi w końcu pokarzesz edytor map? -A obiecywałem?- Zapytał skonsternowany -Taaaak... -Dobra, może jutro ci go pokażę. Coś jeszcze? -Jeszcze taka jedna sprawa nie związana z twoim dziwnym życiem. Zrobisz mi kiedyś szamańskie szkolenie? Paweł jakoś nie pokazał zbytniego entuzjazmu i powiedział: -Może jutro... -Może dzisiaj...- odpowiedziałam z nadzieją. Oh, no dawaj, może wieczorem? -Niech ci będzie...wieczorem. W tym momencie napadła mnie pewna dzika myśl. Czy Paweł po tym, jak Lena złamała mu serce nadal coś do niej czuje? Postanowiłam to sprawdzić w dość okrutny dla uczuć sposób. -Może zaprosimy Lenę...Z Marco...- przypominałam Pawłowi wczorajsze przeżycia.- przecież on na pewno jest dobrym szamanem...- teraz już igrałam z jego uczuciami. Paweł wyglądał jakby go ktoś uderzył w twarz. -Wolałbym bez nich.- powiedział cierpko.- Mogliby wszystko zepsuć. -Masz jakieś specjalne plany na wieczór? Całą jego twarz oblał rumieniec. Nie odpowiedział. Był już wieczór. Szykowałam się do wyjścia do Pawła, gdy moje przygotowania przerwał dzwonek. To Paweł stał w drzwiach przemieniony w szamana. -Idziemy?- zapytał. Wciąż był zasępiony po naszej rozmowie. Zauważyłam to i poczułam nagłą siłę, jakby prosto z serca, która kazała mi go pocieszyć. -Rozchmurz się... Zrobiłam kanapki!- powiedziałam entuzjastycznie wymachując koszem piknikowym- Idziemy? -Taak, chodźmy... Zobaczyłam, że poczuł się już trochę lepiej, chociaż wyrzucałam sobie, że nie wymyśliłam czegoś lepszego od tekstu o kanapkach. Wyruszyliśmy. Dopiero w połowie drogi zorientowałam się, że nie mam pojęcia gdzie idziemy. Postanowiła zapytać się o to Pawła. -Heej Paweł, a gdzie my tak w zasadzie idziemy? -Zobaczysz- powiedział i uśmiechnął się tajemniczo. Już wiedziałam że coś planuje i wiedziałam, że zmieni to znacząco moje życie. Po godzinie marszu przez ścieżki między trybami gry dotarliśmy do wielkiego gąszczu roślin; do dżungli. Sam wybór tego miejsca wydał mi się dziwny, lecz znów miałam przeczucie, że to wiąże się z tajemniczymi planami Pawła. Pawła. Jego futerko dziwnie lśniło w blasku ostatnich promieni słońca, działało na mnie jakoś magnetycznie... Bardzo chciałam się do niego zbliżyć, dotknąć jego mięśni, które dopiero teraz zauważyłam... Chwila, co? Przerwałam moje rozmyślania i udałam się za Pawłem prowadzącym nas w jakąś dzicz. Jakoś z piętnaście minut przedzieraliśmy się przez zarośla, gdy moim oczom ukazał się piękny obraz: źródełko i wodospad wpadający do niego, a wszystko to w otoczeniu wspaniałych roślin i kwiatów. -I właśnie tutaj zaczyna się nasz trening- powiedział z uś miechem. ~Po dwóch godzinach intensywnego budowania i czarowania~ Legliśmy z Pawłem na trawiastym wzniesieniu, tuż obok wodospadu. Śmialiśmy się z siebie, chociaż głównie z moich porażek w budowaniu. W pewnym momencie zaczęło mnie to już denerwować, więc zepchnęłam Pawła do jeziorka pod nami. Usłyszałam głośny plusk, a potem poczułam mocną siłę wpychającą mnie do wody. Nie zdążyłam się niczego chwycić i tak duch wyczarowany przez Pawła wepchnął mnie do wody. Potem pluskaliśmy się i ochlapywaliśmy się wodą w toniach krystalicznie czystego jeziorka. Gdy wyszliśmy z wody, znów położyliśmy się na pagórku, aby obeschnąć z wody. Paweł wyczarował ognisko aby nie było mi zbyt zimno. Tym razem zamiast śmiać się z siebie, to rozmawialiśmy na trochę bardziej sentymentalne tematy. -Wiesz, ja zawsze chciałem mieć skrzydła...Mógłbym wtedy polecieć daleko- zatoczył łapką krąg- lecz niestety, jestem druidem. A ty, jesteś duchową przewodniczką, mam rację? -Tak, jestem duchową przewodniczką... Też zawsze chciałam mieć skrzydła. Pocieszam się, że kiedyś się to spełni. -To twoje marzenie?-zapytał. -Po części... Ale jakie jest twoje marzenie? -Mam wiele marzeń...-powiedział cicho- lecz najbardziej w świecie pragnę ciebie. I pocałował mnie w pyszczek. Pozdrawiam Kornelię ;w; |
