[FF] Przyjaźń i zdrada |
Orzeszekmysz « Citoyen » 1457940720000
| 0 | ||
maarfinka a dit : Też tak mam. No cóż, czekam.:c |
Agataxa « Censeur » 1459842480000
| 0 | ||
Odkop |
Maarfinka « Sénateur » 1459947420000
| 0 | ||
Spokojnie, nie zapominam o tym ff. raczej. W każdymbądźrazie, napiszę następny rozdział, konkretnie nie wiem, ale zapewne wtedy, gdy znajdę motywację i czas he |
Maarfinka « Sénateur » 1462195020000
| 0 | ||
zapomniałam!! Rozdział XXI Część III, Rozdział XXI "Sebastian" -Aaahh, przestań!!! Hahahahaha!!! Te słowa usłyszała Lena wchodząc do mojego salonu. Zdezorientowana, spojrzała na mnie i na przygniatającego mnie Pawła. -Lena, Lena, on na mnie pierdzi!- poskarżyłam się jej. Lena spojrzała na mnie zdziwiona. -Znaczy, nie że pierdzi pierdzi, tylko pierdzi ustami. Na mój brzuch. Łaskocze mnie.- dopowiedziałam. Dziewczyna uniosła brew i zaczęła się śmiać. -Pierdzi ustami? Czy ty słyszysz to co mówisz?- powiedziała przez śmiech. Zrozumiałam wtedy, jak bardzo dziwnie to zabrzmiało. -Oj dobra, już nic nie mówię, bo się pogrążam.- powiedziałam na odczepnego, także ze śmiechem w głosie. -Wariatka- powiedziała ze śmiechem. Zapadła cisza. Po krótkiej chwili wszyscy wybuchliśmy wariackim śmiechem. Lena jako pierwsza przestała się śmiać. -Wiecie, nie przyszłam tu patrzeć na wasze dziwne zabawy na kanapie, tylko po to by wam coś powiedzieć.- powiedziała już spokojnie. Oboje przestaliśmy się śmiać. Spojrzeliśmy na przyjaciółkę pytająco. Lena zrobiła artystyczną pauzę. -Otóż wpadłam z Marco na pomysł, aby za kilka dni wynająć jakiś domek i razem tam trochę pomieszkać. Powiedzmy, tak na weekend.-powiedziała. -A niby kto miałby oprócz nas miałby tam mieszkać?- zapytał Paweł, obejmując mnie ramieniem. -No mieszkać tam będziecie wy, ja i Sebastian. Marco nie może wtedy tam z nami być, mimo że sam wpadł na ten pomysł. -I co o tym myślisz?- zwróciłam się do Pawła. -W sumie fajny pomysł, taka integracja. Wyluzujemy się trochę. Ja tam się zgadzam. -Ja też.- powiedziałam podnosząc łapkę w górę. -No to fajnie, czyli pozostał nam tylko termin i miejsce.- dopowiedziała Lena. -A co z Sebą?- zapytał Paweł. -Za chwilę pójdę go zapyta...- nie dokończyła Lena. Najwidoczniej o czymś sobie przypomniała, bo stanęła nieruchomo z przerażeniem wypisanym na twarzy. -Zapomniałam, że umówiłam się z przyjaciółką! Muszę lecieć! Tylko co z Sebastianem?- spanikowała. Spojrzała na nas błagalnie. -Eh. My się tym zajmiemy.- powiedziałam mimo woli i wysłałam Lenie krzepiący uśmiech. Chłopak spojrzał na mnie pytająco. -Nie mieliśmy iść przypadkiem zbierać sery? No wiesz, tylko we dwoje? -Trzeba się czasem poświęcić dla przyjaciół, nieprawdaż? Spojrzałam w kierunku, gdzie poprzednio stała Lena. Nikogo tam teraz nie było, a drzwi wejściowe do domu trzaskały o ścianę przedpokoju. Widać, że nieźle się spóźniła. -To co, ruszamy?