Hypermousem « Censeur » 1448193240000
| 0 | ||
Coś tak czułem. (jak 95% innych osób) Heh, dobry rozdział. Pisz dalej albo włamię się do ciebie przez okno! I inni czytelnicy też! XD |
Maarfinka « Sénateur » 1448193480000
| 0 | ||
hypermousem a dit : Pozdrawiam, mieszkam na 4 piętrze, okno zazwyczaj otwarte XD A tak serio, to zapewne jeszcze popsuję między nimi relacje, chociaż nie jestem tego pewna (spojla spojla) |
Myscribbles « Citoyen » 1448195820000
| 0 | ||
Omg, wiedziałem Super rozdział :) |
Kiniai « Citoyen » 1448201640000
| 0 | ||
Supcio ^^ |
Maarfinka « Sénateur » 1448204580000
| 0 | ||
Surprajs XDD Rozdział X Część I, Rozdział X "Trybunał" Nie odsunęłam się od niego, tylko siedziałam tak zdezorientowana. Paweł także się nie odsuwał. Gdy w końcu się ode mnie oderwał, to zaczął mnie głaskać po ramieniu, powoli przesuwając swoją rękę w dół mojego grzbietu. Chwila, Paweł by tak nie zrobił! -Kim jesteś- zapytałam zdenerwowana- Nie zachowujesz się tak jak Paweł. Przez moment mysz przede mną wyglądała na zdezorientowaną tym pytaniem. Lecz za chwilę zaczęła się diabolicznie uśmiechać. -Zaiste, Paweł ze mnie żaden- odpowiedział.- Tak naprawdę, to jestem Jakub. Postać przede mną zamrugała, a jego ciało pokryły piksele. Po chwili zmienił się w szarą mysz o długich białych włosach, złotych oczach, czarnych słuchawkach na szyi i fioletowym diamencie na ogonie. Muszę przyznać, był nawet przystojny. -I co? Ta forma ci się bardziej podoba?- zapytał diabolicznie.- Skoro chcesz miziać się nawet z tym pospolitym Pawełkiem, to mi, przystojnemu Kubie, nie dasz buzi?- uśmiechnął się. Byłam na niego wściekła. Jak on mnie mógł tak oszukać? I kto to wogóle był? Cofnęłam się wściekła. -Zostaw mnie...- wysyczałam. -Bo co? Nagadasz mi o marzeniach? Albo powalisz mnie jedną z tych żałosnych budowli? No właśnie. Nic mi nie zrobisz- roześmiał się- Za to ja mogę tobie zrobić wszystko. Podniósł łapki, a ja poczułam, że moje ciało coś oplata; spojrzałam w dół, moje ciało było spętane grubym sznurem, który on magicznie przyzwał. Upadłam na ziemię. Mimo moich ciężkich prób podniesienia się, wiłam się bezsilnie na ziemi. -I co, moc marzeń jednak nie działa? Ups! "Przez przypadek" upuścił na mnie ciężką deskę, przyzwaną przed chwilą. -Kim ty jesteś- wydyszałam- Gadaj co zrobiłeś z prawdziwym Pawłem! -Kim jestem? Romantykiem, Artystą, Wrażliwcem, HACKEREM... Tak, dobrze słyszałaś, jestem HACKEREM! A twój Pawełek ci nie pomoże, bo leży teraz nieprzytomny w jakiejś piwnicy. Nie uwierzyłam. Czego ode mnie i Pawła chcą hackerzy? Nie zdążyłam się go o to zapytać, bo uderzył mnie czymś ciężkim w głowę. Obudziłam się w wielkim i ciemnym pomieszczeniu. Mogłabym przysiąc, że było ono tak wielkie jak całe Transformice. Po chwili usłyszałam kroki. Zapaliły się setki pochodni wiszących na ścianach. Zobaczyłam wtedy, że jestem przywiązana grubym łańcuchem do jakiegoś pala stojącego na środku sali, na ogromnym podwyższeniu. Obok mnie był przykuty Paweł ( dalej nieprzytomny ) oraz jakaś mysz, w kościanej masce na pyszczku. Przed nami, na kamiennej podłodze stała mysz; była w ciemnym płaszczu i masce na głowie. To ona zapaliła światła. Zewsząd na salę zaczęły się teleportować myszy; wszystkie były dziwacznie i mrocznie ubrane. Na samym końcu na salę teleportował się mistrz; było to widać po jego monstrualnym wzroście i olbrzymiej, czarnej i kolczastej pelerynie. -Hackerzy i hackerki, witajcie na egzekucji wrogów!- rzekł mistrz. Egzekucji? Oni chcą nas zabić? Na słowa wielkiego mistrza obudził się prawdziwy Paweł; wyglądał na zdezorientowanego. Natomiast mysz w masce, trzeci wróg, zaczęła się szarpać. -Dlaczego chcecie nas zabić? Co my wam zrobiliśmy?- desperacko próbowałam wyjaśnić sytuację. -Jeszcze nic, lecz nasza szamanka miała wizję, że w przyszłości ty i banda twoich przyjaciół zniszczycie naszą bazę. Tak więc, musimy was zniszczyć!- wykrzyknął mistrz, po czym wskazał na pierwszą mysz, tą co zapalała światła- Ty, kacie, poderżnij im gardła.- powiedział spokojnie.- Niech egzekucja się zacznie! W tym momencie popłynęła muzyka z bębnów stojących obok podwyższenia do którego byliśmy przykuci. Grały na nich myszy ustrojone w pióra, skóry i czerwone malowidła na skórze. Kat przyzwał wielki nóż, po czym przyfrunął do nas na skrzydłach. Zbliżał się do mnie. Po moim ciele przeszedł dreszcz. Chociaż nie tylko po moim. Kat zbliżył nóż do mojej szyi. Teraz już czułam, że to pomieszczenie się trzęsie. Z sufitu opadło kilka grudek tynku. Wtedy kat zatrzymał się i popatrzył na sufit zdziwiony. W sklepieniu zrobiła się ogromna dziura, a przez nią do sali wpadła banda myszy na chmurach, anielskich skrzydłach i szamanów. Zapanowało zamieszanie. Wszyscy hackerzy rzucili się do walki, a do nas podeszła niezauważona mysz w masce. -Jestem Sira, członkini trybunału. Trafiliście do bazy hackerów. Sytuacja jest już pod kontrolą- powiedziała, po czym nie patrząc gdzie wystrzeliła kulę armatnią-Przybyliśmy was uwolnić. Zaczęła rozplątywać nasze łańcuchy, po czym wepchnęła nas do jednego z wyczarowanych portali. -Nie musicie się bać, oni już nie wrócą- rzuciła naprędce. Wylądowałam na podłodze. Rozejrzałam się jeszcze dookoła, by sprawdzić czy to na pewno mój dom. Leżałam w sypialni. Nawet nie miałam ochoty myśleć o tym, co się stało, bo było to dla mnie zbyt dziwne. Po prostu poszłam spać. |
Nekote « Consul » 1448217420000
| 0 | ||
HJHFGZBHASNJFGHNJSDFHB boze pisz dalejjjj :( |
Misiakotekk « Citoyen » 1448218380000
| 0 | ||
Suuper ^-^ Dernière modification le 1448388300000 |
Maarfinka « Sénateur » 1448561880000
| 0 | ||
Bonusik Bonus I Zanim to wszystko się wydarzyło, oni wiedzieli o tym już od jakiegoś czasu, nawet przed stworzeniem Marceliny. Ich szamanka miała wizję; dwie myszy stojące na czele małej armii, podbijające bazę i zabijające postać w dostojnej szacie, prawdopodobnie wielkiego mistrza. Po jakimś czasie odkryli, kim są owe myszy. Byli to Paweł i Marcelina. Jednak zanim przygotowali plan, zanim przygotowali wszystko do ich złapania i egzekucji, ja już byłem gotowy na zwiad w ich bazie. Tego wszystkiego dowiedziałem się od szamanki. Oczywiście, nie powiedziałaby mi tego dobrowolnie, więc musiałem ją lekko przydusić... W dodatku ona nigdy nie wychodzi z bazy, a zwłaszcza po jej wizji. Dowiedziałem się też, że jej wizja nie była zbyt dokładna, lecz jako tako ustalili datę owego wydarzenia. Było to jakiś czas potem, gdy miałem zamiar przejąć bazę. Cóż, nie miałem najmniejszej chęci na śmierć. Nie ufałem tym