- zapytałam. -Pewnie, szarlotko. Jakieś pół godziny później dotarliśmy pod drzwi Sebastiana. Paweł nie zgodził się na teleportację, tłumacząc, że chciałby trochę się ze mną przejść. Natomiast kiedy zapytałam go skąd zna jego adres, odpoiwedział mi tylko tajemniczym uśmiechem. -No i jesteśmy na miejscu. Ja pukam, ty mówisz!- powiedziałam szybko. -Ej, ja się tak nie bawię! Powiedziałaś to z nienacka! -Trudno, musisz się pogodzić z przegraną.- powiedziałam przekornie. -Jakoś dam sobię radę, bo moje życie z tobą to jedna wielka wygrana.- odpowiedział. -Ulala, jak romantycznie.- uśmiechnęłam się. -Związek z tobą to była moja najlepsza życiowa decyzja. -Pawełku. -Tak? -Kończmy już, bo Sebastian się na nas dziwnie patrzy.- powiedziałam z uśmiechem. Paweł odruchowo spojrzał w tył i po jego ciele przebiegł dreszcz. Za nami stał Sebastian w całej swej okazałości i patrzył się na nas lekko zdziwionym wzrokiem. -O, cześć! Mamy do ciebie sprawę...- powiedział Paweł. Chyba nie podobało mu się, że Sebastian zastał nas w takiej nieco dziwnej sytuacji. -To może wejdziemy do środka?- odpowiedział zachęcająco machając ręką. Siedzieliśmy na brązowej, materiałowej kanapie, w dosyć mrocznym, lecz przytulnym pomieszczeniu. Większość przedmiotów znajdujących się tutaj była w odcieniach brązu, pomarańczu i czerni. Przez długie zasłony wpadała mała ilość rudawego światła. Siedzieliśmy sztywno na kanapie i piliśmy gorącą jeszcze herbatę. -Mamy sprawę- zaczął Paweł.- Lena wymyśliła, że moglibyśmy wszyscy razem zamieszkać, tak na kilka dni. Wynajęłoby się jakiś domek, czy coś. No wiesz, taka integracja... -W sumie, całkiem spoko pomysł... Niby się przyjaźnimy, a ledwo się znamy... -To jak, zgadzasz się?- zapytałam. -Hmmm- zastanowił się.- a co mi tam, zgadzam się. -Widzimy się za kilka dni!- wykrzyknęliśmy i pomachaliśmy do Sebastiana. -No, już po wszystkim.- powiedział już do mnie Paweł. -Hmm? Mówisz to tak, jakbym się nie wiadomo jak stresowała...- odpowiedziałam zdziwiona. -No bo tak wyglądałaś! -Ja? Chyba ty! Roześmiałam się. Paweł też zaczął się śmiać. -Och, chodź tu, ty, taka... Nie wiedział jak dokończyć i złapał mnie szybko za dolną część pleców, przechylając mnie i składając na mych ustach namiętny pocałunek. -Tylko mi się w nim nie zakochuj!- powiedział ostrzegawczo. -W kim?- zapytałam zdezorientowana. -No w Sebastianie!- odpowiedział zniecierpliwiony. -Wiesz co, jesteś głupi. Że niby ja w nim? Przestań!- powiedziałam i wybuchnęłam śmiechem. -Uh...wybacz...- wymruczał zbity z pantałyku Paweł. -Ale wiesz co? -? -Kocham cię, mój głupku. |
Orzeszekmysz « Citoyen » 1462292520000
| 0 | ||
Słodko<3 |
Agataxa « Censeur » 1466593200000
| 0 | ||
/odkop Fanfiku! Nie umieraj! :v |
0 | ||
/refresh Pikkne Marchwinka ❤️ Dernière modification le 1491426600000 |
Maarfinka « Sénateur » 1474981020000
| 0 | ||
zuzaliasia a dit : Tak szczerze mówiąc to nie wiem co odpisać |
Orzeszekmysz « Citoyen » 1474982160000
| 0 | ||
Myślałam, że rozdział:( |
Maarfinka « Sénateur » 1474982340000