patafianom, więc na wszelki wypadek próbowałem zabić tych głąbów sam. Niestety, dowiedziałem się za późno i patafiany wyjęły mi głąbów sprzed nosa. Spodziewałem się wielkiego show na ich egzekucji, więc dobrowolnie wkradłem się do ich bazy i zaszlachtowałem parę niezdar, aby mieli wystarczający powód, aby mnie zabić razem z moimi niedoszłymi zabójcami. Przy okazji postanowiłem zmienić plan, żeby niepotrzebnie nie ujawniać moich... Ekhem, niesamowitych zdolności... Postanowiłem, że nie będę się szczypać i użyję wszelakiej dostępnej broni, wymorduję wszystkich, co będą się opierać (wielkiego mistrza koniecznie), resztę zgnębić, spowodować by mi służyli. Problem polegał na tym, że mógłbym zastosować mój plan jedynie, gdy głąbów zabiją najpierw. Ryzyk fizyk. To już ten moment. Postanowiłem udawać że się boję, aby było realistyczniej. Zaczęłem więc miotać się, jakbym miał padaczkę. Euforia, euforia mnie ogarnia! Kat podchodzi do niej. Przybliża nóż, widzę, że jej szyja drży. Słodka radość... Kat coś się ociąga. Dalej, szybciej, nudzę się! Już wiem, że z planu nici. Czuję, że nadchodzi odsiecz. Istotnie za moment pojawiła się banda chojraków z trybunału, lub jak ja ich nazywam "kurtek" (dość długa historia...). W trakcie gdy kurtki narobiły zamieszania i pozwoliły uciec większości hackerów, ja spokojnie teleportowałem się obok moich więzów. Nie chciałem jeszcze iść do domu, postanowiłem jeszcze skorzystać z zamieszania. Z uśmiechem na ustach, wprawdzie niewidocznym spod mojej maski, teleportowałem się do archiwum bazy. Następnie, utworzyłem wielki portal, po czym przetransportowałem zawartość archiwum w bezpieczne miejsce. To samo zrobiłem z dokumentami z sejfów, biur... Wszystko, co mogło mi się przydać do ponownego ataku zabrałem. W końcu istniała szansa, że polepszą zabezpieczenia. Przy okazji ukradłem im księgę mrocznych sztuczek, którą także schowałem w bezpieczne miejsce. Szkoda mi było opuszczać to miejsce, ale wolałbym wtedy nie pojedynkować się sam na sam z kurtkami, które, jak podejrzewam wybiły większość hackerów. Aby polepszyć sobie humor jeszcze dobiłem jakiegoś uciekającego tłuka, po czym teleportowałem się do domu. W razie czego wzmocniłem zabezpieczenia antymagiczne, po czym udałem się przejrzeć moje łupy. Dopiero teraz zauważyłem, że zwinąłem komuś szalik. |
Hypermousem « Censeur » 1448573280000
| 0 | ||
maarfinka a dit : #TenÓczuć, kiedy czytasz rozdział lub tekst rozdziałopodobny taki tajemniczy, niepełny... w którym nawet nie wiesz kto jest narratorem.xd Na razie podejrzewam jedną z dwóch postaci, się okaże w przyszłych rozdziałach. Mam nadzieję... Masz. Pisać. Dalej. Bo. Ten. FanFic. Jest. Super. Dernière modification le 1448573340000 |
Kiniai « Citoyen » 1448978160000
| 0 | ||
Pisaj pisaj =^.^= |
Maarfinka « Sénateur » 1449168660000
| 0 | ||
Część druga nadeszła! Ten ból gdy nie znasz wszystkich umiejętności druidów i musisz zrobić nagły zwrot akcji Rozdział XI Część II, Rozdział XI "Szamani" Wbiegłam szybkim krokiem na schody i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Nie czekając na odpowiedź weszłam do środka. -Hej Pawełku- rzuciłam do leżącego w fotelu Pawła. -Hej Marcyś- odpowiedział szybo, nie podnosząc wzroku znad książki, którą właśnie czytał. Po dłuższych oględzinach stwierdziłam, że jest to kryminał, o tytule "Kto zabił Elise". Paweł ostatnio, to znaczy od czasu porwania sporo czytał; zawsze gdy do niego przychodziłam, to pojawiały się u niego nowe książki. Tym razem zauważyłam trzy nowe; tą, co Paweł czytał, jakąś komedię romantyczną (?) i jeszcze jedną, leżącą na pechowej, solidnej ławie. Miała inkrustrowaną złotem okładkę, łańcuszek z kamieniem szlachetnym i rudą kitką doczepiony do okładki. W centralną część okładki wczepiono ten sam co na łańcuszku kamień szlachetny, lecz ten był o wiele większy. Książka nazywała się " Sekrety szamańskiej magii" Tak mi się ona spodobała, że bez wachania wzięłam ją w łapki i usiadłam w drugim fotelu. Była ciężka, a kartki były pożółkłe, część luźno wystawała spośród innych. -Paweeł, a skąd masz tą książkę?- zapytałam -Nie pamiętam już, chyba odkupiłem na 801 od kogoś, z resztą, nie przeszkadzaj mi teraz, czytam.- odburknął. Spojrzałam na mojego przyjaciela jak na wroga. A może on nie jest tylko moim przyjacielem, lecz kimś więcej? Fakt, jest nawet przystojny... Po przejściu transformacji jego futerko stało się błękitne, a na nim widać było białe plamki przypominające chmurki. Urósł, teraz był wyższy ode mnie o głowę, a jego wysokość potęgowała jeszcze skrzydlata czapka, tym razem żółta. Oboje przeszliśmy transformację, lecz ja nie jestem jakoś w pełni zadowolona. Tak, mam teraz futerko pantery śnieżnej, lecz nie pasują do niego moje szaro- miętowe loki w nieładzie. Poza tym, on miałby być ZE MNĄ?! Przecież teraz traktuje mnie jak koleżankę, czasem nawet kompletnie ignoruje. Czasem mam mu ochotę wykrzyczeć w twarz, że coś jest z nim nie tak. Dalej bym prowadziła w myślach swój żałosny monolog, gdy poczułam uczucie, które ostatnio nawiedzało mnie nawet w snach. Gracz mnie wzywa. *Dwie pełne zbierania sera godziny później* Co za szczęście, że zanim wyruszyłam do gry, to schowałam książkę od Pawła do ekwipunku. Jakoś nie mam ochoty teraz wracać do tego mruka. Gdy byłam już pod domem, to standardowo teleportowałam się od razu do salonu, bo nie chciało mi się szukać kluczy. Zasiadłam na sofie i przykryłam się błękitnym kocykiem, otrzymanym w prezencie od Leny. Nie wiedzieć czemu, ale poczułam silne podniecenie na samą myśl o lekturze. Czyżbym stała się aż takim molem książkowym? Delikatnie, jakbym bała się zostawić odciski palców, otworzyłam książkę. Moim oczom ukazał się stary, lecz wciąż piękny rysunek szamańskiej bogini. Odwróciłam karty tytułowe i zaczęłam czytać. "Każda mysz w transformice potrafi przemienić się w szamana; każda należy także do jednego z szamańskich gatunków. Może należeć do kilku, lub z czasem wyuczyć się nowych umiejętnośći, niekoniecznie jej gatunku, lecz zawsze będzie należeć do gatunku, którego moce miała od początku istnienia [...]" "Kim jest szaman? Szaman, to mysz posiadająca w danym momencie specjalne, nie dostępne dla innych, nieprzemienionych myszy opcje [...] Istnieje pięć gatunków szamanów: Duchowi przewodnicy, Władcy wiatru, Mechanicy, oraz dwa gatunki poboczne, Druidzi i Fizycy" "Co potrafi szaman? Cóż, każdy szaman potrafi budować. Może używać w tym celu desek, pudeł, piłek, trampolin, kowadeł, kul armatnich, balonów, etc. Lecz niektóre gatunki mają specjalne umiejętności, bądź potrafią przywoływać specjalne przedmioty (patrz lista niżej)" Hmm, zaczyna się całkiem normalnie, choć opisy są ładnie dopracowane. Czytam dalej. "Specjalne umiejętności szamanów posegregowane według gatunków i stopni: Duchowi przewodnicy: •Modulowanie czasu •Powiększanie sera --- •Zwiększanie swojej wielkości •Sprawienie, by myszy wokół tańczyły (umiejętność wymierająca) •Zmartwychwstanie --- •Natychmiastowa teleportacja myszy do norki •Ożywianie i uzdrawianie •Rozdawanie sera na odległość --- •Zmniejszona grawitacja obiektów dmuchanych (umiejętność wymierająca) •Teleportacja myszy •Przyzywanie pioruna rozpędu (rzadko występuje) --- •Przyzywanie jabłka zwiększającego zasięg magii •Przyzywanie przedmiotów po swojej śmierci •Przyzywanie sprężyn --- •Przyzywanie chmury Władcy wiatru: •Zwiększona szybkość szamana •Bańki pojawiające się w miejscu śmierci myszy --- •Zwiększona przyczepność •Zmniejszony ciężar •Automatyczna teleportacja do norki gdy wejdzie tam ostatnia mysz --- •Sprawienie, by myszy w naszym zasięgu nas pocałowały (umiejętność wymierająca) •Wysoki skok •Przyzywanie skrzynki towarzyszącej --- •Przyzywanie maleńkich desek (rzadko występuje) •Teleportacja własna •Wślizg --- •Zmienianie myszy w przedmioty •Zwiększona ilość możliwych do przyzwania kostek lodu •Przyzywanie w ruchu --- •Lot Mechanicy: •Zwiększanie zasięgu działania ducha •Przyzywanie kilku piłek naraz (rzadko występuje) --- •Zwiększanie ciężaru przedmiotów żelaznych •Przyzywanie lodowych desek --- •Szybsze wznoszenie się balonów •Przyzywanie stabilnych run (rzadko występuje) •Przyzywanie desek z czekolady --- •Natychmiastowe przyzywanie balonów •Zwiększenie szybkości przyzywania •Przyzywanie złego ducha --- •Usuwanie przyzwanego obiektu •Zamiana obiektów przeźroczystych na widzialne i na odwrót •Przyzywanie wybuchających owiec --- •Zwiększenie zasięgu magii Druidzi: •Przyzywanie ognia •Zwięk Chwila, moment, co się stało z tą kartką? Spojrzałam na porwaną kartkę. Jeszcze przed chwilą była cała... Nerwowo rozejrzałam się po pokoju. Nikogo tu nie było, tylko ja. Na wszelki wypadek zmieniłam się w szamana. To było fantastyczne uczucie. Na moim ciele stopniowo pojawiały się błękitne tatuaże, na głowie pojawił się pióropusz, a na szyi zawisł naszyjnik z kłów. Czułam powoli spływającą z mojego serca moc, prosto do dłoni. Podniosłam je i wyczarowałam przed swoją twarzą runę. Gdy została utworzona do końca, to zaczęła się szybko kręcić w powietrzu. Nie wiem czemu, ale się zaśmiałam. Po czym poczułam nagłe ukłucie w plecy. |
Maarfinka « Sénateur » 1449337260000
| 0 | ||
Rozdział XII Część II, Rozdział XII "Chatka" Obudziłam się na podłodze. Spojrzałam na moje dłonie, nie było na nich tatuaży i nie wyczuwałam już w nich mocy. Dla pewności zajrzałam do książki leżącej obok- strona była cała. Czyli to był sen. Odetchnęłam z ulgą. Wstałam i miałam zamiar udać się do kuchni zrobić sobie kakaa, lecz nie dotarłam tam, bo poślizgnęłam się na czymś śliskim. Spojrzałam co to było. Krew. Ogromna kałuża krwi. Byłam przerażona. Przecież nie wyczuwałam bólu ran, więc to nie mogła być moja krew, a raczej nikogo nie zamordowałam w salonie. Więc czyja to krew? Nagle zdałam sobię z czegoś i szybko przewertowałam książkę. -Jest- szepnęłam przejęta. "Specjalne umiejętności szamanów posegregowane według gatunków i stopni: Duchowi przewodnicy: [...] •Zmartwychwstanie" Zaczęłam przypominać sobie to co się stało, zanim się obudziłam na podłodze. Kartka została przez kogoś wydarta. Zmieniłam się w szamana. Poczułam dźgnięcie w plecy. Ktoś mnie chciał zabić? Albo: Ktoś mnie zabił... Znaczy to tyle, że następnym razem już nie wstanę. Zaczęłam panikować. Corobićcorobićcorobić?!?!? Uciekać czy barykadować się? Co robić??? -Chwila- uspokoiłam sama siebie- jeśli ten ktoś mnie zabił, gdy byłam szamanem, to nie wiedział, że zmartwychwstanę. Czyli na razie jestem bezpieczna, przynajmniej dopóty ten ktoś się nie zorientuje. To znaczy, że nie mogę się pokazywać w miejscach publicznych, bo nie wiadomo kim ten ktoś jest i gdzie może być. Tylko co teraz zrobić? Wezwij Pawła- podpowiedziała mi jakaś część umysłu. No tak, tylko nie wiem, czy nie mam założonego podsłuchu- odpowiedziałam sobie w myślach.