| 0 | ||
orzeszekmysz a dit : Niestety nie, ale może kiedyś się za to wezmę, ale bym musiała najpierw przeczytać od początku fanfik bo już nic z niego nie pamiętam xD |
Orzeszekmysz « Citoyen » 1475071020000
| 0 | ||
maarfinka a dit : Kiedyś wzięłam się za czytanie mojego ff od samego początku. Nigdy więcej. |
0 | ||
maarfinka a dit : Teraz możesz napisać jak em ta chyba Marcelina i Paweł się pokłócili :P |
Maarfinka « Sénateur » 1475351040000
| 0 | ||
zuzaliasia a dit : przecież nikt się kłóci XD |
0 | ||
A i jak jest w postacie na Marco, to tam 1 słówko źle napisałaś. Popraw. Umie powiedzieć > kilak < słów po Polsku, |
0 | ||
/odkopbomarfinkazaniedbujewątek:( |
Maarfinka « Sénateur » 1484492880000
| 0 | ||
Okej, tym razem obiecuję, że napiszę ten ostatni, finalny rozdział, z tym że za jakieś dwa tygodnie jak będę miała czas Jakby coś możecie mnie męczyć z tym na pw jakbym się ociąfała xD |
0 | ||
Maarfinka a dit : JEEJ! |
Orzeszekmysz « Citoyen » 1484591520000
| 0 | ||
Maarfinka a dit : No ej... ;^; |
Maarfinka « Sénateur » 1485798660000
| 0 | ||
Rozdział XXII To był zwykły, szary dzień. Za oknem padał deszcz, a ja pogrążałam się w lekturze. Już prawie skończyłam rozdział 13 książki "Kto zabił Elise" (pożyczonej od Pawła), gdy usłyszałam głośne i szybkie pukanie do drzwi. -Kogo to niesie w taką pogodę?- rzuciłam w przestrzeń. Poderwałam się leniwie z mojej wyświechtanej kanapy. Gdy przechodziłam przez przestronny hall, pukanie się powtórzyło, tym razem ze zdwojoną mocą. Odryglowałam drzwi. Nie zdążyłam chwycić nawet za klamkę, gdy zostałam przygwożdżona do podłogi przez mokre i trzęsące się miarowo ciało. Lena siedziała na fotelu przykryta kocem. Gdy przyszła do mnie była bardzo zmarznięta, więc zrobiłam jej herbaty. -No więc? Czemu do mnie przyszłaś?- zapytałam się mojej przyjaciółki. Lena spojrzała na mnie czerwonymi oczami. Widać, że płakała. Spojrzałam na nią zmartwiona. Co jest, bije ją ten Marco, czy jak? A może ktoś jej umarł? W mojej głowie roiło się od pytań. -Jja... Pokłóciłam się- pociągnęła nosem- z Marco... Zznowu, znowu się pokłóciliśmy... Szara mysz wbiła swój wzrok w podłogę. Po jej policzkach potoczyły się dwie łzy. -Najwidoczniej ostro się pokłócili, skoro przyszła do mnie z płaczem...- pomyślałam. Chciałam już ją zganić za przychodzenie do mnie z taką błahostką jak kłótnia, lecz gdy Lena rozpłakała się na dobre, zrobiło mi się jej strasznie żal. Pomyśleć że byłam wielokrotnie zazdrosna o tą kupkę nieszczęścia, trzesącą się teraz na starym fotelu. Zeszłam z kanapy i przysiadłam na oparciu fotela. Objęłam Lenę od tyłu i zaczęłam szeptać do niej jak to będzie dobrze i żeby się nie martwiła. Wtuliła się w moje futerko, powoli się uspokajając. W pewnej chwili jej oddech zrobił się na tyle miarowy, że myślałam, że zasnęła. W momencie gdy chciałam się delikatnie wysunąć z jej objęć, powiedziała zachrypniętym głosem: -Marcelino. Poczułam dreszcz biegnący po moim kręgosłupie. Czułam całym swoim ciałem, że ta rozmowa nie przyniesie niczego dobrego. -Marcelino. -Tak?