- moment... Szept! Wbrew pozorom tutaj szept nie jest rozmową na ucho, lecz jest tajną rozmową na obojętną odległość. Fakt, jest to wygodne, lecz od wchodzenia ludziom do umysłu preferuję rozmowę w cztery oczy. Poza tym nikogo takiego nie znam. Lecz w tym wypadku musiałam użyć szeptu. =Paweł, przybądź do mnie szybko, teleportuj się do salonu, stało się coś ważnego. Szybko!=- szepnęłam Pawłowi. Wiadomość była zwięzła, bo nie byłam pewna bezpieczeństwa tego kanału. Paweł wylądował naprzeciwko mnie, był przemieniony w szamana. Po jego wyrazie twarzy widać było, że jest zaaferowany. -Co się stało?- zapytał. Gdy zobaczył wielką plamę krwi na podłodze zbladł. -Okres- zapytał zdziwiony. Spiorunowałam go wzrokiem. -To skąd ta krew?- zapytał zawstydzony. -No wiesz... Ktoś próbował mnie zabić... -CO? I TY TO MÓWISZ Z TAKIM SPOKOJEM?- nie dał mi dokończyć. -To znaczy, nie próbował, ale naprawdę zabił, ale byłam wtedy szama... -Moment, moment, to zabił cię czy nie? -Daj mi dokończyć. Zabił mnie, ale byłam wtedy przemieniona w szamana, a moja szamańska forma potrafi zmartwychwstawać. -Czyli... Ktoś cię zabił, ale ożyłaś? Jak Jezus? -Tak, no przecież mówię. Muszę siedzieć na razie w domu, bo ta osoba nie wie, że przeżyłam... -I masz zamiar wystawiać się swojemu zabójcy na talerzu? O nie, musimy zabezpieczyć dom, przecież zabójca może się tutaj teleportować w każdej chwili! Musimy wezwać moderatora! -Ale którego? Przecież jest ich wielu... -Hmm...Trzeba sprawdzić- powiedział w zadumie. Paweł pod nosem szeptał jakieś dziwne słowa. Jego oczy się zaszkliły, jakby był w hipnozie. Po chwili spojrzał na mnie i zaczął wymieniać dostępnych moderatorów. -Paru Francuzów, jeden Brazylijczyk i Niemiec. I Staszek. -Mam wezwać Staszka? -Nie ma innej możliwości, przecież niezbyt znasz ich języki, prawda? -Nno tak... -To dajesz, szepnij do niego.- zachęcił mnie, chociaż bardziej pośpieszył. Nie wiedziałam jak zacząć, ale musiałam się z nim skontaktować. =Cześć, mam taką sprawę... Ktoś chciał mnie zabić i prawdopodobnie dalej będzie próbować, potrebuję pomocy w zabezpieczeniu chatki.=- szepnęłam Po chwili otrzymałam odpowiedź. =To bardzo poważna sprawa, dobrze, że się ze mną skontaktowałaś. Musisz podać mi numer swojej chatki, bo jak rozumiem, nie jesteś w mysiej strefie, a muszę wiedzieć gdzie się teleportować.= Numer chatki? A co to takiego? Zapytałam się pawła. Ten w odpowiedzi wskazał mi na małą tabliczkę przy drzwiach wejściowych. Spojrzałam na nią. Niby nic ważnego na niej nie było, lecz po chwili zauważyłam małe zawiasy u jej boku. Palcami wymacałam malą szparę i otworzyłam ukrytą szafkę. W środku były dokumenty chatki. Poczytałam je chwilę, po czym znów szepnęłam. =Numer mojej chatki to 316439897, jesteśmy w salonie.= =Za moment będę.= Przed nami pojawiła się średniej wysokości mysz, chłopak. Miał długie, rude loki i białe, sumiaste wąsy. Popatrzył na nas z powagą. -No więc, jak do tego doszło?