- spytałam przerażonym głosem. -Ja od dawna... My od dawna... My od dawna się kłóciliśmy... -Tak?- nie wiedzieć czemu, czułam niepokój. -Marco i ja... Między nami dochodziło do ciągłych nieporozumień... -Ale przecież byliście tacy szczęśliwi! Niedawno przecież się zaręczyliście!...- odparłam zaskoczona. Co jest, co się działo w ich związku? -To wszystko... To wszystko to była tylko gra... A zaręczyny... Myślałam że dzięki nim jakoś mi przejdzie, że dzięki nim będziemy znów szczęśliwi, jak przedtem. Ja... Nie dokończyła zdania, bo znów się rozpłakała. Na nowo poczęłam ją uspokajać. Gdy już przestała chlipać i tylko co jakiś czas pociągała nosem, zapytałam: -No, co chciałaś powiedzieć? Zrozumiem, jeśli to zbyt trudne żeby to powiedzieć, nie musisz mi odpowiada- -Zakochałam się... W tobie... Pierwszy raz, gdy cię zobaczyłam... - przerwała mi Lena. Jej głos drżał, widać, że ciężko było jej się odważyć na takie wyznanie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. W jednej chwili poczułam się, jakby ziemia odsuwała mi się spod łap. Zapragnęłam nagle odsunąć się od niej, bojąc się, że mogę się czymś zarazić. Moje ciało obejmowało ją jak sparaliżowane, a przez mózg przelatywały mi tysiące innych myśli: Ale ja nie jestem homo! A co z Pawłem? A co gdyby tak... Nie, nie mogę! Nie kocham jej! Jesteśmy tylko przyjaciółkami, czemu ona musiała to zepsuć? Dlaczego ja?... Dlaczego ten wstrętny homoś to zrobił?... Lena wpatrywała się we mnie z wyczekiwaniem, w czasie gdy ja patrzyłam się sparaliżowana w przestrzeń. Nie mogę jej teraz brutalnie odrzucić, powtarzałam sobie. Ale nie mogę nic jej obiecywać, jestem hetero, mam chłopaka... -M-marcelino? Czy... -Nie, odejdź ode mnie! Dlaczego musiałaś to zrobić? Zniszczyłaś naszą przyjaźń!- wykrzyknęłam. Lena spojrzała na mnie przestraszona. Gdy minął jej szok, odskoczyła ode mnie jak przerażona, a jej oczy się zaszkliły. Pożałowałam swojego wybuchu. -Myślałam, że zrozumiesz... Że jesteś inna... Jej warga drżała, a oczy były szeroko otwarte. W łapkach ściskała koc. -Lena, to nie tak...- powiedziałam skruszona- jja... Nie chciałam... Drzwi trzasnęły o ścianę. Lena nie usłyszała ostatnich słów, bo zagłuszył je ryk wiatru i deszczu, przez który biegła. Pobiegłam za nią, lecz w tej ulewie nic nie było widać. Zgubiłam ją po kilku metrach rozpaczliwej gonitwy. Stanęłam więc w ulewie i zaczęłam nawoływać, przepraszać, mówić, że to nie tak, że mi się wyrwało... Lecz po Lenie ani śladu. Tylko czarna kokarda, zgubiona na progu domu, moknąca w ulewie. Lena płakała. A świat z nią. -Co ja zrobiłam.- szepnęłam do siebie zdruzgotana. -------------------------- Guess who's back~ |
Nullalkeed « Consul » 1485961140000
| 0 | ||
Ojeju to się dopiero porobiło... Nie sądziłam, że Lena mogłaby coś takiego wyznać ;; Oczekuję następnego rozdziału ♥ |