- zapytał prosto z mostu. -Byłam sama w domu, czytałam sobie książkę. W pewnym momencie zauważyłam, że strona jest urwana, mimo że przed chwilą była cała. Wystraszyłam się i zmieniłam się w szamana. Dla zabawy wyczarowałam runę i w tym momencie, choć w zasadzie po chwili, poczułam nagłe ukłucie w plecy, jakby dźgnięcie. I wtedy umarłam, ale zmartwychwstałam. Stąd ta wielka kałuża krwi.- po wyjaśnieniu pokazałam na podłogę. -Hmmm...- zamyślił się- Jesteś Duchową Przewodniczką? -Taak. -To wyjaśnia, dlaczego przeżyłaś. Nie przedłużając, powiem wam, co zrobimy. Musimy zmienić twoją chatkę na prywatnę, tzn. tylko ty i twoi znajomi będą mogli tutaj swobodnie wejść, co tutaj nie jest tak łatwe, jak w mysiej strefie, chociaż mniej skomplikowane. Ty- wskazał na mnie- musisz spakować do ekwipunku wszystko, co nie było na wyposażeniu tej chatki, chociaż śmieci możesz akurat zostawić, to nie będziesz musiała potem sprzątać. Natomiast twój kolega tobie pomoże, bo musimy się sprężać. Ja wezmę się za edycję dokumentów chatki, później będę musiał ją zresetować. -wyjaśnił- No, nie stójcie tak, do roboty- powiedział i poszedł do stołu na którym leżały dokumenty. Zaczął machać nad nim rękoma, wykonywać nad nimi jakieś gesty i kreślić po nich obficie długopisem. My natomiast poszliśmy przeszukiwać pokoje aby znaleźć przedmioty do schowania do ekwipunku. *Jakiś czas później* Nasze ekwipunki były wypełnione po brzegi jedzeniem, ubraniami i innymi drobiazgami, natomiast Staszek prawie skończył edycję. Po chwili podszedł do nas ( siedzieliśmy na kanapie ) i zamachawszy dokumentami trzymanymi w łapce kazał nam wyjść przed chatkę, za granicę jej mapy. Paweł dla bezpieczeństwa zmienił się w szamana i wyczarował dla nas skrzynkę towarzyszącą ( był Mechanikiem z początkami mocy Władcy Wiatru ) na którą się razem ze mną teleportował. Staszek pozostał w chatce i wkładał dokumenty do szafki oraz przeprowadzał ostatnie poprawki. Wyszedł przed chatkę i tak jak Paweł przed jego przybyciem szeptał jakieś tajemnicze słówka pod nosem. Po chwili chatka mrugnęła, światła w środku zgasły. W sumie to nie było widać zbyt wielkiej różnicy. Podszedł do nas i powiedział: -Możecie już wchodzić, teraz nikt nie wie o istnieniu tej chatki oprócz waszych znajomych, ani oprócz nich nikt jej nie widzi. Tylko wy możecie do niej wejść. Gdyby coś się działo, to powiadomcie mnie, pomogę. Rzucił tylko "cześć" i teleportował się do siebie, gdziekolwiek by to było. Na dworze zaczęło się ściemniać, więc postanowiliśmy wrócić do środka. Stanęliśmy w pustym salonie. Odrzucało mnie na samą myśl, że będę musiała to wszystko znów przystrajać rzeczami z ekwipunku. Nagle poczułam, że ktoś mnie przytula. To Paweł ściskał mnie i powtarzał "już nigdy cię nie opuszczę, będę cię strzegł". Może pod wpływem emocji nagromadzonych z całego dnia, lub też może z samego wzruszenia, rozpłakałam się i wtuliłam się w niego mocniej. I staliśmy tak łkając na środku salonu. |
Nekote « Consul » 1449340680000
| 0 | ||
maarfinka a dit : okej, to mnie rozwalilo xD Dernière modification le 1449340740000 |
Maarfinka « Sénateur » 1449341160000
| 0 | ||
Agulalove a dit : No co, tak mi się skojarzyło XD Przecież nie miała ran, a na podłodze była wielka plama jej krwi |
Nekote « Consul » 1449341400000
| 0 | ||
Ale czy myszy maja okres? XD Az sobie wyobrazam scenke gdy paweł przyszedl, widzi plame krwi, zbladl a potem powiedzial ,,Okres?'' A marcelina tak facepalma strzela XD A rozdzial byl ciekawy i fajny :3333333 |
Maarfinka « Sénateur » 1449341580000
| 0 | ||
Agulalove a dit : Raczej mają, chociaż idk. XD Dzięki :) |